Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tak cię kocham, że cię biję

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto Lip 21, 2009 10:35    Temat postu: Tak cię kocham, że cię biję Odpowiedz z cytatem

Tak cię kocham, że cię biję
Barbara Smolińska
czasopismo Charaktery


Aż 85 proc. rodziców w Polsce uznaje za dopuszczalne uderzenie dziecka ręką w pupę. Ponad połowa (54 proc.) dopuszcza kilkakrotne uderzenie dziecka pasem (badanie OBOP).

Większość rodziców traktuje dziecko jak swoją własność. Są przekonani, że tylko oni mogą o dziecku decydować. Polskie prawo karne wciąż dopuszcza stosowanie bicia dzieci jako metodę wychowawczą, jeśli "użyte środki są proporcjonalne do przewinienia oraz nie zagrażają psychicznemu lub fizycznemu rozwojowi dziecka".

Każdy klaps boli. Klaps wymierzony "z miłością" przez kochającego rodzica boli podwójnie. Im mniejsze dziecko, tym bardziej boli. Uderzenie dziecka jest poniżeniem dla bitego i bijącego. Bicie pozostawia ślady znacznie trwalsze, niż pręgi na skórze. Hitler, Stalin, Mao - wszyscy tyrani w dzieciństwie byli bici - dowodzi w swojej książce "Zniewolone dzieciństwo" Alice Miller. Stłumiony gniew bitego dziecka przeradza się w nienawiść do siebie i innych. Z bitych dzieci wyrastają rodzice, którzy biją.
REKLAMA

Od trzech lat 30 kwietnia obchodzony jest jako Światowy Dzień Sprzeciwu wobec Bicia Dzieci. Ma przekonać rodziców i opiekunów, by zrezygnowali ze stosowania kar cielesnych. Wszelkich. Również klapsów.

Często zastanawiamy się, dlaczego ludzie biją swoje dzieci. Rzadziej zadajemy sobie pytanie: co przeżywają rodzice, którzy biją swoje dzieci? Spróbujmy się przyjrzeć temu zjawisku, postawić pewne hipotezy. Pomijam tu rodziców psychopatycznych, alkoholików i osoby zdecydowanie mocno zaburzone. Pozostaje cała reszta - skądinąd wrażliwych, często kochających rodziców. Co czują, gdy biją swoje dzieci?

Najczęściej są to osoby, które same doznały takiej przemocy w dzieciństwie, były bite i źle traktowane. Być może kiedyś postanowiły, że nigdy czegoś takiego nie zrobią swoim dzieciom. Ale ponieważ nigdy w świadomy sposób nie przeżyły swojej złości wobec tych, którzy je krzywdzili, nie mają świadomości, że ta złość w nich jest. I zaczynają ją wyrażać w stosunku do swoich dzieci. Tacy rodzice krzyczą, szarpią dziecko. A potem czują się winni. Przypominają sobie, jak to było w ich dzieciństwie i postanawiają, że nigdy więcej nie skrzywdzą swojego dziecka. Powstaje mechanizm błędnego koła. Nie stawiają dzieciom granic w różnych sytuacjach, nie zakazują, znoszą wszystko, aż do momentu, gdy złość, która w nich narosła, wybuchnie. Po czym znów czują się winni i podejmują nierealistyczne postanowienia co do tego, jak się będą wobec swoich dzieci zachowywać. Błędne koło się kręci.

Bicie dzieci bywa też wynikiem aktualnej frustracji. Zdarza się, że na dzieciach wyżywają się matki zmęczone długim siedzeniem w domu, obwiniające dzieci o brak satysfakcji zawodowej i sfrustrowane brakiem wsparcia ze strony mężów. Kobiety samotnie wychowujące dzieci. Albo mężczyźni, którzy stracili pracę i nie są w stanie utrzymać rodziny, którzy czują się nieszanowani, mają wrażenie, że dla nikogo nie są autorytetem.

