Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Autorytaryzm.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Lis 20, 2008 22:36    Temat postu: Autorytaryzm. Odpowiedz z cytatem

Pierwszym mechanizmem ucieczki od wolnosci, ktorym sie zajme, jest tendencja do rezygnacji z niezaleznosci swego indywidualnego "ja" i wtopienie sie w kogos albo w cos znajdujacego sie na zewnatrz, aby na tej drodze uzyskac sile, ktorej brak sie odczuwa samemu. Wyrazajac to inaczej, idzie o szukanie nowych, wtornych wiezow jako zastepstwa utraconej wiezi pierwotnej.
Najbardziej wyraziste postaci tego mechanizmu ujawniaja sie w dazeniu do podporzadkowania sie i do dominacji albo mowiac inaczej - w daznosciach masochistycznych i sadystycznych, ktore spotyka sie u osob normalnych i neurotykow, oczywiscie w odpowiednio roznym stopniu. Najpierw opiszemy te tendencje, po czym sprobujemy dowiesc, ze obie sa ucieczka od nieznosnego uczucia samotnosci.

Najczestsze formy, w jakich przejawiaja sie sklonnosci masochistyczne, to uczucia nizszosci, niemocy, znikomosci jednostki. Badanie osobnikow nimi dotknietych wskazuje, ze co prawda swiadomie skarza sie oni na owe uczucia i chca sie ich pozbyc, podswiadomie jednak jakas sila wewnetrzna kaze im czuc sie kims gorszym i bez znaczenia. Uczucia te sa czyms wiecej anizeli uswiadomieniem sobie swoich faktycznych wad i slabosci (choc zwykle bywaja tak wlasnie przedstawiane); osobnicy tacy przejawiaja bowiem tendencje do ponizania i pomniejszania siebie oraz niezdolnosc do panowania nad czymkolwiek. Niemal zawsze wystepuje u tych ludzi znamienna zaleznosc od sil zewnetrznych, innych osob, instytucji, natury: Nieskorzy upierac sie przy wlasnych sprawach, nie robia tego, na co maja ochote, lecz poddaja sie faktycznym albo rzekomym nakazom owych zewnetrznych sil. Czesto sa zupelnie niezdolni doswiadczyc uczucia: ja chce albo ja jestem. Zycie odbieraja w calosci jako cos przygniatajacego i poteznego, co wymyka sie ich wladzy i kontroli.

W bardziej skrajnych wypadkach - a bywa ich niemalo - obok sklonnosci do umniejszania siebie i podporzadkowania sie silom zewnetrznym napotykamy tendencje do zadawania sobie samemu krzywdy i cierpienia.

Moze ona przybierac rozne formy. Spotyka sie ludzi, ktorzy lubuja sie w samooskarzaniu i samokrytyce w stopniu nieosiagalnym nawet dla ich najzawzietszych wrogow. Bywaja inni, co obserwujemy na przyklad w przypadku nerwicy natrectw, majacy sklonnosc do torturowania samych siebie przy pomocy narzuconych sobie rytualow i mysli. W innym jeszcze typie osobowosci neurotycznej napotykamy tesknote za choroba, swiadome albo nieswiadome wyczekiwanie na chorobe, jak gdyby byl to dar bogow. Nieraz osoby te powoduja wypadki, ktore nie bylyby sie wydarzyly, gdyby nie nieswiadoma tendencja do ich sprowokowania. Tendencje zwrocone przeciw samemu sobie przybieraja czesto jeszcze mnniej jawne, mniej dramatyczne formy. Istnieja na przyklad osoby niezdolne odpowiedziec na egzaminie na zadane pytania, choc w toku egzaminu i potem doskonale znaja odpowiedz. Jeszcze inni wypowiadaja slowa, ktorymi sobie zrazaja drogie im osoby lub zwierzchnikow, chociaz faktycznie sa do nich przyjaznie usposobieni i nie mieli zamiaru nic takiego im powiedziec; robi to wrazenie, jak gdyby sluchali rad udzielanych im przez wrogow, aby wlasnym zachowaniem jak najbardziej sobie zaszkodzic.

Sklonnosci masochistyczne bywaja czesto traktowane jako calkowicie patologiczne albo irracjonalne. Czesciej jednak uzasadnia sie je racjonalnie. Masochistyczna zaleznosc uchodzi za milosc albo wiernosc, poczucie nizszosci - za adekwatny wyraz rzeczywistych ulomnosci, a cierpienie - za wylaczny rezultat nie dajacych sie zmienic okolicznosci.

Ten sam rodzaj charakteru obok sklonnosci masochistycznych przejawia z reguly calkowite ich przeciwienstwo, mianowicie sklonnosci sadystyczne. Roznia sie one nasileniem, sa mniej lub bardziej uswiadamiane, a jednak nigdy ich nie brakuje. Znamy trzy rodzaje sklonnosci sadystycznych, mnniej lub bardziej ze soba splecionych. Pierwszy polega na uzaleznianiu innych od siebie, by miec nad nimi absolutna i nieograniczona wladze, by uczynic z nich tylko narzedzie i ugniatac ich jak gline w reku garncarza. Drugi wyplywa z wewnetrznego pragnienia, aby nie tylko rzadzic bezwzglednie innymi, lecz ich eksploatowac, wykorzystywac, okradac, patroszyc i - ze sie tak wyraze - wysysac z nich wszystko, co jadalne. Pragnienie takie moze odnosic sie zarowno do rzeczy materialnych, jak i niematerialnych, na przyklad uczuc lub intelektu danej osoby. Trzeci rodzaj sklonnosci sadystycznych to chec zadawania innym bolu albo ogladania ich cierpien. Moga to byc cierpienia fizyczne, czesciej jednak sa duchowe. Idzie tu o krzywdzenie czynne, ponizanie, wprawianie drugich w zaklopotanie albo ogladanie ich w ponizajacej czy klopotliwej sytuacji.

Sadystyczne sklonnosci sa zazwyczaj, ze zrozumialych powodow, mniej uswiadamiane i bardziej racjonalizowane anizeli mniej szkodliwe spolecznie sklonnosci masochistyczne. Czesto sa zupelnie zamaskowane wystepujacym jako swoista reakcja nadmiarem dobroci lub zainteresowania dla innych. A oto niektore z najczesciej spotykanych racjonalizacji :

Panuje nad toba, poniewaz wiem, co jest dobre dla ciebie, a ty we wlasnym interesie powinienes sluchac mnie bez oporu.
Albo :
Jestem tak nadzwyczajny i jedyny w swym rodzaju, i mam prawo oczekiwac, aby inni byli mi posluszni.
Inna racjonalizacja czesto ukrywajaca chec wyzysku:
Tyle dla ciebie zrobilem, ze mam teraz prawo zabrac ci, co tylko zechce.
Bardziej agresywny rodzaj sadystycznych impulsow znajduje najczesciej dwojaka postac racjonalizacji:
Zostalem skrzywdzony przez innych i moja chec zadawania im cierpienia jest tylko odplata.
Albo:
Uderzajac pierwszy, bronie siebie albo moich przyjaciol przed grozaca im krzywda.
Istnieje pewien czynnik w stosunku sadysty do przedmiotu jego dzialania, ktory czesto bywa pomijany i dlatego zasluguje tu na specjalne podkreslenie: jest nim zaleznosc sadysty od przedmiotu jego sadyzmu.
Jest oczywiste, ze zaleznosc taka zachodzi u masochisty; po sadyscie natomiast oczekujemy czegos wrecz odwrotnego : wydaje sie on nam tak silny i wladczy, a przedmiot jego sadyzmu tak slaby i ulegly, ze trudno wyobrazic sobie owego silnego w roli zaleznego od ulegajacej mu osoby. A jednak blizsza analiza wykazuje, ze jest tak naprawde. Sadysta potrzebuje osoby, ktora wlada; skoro jego wlasne poczucie sily polega na tym, iz jest czyims panem, osoba taka jest dlan nieodzowna. Zaleznosc moze byc calkiem nieuswiadomiona. I tak, na przyklad, maz traktuje zone z nieopisanymn sadyzmem powtarzajac ustawicznie, ze moze ona w kazdej chwili opuscic dom i ze on bedzie z tego rad. Czesto zona bedzie tak sterroryzowana, ze nie odwazy sie odejsc; w ten sposob oboje beda nadal wierzyli, ze to, co maz powiedzial, jest prawda. Lecz jesli tylko zona zdobedzie sie na odwage, by oswiadczyc mezowi, ze zamierza go opuscic, wowczas moze wydarzyc sie cos zgola dla obojga nieoczekiwanego; oto maz wpadnie w rozpacz, zalamie sie i bedzie ja blagal, by go nie porzucala; powie, ze nie moze bez niej zyc, ze bardzo ja kocha itp. Zazwyczaj zona, w ogole nie majaca odwagi obstawac przy swoim, sklonna bedzie uwierzyc, zmieni decyzje i zostanie. W tym momencie zabawa zaczyna sie od nowa. On znowu zachowuje sie jak poprzednio, ona stwierdza, ze nie sposob z nim wytrzymac, nowy wybuch, nowe zalamanie sie, i tak dalej, bez konca.

