Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

przemoc
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Czw Lut 10, 2011 14:27    Temat postu: przemoc Odpowiedz z cytatem

Sad nie ktore osoby chyba wiekszosc socjopatow sa mistrzami w przekrecaniu,mysle ze my wszyscy jestesmy do tego zdolni tylko mi np. by do glowy i sumjenia nie przyszlo zeby tak zmyslac,i oto chodzi brak sumjenia i skruchy, to samo mnial nasz wspolny uczestnik pan r. powodzenia ludzie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
monikakul81



Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 71

PostWysłany: Czw Lut 10, 2011 15:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tobie też powodzenia odezwij się czasem i powiedz co u Ciebie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
flowerek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 364

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 0:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

monikaku, mój mąz nie pił przez cały czas trwania sprawy rozwodowej.Chodził na terapię, na AA. I to był tez agument dla sądu i nie dał nam rozwodu - /to było 19 lat temu,/
i wiesz co, po ostatniej sprawie rozwodowej / czwartej/ już więcej nie poszedł na żadne spotkanie.
Dobrze było jeszcze jakiś miesiąc a potem już tylko gorzej, coraz gorzej niz 'przed".
Były przeprosiny, łzy jak krokodyle / dosłownie - spódniczkę miałam mokrą od jego łez i to nie raz/.
I coraz gorsza przemoc, a ja miałam coraz mniej sił.
I tak minęło 36 lat naszego "związku".36 lat strachu, łez, złudnej nadziei i samotności .
Na któryms z wątków ktoś napisał " oni się nie zmieniają" i jest to prawda i nieprawda.
Bo niby się nie zmieniaja ale są coraz bardziej pewni siebie i coraz okrutniejsi.Zmieniają się w coś w rodzaju bestii.I jest tak że milczysz jest żle, mówisz też jest źle, jesteś obok- źle, wychodzisz - tez źle itd.Stosują zasadę "jak chcesz psa uderzyć ,to kij znajdziesz" i używają tego "kija " coraz częsciej i coraz boleśniejsze zadają razy, a nam zostaja coraz głębsze rany.
I nawet jak te rany się zagoją to blizny pozostają .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia2010



Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 14

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 9:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dokładnie oni się nie zmieniają -pozostają tacy sami, a jednocześnie coraz bardziej i dotkliwiej potrawią zadać cios.Są jak pijawki, dziry nie zrobią a krew wypiją.Mój mąż nie odzywał się od poniedziałku, wczoraj przemówił zapytał gdzie byłam do poźnego wieczora, strasznie go to interesowało, ale jak on nie wraca po 4 godziny z pracy to jest OK.Wczoraz zaczął mi robić sceny zazdrości o numery telefonów w mojej komórce, jalbyy go to strasznie obchodziło.Ale to jest jego taktyka, niby się nie odzywać, nie podnosić głosu, bo już wie że jak podniesie głos to wezwę policję.Więc teraz będzie robił wszystko bardzo cicho...i to jest najgorsze, bo będzie mnie dręczył a ja nie wiem jak reagować w takiej sytuacji, czy mam jakieś prawa??
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ja44



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 1224

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 9:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Więc teraz będzie robił wszystko bardzo cicho...i to jest najgorsze, bo będzie mnie dręczył a ja nie wiem jak reagować w takiej sytuacji, czy mam jakieś prawa??


Tak to jest najgorsze, dręczyć po cichu, robić pranie mózgu, doprowadzać do szału, prowokować...
A co można zrobić...nie słuchać, wychodzić, rozstać sie..
Proszę nie zrozumieć źle, piszę o sobie, chodzę na terapię już tak dlugo bo według norm nie powinnam już chodzić.
Wszystkie nakierunkowania idą w stronę rozwodu..tylko co zrobić jak człowiek nie ma na to wlasnej wewnętrznej zgody?.. cały czas nad nią pracuję..I tu jest mój problem, bo albo działam(biorę rozwód), albo przyjmuję swe życie jakie mam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 11:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wczoraj przemówił zapytał gdzie byłam do poźnego wieczora, strasznie go to interesowało, ale jak on nie wraca po 4 godziny z pracy to jest OK.Wczoraz zaczął mi robić sceny zazdrości o numery telefonów w mojej komórce, jalbyy go to strasznie obchodziło.Ale to jest jego taktyka, niby się nie odzywać, nie podnosić głosu, bo już wie że jak podniesie głos to wezwę policję.Więc teraz będzie robił wszystko bardzo cicho...i to jest najgorsze, bo będzie mnie dręczył a ja nie wiem jak reagować w takiej sytuacji, czy mam jakieś prawa??[/quote]

