Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

potrzebne mi wsparcie...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arty
Gość





PostWysłany: Czw Mar 11, 2010 23:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kaska
mnie teraz też to śmieszy, ale kiedyś było to dla mnie niezrozumiałe Smile
Mam nadzieję, że mój syn się zmieni, kiedy mi ubliża mówię, że mi przykro...
A co do mężów - to chyba wynika z potrzeby trzymania nas w szachu, chcą nas całkowicie o siebie uzależnić.

a teraz idę już spać, bo przecież chcę być jutro kochaną mamusią a nie zaspaną marudą. pa pa i dziękuję wam Smile
Powrót do góry
anax



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 104

PostWysłany: Czw Mar 11, 2010 23:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zara... po prostu byłyśmy - i jesteśmy tak fantastyczne, że Oni (tacy malutcy w tym wszystkim) bali się, że pouciekamy do innych Very Happy

anax
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arty
Gość





PostWysłany: Czw Mar 11, 2010 23:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Very Happy
Powrót do góry
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Pią Mar 12, 2010 0:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

u mnie zawsze byla pelna kontrola nad tym co robie gdzie wychodze jak dlugo jestem u danej osoby Confused kontrola komputera telefonu wszystkiego Rolling Eyes a sam robil co chcial bo ja mu ufalam ale niestety on mi nie ufal nigdy... i co z tego wyszlo Laughing wyszlo to ze on sobie poszedl na lewo a ja zostalam na lodzie Rolling Eyes zaczelam mowic nie i wtedy pokazal na co go stac Rolling Eyes a twoj maluszek powinien w koncu zrozumiec ze nie mozna nikomu ublizac Smile moj juz powoli zapomina Wink milej nocy wam zycze Smile
_________________
wreszcie zaczynam żyć Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jolaleo



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 137
Skąd: podlaskie

PostWysłany: Sob Mar 13, 2010 13:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dobre! mnie też to rozbawiło!Tragikomedia jak u mnie w domu.Jak zrobisz to i tak źle.A oni potrafia wmówić wszystko.oj wszystko najbardziej niestworzone rzeczy.Ja ze swoim "słoneczkiem"chciałam porozmawiać o pieniadzach jakie będzie dawał na dzieci.Usłyszałam że daje mi tyle że mi szczęka opadła,więcej niz razem zarabiamy.Zgrzeszyłabym gdybym sie nie przyznała że w lutym dał mi 100 zł.Pierwsze od ponad pół roku jak mnie okradł.Ale rozmowa o pieniądzach zawsze konczy sie tak samo że mi nie da bo ja jestem niepoczytalna! On bedzie kupował i dzieci maja sie dostosować do jego zaleceń żywieniowych.Moje "kochanie "nawet nie wie co jego dzieci lubią zjęśc ,jakkiego batonika,jakie miesko na kanapkę jaką bułeczkę.Mówi że zrobi zakupy i kupuje sobie tylko mleko do kawy jak zabraknie tego co ja kupię.Wczoraj wcześniej wracał z pracy i młodszą córkę ubrał w przedszkolu zanim ja przyjechałam po nia po pracy do przedszkola.Pani dała mu kartke aby pouczyć sie piosenki bo bierze udział w konkursie.Śpiewa prześlicznie!!! Very Happy A on ta kartkę wieczorem daje mi bez słowa żadnego.Więc pytam kto ma uczyć czyja ,przeciez po drodze do domu krzyczał że jak chcę wiecej kasy to mam iśc dorobić!!fantastyczne .Ja pracuję na siebie i swoje dzieci sama on cały czas mówi że to dla mnie pieniadze.Pracować,sprzatać gotować,odrobić lekcje z dziećmi,porozmawiać,wysłuchać ich trosk i radości,poukładać puzle ,pośmiać sie z nimi i popłakać i jeszcze IŚĆ DOROBIĆ !!!!bo pan i władca od pieniedzy okradł i ma nas gdzieś.
Kiedyś czytałam książkę "Zmień swój mózg" i dowiedziałam się że tacy "kochający inaczej "mają problemy z "zakrętem obręczy"w mózgu czy jakos tak to sie nazywa i trzeba to leczyć farmakologicznie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Mar 13, 2010 23:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdyby była taka maleńka pigułeczka, która łykasz , popijasz wodą i już nie jesteś sprawcą to...znikłyby z naszych ulic i domów wszelkie przejawy agresji, ale to nie jest takie łatwe...Przede wszystkim ten "kochający inaczej" w zdecydowanej większości jest normalny tylko...dopracował przez lata trwania związku takie oddziaływanie na swoja połówkę, ze połówka nie wie ani co się dzieje ani dlaczego.....Jest taka pigułeczka, a nawet dwie pierwsza nazywa się TERAPIA, potem popija się ja wodą, przełyka a następnie bierze drugą KONSEKWENCJA i znów popicie wodą. Dalej wszystko idzie coraz lepiej, czasami coś wyjdzie z rekonstrukcja rodziny i wszytko wróci do normy, ale nie wcześniej....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
jolaleo