Istnieja miliony malzenstw i innych zwiazkow osobowych, w ktorych cykl ten raz po raz sie powtarza, a magiczny krag nigdy nie zostaje przerwany. Czyzby on klamal mowiac, ze kocha ja do tego stopnia, iz nie moze zyc bez niej? Jesli chodzi o milosc, wszystko zalezy od tego, co to slowo znaczy. Jesli zas idzie o jego zapewnienie, ze nie moze bez niej zyc, jest to oczywiscie nie doslownie - niewatpliwie prawda. Nie moze zyc bez niej - albo przynajmniej bez kogos, w kim wyczuwa bezwolne narzedzie w swoich rekach. Ale gdy w opisanym przypadku uczucie milosci ujawnia sie dopiero wtedy, kiedy stosunek grozi zerwaniem, w wielu innych wypadkach osobnik sadystyczny zupelnie jawnie kocha tych, nad ktorymi czuje swa przewage. Czy to bedzie zona, dziecko, asystent, kelner czy zebrak uliczny, doznaje on uczucia milosci, a nawet wdziecznosci dla wszystkich tych przedmiotow swej dominacji. Moze myslec, ze pragnie dominowac nad ich zyciem, wlasnie dlatego, ze tak bardzo ich kocha. Faktycznie kocha ich, bo dominuje nad nimi.Przekupuje ich materialnie, pochwalami, zapewnieniami o milosci, popisywaniem sie dowcipem i blyskotliwoscia albo okazywaniem zainteresowania. Gotow dac im wszystko - wszystko z wyjatkiem jednego: prawa do wolnosci i niezaleznosci. Uklady takie mozna szczegolnie czesto odnalezc w stosunku rodzicow do dzieci. Postawa dominacji - i posiadania - bywa tu czesto ukrywana pod plaszczykiem tego, co wydaje sie naturalnym zainteresowaniem lub potrzeba roztaczania opieki nad dzieckiem. Dziecko wstawia sie do zlotej, klatki w ktorej moze miec wszystko pod warunkiem, ze nie zechce z niej wyjsc. Rezultatem tego jest czesto gleboki strach przed miloscia u dziecka, kiedy juz podrosnie; bowiem milosc kojarzy sie dlan z uwiezieniem i odcieciem od poszukiwania wlasnych drog wolnosci.

Sadyzm zdawal sie wielu obserwatorom mniejsza zagadka anizeli masochizm. To, ze ktos chcial skrzywdzic drugich albo wladac nimi, wydawalo sie jesli nie czyms dobrym, to w kazdym razie zupelnie naturalnym. Hobbes zakladal jako ogolna sklonnosc wszystkich ludzi istnienie stalego i nie znajacego spoczynku pragnienia coraz to wiekszej mocy ktore ustaje dopiero ze smiercia.2 Pozadanie wladzy nie ma w jego pojeciu jakichs wlasnosci diabolicznych, lecz jest calkowicie racjonalnym skutkiem ludzkiego pragnienia przyjemnosci i bezpieczenstwa. Od Hobbesa az po Hitlera (ktory potrzebe dominacji traktuje jako logiczny rezultat biologicznie uwarunkowanej walki o byt pomiedzy najlepszymi) zadze wladzy uwazano za czesc natury ludzkiej, a zatem za cos oczywistego, co nie wymaga zadnego dodatkowego usprawiedliwienia. Natomiast daznosci masochistyczne, tendencje skierowane przeciw sobie samemu, wydaja sie zagadka. Jak zrozumiec fakt, ze ludzie nie tylko pragna umniejszac sie, oslabiac i krzywdzic, ale nawet sprawia im to przyjemnosc? Czyz zjawisko masochizmu nie zaprzecza calemu obrazowi ludzkiej psychiki, zwroconej jakoby ku przyjemnosci i samozachowaniu? Jak wytlumaczyc, ze niektorych ludzi pociaga bol i cierpienie, ze sklonni sa sciagnac na siebie to, czego my tak starannie unikamy?

Istnieje jednak zjawisko, swiadczace o tym, ze cierpienie i slabosc moga byc celami ludzkich dazen; jest nim perwersja masochistyczna. Spotykamy tu ludzi, ktorzy calkiem swiadomie chca cierpiec w taki czy inny sposob i ktorym sprawia to przyjemnosc. W perwersji masochistycznej osobnik odczuwa podniecenie seksualne doswiadczajac bolu zadanego mu przez druga osobe. Lecz nie jest to jedyna forma perwersji masochistycznej. Czesto nie szuka sie cierpien, lecz uczucia podniecenia i satysfakcji, ktorego sie doznaje dzieki temu, ze sie jest fizycznie zniewolonym, bezsilnym i slabym. Czesto jedyna rzecza, ktorej masochista pozada, to poczuc sie slabym moralnie dzieki temu, ze sie go traktuje albo mowi do niego jak do malego dziecka, ze sie go karci albo na rozne sposoby poniza. W perwersji sadystycznej - odwrotnie - zrodlem zadowolenia jest na przyklad kaleczenie drugich osob, krepowanie ich powrozami lub lancuchami albo ponizanie czynem lub slowem.

Psychologowie i pisarze wczesniej zwrocili uwage na perwersje masochistyczna z jej swiadomym szukaniem przyjemnosci w bolu i ponizeniu anizeli na charakter masochistyczny (czy tez masochizm moralny). Stopniowo jednak coraz bardziej zaczeto rozumiec, jak dalece tendencje masochistyczne w rodzaju poprzednio opisanych sa spowinowacone z perwersja seksualna, a takie, ze oba typy masochizmu sa w swej istocie tym samym zjawiskiem.

Niektorzy psychologowie przypuszczali, ze skoro zdarzaja sie ludzie, ktorzy chca ulegac innym i cierpiec, musi istniec jakis odpowiedni ku temu instynkt. Niektorzy socjologowie, jak Vierkandt, doszli do tych samych wnioskow. Pierwszym, ktory usilowal dokladniej wyjasnic to teoretyczne, byl Freud. Pierwotnie myslal on, ze sado-masochizm jest zjawiskiem glownie seksualnym. Obserwujac sado-masochistyczne praktyki u malych dzieci, Freud sadzil, ze sado-masochizm jest popedem czesciowym niezmiennie wystepujacym w procesie rozwoju instynktu plciowego. Byl przekonany, ze sado-masochistyczne tendencje u doroslych nalezy przypisac albo utwierdzeniu sie psychoseksualnego rozwoju osobnika na poziomie wczesnego okresu rozwojowego, albo pozniejszemu uwstecznieniu. Z biegiem czasu Freud stawal sie coraz bardziej swiadom waznosci owych zjawisk, ktore nazwal masochizmem moralnym - sklonnosci do cierpien nie fizycznych, lecz moralnych. Podkreslal rowniez fakt, ze masochistyczne i sadystyczne tendencje, mimo ich pozornych sprzecznosci, zawsze ida w parze. Zmienil natomiast swoj poglad teoretyczny na zjawisko masochizmu: przyjawszy, ze istnieje biologicznie dana sklonnosc do niszczenia, ktora moze byc skierowana przeciw drugimn lub przeciw sobie samemu, Freud sugerowal, ze masochizm jest ze swej istoty wytworem tego tak zwanego instynktu smierci. Sugerowal nastepnie, ze ow instynkt smierci, ktorego nie mozemy obserwowac bezposrednio, laczy sie z instynktem plciowym i w tym stopie, jesli zostanie skierowany przeciw wlasnej osobie, objawia sie w postaci masochizmu, kiedy zas kieruje sie przeciw drugim, objawia sie jako sadyzm. Przypuszczal, ze wlasnie to przemieszanie z instynktem plciowym chroni czlowieka przed niebezpiecznym dzialaniem instynktu smierci w stanie czystym. Jednym slowem, wedlug Freuda, jesli czlowiekowi nie uda sie polaczyc destruktywnosci z popedem seksualnym, ma jedynie wybor miedzy niszczeniem siebie albo niszczeniem innych. Teoria ta jest z gruntu odmienna od pierwotnego ujecia sado-masochizmu u Freuda. Tam sado-masochizm byl zasadniczo fenomenem seksualnym, w nowszej zas teorii jest glownie zjawiskiem nieseksualnym, natomiast obecnosc czynnika seksualnego nalezy przypisac wylacznie polaczeniu instynktu smierci z instynktem plciowym.

Chociaz sam Freud przez wiele lat nie przykladal wagi do zjawiska nieseksualnej agresji, Alfred Adler umiescil omawiane tu tendencje w centrum swojego systemu. Traktuje je jednak nie jako sado-masochizm, lecz jako poczucie nizszosci i zadze wladzy. Adler dostrzega tylko racjonalna strone owych fenomenow. Podczas gdy my mowimy o irracjonalnej sklonnosci do ponizania i pomniejszania siebie, Adler uwaza poczucie nizszosci za adekwatna reakcje na faktyczna nizszosc, w rodzaju jakiejs ulomnosci organicznej albo zupelnej bezradnosci dziecka. I kiedy my traktujemy zadze wladzy jako wyraz irracjonalnego impulsu, by panowac nad innymi, Adler ujmuje to wylacznie od strony racjonalnej i mowi o zadzy wladzy jako o adekwatnej reakcji, ktorej funkcja polega na ochronie osobnika przed niebezpieczenstwami wynikajacyzni z poczucia niepewnosci i nizszosci. Tutaj Adler, jak zawsze, nie jest zdolny dostrzec niczego poza celowymi i racjonalnymi wyznacznikami ludzkiego zachowania i chociaz wniosl on cenne spostrzezenia do zawilej problematyki motywacji, pozostaje zawsze na powierzchni, nie schodzac nigdy w otchlan irracjonalnych impulsow, jak to czynil Freud.

W literaturze psychoanalitycznej odmienny od Freuda punkt widzenia reprezentowali Wilhelm Reich3, Karen Horney4 i ja5.

Jakkolwiek Reich opiera swe poglady na oryginalnej freudowskiej koncepcji libido, wskazuje on, ze masochista dazy w ostatecznym rachunku do przyjemnosci i ze zadawanie sobie bolu jest produktem ubocznym, nie zas wlasciwym celem. Horney pierwsza rozpoznala podstawowa role daznosci masochistycznych w osobowosci neurotycznej i dala pelny i szczegolowy opis masochistycznych rysow charakteru, ktore wywodzila teoretycznie ze struktury charakteru jako calosci. W pismach swoich Horney, podobnie jak ja, nie wywodzi masochistycznych rysow charakteru z perwersji plciowej, lecz traktuje perwersje plciowa jako seksualny wyraz psychicznych sklonnosci zakorzenionych w szczegolnym typie struktury osobowosci.