Na dzieciach odreagowują poczucie niezadowolenia i braku spełnienia w życiu. Biją rodzice nieszczęśliwi w związkach małżeńskich, gnębieni przez współmałżonków, samotni. Biją rodzice bezradni, w poczuciu słabości i porażki. Użycie przemocy fizycznej daje im iluzję siły i władzy. Złudzenie, że mogą zmusić dziecko do tego, czego chcą. Biją również rodzice, którzy czują się nic nie warci. I zazdroszczą dziecku tego, czego im brak: radości, energii i dynamizmu.

Większość bijących rodziców przeżywa silne poczucie winy. Ale nie jest ono najlepszym doradcą w wychowaniu. Poczucie winy nakręca błędne koło. Trudno tę spiralę zatrzymać bez refleksji nad sobą lub terapii.

Pamiętam pacjentkę, która zgłosiła się na terapię dlatego, że wciąż szarpała swoją kilkuletnią córeczkę. Miała z tego powodu straszne wyrzuty sumienia. W trakcie terapii zdała sobie sprawę z tego, że zazdrościła córce jej dobrego życia. Sama miała trudne dzieciństwo, wychowała się w rodzinie alkoholowej. Nie uświadamiała sobie złości, jaką czuła w stosunku do ojca i do matki. Podczas terapii zrozumiała, że zazdrości córce tego, że ma lepiej, niż ona miała w jej wieku. Uświadomienie sobie, że istnieje w niej takie uczucie, uwolniło ją od niecierpliwych zachowań wobec córki.

Niektórzy rodzice dorabiają teorię do swojego postępowania, twierdząc, że bicie dobrze robi dzieciom. Mówią: "Sam byłem bity i wyszło mi to na dobre". Bronią się w ten sposób przed uświadomieniem sobie swojej krzywdy, poniżenia i wrogości wobec rodziców. Dziecko, które jest bite, musi przeżywać strach, przerażenie i złość do bijącego rodzica. Nie da się tego nie czuć, ale można te uczucia wyprzeć, zaprzeczyć im.

Inni rodzice próbują przerzucić winę na dziecko. Uderzone dziecko słyszy: "Zdenerwowałeś ojca. Gdybyś tak się nie zachowywał, ojciec nie musiałby cię zbić". Potem takie dziecko w dorosłym życiu obarcza się poczuciem winy za to, co robią inni.

Czasem bicie traktowane jest przez rodziców jako dowód miłości do dziecka. Oczywiście, w ten sposób rodzic racjonalizuje, szuka usprawiedliwienia dla tego, co robi. Nie dopuszcza do siebie myśli, że bije dziecko, bo nie umie zapanować nad swoją złością. Taka reakcja rodzica czyni szczególne spustoszenie w psychice dziecka - dostaje ono maksymalnie sprzeczną informację: tak cię kocham, że cię biję. W efekcie dziecko uczy się zaprzeczać swoim uczuciom. Ma problem z przeżywaniem złości, bo jak ma czuć złość do rodzica, skoro bije on z miłości.

Część rodziców w poczuciu winy przeprasza dzieci i próbuje im wynagrodzić to, co się stało. Dają coś dzieciom, tłumaczą się przed nimi, niejako przerzucając na nie w ten sposób odpowiedzialność za sytuację. Nie potrafią postawić dziecku granic. Dziecko więc "hula jak wicher", a w rodzicu wzbiera złość, aż w końcu nad nią nie panuje. Czasem rodzice pytają mnie: "Co zrobić, żeby trzylatek nie kopał babci?". Czują się bezradni, bo nie postawili wcześniej granic. A przecież nietrudno jest dwulatkowi zabronić kopania babci.

Niebezpieczna jest postawa, gdy rodzic jest fizycznie agresywny wobec swojego dziecka. Ale również postawa, gdy raz dał dziecku klapsa i wpadł w poczucie winy, że będzie ono straumatyzowane na całe życie. Pisze do mnie młoda mama, która raz szarpnęła swoją córeczkę. Od tego incydentu minął rok, a ona nie może sobie tego wybaczyć. I robi coraz dziwniejsze rzeczy. Ciągle próbuje wynagradzać dziecku ten klaps. Zatrzymuje w ten sposób jednorazowy incydent i sporo krzywdy wyrządza dziecku, które nic z tego nie rozumie.