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 137
Skąd: podlaskie

PostWysłany: Nie Mar 14, 2010 9:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

te pigułeczki są obie dobre ale czasami zapomina się o ich przyjmowaniu,w szczególności wtedy gdy zażywa się je nieregularnie.Szczególnie z ta KONSEKWENCJĄ jest zawsze problem.zastanawiam sie dlaczego ? Przecież uczucia już nie ma żadnego,może tylko te z niższej półki pozostały ....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arty
Gość





PostWysłany: Nie Mar 14, 2010 19:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jolaleo - ja też zarabiałam za nas dwoje, a po pracy też musiałam zająć się domem, dziećmi i gotowaniem obiadu. Na szczęście mam to za sobą.

A co to sprawców, to myślę, że mają bardzo odmienny sposób myślenia, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji własnych czynów. Mój mąż tak właśnie dziwnie się zapętlał w swoim rozumowaniu, żadne argumenty do niego nie docierały. Uważał nawet się za świetnego męża: wyzwiskami i biciem oduczał mnie niewłaściwych zachowań (takich jak mówienie mu nie) i właściwie to powinnam być wdzięczna mu za to Rolling Eyes
Powrót do góry
jolaleo



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 137
Skąd: podlaskie

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 9:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak Zara masz rację .Jesteśmy żle wychowane wiec oni chcą nas wychować!
Pani psycholog powiedziała mi że zawsze wychowanie idzie z dołu czyli najważniejszy jest dom rodzinny.Jezeli brakowało w nim miłości zainteresowania dziećmi ,czułości ,podstawowego słowa "kocham cię "w stosunku do własnego dziecka za to że jesteś a nie za to jakim dzieckiem jesteś,wtedy rozwój zostaje zaburzony.Może to ogólniki ale wszyscy wiemy o co chodzi.Moj maż nie mówi do swojego ojca "tata" tylko bezosobowo.
Ja wiem ze tesciowa traktowała go jak popychadło tylko do pracy,mówiła o nim że taki a taki,Teść mój nie pił pracował ciężko na budowie.Wychowali troje dzieci.Mój mąż teraz przejał pałeczkę od swojej matki i teraz ja dla niego jestem nikim.Zastosował metodę ataku na zapas.
Dzisiaj mówi mi żebym pomyślała o dobrych chwilach.Pytam go o jakich bo ich nie było.Zawsze chaos, zawsze wyzwiska ,obarczanie winą .Mówi mi że on zachowuje się jak ja sobie życzę.Nigdy zadnego wsparcia,możliwości przytulenia sie i przysłowiowego wypłakania w rękaw.Zadnego zrozumienia.
Zadnej racjonalnej dyskusji , albo robie jak on chcę albo nie mamy o czym rozmawiać.Starać się tak bardzo i zostać szmatą ,ostatnim chamem,
k...,łajzą ,brudaską Przypominać dobre chwile może ten kto ich doświadczył.Rozkleiłam się i chyba pójde popłakać .Dużo moich jeszcze łez upłynie zanim to wszystko przeżuję ,przetrawię ,przemyślę.
Wychodząc za mąż miałam pracę,samochód własny, wykształcenie, miałam gdzie mieszkać,nikt mnie nie gnoił ,nie wyzywał.Teraz wpoił mi przez tyle lat że sobie nie poradze bez niego.Wiem że to nieprawda ale wiara w siebie została zniszczona
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 13:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jolu,właśnie ten brak wiary we włąsne siły.Przekonanie że sobie nie poradzę skutecznie blokowało mnie przed postawieniem się .Dopiero potem ,kiedy to się już stało zobaczylam jak bardzo głupio myślałam. Zawsze,przez całe nasze małżeństwo WSZYSTKIE sprawy były na mojej głowie .On się bawił.Jakże mogłabym sobie wobec tego nie poradzić ? Z czym? skoro zawsze sobie radziąlm.Oczywiście poradziąłm sobie lepiej niż myślałm .Teraz żyje bardzo skromnie (finansowo) ale stabilnie i spokojnie .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arty
Gość