Przystepuje teraz do glownego problemu: Jakie jest zrodlo masochistycznej perwersji i z kolei masochistycznych rysow charakteru? A dalej - co jest wspolnym zrodlem obu rodzajow sklonnosci, masochistycznej i sadystycznej?

Juz na poczatkuu rozdzialu podsunalem mysl, gdzie nalezy szukac odpowiedzi: obie sklonnosci, masochistyczna i sadystyczna, maja pomoc jednostce w ucieczce przed nieznosnym uczuciem samotnosci i bezsily. Obserwacje masochistow, dokonywane zarowno przy pomocy psychoanalizy, jak i innymi empirycznymi sposobami, dostarczaja obfitych dowodow (ktorych nie moge na tym miejscu przytoczyc, by nie przekroczyc zakresu niniejszej ksiazki) na to, jak dalece sa oni ogarnieci przerazeniem w obliczu wlasnej samotnosci i braku znaczenia. Uczucie to nie zawsze jest swiadome; czesto bywa maskowane kompensacyjnym poczuciem waznosci i doskonalosci. Wystarczy jednak wniknac glebiej w nieuswiadomiona dynamike danej osoby, aby bezblednie natrafic na oba te uczucia. Jednostka czuje sie w takim wypadku wolna w sensie negatywnym, to znaczy sama ze swoim "ja" i w obliczu obcego, wrogiego swiata. W tej sytuacji, jak powiada wymownie Dostojewski w Braciach Karamazow,

nie ma juz ona bardziej naglacej potrzeby niz znalezienie kogos, komu moglaby, mozliwie jak najszybciej, oddac ow dar wolnosci, z ktorym sie nieszczesna istota - urodzila.
Przerazona jednostka szuka czegos albo kogos, do kogo moglaby sie przywiazac, niezdolna jest juz dluzej byc swoim wlasnym, indywidualnym "ja", desperacko usiluje pozbyc sie go i poczuc sie znowu bezpieczna, zrzuciwszy to brzemie swojego "ja".
Masochizm jest jedna z drog wiodacych do tego celu. Roznorakie formy, jakie przybiera, daza do jednego: wyzbycia sie indywidualnego "ja", zgubienia samego siebie; innymi slowy - do zrzucenia brzemienia wolnosci. Cel ten wyraznie wystepuje w tych daznosciach masochistycznych, w ktorych jednostka pragnie podporzadkowac sie jakiejs osobie lub wladzy, w ktorej wyczuwa wszechpotezna sile. (Nawiasem mowiac, nalezy zawsze dostrzegac wzglednosc przekonan o przewadze innej osoby: zrodlem moze byc zarowno faktyczna sila tej osoby, jak i przekonanie o wlasnej calkowitej nicosci i niemocy. W tym ostatnim wypadku mysz lub lisc moga rowniez stanowic czynnik zagrozenia). Zasadniczy cel pozostaje bez zmian i w innych formach sklonnosci masochistycznych. Tak wiec w masochistycznym uczuciu wlasnej malosci obserwujemy tendencje wzmagajaca pierwotne poczucie braku znaczenia. Jak to nalezy rozumiec? Czy jest mozliwe, by przez potegowanie strachu czlowiek mogl starac sie go zwalczyc? Tymczasem tak wlasnie postepuje masochista. Poki miotam sie miedzy pragnieniem niezaleznosci i mocy a uczuciem znikomosci i bezsily, poty popadam w dreczace konflikty. Jesli uda mi sie sprowadzic moje "ja" do zera, jesli przezwycieze swiadomosc mej odrebnosci jako jednostlki, moge sie z tych konfliktow wybawic. Jedna z drog do tego celu jest poczuc sie zupelnie malym i bezradnym; druga - byc pochlonietym przez bol i udreke, jeszcze inna - poddac sie skutkom zatrucia. Fantazje samobojcze bywaja ostatnia nadzieja tych, ktorych zawiodlo juz wszystko, co mialo ulzyc ich samotnosci.

W pewnych warunkach daznosci masochistyczne osiagaja w jakims stopniu swoj cel. Jesli jednostka natrafi na wzory kulturowe, ktore zaspokoic moga jej masochistyczne sklonnosci (np. w postaci uleglosci wobec wodza w ideologii faszystowskiej), jej poczucie bezpieczenstwa rosnie dzieki sprzegnieciu sie z milionami innych ludzi, ktorzy doznaja tych samych uczuc. Ale nawet wtedy masochistyczne rozwiazanie nie jest lepsze od jakichkolwiek innych reakcji neurotycznych: jednostce udaje sie wyeliminowac dostrzegalne objawy cierpienia, lecz nie udaje sie usunac lezacego na dnie konfliktu i poczucia cichej kleski. Kiedy jednak daznosc masochistyczna nie trafi na odpowiedni wzor kulturowy albo tez ilosciowo przekroczy przecietna miare masochizmu uznawana w danej grupie spolecznej, wowczas masochistyczne rozwiazanie nie zalatwia niczego nawet w sensie relatywnym. Wyrasta ono bowiem z sytuacji nie do wytrzymania, stara sie ja przezwyciezyc i zostawia w koncu jednostke w szponach nowej udreki. Gdyby zachowanie ludzi zawsze bylo racjonalne i celowe, masochizm bylby rownie trudny do wytlumaczenia, jak wszelkie przejawy neurotyczne w ogole. Ale badanie emocjonalnych i umyslowych zaburzen nauczylo nas jednego: ze zachowanie ludzkie bywa motywowane daznosciami spowodowanymi przez lek albo jakis inny trudny do zniesienia stan umyslu i ze zmierzajac do przezwyciezenia tego stanu, daznosci owe maskuja tylko jego najbardziej widoczne przejawy, czesto nawet i do tego nie dochodzac. Objawy neurotyczne przypominaja irracjonalne zachowanie w panice. I tak, czlowiek zaskoczony pozarem staje w oknie swojego pokoju i wola pomocy, zupelnie zapominajac, ze nikt nie moze go uslyszec i ze zdazylby jeszcze uciec przez klatke schodowa, ktora przeciez za chwile stanie w plomieniach. Wola, bo pragnie sie uratowac, i przez chwile to jego zachowanie mogloby sie wydac krokiem na drodze ratunku - a jednak konczy sie kompletna katastrofa. W ten sposob daznosci masochistyczne sa wywolane checia wyzbycia sie swego indywidualnego "ja" wraz z jego wszystkimi wadami, konfliktami, watpliwosciami, z calym jego ryzykiem i nie dajaca sie zniesc samotnoscia, lecz udaje im sie tylko usunac najbardziej dotkliwwy bol, o ile nie wioda do jeszcze gorszych cierpien. Irracjonalnosc masochizmu, podobnie jak i innych neurotycznych przejawow, polega na calkowitej daremnosci srodkow podjetych w celu zmiany owej nieznosnej emocjonalnie sytuacji.

Z powyzszych rozwazan wylania sie wazna roznica miedzy dzialaniem neurotycznym a racjonalnym. W tym drugim rezultat odpowiada motywacji dzialania - dziala sie tak, aby osiagnac okreslony cel. W przypadku sklonnosci neurotycznych czlowiek dziala pod wewnetrznym przymusem, ktory w swej istocic ma charakter negatywny: uciec od sytuacji nie do zniesienia. Daznosci kieruja sie wiec w strone jedynie pozornych rozwiazan. Faktyczny rezultat jest sprzeczny z tym, co jednostka pragnie osiagnac; wewnetrzny nakaz, by uwolnic sie od nie dajacego sie zniesc uczucia, jest tak silny, ze osobnik wybiera w efekcie linie dzialania, prowadzaca jedynie do rozwiazan pozornych.

Dla naszych rozwazan o masochizmie istotne jest w tym wszystkim to, ze jednostke ogarnia nieznosne uczucie osamotnienia i znikomosci. Jednostka usiluje wowczas przezwyciezyc owe uczucia przez wyzbycie sie swego "ja" (w sensie psychologicznym, a nie fizjologicznym) na. drodze pomniejszania siebie, cierpienia, odbierania sobie wszelkiego znaczenia. Lecz bol i cierpienie nie sa tym, czego jednostka pragnie; bol i cierpienie to cena, jaka placi za cel, ktory usiluje z wewnetrznego nakazu osiagnac. Cena jest wysoka. Trzeba wiec placic coraz wiecej i podobnie jak meksykanski peon wpadac w coraz wieksze dlugi, nie osiagajac nigdy tego, za co sie placi: wewnetrznego spokoju i ukojenia.

Wspomnialem o perwersji masochistycznej, poniewaz dowodzi ona ponad wszelka watpliwosc, ze cierpienia mozna poszukiwac. Jednak cierpienie nie jest rzeczywistym celem ani w perwersji masochistycznej, ani w masochizmie moralnym; w obu wypadkach jest ono srodkiem do celu: do zapomnienia o sobie. Roznica miedzy perwersja a masochistycznymi rysami charakteru jest w zasadzie nastepujaca: w perwersji dazenie do wyzbycia sie wlasnego "ja" wyraza sie za posrednictwem ciala i jest powiazane z uczuciami seksualnymi. O ile w masochizmie moralnym tendencje masochistyczne opanowuja calego czlowieka i zmierzaja do zniszczenia wszystkich celow, ktore swiadomie usiluje osiagnac, o tyle w perwersji sklonnosci masochistyczne ograniczaja sie w mniejszym lub wiekszym stopniu do dziedziny fizycznej; co wiecej, dzieki polaczeniu z popedem plciowym biora udzial w rozladowaniu napiecia zachodzacego w sferze seksualnej i w ten sposob znajduja pewne bezposrednie ujscie.