Rodzice, którzy zgłaszają się do mnie, często problem widzą w dziecku. Mówią o tym, jakie ono jest nieznośne, niegrzeczne, jak trudno z nim wytrzymać. Chciałabym zachęcić rodziców do refleksji nie nad dziećmi, ale nad sobą, nad własną złością i impulsywnym jej wyrażaniem, nad odreagowywaniem własnych emocji na osobach słabszych, czyli dzieciach. Ta refleksja może być niełatwa. Prowadzi bowiem do własnego wnętrza, własnych przeżyć, własnej, często trudnej historii. Ale jest niezbędna, by zatrzymać przemoc, która jest obecna w tak wielu polskich domach.

Barbara Smolińska jest psychoterapeutką. Pracuje w Laboratorium Psychoedukacji, prowadzi terapię indywidualną, małżeńską i rodzinną. Współpracuje z miesięcznikiem "Dziecko".

źródło: onet.pl
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto Lip 21, 2009 11:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak dorośli nieumyślnie krzywdzą dzieci
Aleksandra Lorenc-Steinmec, Alicja Zaremba
czasopismo Charaktery


Dorośli często krzywdzą dzieci niezamierzenie, nie zdając sobie z tego nawet sprawy, a nieraz - paradoksalnie - uważając, że robią to dla ich dobra.

Najczęściej agresję utożsamia się z różnymi aktami przemocy, które wywołują stanowczą reakcję społeczną. Ale już zachowania agresywne o małym nasileniu często są traktowane obojętnie. Tymczasem, jak wskazuje doświadczenie codzienne i praktyka terapeutyczna, to właśnie mała agresja jest znacznie częstsza.

Jedną z jej form, kto wie czy nie równie kaleczącą i niebezpieczną, jest agresja nie wprost. Niestety, jest ona częścią codziennych relacji dorosły - dziecko i nierzadko staje się bezpośrednią przyczyną wybuchów syna, córki, ucznia? Dorośli zastygają w zdziwieniu po takiej, według nich nieadekwatnej, reakcji dziecka - Co mu się stało, przecież nic nie zrobiłem, nic nie powiedziałem, a on tak zareagował? No właśnie - "nic takiego"! Tyle tylko, że dziecko któryś raz z rzędu usłyszało od tego samego dorosłego raniący komunikat, np. cytowaną w tytule autentyczną wypowiedź nauczyciela:
- Nawet Jaś (kozioł ofiarny w klasie) zrobiłby to lepiej - w tym jednym, krótkim zdaniu dwóch uczniów dostało swoją dawkę agresji nie wprost.

Krzywdzenie "przy okazji"
Agresja bywa różnie definiowana. Nam najbliższa jest definicja A.H. Busa, dla którego każde działanie (intencjonalne lub nie) wyrządzające fizyczną bądź psychiczną krzywdę innej żywej istocie jest agresją. Bus wyłącza z definicji agresji kryterium umyślności.

Wydaje się, że dorośli często krzywdzą dzieci niezamierzenie, nie zdając sobie z tego nawet sprawy, a nieraz - paradoksalnie - uważając, że robią to dla ich dobra. Gdyby było inaczej, należałoby zakładać złą wolę rodziców, nauczycieli, opiekunów.

Krzywdzenie dzieci niejako "przy okazji" jest tym, co rozumiemy pod pojęciem agresji nie wprost.

Agresja zazwyczaj jest reakcją na frustrację. Czym jest frustracja? Jest to stan emocjonalny, który pojawia się, gdy nie mamy możliwości zaspokojenia swoich potrzeb lub zrealizowania celu, gdy jesteśmy w sytuacji zagrożenia lub spiętrzenia się trudności. Długo utrzymujący się stan frustracji wywołuje silne emocje: rozdrażnienie, niezadowolenie, napięcie, gniew, a czasami nawet zagrożenie, strach i lęk. Praktyka terapeutyczna wskazuje, że można tu jeszcze dodać: zniecierpliwienie, złość, bezradność, zawiść/zazdrość, rozczarowanie, poczucie winy.

Jeżeli dorosły nie potrafi sobie radzić ze swoją frustracją, nie analizuje swoich emocji przeżywanych w relacji z dzieckiem, zwłaszcza gdy są one silne, to w jego zachowaniach pojawiają się reakcje agresywne. Jakie to mogą być reakcje i jakie treści są wtedy przekazywane?