PostWysłany: Pon Mar 15, 2010 20:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jolaleo- współczuję Ci bardzo. I doskonale rozumiem o czym piszesz. Też przestałam wierzyć w siebie, bałam się i nie potrafiłam powiedzieć dokładnie czego się boję. Dzięki terapii odbudowałam poczucie własnej wartości i dzięki temu dałam radę wziąść swoje życie w swoje ręce.

Ale teraz, po kilku dniach samotnego życia zaczynam odkrywać jego uroki. Owszem jestem smutna, jest mi ciężko, mam w sobie coś na kształt żałoby i jednocześnie poczucie życiowej porażki, ale jest jednocześnie coś, co bardzo mnie cieszy. Trudno dokładnie powiedzieć co to jest. Może to, że w domu jest tyle stopni ile ja chcę, a nie tyle ile on chciał? Może to, że telewizor jest włączony tylko wtedy kiedy ja chcę go oglądać?
Muszę sprzątać i gotować. Tak, ale jednocześnie kiedy nie widzę go leżącego przed telewizorem, nudzącego śmiertelnie, podczas gdy ze mnie pot spływa to nie wściekam się, przyjmuję te obowiązki na siebie jako coś naturalnego.
Czy wy też tak macie?
Powrót do góry
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Sro Mar 17, 2010 22:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Zaro - nie wiem, czy mogę napisać, że się cieszę, że Cię widzę. Tj. ucieszyłam się najpierw, bo przeszło mi przez myśl, że napisałaś, że wszystko jest ok jak kiedyś obiecywałaś meldować. A tu taka wiadomość. Szkoda, że jednak sie nie udało.
Z perspektywy roku po rozstaniiu powiem, że mnie to rozstanie boli do dziś, ale było warto ze względu na dziecko. Jest zupełnie inne, ojciec jest dla niej zupełnie kimś innym. Nie krzyczy na nią, ładnie się do niej zwraca. Czasem przechodzi mi przez myśl, że byłoby dobrze, gdybym teraz wróciła, bo przeszedł już szkołę i może byłoby dobrze. Ale szybko dostaję po głowie, bo mnie nadal traktuje jak szmatę.
Też byłam za gruba nosząc rozmiar 36.
Wszystko wiedział lepiej. Dziś pokłócił się za mną, bo wiedział lepiej, że córka nie ma zapalenia oskrzeli, choć nie był z nią u lekarza.
NIe będzie łatwo,ale ta sytuacja pozwala rozwinąć skrzydła. Mam już kładzione instalacje w domu i urządzam go jak chcę. Kupiłam sobie samochód - taki jak chciałam i mam w nosie uwagi, że przesadzam, że się zabiję, że nie umiem jeździć. Itd. Po prostu nikt mi nie podcina skrzydeł, nie dołuje, nie wmawia, że jestem głupia, nie poradzę sobie itd. Jestem zmęczona, ale wreszcie mogłam wziąć panią do pomocy, bo wcześniej mój leżący na kanapie mąż nie pozwalał.
Nauczyłam się oczekiwać pomocy. Również od rodziców. Zawsze byłam osobą, która musi sobie poradzić.
Dzisiejszy dzień i spadek nastroju po rozmowie z moim byłym juz mężem, który dowalił mi kilka "miłych " słów przez telefon udowodniły mi, że swoim głupim gadaniem rujnował mnie. Myślę, że funkcjonowałam w stanie notorycznej przewlekłej depresji. Ostatnie 4 lata małżeństwa to był czas niesustającej bezsennosci. Spałam po 3- 4 h. Odkąd odeszłam z dnia na dzień zaczęłam sypiać po 8 bez żadnego problemu. Wszyscy mówią, że jestem b. rozluźniona itd.