Unicestwienie indywidualnego "ja" i proba przezwyciezenia tym samym nieznosnego uczucia niemocy sa tylko jednym aspektem tendencji masochistycznych. Drugi aspekt to proba wtopienia sie, wspoluczestniczenia w wiekszej i potezniejszej calosci, zewnetrznej wobec jednostki. Taka potega moze byc czlowiek, instytucja, Bog, narod, sumienie albo przymus psychiczny. Stajac sie czescia potegi, uwazanej za niewzruszenie silna, wieczna i urzekajaca, uczestniczy sie w jej mocy i chwale. Czlowiek wyrzeka sie wlasnego "ja" i rezygnuje z calej zwiazanej z tym "ja" mocy i dumy; traci swoja odrebnosc jako jednostka i rezygnuje z wolnosci; lecz w zamian uzyskuje nowe poczucie bezpieczenstwa i dumy z uczestniczenia w potedze, przez ktora dal sie wchlonac, a zarazem zabezpieczony zostal przed tortura zwatpienia. Osobnik masochistyczny obojetne, czy panem jego jest wladza z zewnatrz, czy tez jest ona uwewnetrzniona w postaci sumienia albo psychicznego przymusu - jest odtad wybawiony od koniecznosci decydowania i od ostatecznej odpowiedzialnosci za wlasny los, a tym samym od watpliwosci, jaka decyzje ma powziac. Koncza sie jego watpliwosci co do sensu wlasnego zycia, jak rowniez pytania, kim on jest wlasciwie. Jego zwiazek z potega, do ktorej sie przylaczyl, rozwiazuje te wszystki‚ problemy. Sens jego zycia i tozsamosc jego "ja" sa odtad zdeterminowane przez wieksza calosc, w ktorej owo "ja" sie pograzylo.

Wiezy masochistyczne roznia sie zasadniczo od wiezow pierwotnych. Te ostatnie to wiezy istniejace przed zakonczeniem procesu indywiduacji. Jednostka jest jeszcze czescia swojego naturalnego i spolecznego swiata, niezupelnie jeszcze wynurzyla sie ze swego otoczenia. Wiezy pierwotne daja jej prawdziwe bezpieczenstwo i swiadomosc wlasnej przynaleznosci. Wiezy masochistyczne to ucieczka. Indywidualne "ja" wylonilo sie, nie jest jednak zdolne urzeczywistnic swej wolnosci; jest pelne leku, zwatpienia i poczucia bezsilnosci. Ja probuje zatem znalezc bezpieczenstwo w wiezach wtornych (jak bysmy nazwali wiezy masochistyczne), ale proba ta nigdy nie moze sie udac. Proces wylaniania sie indywidualnego "ja" nie da sie odwrocic: jednostka swiadomie moze sie czuc bezpieczna i miec zludzenie przynalezenia, ale w swej istocie pozostaje nadal bezsilna drobina cierpiaca z powodu roztopienia swojego "ja". Czlowiek i potega, do ktorej przylgnal, nigdy nie stana sie jednoscia: zasadniczy antagonizm trwa nadal, a wraz z nim i dazenie, czasem nawet zupelnie nieswiadome, aby przezwyciezyc masochistyczna zaleznosc i stac sie wolnym.

W czym tkwi istota popedow sadystycznych? Znowu nie jest to chec zadawania bolu drugim. Wszelkie znane nam, roznorodne postaci sadyzmu sprowadzaja sie do jednego istotnego impulsu, mianowicie checi calkowitego owladniecia druga osoba, zrobienia z niej bezwolnego obiektu naszej woli, absolutnego dominowania nad nia, stania sie jej Bogiem, ktory moze uczynic z nia, co mu sie zywnie podoba. Ponizyc czlowieka, zrobic zen niewolnika - oto srodki do tego celu, skoro zas nie ma wiekszej mocy nad innym czlowiekiem, jak zadawac mu bol i zmuszac go, aby poddawal sie cierpieniu bez moznosci obrony, najradykalniejszym srodkiem bedzie sprawic, by cierpial. Rozkosz z zupelnego opanowania drugiej osoby (lub innych zywych obiektow) jest najistotniejsza trescia popedu sadystycznego6.

Mogloby sie wydawac, ze owa tendencja do uczynienia siebie absolutnym wladca drugiej osoby bedzie przeciwienstwem tendencji masochistycznej; czy nie jest rzecza zadziwiajaca, ze obie sa ze soba tak scisle sprzegniete? Niewatpliwie pragnienie zaleznosci lub cierpienia jest w praktyce przeciwienstwem checi dominacji i zadawania cierpien drugim. Ale z punktu widzenia psychologicznego obie tendencje wywodza sie z jednej fundamentalnej potrzeby, zrodzonej z niemoznosci znoszenia izolacji i slabosci wlasnego "ja". Proponuje okreslic wspolny cel sadyzmu i masochizmu jako symbioze: w tym psychologicznym sensie oznaczac ona bedzie takie zespolenie wlasnego "ja" z drugim "ja" (albo z jakas inna sila zewnetrzna w stosunku do wlasnego "ja"), by kazde z nich zatracilo swa integralnosc i stalo sie calkowicie zalezne od drugiego. Sadyscie obiekt potrzebny jest tak samo jak masochiscie. Tylko zamiast dac sie pochlonac za cene bezpieczenstwa, sadysta osiaga je dzieki temu, ze sam kogos pochlania. W obu wypadkach zanika integralnosc jednostkowego "ja". W pierwszym wypadku roztapiam sie w zewnetrznej mocy, zatracam sie. W drugim wypadku rozrastam sie czyniac inna istote czescia samego siebie i w ten sposob zyskuje na sile, ktorej brak odczuwam bedac niezaleznym "ja". Niemoznosc znoszenia samotnosci przez moje wlasne "ja" sprawia, ze daze do symbiotycznego stosunku z kims innym. Tlumaczy to jasno, dlaczego masochistyczne i sadystyczne sklonnosci sa zawsze ze soba przemieszane. Powierzchownie biorac wydaja sie wzajemnie sprzeczne, ale z natury tkwia korzeniami w tej samej podstawowej potrzebie ludzkiej. Ludzie nie sa albo sadystami, albo masochistami, lecz oscyluja bezustannie miedzy czynna i bierna strona symbiotycznego kompleksu, tak ze nieraz trudno okreslic, ktora strona dziala w danej chwili. W obu wypadkach zatraca sie indywidualnosc i wolnosc jednostki.

Myslac o sadyzmie myslimy zazwyczaj o wrogosci i pedzie do niszczenia, ktore tak jaskrawo sie z nim lacza. To prawda, ze wieksza czy mniejsza doza destruktywnosci zawsze zazebia sie w jakis sposob o tendencje sadystyczne. Lecz to samo dzieje sie z masochizmem. Kazda analiza cech masochistycznych ukazuje te wrogosc. Glowna roznica polega chyba na tym, ze w sadyzmie wrogosc bywa zazwyczaj bardziej swiadoma i wyraza sie bezposrednio w dzialaniu, natomiast w masochizmie bywa przewaznie nieswiadoma i znajduje wyraz posredni. Sprobuje wykazac pozniej, ze ped do niszczenia jest rezultatem zahamowania zmyslowej, emocjonalnej i intelektualnej ekspansywnosci jednostki; mozna zatem oczekiwac, ze jest pochodna tych samych warunkow, ktore wywoluja potrzebe symbiozy. Pragne tu podkreslic, ze sadyzm nie jest identyczny z pedem do niszczenia, chociaz jest z nim w duzej mierze spleciony. Osobnik destruktywny chce zniszczyc jakis przedmiot, np. chce go wyrzucic i pozbyc sie go. Sadysta chce wladac swoim przedmiotem, dlatego jesli ow przedmiot zniknie, boleje nad strata.

Sadyzm, w znaczeniu, jakie nadajemy temu slowu, moze byc zatem wzglednie wolny od destruktywnosci, a nawet polaczony z przyjazna postawa wobec swego przedmiotu. Ten rodzaj kochajacego sadyzmu znalazl klasyczny wyraz w Straconych zludzeniach Balzaka, w opisie, ktory ponadto daje wyobrazenie o szczegolnym charakterze tego, co rozumiemy przez potrzebe symbiozy. W ustepie tym Balzak opisuje zwiazek miedzy mlodym Lucjanem a galernikiem, udajacym ksiedza. Wkrotce po poznaniu mlodego czlowieka, ktory wlasnie usilowal popelnic samobojstwo, ksiadz powiada :

...Ten mlody czlowiek... nie ma nic wspolnego z poeta, ktory umarl. Wylowilem cie, wrocilem cie zyciu, nalezysz do mnie, jak stworzenie do Stworcy, jak w bajkach cudownych afryt do geniusza i koglan do sultana, jak cialo do duszy. Podtrzymam cie ta oto potezna dlonia na drodze wladzy; rownoczesnie zas przyrzekam ci rozkosz, zaszczyty, nieustajace uciechy... Nigdy nie braknie ci pieniedzy...
Bedziesz blyszczal, bedziesz paradowal, gdy ja, schylony w blocie fundamentow, bede murowal blyszczacy gmach twej fortuny. Ja kocham potege dla potegi ! Bede szczesliwy twymi rozkoszami, ktorych mi wzbroniono. Slowem, bede toba!... Pragne kochac moje stworzenie, uksztaltowac je, ulepic na swoj uzytek, aby je kochac jak ojciec wlasne dziecko. Bede sie rozpieral w twoim kabriolecie, moj chlopcze, bede sie delektowal twymi powodzeniami u kobiet, bede sobie mowil:
Ten piekny mlody czlowiek to ja! Tego margrabiego de Rubempre ja stworzylem i wprowadzilem w arystokracje; wielkosc jego jest moim dzielem, mysli ma mysla, milczy moim milczeniem albo mowi moim glosem, radzi sie mnie we wszystkim.
(tlum. T. Boy-Zelenski).