Słowa, które ranią
W każdej relacji z drugim człowiekiem odbieramy i nadajemy różne komunikaty. Proces ten zachodzi nieustannie i musimy pamiętać, że komunikujemy się nie tylko werbalnie (za pomocą słów), ale i niewerbalnie (poprzez sygnały płynące z naszego ciała). Czy wiecie, jak wygląda odbieranie komunikatów nadawanych przez innych?

Tylko 7 proc. informacji czerpiemy ze słów (z treści), 38 proc. z głosu (ważna jest barwa, siła, intonacja) i aż 55 proc. z ekspresji ciała.

Trzeba też pamiętać, że to od nas, dorosłych, w dużym stopniu zależą relacje z dzieckiem. Na początek zajmijmy się przekazem werbalnym. Wszyscy słyszeliśmy w swoim życiu wiele wypowiedzi niosących treści agresywne. Warto je odpamiętać. Bo jeśli dla nas były raniące i tak je zapamiętaliśmy, to na pewno podobnie są przeżywane przez dzieci, z którymi właśnie się kontaktujemy. Bardzo często dorosły, gdy jest w silnym stresie, używa w stosunku do dzieci słów i zwrotów, które ranią. I nie musi nawet podnosić głosu. Należą do nich:

* - inwektywy: głupi, leń, oferma, osioł;
* - porównania: nawet Jaś zrobiłby to lepiej; tylko idioci tak postępują; grzeczne dziewczynki tak nie robią,
* - groźby: spotkamy się na języku polskim; porozmawiamy, jak wróci ojciec; zobaczysz, ja ci pokażę;
* - oskarżenia: jestem pewna, że to ty ukradłeś; no, jak zwykle Jaś Kowalski; bo ty zawsze...; bo ty nigdy...;
* - pouczenia i kazania: ja w twoim wieku...; z takimi ocenami to nigdzie się nie dostaniesz;
* - szyderstwa (kpiny): co ty robisz w tej klasie (szkole), w ogóle co ty robisz w liceum?; ale się dzisiaj ubrałeś - chyba wszyscy cię będą podziwiać;
* - rozkazy: Mów ciszej! Stój spokojnie! Nie pchaj się! Milcz teraz! Zamknij się!
* - żarty: nie musisz zamykać okien, w tej klasie nie ma orłów; masz czoło nieskażone myślą; masz oczy tęskniące za rozumem; widzę, jak się gonią twoje dwie szare komórki i nie mogą się spotkać; typowa blondynka.

Każdy z nas mógłby uzupełnić tę listę o wiele innych przykładów, których sam doświadczył lub o których słyszał. A przecież słowa to tylko jeden kanał komunikacyjny (i to nie najważniejszy); pamiętajmy, że najwięcej informacji czerpiemy z mowy ciała.

Mowa ciała z ładunkiem agresji

Najbardziej ekspresyjna jest twarz. To, co wyraża nasza twarz nazywamy mimiką. Oczy (spojrzenie, wzrok) stanowią z kolei najważniejszy obszar wizualnej uwagi. Podczas rozmowy nasza uwaga koncentruje się przez ponad 40 procent czasu na oczach rozmówcy. Do innych elementów mowy ciała należą gesty, a więc: ruchy rąk, pozycja ciała, czyli ruchy całego ciała, sposób siedzenia, nasza postawa, a także układ przestrzenny, a więc odległość, jaka dzieli nas od rozmówcy, i dotyk.