Nie ukrywam jednak, że ciągle jest mi ciężko, że nie potrafię zapomnieć o nim, mam ochotę zadzwonić w jego urodziny itd.
Najgorsze jest to, że trudno buduje się nowy związek z taką przeszłością, zwłaszcza, że ciągle ten były mąż pojawia się i w teraźniejszości we wspomnieniach.Dodam, że dopiero po pół roku zaczęło do mnie dochodzić, że w małżeństwie bywało też dobrze. Brakuje mi jego poczucie humoru itd. Wydaje mi się po prostu, że teraz z kolei zapominam, że przecież przez ostatni okres małżeństwa przeciez się nie śmiałam. I pewnie taki chaos już w głowie będzie, choć psycholog powiedział, że świetnie sobie radzę. Jestem z fajnym facetem, a ciągle we mnie tyle żalu, łatwo wpadam w histerię, raz mam mnóstwo sił i wiary w siebie, a za chwilę wpadam w histerię, bo mam wrażenie, że sie świat zawali, dostanę raka, nie spłace kredytu itd. Mam nadzieję, że w końcu jakoś się usatbilizuję i minie mi w końcu tzw. żałoba po związku i moim mężu (bo podobno to taki stan, który jest również w sytuacji odejścia od męza na własne życzenie).
Trzymaj się , a ja trzymam kciuki Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Sro Mar 17, 2010 22:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dodam zaro, bo miałyśmy podobny problem - ja odzyskałam dziecko. ŁAdnie się do mnie zwraca, mam z niąlepszy kontakt, szanuje mnie. Wreszcie - wiem, że dziwnie to zabrzmi - ale mam szansę się do niej dopchać. Mój mąż był tak dominujący,że normalnie nie miałam ku temu szans.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
anwy



Dołączył: 21 Sty 2010
Posty: 336

PostWysłany: Czw Mar 18, 2010 1:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Laughing z tego wniosek, ze warto było.
przewaga plusow dotatnich Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Czw Mar 18, 2010 3:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Było warto. Ale szkoda, że nie udało sie inaczej.
Myślę, ze założenie było takie jak pisałyście - doprowadzić do tego, żebyśmy były zależne i czuły się słabe i bylejakie, tak by nie przyszło nam do głowy odejść.
Mój mąż dawno temu jeszcze przed ślubem wprost mi powiedział, ze wolałaby, żebym była brzydsza, bo miałby wtedy pewność, że do nikogo nie odejdę. No i potem przez kolejne kilkanaście latutwierdzał mnie w przekonaniu, że nie jestem ładna, nie jestem mądra, nie jestem zaradna, jestem kiepska matką, kiepską panią domu, itd. A jak przez lata czekałam jak wygłodniały pies na jakiekolwiek wyrazy zadowolenia ze mnie. Doskonale pamiętam jakiekolwiek wyrazy aprobaty i komplementy, bo było ich tak mało, że były wydarzeniem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 3 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group