Czesto, i nie tylko w potocznej mowie, sado-masochizm myli sie z miloscia. Szczegolnie objawy masochistyczne uwazane bywaja za wyraz milosci. Postawe zupelnego samozaparcia i wyrzeczenia sie wlasnych praw i roszczen na rzecz drugiego wielbiono jako przyklady wielkiej milosci, wydaje sie bowiem, ze nie ma lepszego dowodu milosci niz poswiecenie i gotowosc rezygnowania z siebie dla ukochanej osoby. W rzeczywistosci, w takich wypadkach milosc jest glownie rodzajem masochistycznej tesknoty i wyrasta z potrzeb symbiotycznych. Jezeli jednak przez milosc bedziemy rozumiec namietna afirmacje i aktywny zwiazek z najglebsza istota drugiej osoby, jesli bedziemy rozumiec przez to zlaczenie z drugim czlowiekiem na zasadzie niezaleznosci i integralnosci obu wchodzacych w gre osob, wowczas masochizm i milosc beda sobie przeciwstawne. Milosc opiera sie na rownosci i wolnosci. Jesli oprzec ja na podporzadkowaniu i utracie integralnosci jednego z partnerow, bedzie to zaleznosc masochistyczna, bez wzgledu na to, jak ten stosunek bedzie zracjonalizowany. Takze sadyzm jawi sie czesto pod maska milosci. Panowanie nad druga osoba w sytuacji, kiedy mozna glosic, ze dominacja ta lezy we wlasnym interesie tej osoby, czesto uchodzi za wyraz milosci; jednakze zasadniczym czynnikiem jest przyjemnosc plynaca z panowania nad kims.
Niejednemu czytelnikowi moze sie w tym miejscu nasunac pytanie: Czyzby sadyzm, tak jak go opisalismy, nie byl identyczny z zadza wladzy? Odpowiedziec mozemy na to, ze jakkolwiek bardziej destruktywne formy sadyzmu, zmierzajace do krzywdzenia i torturowania innych osob, nie sa identyczne z zadza wladzy, ta ostatnia jest najbardziej znamiennym wyrazem sadyzmu. Problem ten nabral w dzisiejszej dobie jeszcze dodatkowego znaczenia. Od czasu Hobbesa dopatrywano sie we wladzy zasadniczego motywu ludzkiego zachowania; jednak nastepne stulecia wzmogly wage czynnikow prawa i moralnosci, ktore wladze staraly sie poddac kontroli. Z narastaniem faszyzmu zadza wladzy i przekonanie o jej prawach znow doszly do szczytu. Miliony ludzi pozostaja pod wrazeniem zwyciestw wladzy i uwazaja ja za znak sily. Istotnie, wladza nad ludzmi jest wyrazem przewazajacej sily w sensie czysto materialnym. Jezeli w mej mocy lezy zabicie drugiego czlowieka, jestem silniejszy od niego. Lecz w psychologicznym sensie zadza wladzy nie wyplywa z sily, lecz ze slabosci. Jest to wyraz niezdolnosci indywidualnego "ja" do samostanowienia i samoistnego zycia. Jest to rozpaczliwe usilowanie, by w braku sily autentycznej zyskac sile wtorna.

Slowo moc7 ma dwojakie znaczenie. Jedno - to moc nad kims, dominacja; drugie - to moc robienia czegos, zdolnosc, mozliwosc. Drugie znaczenie nie ma nic wspolnego z dominacja; wyraza ono suwerennosc w sensie mozliwosci. Gdy mowimy o czyjejs niemocy, wlasnie to drugie znaczenie mamy na mysli; nie idzie nam o osobe niezdolna wladac innymi, lecz o osobe, ktora nie moze czynic tego, czego pragnie. Tak wiec moc moze znaczyc jedno z dwojga: dominacje lub potencje. Te dwie wartosci nie tylko nie sa identyczne, ale sie wzajemnie wykluczaja. Impotencja, ze uzyje tego terminu nie tylko w zwiazku ze sfera zycia plciowego, ale odnoszac go do wszystkich dziedzin ludzkich dyspozycji, przeradza sie w sadystyczna daznosc do dominacji; dopoki jednostka posiada potencje, czyli zdolnosci realizowania swych potencjalnych mozliwosci w oparciu o wolnosc‚ i integralnosc swego "ja", nie czuje potrzeby dominowania ani zadzy wladzy. Moc w sensie dominacji jest perwersja ludzkiej potencji, tak samo jak sadyzm seksualny jest perwersja milosci plciowej.

Prawdopodobnie u kazdego czlowieka mozna odnalezc pewne rysy sadystyczne i masochistyczne. Na jednym krancu znajdujemy jednostki, ktorych cala osobowosc jest przez nie zdominowana : na drugim takie, dla ktorych owe sado-masochistyczne czynniki nie sa charakterystyczne. Jedynie rozpatrujac ten pierwszy typ mozemy mowic o charakterze sado-masochistycznym. Uzywamy tutaj terminu charakter w sensie dynamicznym, podobnie jak Freud. Termin ten odnosi sie zatem nie do ogolnej sumy wzorow zachowania, charakterystycznych dla danej osoby, lecz do glownych popedow, motywujacych zachowanie czlowieka. Przyjawszy, ze podstawowe sily motywujace sa natury seksualnej, Freud doszedl do koncepcji charakteru oralnego, analnego i genitalnego. Kto nie przyjmuje tych zalozen, inaczej wyodrebnia rozne typy charakterow, jednak koncepcja dynamiczna pozostaje ta sama. Osoba, ktorej charakter jest zdominowany przez okreslone sily popedowe, nie musi o nich koniecznie wiedziec. Osoba ta moze byc np. calkowicie opanowana przez popedy sadystyczne, swiadomie zas zywic przekonanie, ze kieruje sie wylacznie poczuciem obowiazku. Moze nawet nie popelniac zadnych jawnych aktow sadyzmu, tlumic swe sadystyczne popedy do tego stopnia, ze uchodzic bedzie za osobe wolna od sadyzmu. Niemniej kazda blizsza analiza jej zachowan, fantazji, marzen i gestow ukazalaby sadystyczne impulsy dzialajace w glebszych pokladach jej osobowosci.

Jakkolwiek charakter osob, u ktorych goruja sado-masochistyczne popedy, moze byc okreslany jako sado-masochistyczny, osoby takie niekoniecznie musza byc neurotykami. Zalezy to w duzej mierze od szczegolnych zadan stojacych przed ludzmi w ich spolecznej sytuacji; od typu wzorow uczuc i zachowan obecnych w ich kulturze, a takze od tego, czy pewien szczegolny rodzaj struktury chatakteru jest (czy tez nie jest) neurotyczny czy normalny. Prawde powiedziawszy sado-masochistyczny charakter jest typowy dla przewazajacej czesci nizszych klas srednich w Niemczech i innych krajach europejskich, i jak wykazemy dalej, jest to ten rodzaj struktury charakteru, w ktorym ideologia hitlerowska znajdowala najsilniejszy odzew. Poniewaz termin sado-masochizm kojarzy sie z perwersja i neuroza, zamiast mowic o charakterze sadomasochistycznym, wole - szczegolnie u osobnikow nie neurotycznych, ale normalnych - mowic o charakterze autorytarnym. Terminologia ta jest uzasadniona tym, ze charakterystycznym rysem sado-masochistycznego osobnika jest jego postawa wobec autorytetu. Podziwia go i sklonny bylby mu ulec, ale jednoczesnie sam chcialby byc autorytetem i podporzadkowac sobie innych. Jest jeszcze jeden dodatkowy powod, dla ktorego wybralem ten termin. System faszystowski sam zwie sie autorytarnym w zwiazku z dominujaca rola autorytetu w jego strukturze spolecznej i politycznej. Uzywajac terminu charakter autorytarny implikujemy, ze oznacza on strukture osobowosci, ktora stanowi psychologiczny fundament faszyzmu.

Zanim kontynuowac bedziemy rozwazania na temat charakteru autorytarnego, wypada wyjasnic termin autorytet. Autorytet nie jest cecha, ktora mozna miec w sensie posiadania wlasnosci albo wlasciwosci fizycznych. Pojecie autorytetu odnosi sie do takich stosunkow miedzyludzkich, w ktorych jedna osoba traktuje druga jako wyzsza od siebie. Istnieje jednak podstawowa roznica miedzy relacja wyzszosc-nizszosc, ktora mozna by nazwac autorytetem racjonalnym, a taka, ktora mozna by okreslic jako autorytet oparty na zakazie.

Przykladem wykaze, co mam na mysli. Zarowno stosunki miedzy nauczycielem a studentem, jak i miedzy wlascicielem niewolnika a niewolnikiem opieraja sie na wyzszosci pierwszego nad drugim. Ale interesy nauczyciela i ucznia sa jednokierunkowe. Nauczyciel jest zadowolony, kiedy uda mu sie pomoc w postepach ucznia; jego niepowodzenie jest takze niepowodzeniem tamtego. Tymczasem posiadacz niewolnika pragnie wyzyskac go jak najbardziej; im wiecej z niego wycisnie, tym bardziej jest zadowolony. Rownoczesnie niewolnik stara sie, jak tylko moze, bronic swoich praw do minimum szczescia. Interesy obu sa zdecydowanie antagonistyczne; co przynosi korzysc jednemu, drugiemu szkodzi. Wyzszosc pelni w obu wypadkach odmienne funkcje: w pierwszym jest ona warunkiem pomocy dla osoby podporzadkowanej autorytetowi; w drugim - jest warunkiem eksploatacji.