Zobaczmy więc, co w komunikacji niewerbalnej może być nośnikiem agresji. Na pewno mimika, np.: brak wyrazu mimicznego - twarz-maska, lekceważące wygięcie ust, gniewne zmarszczenie brwi, wydymanie policzków, marszczenie czoła, brak uśmiechu. Agresywne może być również spojrzenie, np. zimne spojrzenie, unikanie kontaktu wzrokowego lub przeciwnie: świdrujące spojrzenie, wznoszenie oczu ku niebu. Wzruszanie ramionami, lekceważące machnięcie ręką, "stop" dłonią - ucinanie kontaktu, wymachiwanie palcem przed nosem (grożenie palcem), ostentacyjne spoglądanie na zegarek, tupanie nogą, to gesty odbierane jako agresywne. Warto przyjrzeć się również swojej pozycji ciała podczas rozmowy. Jeżeli odchylamy się od rozmówcy, odwracamy do niego bokiem, napieramy na rozmówcę, zmuszając go do cofania się, to nasza pozycja nie jest przyjazna. Dotyk również może być nośnikiem agresji: wpijanie palców w ramię rozmówcy, dotykanie wskazującym palcem w pierś (kłucie w pierś rozmówcy), niecierpliwe poklepywanie. Odległość, jaka dzieli nas od rozmówcy - pochylanie się nad siedzącym, napieranie całym ciałem, przekraczanie granic, zagarnianie terytorium - to jest agresywny układ przestrzenny.

Podwójna komunikacja
W praktyce najczęściej mamy do czynienia z całą kombinacją różnych przekazów werbalnych i niewerbalnych. Sygnały niewerbalne sprzyjają lepszemu i pełniejszemu zrozumieniu przekazu. Pozwalają dookreślić treść przekazywaną słowami. Jasność komunikacji zależy od zgodności pomiędzy przekazem słownym i bezsłownym. Zgodność komunikatów powoduje wzmocnienie przekazu. Często bywa jednak tak, że pomiędzy poszczególnymi elementami przekazu nie ma spójności - mówimy wtedy o podwójnej albo fałszywej komunikacji. Co innego wyrażają słowa, a co innego np. spojrzenie i mimika.

Trzeba jednak wiedzieć, że w przypadku braku spójności pomiędzy przekazem słownym a pozasłownym odbiorca bardziej uwierzy mowie ciała niż słowom. Kiedy słowa przeczą sygnałom wizualnym, zdajemy się na te drugie, traktując je jako bardziej wiarygodne (jesteśmy raczej wzrokowcami niż słuchowcami).

Szkoła agresji
Według Alberta Bandury, kanadyjskiego psychologa i twórcy teorii społecznego uczenia się, agresja jest przeważnie zachowaniem wyuczonym. Powstaje poprzez obserwację agresywnych form zachowań, naśladowanie, bezpośrednie doświadczanie i powtarzanie. Eksperymenty Bandury wykazały, że samo oglądanie innej osoby zachowującej się agresywnie może wzmóc agresywne zachowania u małych dzieci (eksperyment z lalką Babo). Jeżeli traktujemy agresję w kategoriach uczenia, to możemy wyróżnić trzy szkoły agresji: dom rodzinny, szkołę i media.

Jak nauka agresji wygląda w szkole? Przyjrzyjmy się autentycznemu przykładowi: Nauczyciel mówi do ucznia przy klasie - Ty to jesteś taka popierdółka. Klasa śmieje się i naśladuje nauczyciela, który zamodelował określony sposób zachowania. Uczeń staje się kozłem ofiarnym lub sam zaczyna odpowiadać agresją, której nauczył się od nauczyciela.

Agresywne starcia w szkole (zarówno między uczniami, jak i w relacji nauczyciel - uczeń) można podzielić na cztery grupy. Po pierwsze jest to agresja fizyczna, czyli bezpośrednie starcie dwóch osób, bójka. Na szczęście występuje stosunkowo rzadko. Po drugie - agresja werbalna, czyli wyzwiska, przekleństwa, komentarze o treści agresywnej. Stanowi ona ponad 50 proc. wszystkich przypadków agresji. Trzeci rodzaj agresji to agresja pośrednia (cicha), czyli brak reakcji w sytuacji zagrażającej lub brak wzmocnienia wtedy, gdy powinno być. Cicha agresja jest równie bolesna jak każda inna, ponieważ nie można się włączyć, współdziałać ani bronić. Przykład: Piotruś - Mamo, pani Kasia to mnie chyba nie lubi, nigdy mnie nie pochwaliła... Czwarty rodzaj agresji, to agresja relacji. Polega na wykluczeniu kogoś z grupy, przedstawieniu siebie w lepszym świetle, narzucaniu swojej woli, budowaniu swojego poczucia wartości kosztem innych. Przykładem może być wypowiedź nauczyciela do ucznia - Nie udzieliłem ci głosu! Dwie ostatnie kategorie to szczególne przykłady agresji nie wprost.

