Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego nie potrafię odejść???????????

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 10:32    Temat postu: Dlaczego nie potrafię odejść??????????? Odpowiedz z cytatem

Witam!
Pisze do Was, bo oczekuję od was pomocy, wyjasnienia, a może otwarcia mi oczu.
Jestem ze swoim chłopakiem 9 lat, 9 wspaniało-ochydnych lat. Miałam męża - pijaka, uderzył mnie raz, zagroziłam, że odejdę, potem drugi raz - i odeszłam, beż jakichkolwiek emocji (a kochałam na poczatku szalenie).
Zaraz potem zjawił się ON, kochany, czuły, zakochany we mnie od dawna, nie wierzyłam w swoje szczęście, że taki wspaniały trafił mi sie człowiek, nikt nigdy do mnie tak nie mówił cudownie, nikt nie obsypywał prezentami, kwiatami bez powodu. Młodszy ode mnie o 9 lat, ale nigdy na ten temat nie powiedział, zawsze ja najpiękniejsza, najmądrzejsza, wiek nie miał znaczenia, zapatrzony we mnie jak w obrazek.
Ale zaczęło cos się dziać, mam córkę, kochana naprawde złote dziecko, ale jemu cos ciągle nie odpowiada, zauważyłam, że jej nie lubi albo jest o nią zazdrosny. Kiedys wytargał ją za uszy, bo źle umyła szklankę.
Uderzył mnie pierwszy raz kilka lat temu - nawet nie pamiętam za co, zemdlałam, przepraszał, płakał... Potem uderzył drugi i tak już poleciało. Za każdym razem odgrażałam się, że odejdę. Najgorszym rokiem był poprzedni. Odchodziłam wiele razy, wracałam, on przepraszał, obiecywał. Potem juz nie obiecywał, sama wymuszałam na nim obietnice, że mnie nie uderzy - on mówił, że się postara, ale nie obiecuje, bo jak jest zły to nie panuje nad sobą. W tamtym roku, gdy odeszłam dowiedziałam się, że mój zażywa narkotyki, że jeździ samochodem sam po nocach lub z jakimis kolesiami którzy biorą, nie śpi w domu. Potem przychodził pod mój dom i rozwalał drzwi, płakał, krzyczyał. Wracałam. Po każdym złym okresie był takim jak na początku - wspaniałym, wszystkie koleżanki mówiły mi, jakie to mam szczęście, bo on tak zakochany jak nikt na świecie.
Mam bardzo dobra pracę, nawet ładnie zarabiam, jestem w niej szanowana, ludzie naprawde dobrzy dla mnie są. A mój zazdrosny o pracę, ludzie z którymi pracuje to pedały i k.... a na wycieczkach to tylko się zapewne k.......ę. Kiedyś miałam wspoaniały wyjazd jako nagrodę za pracę na narty do Austrii, na lodowiec - dzień przed mój uderzył mnie miotłą w palec u nogi aż odprysł paznokieć - nie mogłam chodzić. Kiedyś nie chciałm się z nim kochać - jak leżałam uderzył mnie z całej siły w kręgosłup, że nie mogłam oddychać - ale zawsze to moja wina, bo co ze mnie za kobieta, jak nie chce chodzić ze swoim chłopakiem do łóżka, albo woli pojechac na wycieczkę z firmy niż z nim zostać itd.....
Mój nie pracuje, dostał ostatnio 2 wyroki w zawieszeniu za pobicie kogoś - ale według mojego to było niesluszne, bo on stanął tylko w obronie kolegi.
Oj duzo by tu pisać o ekscesach mojego, ile to razy zostawił mnie w nocy gdzieś na drodze daleko od domu, ile to telefonów komórkowych mi rozwalił, bo pewnie z kochankami gadam, ostatnio w złości na mnie rozwalił swój telefon komórkowy (mój prezent), żeby pokazać mi do czego go doprowadziłam, a potem mój - żebym poczuła jak to jest.
Ale oczywiście są dni kiedy czuję się jak w niebie, śniadania, po powrocie z pracy kąpiele, romantyczne kolacje, zaskakujące niespodzianki, ciągłe zapewnianie mnie o olbrzymiej miłości do mnie. I chyba to nie pozwala mi odejść. Nie mam pojęcia jak to jest, on mnie bije, kiedys groziłam odejściem, a teraz nic nie mówię, już mam sie pakować i wynosić z jego domu, a za chwilę gdy zaczynam wyciagac ciuchy z szafy, zaczynam płakać bo sobie myslę, że ja przeciez nie wytrzymam sama bez niego i idę do niego i wymuszam przeprosiny, on przytula, i mówi jaka to ja biedna. Dwa dni temu pojechaliśmy na dyskotekę, on nie pił, ja napiłam się kilka drinków i zaczęłam mówić mu o swoich żalach, on zareagował na to bardzo agresywnie, pobił mnie po twarzy, powykręcał palce - mam je wybite i ledwo co teraz piszę. Przyjechaliśmy do domu, był bardzo obrażony, powiedział, żebym się wynosiła z jego domu, że jestem psychoczna i nawet nie potarfie sie bawić tylko ciągle mam do niego jakieś pretensje - a ja co? a ja pomimo bólu głowy po uderzeniach, pomimo wybitych palców i pogryzionych pleców zaczęłam go przepraszać i obiecywać że więcej się tak nie zachowam. Wczoraj powiedział mi, że dlatego nie ma do mnie szacunku i mnie nie poważa bo sie tak daje mu poniżać i bić. Zgłupiałam całkowicie. A ja myslałam, że on to docenia, że pomimo, że tak czasami mnie traktuję ja ciągle próbuje ratować ten związek.
Teraz jestem zła, po tym co mi zrobił, co powiedział, nawet chce odejść, ale wiem, że tego nie zrobię, bo tak bardzo bez niego będę cierpieć. Może dlatego, że mimo wszystko nikt nigdy mi nie okazał tyle uczucia co on, sama już nie wiem. Najgorsze jest to, że zaczynam mysleć, że to moja wina, że faktycznie nie powinien mnie pobic, ale po co wywoływałam awanture o jakieś głupstwa.
Byłam w tamtym roku na terapii - potem przestyałam chodzić, bo mój stał się aniołem - aż do teraz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Margola



Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 84
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 11:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj!
Po przeczytaniu twojego postu jestem pewna, że twój związek jest "toksyczny". Toksyczny związek to taki, w którym jedna osoba wnosi jakąś destrukcję, a druga osoba przystosowuje się do tej sytuacji, np. staje się uległa, a druga osoba naciska na ciebie fizycznie albo psychicznie. Osoba uwikłana w związek z toksyczną osobą nie podejmuje żadnych decyzji uleczenia sytuacji, za to dopasowuje swoje zachowania i swoje życie do wymogów toksycznego partnera. Problem w tym, że przystosowanie się do destrukcyjnych zachowań partnera tylko destrukcję pogłębia. Toksyczne osoby zawsze wynajdą sobie powód do bycia niezadowolonym, powód, który często jest pretekstem do krzywdzenia innych.
Jak można wyzwolić się z niszczącego związku? Kiedy warto o niego walczyć? Przede wszystkim "twój" musiałby chcieć przestać ćpać i poddać się terapii!!!! Często Powodem dla którego osoba uwikłana w toksyczny związek postanawia pozostać w niszczącej relacji z partnerem jest brak wsparcia rodziny. Nie pisałaś o twoich relacjach z rodziną. Może jednak warto poszukac u nich wsparcia. Poza tym pisałaś, Ze przestałaś uczęszczać na terapię... Spróbuj wrócić!
Miłość to straszna choroba... niestety, ale w twoim przypadku mam odczucie, ze jesteś jakby współuzależniona. Od partnera, jego ćpania i nawyków. Przecież jesteś człowiekiem i należy ci się szacunek! Powiedział ci, ze cię nie szanuje bo pozwalasz się bić. Jasne.. każdy powód jest dobry. Spróbuj jednak powiedzieć STOP!!!! Idź do lekarza, teraz z tym co ci zrobił a potem zgłoś to! Inaczej on nigdy nie przestanie!!!
Wiem, że to co napisałam może wydawać się przykre, ale niestety taka jest prawda....
_________________
Co mnie nie zabije uczyni mnie silniejszą...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 11:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Margola,
jest jeden sukces - on w tamtym roku przestał brać. Pewnie powiesz skąd wiem - widze to po jego zachowaniu, jak brał inaczej się zachowywał, szalał, nie mozna było z nim normalnie porozmawiać. Sam zreszta się przyznał, że brał, tłumaczył to tym, że odeszłam od niego. Od lipca tamtego roku przestał, sam mi i tym powiedział, i powiedział, że chce mieć ze mną dziecko a narkotyki sa wielkim zagrożeniem. Teraz naprawde nie bierze, widzę to, a znam sie na tym trochę.
Jego zachowanie w stosunku do mnie to raczej nie wynik tego incydentu z narkotykami, to raczej jego dzieciństwo tak go uformowało, nadopiekuńcza matka (która zreszta do tej pory próbuje kierować jego życiem) oraz ojciec pijak, który znęcał się nad moim psychicznie i fizycznie, aż do tego momentu, jak dźgnął mojego nożem. Potem ojciec wyladował w więzieniu i już od tamtej pory nie pojawił sie w ich domu.
Co do terapii - kilkakrotnie mówiłam mu o niej, już miał iść, nawet raz był pod brama takiego ośrodka, ale wrócił się, bo zobaczył , że tam wchodza sami alkoholicy, wrócił się do domu i powiedział, że on pijakiem nie jest ani żadnym menelem, żeby tam iść. Teraz powiedziałam mu, żebyśmy wybral;i sie na terapię rodzinną gdzie panuje przemoc - wczoraj powiedział mi, że pójdzie, ale to było raczej wymuszone przeze mnie. Powiedziałam, że sami sobie z tym rady nie damy, że musimy iść po pomoc.
Nie wiem co mam robić, oczywiście nie oczekuję od Was odpowiedzi na to pytanie, ale chociaż nakierujcie mnie jak ja sama mam sobie z tym radzić.
A co do psychologa, do którego chodziłam w tamtym roku - cieszy się on w naszej okolicy wielką sławą niemalże , ale on ciagle wręcz mówił mi, że mam odejść, a ja przecież nie potrafie tego zrobić.
Co do książek - przeczytałam wiele, zgadzam sie z nimi w zupełności, nawet sama wprowadzałam w życie te zmiany - pomagały mi, mój był zdezorientowany, ale zaraz traciłam swoją czujność, bo mój zaczynał inaczej się zachowywać, zaczynał zawracać mnie na dawne tory. Teraz nie wiem czy znwou zacznę tak postepować, bo się boję że on naprawde mnie zostawi jak stane się inna, zgodnie z zaleceniami z książek.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Margola



Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 84
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 12:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Napisałaś, ze boisz, że on cie zostawi, gdy staniesz sie inna....
Bądź sobą! Napewno gdy się poznaliście byłaś sobą... taką cie pokochał, szanował.. po co to zmieniać? Wróć do tamtej siebie. Pisałaś o swojej przeszłości i rozumiem doskonale twoje obawy przed samotnością.
Napisałaś również o przeszłości twojego partnera... porozmawiaj z nim o tym. Planujecie dziecko.... On miał trudne dzieciństwo, ale czy tego samego chce dla swojego dziecka? Przemocy? Braku szacunku? Braku miłości? Jesli jest rozsądnym człowiekiem napewno zaprzeczy. Wytłumacz mu, ze terapia ma pomóc w ratowaniu waszego związku, który on teraz niszczy swoją przemocą. On bardzo źle wspomina ojca...ale jeśli on się nie zmieni jego dziecko powie za 25 lat to samo! Że jego ojciec to tyran, który bił matkę!
W wielu publikacjach można znaleźć informacje, ze przemoc stosują osoby, które w dzieciństwie były swiadkami lub ofiarami przemocy. Ale nie wszyscy! To nie jest regóła. Nie wszyscy postępują tak w życiu dorosłym.
_________________
Co mnie nie zabije uczyni mnie silniejszą...


Ostatnio zmieniony przez Margola dnia Wto Lut 20, 2007 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 15:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Margola,
dobrze to ujęłaś, dziękuję. On na pewno nie chce być taki dla swojego dziecka, ten argument raczej na pewno skieruje go do poradni. Bo tylko taka nadzieja pozostała.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 23:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Po pracy pojechałam dzisiaj do Poradni Psychologicznej zajmującej się przemoca w rodzinie. Pani mnie wysłuchała i umówiła na czwartek. Powiedziała że mi pomoga, pomimo, że nie należę do ich okręgu, ale jak słyszy to ja bardzo potrzebuje pomocy, bo jak to powiedziała - jestem bardzo uzalezniona emocjonalnie od swojego chłopaka, on zreszta ode mnie też.
Powiedziała, że jego postepowania logicznie nie zrozumię, bo jego postępowanie to schematy, których nie znam, on sam też działa nieświadomie, ja jestem mu potrzebna do wyładowywania agresji.
Pytała sie też o moją rodzinę, czy mam komu sie zwierzyć - wyszło, że jestem całkowicie sama ze swoim problemem i dlatego taka bezradna.
Dodała jeszcze, że to dobrze, że czytałam tak duzo książek o relacjach w toksycznych związkach.
Mam nadzieje, że cos mi pomoga - chociaz nie za bardzo w to wierzę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Margola



Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 84
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto Lut 20, 2007 23:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cieszę,się, ze zrobiłaś pierwszy krok. Pani psycholog tylko potwierdziła moje przypuszczenia. Pomyliłaś się tylko z jednym.. NIE JESTEŚ SAMA. Zawsze mozesz wejść na forum. Daj znać jak ci poszło.
Pozdrawiam
_________________
Co mnie nie zabije uczyni mnie silniejszą...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Pią Lut 23, 2007 9:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Byłam wczoraj u pani psycholog, wysłuchała mnie, zobaczyła siniaki itd. Zaczęła rysować mi wykresy cyklów przemocy - które znam na pamięć, no ale na początek tłumaczyła jak to jest. Stwierdziła, że jestem "wspaniałym" przypadkiem domowej przemocy, kropka w kropkę jak opisy w literaturze. Narysowała mi też wykres w postaci amplitudy - jak to jest, raz euforia raz dno, ale ta euforia w miarę upływu czasu jest coraz niższa a i dno coraz niższe. Powiedziała, że jestm bardzo uzależniona, ale jest światełko w tunelu, gdyż przyszłam a przede wszystkim jestem tego świadoma, świadoma, że nie zasługuję na takie traktowanie, bo niektóre kobiety nie wierzą w to już w ogóle.
No i mam dwa wyjścia, one uzależnione są od tego na co jestem przygotowana. Więc: albo odejdę albo zacznę zbierać dowody jego agresji. Bo on dlatego mnie bije ponieważ czuje się bezkarny, bo wie, że nic nie zrobię bo tak go kocham a i też że się wstydzę. Powiedziała również, że to nieprawda co on mówi, że jak wpada w szał to nie może panować nad sobą. Oczywiście, że może! Bo gdybym ja była wielkim 150 kg chłopem znanym z rozbojów (lub i nie), ale byłabym o wiele silniejsza od niego to wtedy on mimo, że ten wielki chłop wyzywałby mojego od najgorszych, ubliżałby mu bardzo, to mój wtedy na pewno nie zacząłby go bić, ale wtedy na pewno opanowałby się, bo by się po prostu bał. I dlatego muszę zbierać dowody, aby on poczuł się zagrożony, bo ja muszę być silniejsza od niego to wtedy on bedzie panował nad swoimi emocjami. Muszę zbierać dowody, żeby on czuł się zagrożony. A co do terapii dla niego - nie przeprowadza się takiej terapii w trakcie trwania przemocy, ale dopiero jak agresor ma wielką wolę zaprzestania czynienia bólu i zła najbliższym.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Pią Lut 23, 2007 9:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i jeszcze jedno...
Pani psycholog bardzo nalegała, abym poszła na obdukcję - bo to bedzie pierwszy dowód. Więc dzisiaj idę na obdukcję, tylko muszę jeszcze znaleść lekarza w moim mieście, który wyda takie pisemko.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Margola



Dołączył: 08 Gru 2006
Posty: 84
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią Lut 23, 2007 10:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z tego co mi wiadomo nie musisz robić płatnej obdukcji. Wystarczy, ze udasz się do lekarza rodzinnego i on zbada cię. Każde zaświadczenie lekarskie jest ważne.
_________________
Co mnie nie zabije uczyni mnie silniejszą...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Pią Lut 23, 2007 10:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lekarz rodzinny odpada. ja mieszkam w bardzo małej miejscowości i wszyscy o wszystkim wszystko wiedzą, a karty w przychodni każda pielęgniareczka może obejrzeć,
i zaraz wszyscy by wiedzieli. Dlatego pójdę na płatną w dużym mieście, tam gdzie pracuję. A przeciez taka obdukcja dużo nie kosztuje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Pią Lut 23, 2007 21:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Byłam u lekarza. Wszystko poszło bardzo sprawnie, odniósł sie do mnie bardzo fachowo i profesjonalnie. Nie trzeba było sie w ogóle bać.A bałam sie jakis jego komentarzy, albo pytania się dlaczego jestem z takim draniem itp. Pytał się tylko kto, kiedy, gdzie, jakie ślady, opisywał je sobie bardzo dokładnie i w poniedziałek bedę mieć całą opinie - obdukcje gotową (nie było jego asystentki, która to wszystko zapisuje na komputerze więc od razu nie miałam wydruku).
Czyli zrobiłam juz drugi krok, pierwszy - psycholog, drugi - obdukcja.
A teraz tylko nie wiem czy wytrzymam, czy się nie poddam, wspomóżcie mnie. Mój już dzisiaj dzwonił, akle jak zobaczył, że nie chcę z nim rozmawiać, skwitował to jednym zdaniem - "Na cholere do ciebie dzwoniłem" i sie wyłaczył.
A ja zaraz zaczęłam się trząść i rozmyslac jak tu do niego zadzwonic i co powiedzieć, aby sie z nim spotkać.
Ale nie zrobiłam tego - tylko nie znam niestety siebie aż tak dobrze, i wiem, że nawet za kilkanaście minut złapie za telefon - chociaż tego nie chcę zrobić, tak każe mi rozum, ale każda inna cząstka mojego ciała pragnie do niego lecieć. A może powinnam do niego pójś, bo jak chcę ten związek ratować to chyba nie powinnam pdgradzac sie od niego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Eva



Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 11

PostWysłany: Pią Lut 23, 2007 21:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

odgradzać - miało być
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group