Roznie tez wyglada u obu tych typow dynamika autorytetu: im wiecej student sie uczy, tym mniejszy jest przedzial miedzy nim a nauczycielem, tym bardziej upodabnia sie on do nauczyciela. Innymi slowy, ich stosunek oparty na autotytecie sam zmierza do rozwiazania. Kiedy jednak wyzszosc jest podstawa eksploatacji, dlugie trwanie stosunku wzmaga dystans.

W kazdej z obu tych sytuacji autorytarnych sytuacja psychologiczna jest odmienna. W pierwszej przewaza czynnik milosci, podziwu lub wdziecznosci. Autorytet jest jednoczesnie przykladem, z ktorym dana osoba pragnie sie czesciowo albo calkowicie zidentyfikowac. W drugiej sytuacji rosnie niechec albo wrogosc do wyzyskiwacza, ktoremu wyzyskiwany podporzadkowuje sie wbrew wlasnemu interesowi. Ale czesto nienawisc ta, jak w wypadku niewolnika, prowadzilaby jedynie do konfliktow, ktore narazalyby go na cierpienia bez szansy wygranej. Dlatego pojawia sie tendencja do tlumienia uczucia nienawisci, a czasem nawet zastapienia go uczuciem slepej admiracji. Pelni to dwie funkcje:

usuniecie bolesnego i niebezpiecznego uczucia nienawisci, i
zlagodzenie uczucia ponizenia.
Jezeli osobnik wladajacy mna jest tak znakomity lub doskonaly, nie powinienem wstydzic sie posluszenstwa. Nie moge byc mu rowny, bo jest o wiele ode mnie silniejszy, madrzejszy, lepszy itp. W rezultacie element nienawisci badz tez irracjonalnego przeceniania i podziwu dla autorytetu bedzie - w wypadku autorytetu opartego na zakazie - wzrastal. W wypadku autorytetu racjonalnego bedzie on wykazywal tendencje spadkowa wprost proporcjonalna do stopnia, w jakim wzrasta sila osoby poddanej wladzy autorytetu, do ktorego tym samym osoba ta staje sie coraz bardziej podobna.
Roznica miedzy autorytetem racjonalnym a autorytetem opartym na zakazie jest tylko wzgledna. Nawet w stosunku miedzy niewolnikiem a panem istnieja czynniki korzystne dla niewolnika. Otrzymuje minimumn pozywienia i ochrony, ktore umozliwiaja mu przynajmniej prace na rzecz swego pana. Z drugiej strony, tylko w idealnym ukladzie stosunkow miedzy nauczycielem i uczniem nie odnajdziemy ani sladu antagonizmu ich wzajemnych interesow. Pomiedzy tymi dwoma skrajnymi przypadkami istnieje wiele sytuacji przejsciowych, np. w stosunku robotnika fabrycznego do przelozonego albo syna farmera do ojca, albo pani domu8 do meza. Niemniej oba typy autorytetu, choc w rzeczywistosci ze soba przemieszane, zasadniczo roznia sie od siebie i analiza konkretnej sytuacji autorytarnej musi zawsze okreslac ciezar wlasciwy kazdego z nich.

Autorytet nie musi byc ani osoba, ani instytucja powiadajaca: masz robic to i to, nie wolno ci robic tego i tego. Taki rodzaj autorytetu moglibysmy nazwac autorytetem zewnetrznym, ale bywa takze autorytet wewnetrzny objawiajacy sie jako obowiazek, sumienie albo superego. Rozwoj mysli nowoczesnej, od protestantyzmu po filozofie Kanta, moze byc w istocie rzeczy scharakteryzowany jako zastepowanie autorytetu zewnetrznego wewnetrznym. Wraz z politycznymi zwyciestwami rosnacych klas srednich autorytet zewnetrzny stracil na prestizu, a jego miejsce zajelo sumienie czlowieka. Wielu dopatrywalo sie w tej zmianie zwyciestwa wolnosci. Ulegac rozkazom z zewnatrz (przynajmniej w sprawach duchowych) wydawalo sie niegodne wolnego czlowieka; ale ujarzmienie jego naturalnych sklonnosci i ustanowienie dominacji jednej strony jednostki, jej natury, przez inna, jej rozum, wole albo sumienie zdawalo sie sama istota wolnosci. Analiza wykazuje, ze sumienie sprawuje wladze z rowna surowoscia jak autorytety zewnetrzne, a ponadto, ze tresc rozkazow wydawanych za posrednictwem ludzkiego sumienia czesto nie wyrasta w ostatniej instancji z potrzeby indywidualnego "ja", lecz z zamowienia spolecznego, ktore przywlaszczylo sobie godnosc normy etycznej. Z chwila gdy jednostka czuje, ze sama wydaje sobie rozkazy, rzady sumienia moga stac sie nawet surowsze od rzadow autorytetow zewnetrznych; jakze mozna buntowac sie przeciw samemu sobie?

W ostatnich dziesiecioleciach sumienie stracilo wiele na znaczeniu. Wydaje sie, jakoby ani autorytet zewnetrzny, ani wewnetrzny nie odgrywal juz wybitnej roli w zyciu jednostki. Kazdy czlowiek jest calkowicie wolny, o ile nie narusza slusznych praw innych ludzi. Naszym zdaniem jednak autorytet zamiast zniknac, stal sie niewidoczny. W miejsce jawnego autorytetu panuje wladza autorytetow anonimowych. Ukrywa sie pod maska zdrowego rozsadku, nauki, zdrowia psychicznego, normalnosci, opinii publicznej. Nie zada niczego poza oczywistoscia. Zdaje sie poslugiwac nie presja, lecz tylko lagodna perswazja. Zarowno matka mowiaca do corki:

Zapewne nie bedziesz miala ochoty wyjsc z tym chlopcem,
jak ogloszenie sugerujace:
Pal te marke papierosow - polubisz ich orzezwiajacy smak
stwarzaja te sama atmosfere subtelnej sugestii, ktora przenika obecnie cale nasze zycie spoleczne. Anonimowy autorytet dziala skuteczniej niz autorytet jawny, poniewaz nikt nie podejrzewa, ze ukrywa sie za nim nakaz i oczekiwanie posluszenstwa. Gdy mamy do czynienia z autorytetemn zewnetrznym, wiadomo, ze zostal wydany rozkaz, i wiadomo, kto go wydal; z autorytetem tym mozna walczyc i w walce tej moze sie rozwinac osobista niezaleznosc i odwaga cywilna. Ale podczas gdy w uwewnetrznionym autorytecie rozkaz, jakkolwiek wewnetrzny, pozostaje widoczny, w autorytecie anonimowym i rozkaz, i rozkazodawca sa niewidzialni. To tak, jak byc ostrzeliwanym przez niewidocznego wroga. Nie mozna oddac ciosu.
Wracajac do rozwazan o charakterze autorytarnym, najwazniejszym rysem, ktory nalezy tu wymienic, jest postawa wobec wladzy. Dla autorytarnego charakteru istnieja, ze sie tak wyraze, dwie plci: posiadajaca wladze i pozbawiona wladzy. Sila wladzy, czy to osob, czy tez instytucji, wywoluje w nim automatycznie milosc, podziw i gotowosc podporzadkowania sie. Wladza fascynuje go, nie dla szczegolnych wartosci, jakie moze reprezentowac, lecz wylacznie dlatego, ze jest wladza. I tak jak wladza automatycznie wywoluje w nim milosc, tak ludzie lub instytucje pozbawione wladzy automatycznie wywoluja jego pogarde. Sam widok osoby bezsilnej budzi w nim chec atakowania, dominacji, ponizania. Podczas gdy czlowieka o odmiennym typie charakteru przeraza mysl o atakowaniu bezbronnego, autorytarny charakter czuje sie tym bardziej pobudzony, im slabsza jest jego ofiara.

W charakterze autorytarnym tkwi jeszcze pewien rys, ktory wieiu badaczy wprowadzil wv blad: tendencja do przeciwstawiania sie autorytetowi i stawiania czola kazdemu naciskowi od gory. Czasami ta buntowniczosc zaciemnia caly obraz, usuwajac w cien sklonnosc do uleglosci. Osoby nalezace do tego typu beda stale buntowaly sie przeciwko wszelkiemu autorytetowi, nawet takiemu, ktory faktycznie sprzyja ich sprawom i nie posluguje sie zadnym naciskiem. Niekiedy postawa wobec autorytetu bywa dwoista. Osoby takie gotowe sa walczyc przeciw jakiemus zespolowi autorytetow, szczegolnie jesli sa zawiedzione z powodu jego slabosci, a jednoczesnie lub pozniej - ulegaja innej grupie autorytetow, ktora dzieki wiekszej sile, badz tez wiecej obiecujac, zaspokoic moglaby ich masochistyczne tesknoty. Istnieje wreszcie typ charakteru, w ktorym buntownicze tendencje zostaja calkowicie stlumione i wychodza na jaw tylko wtedy, kiedy slabnie swiadoma kontrola; mozna je takze rozpoznac ex posteriori, w budzacej sie nienawisci do autorytetu, kiedy jego wladza ulega oslabieniu i zaczyna sie chwiac. W odniesieniu do osobnikow pierwszego typu, u ktorych buntownicza postawa jest punktem centralnym obrazu, czlowiek sklonny jest wierzyc, ze ich struktura charakteru jest prostym przeciwienstwem uleglego, masochistycznego typu. Wyglada to bowiem tak, jak gdyby owe osoby opieraly sie kazdemu autorytetowi na zasadzie skrajnej niezawislosci; jak gdyby w oparciu o swa wlasna sile wewnetrzna i integralnosc toczyly walke z silami stojacymi na drodze ich wolnosci i niezaleznosci. A jednak walka charakteru autorytarnego przeciw wladzy jest ze swej istoty tylko buntem. Jest usilowaniem utwierdzenia samego siebie i przezwyciezenia wlasnego poczucia bezsilnosci za pomoca zwalczania autorytetu, mimo ze pragnienie uleglosci - swiadome lub nieswiadome - trwa w dalszym ciagu. Charakter autorytarny nigdy nie bywa rewolucyjny, nazwalbym go raczej rebelianckim. Istnieje wiele jednostek oraz ruchow politycznych, ktore powierzchownemu obserwatorowi moga sie wydac zagadka w zwiazku z niewytlumaczalnym przeksztalceniem sie radykalizmu w skrajna autorytarnosc. Psychologicznie biorac, sa to typowi ludzie buntu.