Skazani na agresję?
Przypatrzmy się teraz takiej autentycznej sytuacji: Chłopiec, uczeń klasy czwartej, do terapeuty - Mam przerąbane z panią od polskiego. Terapeuta - Co takiego się stało? Chłopiec - Trzasnąłem drzwiami w toalecie, a pani (dla ucznia jest to nowy nauczyciel, bo to przecież klasa czwarta), widziała to i powiedziała: "No, spotkamy się na polskim!".

Chłopiec z rozpoznaniem ADHD w trakcie sesji terapeutycznej wykazywał bardzo nasilony poziom niepokoju oraz lęku przed nauczycielką. A przecież ze strony pani od polskiego była to przypadkowo rzucona uwaga i zdarzenie nie miało dalszych reperkusji.

Widocznie pani nie zdawała sobie sprawy, że dzieci ze specyficznymi problemami edukacyjnymi są przewrażliwione i szczególnie wyczulone na zachowania dorosłego. Każdą wypowiedź dorosłego, a szczególnie niejednoznaczną (potknięcie), odbierają zawsze personalnie do siebie.

Jak już wspomniałyśmy, podłożem agresji jest długotrwały stres, frustracja i towarzyszące temu silne i trudne emocje. Przez to - często nieświadomie - stajemy się agresorami, raniąc innych. W pracy nauczycieli frustrujących, stresogennych sytuacji jest bardzo dużo. Czy wobec tego nauczyciele są skazani na stosowanie agresji nie wprost w relacji z dziećmi? Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc w radzeniu sobie z emocjami prowadzącymi do agresji (również tej nie wprost):

* - szybka, realistyczna ocena sytuacji,
* - naturalny opis, czyli nazwanie konkretnego zachowania w miejsce pejoratywnej oceny,
* - asertywność,
* - autorefleksja,
* - "zaczarowane czynności" na opanowanie gniewu i złości,
* - używanie języka "ja",
* - unikanie słów: "nie", "ty zawsze", "ty nigdy"," ty jak zwykle",
* - wyrażanie oczekiwań (pozytywny wzorzec), a nie zakazów,
* - uczestnictwo w grupach wsparcia (zapobieganie wypaleniu zawodowemu).

Zastosowanie któregoś z tych sposobów, a szczególnie autorefleksji, na pewno poprawi relację dorosłego z dzieckiem.

I na zakończenie: warto, aby każdy dorosły, w tym i nauczyciele, przypomniał sobie słowa Janusza Korczaka: "Zdaj sobie sprawę z tego, do czego sam jesteś zdolny, zanim dzieciom poczniesz wykreślać zakres ich praw i obowiązków. Ze wszystkich sam jesteś dzieckiem, które musisz poznać, wychować i wykształcić przede wszystkim."

Dr Aleksandra Lorenc-Steinmec jest psychologiem klinicznym, terapeutką Krakowskiego Ośrodka Terapii, współzałożycielką Centrum CBT Kraków. Zajmuje się terapią indywidualną dzieci i ich rodziców, prowadzi grupy konsultacyjno-szkoleniowe dla psychologów, pedagogów i nauczycieli.

Mgr Alicja Zaremba
jest psychologiem, terapeutką Krakowskiego Ośrodka Terapii, współzałożycielką Centrum CBT Kraków. Zajmuje się terapią indywidualną dzieci i rodziców, prowadzi grupy konsultacyjno-szkoleniowe dla psychologów, pedagogów i nauczycieli oraz grupową psychoedukację dla rodziców.

Warto przeczytać:

1. J. Ranschburg, Lęk, gniew, agresja, WSiP, Warszawa 1980.
2. A. Bandura, R.H. Walters, Agresja w okresie dorastania, PWN, Warszawa 1968.
3. G. Hang-Schnabel, Agresja w przedszkolu, Wydawnictwo "Jedność", Kielce 2001.

źródło onet.pl
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group