Postawe charakteru autorytarnego wobec zycia, cala jego filozofie determinuja jego sklonnosci emocjonalne. Autorytarny charakter lubi warunki ograniczajace ludzka wolnosc, lubi poddawac sie losowi. Od jego pozycji spolecznej zalezy przy tym, co znaczy w jego pojeciu los. Dla zolnierza moze to znaczyc wole lub kaprys przelozonego, ktoremu sie chetnie podporzadkowuje. Dla drobnego byznesmena losem sa prawa ekonomniczne. Kryzys i prosperity nie sa w jego pojeciu zjawiskami spolecznymi, na ktore ludzie moga wplywac, ale wyrazem wyzszej mocy, ktorej trzeba sie poddac. Nie inaczej jest z ludzmi u szczytu piramidy. Roznica lezy jedynie w rozmiarach i zasiegu wladzy, ktorej sie ulega, a nie w samym uczuciu zaleznosci.

Nie tylko sily wplywajace bezposrednio na czyjes zycie, lecz rowniez sily, ktore zdaja sie determinowac zycie w ogole, odczuwa sie jako niezmienne zrzadzenie losu. Zrzadzeniem losu sa wojny i to, ze jedna czesc ludzkosci musi rzadzic druga. Zrzadzeniem losu suma cierpienia zawsze byla taka sama i nigdy nie moze zmalec. Los moze byc filozoficznie zracjonalizowany w postaci prawa naturalnego albo przeznaczenia czlowieka, moze byc zracjonalizowany religijnie jako wola Boza, etycznie - jako obowiazek, ale dla charakteru autorytarnego bedzie to zawsze sila wyzsza, stojaca na zewnatrz jednostki, sila, ktorej jednostka moze tylko ulec. Autorytarny charakter wielbi przeszlosc. Co bylo zawsze, bedzie wiecznie. Chciec czegos albo pracowac w imie tego, czego jeszcze nie bylo, jest zbrodnia albo szalenstwem. Cud tworzenia - a tworzenie zawsze jest cudem - lezy poza zasiegiem jego emocjonalnego doswiadczenia.

Schleiermacher okreslil przezycie religijne jako doswiadczenie absolutnej zaleznosci i w tym okresleniu tkwi definicja masochistycznego doswiadczenia w ogole; szczegolna zas role w tym uczuciu zaleznosci odgrywa grzech. Dla doswiadczenia autorytarnego typowa jest koncepcja grzechu pierworodnego, ktory ciazy na wszystkich przyszlych pokoleniach. Moralny upadek, podobnie jak kazdy inny, staje sie zrzadzeniem losu, od ktorego nie mozna uciec. Ktokolwiek raz zgrzeszyl, jest na wieki zelaznym lancuchem przykuty do swojego grzechu. Raz popelniony czyn staje sie sila, ktora wlada czlowiekiem i spod ktorej nigdy sie on nie wyzwoli. Skutki winy dadza sie zlagodzic pokuta, lecz pokuta nigdy nie zmaze winy9. Slowa Izajasza:

Chocby byly grzechy wasze jako szkarlat, jako snieg zbieleja,
wyrazaja skrajne przeciwienstwo filozofii autorytarnej.
Rysem wspolnym wszelkiej autorytarnej mysli jest przekonanie, ze zycie jest zdeterminowane przez sily stojace na zewnatrz wlasnego "ja" czlowieka, jego interesow i pragnien. Jedyne mozliwe szczescie lezy w poddaniu sie tym silom. Niemoc ludzka to motyw przewodni filozofii masochistycznej. Uczuciu temu dal nader przejrzysty wyraz jeden z ideologicznych ojcow hitleryzmu, Moeller van der Bruck.

Konserwatysta wierzy raczej w katastrofe - pisze on - i w bezsilnosc czlowieka pragnacego jej uniknac; wierzy w jej nieuchronnosc i w straszne rozczarowanie uwiedzionego optymisty10.
W pismach Hitlera znajdziemy wiecej obrazow w tym duchu.
Autorytarnemu charakterowi nie brak aktywvnosci, odwagi czy wiary. Cechy te znacza dlan jednak cos zupelnie innego niz dla osoby, ktora nie pragnie byc ulegla. Aktywnosc autorytarnego charakteru wyrasta z fundamentalnego uczucia bezsilnosci i checi jej przezwyciezenia. Aktywnosc w tym sensie oznacza dzialanie w imie czegos wyzszego niz wlasne "ja". Mozna dzialac w imie Boga, przeszlosci, natury lub obowiazku, nigdy jednak w imie przyszlosci, w imie czegos jeszcze nie narodzonego albo nie posiadajacego wladzy, lub tez w imie samego zycia. Autorytarny charakter zdobywa sile dzialania dzieki oparciu o sile wyzsza. Tej ostatniej nie da sie nigdy pokonac ani odmienic. Brak wladzy jest dla niego zawsze nieomylnyni znakiem winy i nizszosci; jezeli autorytet, w ktory wierzy, zdradza oznaki slabosci, jego milosc i szacunek przeobrazaja sie w pogarde i nienawisc. Brak mu tej ofensywnej potencji, ktora potrafi zaatakowac ustalona wladze bez uprzedniego podporzadkowania sie innej, silniejszej wladzy.

Odwaga autorytarnego charakteru jest w istocie odwaga znoszenia wszystkiego, co los lub ktos los reprezentujacy, albo wodz przeznaczyl. Najwyzsza cnota jest cierpiec bez skargi - nie zas miec odwage zwalczania cierpien albo przynajmniej zmniejszania ich. Nie zmieniac losu, lecz mu sie poddac - oto heroizm charakteru autorytarnego.

Wierzy on w autorytet, dopoki ten jest silny i wladczy. Jego przekonania rodza sie z jego zwatpien i stanowia probe ich kompensaty. Lecz nie posiada wiary, jezeli pod tym slowem rozumiemy ufnosc w realizacje tego, co na razie istnieje tylko jako potencjalna mozliwosc. Autorytarna filozofia jest w swej istocie relatywistyczna i nihilistyczna, mimo ze nieraz glosi z pasja, iz przezwyciezyla relatywizm, i demonstruje swoja aktywnosc. Wyrasta ze skrajnej depresji, calkowitego braku wiary i prowadzi do nihilizmu, do zaprzeczenia zycia11.

W filozofii autorytarnej nie istnieje koncepcja rownosci. Zdarza sie, ze autorytarny charakter uzywa slowa rownosc badz to konwencjonalnie, badz dlatego, ze odpowiada to jego zamiarom. Nie ma to jednak dla niego realnego znaczenia ani wagi, poniewaz dotyczy czegos lezacego poza zasiegiem jego emocjonalnych doswiadczen. W jego pojeciu swiat sklada sie z ludzi obdarzonych sila i pozbawionych jej. Na gruncie swoich sado-masochistycznych daznosci doswiadcza tylko dominacji albo uleglosci, nigdy jednak solidarnosci. Roznice plci czy rasy maja dla niego znaczenie tylko jako oznaki wyzszosci czy tez nizszosci. Roznica pozbawiona takiej konotacji nie istnieje dla niego.

Powyzszy opis daznosci sado-masochistycznych i charakteru autorytarnego odnosi sie do najskrajniejszych form bezsilnosci i odpowiednio najskrajniejszych form ucieczki od nich na drodze symbiotycznego stosunku do przedmiotu czci albo dominacji.

Wprawdzie sklonnosci do sado-masochizmu wystepuja powszechnie, ale tylko pewne jednostki i grupy spoleczne mozna uwazac za typowo sado-masochistyczne. Istnieje jednak lagodniejsza forma uleglosci, tak powszechna w naszej kulturze, ze wolne od niej sa tylko wyjatki. Uleglosc ta nie posiada niebezpiecznych i namietnych cech sado-masochizmu, jest jednak na tyle wazna, ze nie mozemy jej tu pominac.

Mam na mysli ten rodzaj osob, ktorych cale zycie pozostaje - na sposob subtelny - przywiazane do pewnej wladzy lezacej na zewnatrz ich samych12. Wszystko bez wyjatku, co robia, czuja albo mysla, niejako odwoluje sie do tej wladzy. Oczekuja od niej ochrony, pragna, zeby ona roztaczala nad nimi opieke, czynia ja odpowiedzialna za wszystko, cokolwiek mialoby wyniknac z ich wlasnych poczynan. Czesto osobnik taki nie jest wcale swiadom tej zaleznosci. Nawet jesli ma niejasna swiadomosc jakiejs zaleznosci, osoba albo wladza, od ktorej zalezy, pozostaje ukryta za mgla. Nie istnieje zadne okreslone wyobrazenie, ktore by sie kojarzylo z owa wladza. Jej glowna wlasciwoscia jest pelnienie okreslonej funkcji, a mianowicie ochrony, pomocy i rozwijania jednostki, trwania przy niej i niezostawiania jej nigdy samej. Owego "X", ktory odznacza sie tymi wlasciwosciami, moglibysmy nazwac magicznym pomocnikiem. Oczywiscie ow magiczny pomocnik podlega personifikacji: jako Bog, jako zasada moralna albo jako osoba realna, np. jako jedno z rodzicow, maz, zona lub przelozony. Nalezy pamietac, ze realne osoby, biorac na siebie role magicznego pomocnika, zostaja wyposazone we wlasciwosci magiczne, a cale ich znaczenie wyplywa odtad z faktu, ze tego magicznego pomocnika uosabiaja. Proces personifikacji magicznego pomocnika daje sie czesto zaobserwowac w tak zwanym zakochaniu. Osoba zajmujaca tego rodzaju postawe wobec magicznego pomocnika stara sie go odnalezc w jakiejs istocie z krwi i kosci. Z tych czy innych powodow - nieraz popartych seksualnym pozadaniem - ktos drugi przybiera w jej oczach owe magiczne wlasciwosci i przeksztalca sie w istote, z ktora ta osoba sie wiaze i od ktorej odtad zalezy cale jej zycie. Nie zmienia obrazu fakt, ze owa druga osoba postepuje czesto tak samo z pierwsza. Utwierdza to jeszcze bardziej wrazenie, ze ten rodzaj zwiazku jest jedyna prawdziwa miloscia.

Potrzebe magicznego pomocnika mozna studiowac niejako eksperymentalnie podczas zabiegow psychoanalitycznych. Czesto zdarza sie, ze osoba poddajaca sie psychoanalizie gleboko przywiazuje sie do psychoanalityka i cale jej zycie, wszystkie poczynania, mysli i uczucia z nim sie wiaza. Swiadomie albo podswiadomie zadaje sobie pytanie : czy to aby bedzie sie jemu (psychoanalitykowi) podobalo, czy nie; czy zgadzalby sie z tym, czy zganilby mnie za to? W stosunkach milosnych fakt, ze sie wybiera te albo tamta osobe jako partnera, sluzy za dowod, ze kocha sie te osobe dlatego, ze to ona wlasnie; jednakze w sytuacji psychoanalitycznej zludzenie to nie wytrzymuje proby. Najroznorodniejszego rodzaju osoby objawiaja te same uczucia wobec najroznorodniejszych typow psychoanalitykow. Stosunek ten wyglada na milosc; towarzyszy mu nieraz seksualne pozadanie; jest to jednak w swej istocie stosunek do personifikowanego magicznego pomocnika; rola, ktora najwidoczniej psychoanalityk, podobnie jak inne okreslone osoby cieszace sie pewnym autorytetem (lekarze, ksieza, nauczyciele), jest zdolny odegrac ku pelnej satysfakcji osoby szukajacej takiego wlasnie upersonifikowanego magicznego pomocnika.

Powody, dla ktorych jakas osoba wiaze sie z pomocnikiem magicznym, sa w zasadzie te same, jakie odkrylismy u zrodel popedow symbiotycznych: niezdolnosc do zycia samemu i do pelnego wyrazania swoich wlasnych indywidualnych mozliwosci. Przy sado-masochistycznych sklonnosciach niezdolnosc ta prowadzi do checi pozbycia sie wlasnego "ja" przez uzaleznienie sie od pomocnika magicznego; w lagodniejszej postaci, o ktorej mowie obecnie, prowadzi ona jedynie do pragnienia kontroli i opieki. Intensywnosc zwiazku z magicznym pomocnikiem jest odwrotnie proporcjonalna do zdolnosci spontanicznego wyrazania wlasnych intelektualnych, emocjonalnych i zmyslowych dyspozycji. Innymi slowy, ma sie nadzieje, ze wszystko, czego sie od zycia oczekuje, otrzyma sie z rak magicznego pomocnika, bez osobistej inicjatywy. Im wyrazniej zachodzi taki przypadek, tym bardziej osrodek zycia przesuwa sie od wlasnej osoby ku magicznemu pomocnikowi i jego personifikacjom. Odtad pytanie nie brzmi juz: jak zyc samemu? - lecz jak nim manipulowac, aby go nie stracic, jak postepowac z nim, aby czynil to, czego sie pragnie, a nawet jak przekazac mu odpowiedzialnosc za to, za co jest sie samemu odpowiedzialnym?

W wypadkach skrajniejszych cale zycie osobnika polega niemal wylacznie na usilowaniu manipulowania nim; rozni ludzie stosuja tu rozne sposoby; dla jednych glownym osrodkiem manipulowania jest posluszenstwo, dla niektorych dobroc, dla innych - cierpienie. Widzimy zatem, ze nie istnieje tu uczucie, mysl czy wzruszenie, ktore nie byloby zabarwione ta potrzeba manipulowania; inaczej mowiac, zaden psychiczny akt nie jest naprawde spontaniczny ani wolny. Zaleznosc ta, wynikajaca z zahamowania spontanicznosci, a jednoczesnie do niego zmierzajaca, dostarcza wprawdzie pewnego bezpieczenstwa, lecz prowadzi takze do uczucia slabosci i skrepowania. W takim wlasnie wypadku osoba zalezna od magicznego pomocnika czuje sie - choc raczej nieswiadomie - przez niego ujarzmniona i w wiekszym lub mniejszymn stopniu przeciw niemu sie buntuje; z kolei bunt przeciw osobie, w ktorej sie pokladalo nadzieje, ze zapewni bezpieczenstwo i szczesliwosc, stwarza nowe konflikty. Jesli wiec nie chce sie go utracic, buntownicze uczucia nalezy stlumic; niemniej ukryty na dnie antagonizm zagraza odtad stale bezpieczenstwu, ktore bylo celem tego zwiazku.

Jezeli pomocnika magicznego uosabia realny czlowiek, rozczarowanie, ktore nastepuje, kiedy okaze sie, ze nie spelnil on pokladanych w nim nadziei - a ze nadzieje te sa iluzoryczne, kazdy rzeczywisty czlowiek musi je zawiesc - laczy sie z uraza wynikla z dobrowolnego oddania sie w niewole temu czlowiekowi i prowadzi do ustawicznych konfliktow. Kozcza sie one czasem tylko rozstaniem, po czym nastepuje wybor innego obiektu, od ktorego oczekuje sie spelnienia wszystkich nadziei zwiazanych z magicznym pomocnikiem. Jezeli i ten zwiazek okaze sie fiaskiem, mozna go znowu zerwac albo dojsc do wniosku, ze takie jest zycie, i dac za wygrana; nie dostrzega sie przy tym faktu, ze istota niepowodzenia nie jest skutkiem niewlasciwego wyboru osoby magicznej, lecz jest bezposrednim rezultatem proby osiagniecia manipulacja magiczna tego, co jednostka moze zyskac tylko wlasna, spontaniczna dzialalnoscia.

Freudowi znane bylo zjawisko wiecznej zaleznosci od zewnetrznego obiektu. Interpretowal je jako kontynuacje wczesnych - w zasadzie seksualnych i cale zycie trwajacych - wiezow z rodzicami. Zjawisko to przykulo jego uwage do tego stopnia, ze zaczal twierdzic, iz kompleks Edypa jest zalazkiem wszelkich nerwic; a w szczesliwym przezwyciezeniu go upatrywal glowny dylemat normalnego rozwoju.

Uwazajac kompleks Edypa za centralne zjawisko psychologii, Freud dokonal jednego z najwazniejszych odkryc psychologicznych. Nie udalo mu sie go jednak odpowiednio zinterpretowac; choc bowiem zjawisko seksualnego pociagu miedzy rodzicami a dziecmi istnieje, a wynikajace stad konflikty biora niekiedy udzial w rozwoju nerwic, to ani pociag seksualny, ani wynikle zen konflikty nie graja istotnej roli w przywiazaniu dzieci do rodzicow. Poki dziecko jest male, jest ono w calkiem naturalny sposob zalezne od rodzicow, lecz zaleznosc ta niekoniecznie zawiera w sobie ograniczenie wlasnej spontanicznosci dziecka. Kiedy jednak rodzice, dzialajac jako reprezentanci spoleczenstwa, zaczynaja tlumic jego spontanicznosc i niezaleznosc, dziecko, w miare jak rosnie, czuje sie coraz bardziej niezdolne do tego, by stanac na wlasnych nogach; dlatego rozglada sie za magicznym pomocnikiem i czesto personifikuje go w osobach swych rodzicow. Z czasem jednostka przelewa te uczucia na kogos innego, np. na nauczyciela, meza lub na psychoanalityka. Znow widzimy, ze potrzeba zwiazania sie z tego rodzaju symbolem autorytetu nie jest wynikiem kontynuacji pierwotnego pociagu plciowego do ojca lub matki, lecz efektem wstrzymania ekspansji i spontanicznosci dziecka oraz wynikajacego stad leku.

To, co sie da zaobserwowac u zaczatkow kazdej nerwicy, podobnie jak i u zrodel normalnego rozwoju, to walka o wolnosc i niezaleznosc. Dla wielu normalnych ludzi walka ta zakonczyla sie zupelna rezygnacja z wlasnego "ja", tak ze sa oni w swoisty sposob dobrze przystosowani i uchodza za normalnych. Neurotyk to czlowiek, ktory nie zrezygnowal z walki przeciw zupelnej uleglosci, ale rownoczesnie pozostal przykuty do postaci magicznego pomocnika, jakakolwiek przybralby on forme czy ksztalt. Jego nerwice nalezy zawsze traktowac jako chybiona probe rozwiazania konfliktu miedzy owa podstawowa zaleznoscia a pragnieniem wolnosci.

http://www.freewebs.com/ucieczka/index.html
--------------------------------------------------------------------------------
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group