Witaj Syliwa 2010 Twoj problem jet dla mnie b.bliski tez u mnie przemoc psychiczna,ale nie boj sie tylko należy nie pozwolic sobie i sprobowac zebrac si,łe w sobie i zaczac walczyc o szacunek i godność dla siebie!!!!!(próbuje sie starac),powiem ci co ja zrobiłam mój kawałek historii mozes sobie poczytac na moim poscie a teraz skupie sie na terazniejszości,ja po pierwsze jestem tu i pisze jak mnie boli wpisy tu i wsparcie innych pomoze ci przetrwac to po pierwsze......dalej moge tylko podzielic sie Toba tym co u mnie a mianowicie...po wezwaniu pierwszy raz policji gdzie juz mi nerwy pusciły bo ile mozna byc traktowana jak pomiotło ,szmate do podłogi ...zero prywatnosci ,do sklepu bałam sie isc bo jak byłam piec minut dłuzej to juz sie kur.....i nastepna jadka ,bałam sie uzywac telfonu,z komputera wogóle nie korzystała w domu bo az strach,pieniadze wyliczane itd.......to w skr....ogromym i po wezwaniu policji oczywisice nie obyło sie bez focha ,dogadywań,ale uspokoiło to go zdecydowanie ,jednak nie nadługo powiem ci tak nadszedł dzien pamietam do dzis bo to był 14.02.......wtedy narobił takiego rabanu ze wezwałam jeszcze raz policja przyjechała wiadomo ze ofiara sie wycisza natychmiast ale oni widzac moja reakcje(w jakim jestem stanie,) wogle bez 2 zdan poszli do niego ,ja stałam na klatce,uciszyli go(mimo ze mowił ,ze nic sie nie dzieje ,że ja wymyslałam ,ze tylko sie pokłOcilismy) ,postraszyli ......nie odzywał sie przez pare dni potem zaczał tak jak u ciebie po cichu ,ostroznie,tak bym nie musiała wzywac policji ,ale zaczał bardziej kontrolowac na kazdym kroku,nawet bałam sie z pracy do domu bo kiedy autobus sie spoznił lub musiałam zostać dłuzej miałam jazde i kontrole wszystkiego...nie dało sie tak zyc ..z jednej strony sie uspokoił ,nie wyganiał z domu ,ale z drugie zabrał mi cała moja prywatnosc wgle jej nie miałam ...nie dało sie tak zyc była na skraju naprawde juz totalnego załamania,mowił jeszcze ze wykonczy mnie psychicznie,ze zniszczy mnie,ze jak mi nie pasuje mam sobie odejsć(a wiedział ze nie mam do kogo i to był jego atut),że nic dla niego nie znacze ,ze zmarnowałam mu zycie itddd(te słowa tak bolały )... juz nie mogłam było coraz gorzej o gorzej.....niby ciszej i spokojniej a jednak gorzej.......przepraszam za chaos ale emocje sie obudziły .............
Po kolejnej kontroli i sterty słow a i jeszcze jdno stery esemesow które zachowałam do dzisiaj(ale droga Syliwa 2010 musiałam miec drugi telefon o ktorym nie wiedział by w razie co nie skontrolował),zacytuje jedna z esek:"dzis sie pakujesz a jutro znikasz.Nie moge patrzeć na ciebie .Rzygać mi sie chce puszczalsak złodziejko",i wiele innych,wyłanczał telewizor .....oblana łzami i desperacja po pracy pojechałam do interwncji kryzysowej ,wczesniej zadzwoniłąm i zapytałam czy moge porozmawiac potrzebowałam rozmowy,pojechałam rozmawiałm z Pania psycholog ...wiedziałam ze jedyne rowiazanie jest odejsc
,ale nie miałam gdzie (był to okres wakacyjny i dziecko i pieska na szczscie miałam na wakacjach)....w efekcie koncowym znalazłam sie w osrodku ,pobyt duzo mi dał naprwde .....jalepsze było to ze jak widział jak sie pakuje smiał sie (pewnie myslał ze zaraz wróce jak to bywało),jeszcze na droge mi dał pare miłych słow .....zaczał inaczej myslec jak zobaczył ze nie wracam,nie mogł uwierzyc ,na drugi dzien zaczał przepraszac itd...jeszcze długo by opowiadac co było i jak.....teraz w skr....jestem w domu nie licze na nie wiem co ale jest lepiej ,przedewszystki ze mna albo na teraz tak mi sie wydaje ale choc miewam chwile słabsze to nie pozwalam sobie i stanowczo stawiam sie....,walcze ,a on widac ze sie boi..bo wie ze moge ....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
monikakul81



Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 71

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 14:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
monikakul81



Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 71

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 14:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ja wiem, że człowiek się nie zmienia z dnia na dzień, ale dopóki jest jakaś nadzieja to trzeba z niej skorzystać. Ja też nie wierze w jego przemianę ale jak nie spróbuje to nie będę wiedziała, on też wie że to jego ostatnia szansa nawet dostał ją od policjanta, naszego dzielnicowego. Mąż ma już w zawiasach za znęcanie się, będzie miał sprawe za jazdę pod wpływem alkoholu, w poniedziałem ma sprawe o leczenie odwykowe, a dzielnicowy mu powiedział że jak jeszcze raz to się sam postara żeby mu odwiesili wyrok i usunęli z domu. Jak to powiedział kiedyś mądry Echnaton rozwód zawsze zdąrzy się wziąść. Mam nadzieje,że się mylę i będzie dobrze,ale narazie niemaco się zastanawiać bo to dopiero 2 tygodnie jest trzeźwy, a dawno tyle nie wytrzymywał, więc zobaczymy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 14:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

monikakul81 jasne ,że nie zmienia cie człowiek z dnia na dzień jesli wogle sie zmienia ,ale jedno jest pewne ty musisz wiedziec sama i byc gotowa i to ty wiesz najlepiej ........najgorsze jest to ze co w momencie jak sie kocha takiego gnoja z jednej storny nie chce z nim byc a z drugiej bez niego ...sytuacja patowa
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
monikakul81



Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 71

PostWysłany: Pią Lut 11, 2011 15:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

właśnie o to chodzi, ja już wiem napewno,że jeżeli się nie zmieni po tej już jedynej szansie jaka mu została to niestety nie ma już powrotu do normalności. A jeżeli chodzi o miłość to wiesz co ja, nawet tego już pewna nie jestem. Nie wiem czy go kocham, czy nie, nawet Pani psycholog powiedziała że akurat w mojej sytuacji jest to normalne. Także pokarze czas jak to będzie, życzę wszystkim miłego i spokojnego weekendu, bo odezwę się dopiero w poniedziałek. Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Nie Lut 13, 2011 18:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Smile czesc wam tak czytam sobie i czytam i mysle ze do niektorych spraw trzeba (dorosnac) oczywiscie ze w 100 procentach nikt nie dorosnie ,ale kiedys tez bylam zakochana po uszy w gnoju ten nie pil ale ja bylam nikim przed zwiazkiem jakim kolwiek z nim te hobby zajelo mi 2 lata ,az sie wyprowadzialm do innego mniasta,co ironiczne on zaczal studia w tym mniescie i po 2 latach ja mezatka sie spotkalismy ale bylo juz innaczej ,on na mnie wolal k............. itd szpiegowal mnie obgadywal ach szkoda gadac ,teraz po latach wiem ze chociaz moj maz nie jest idealem mnial pare wypadow nie takich ,i wypije tez pare piw ale zna swoja odpowiedzialnosc i zna mnie ja go znikoad bym nigdy nie odebrala bo nie nawidze pijakow po tatusiu ,coz mam tez swoja historie zycia ale jedno jest pewne przes strate dzieci w czasie ciaz itd uroslam ,ej zycie trzeba wiezyc ze bedzie dobrze
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
gigi31



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 893

PostWysłany: Pon Lut 14, 2011 11:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ja chce odejsc ...za wszelką cene i obojętnie z jakiego powodu.... Nie chce dawac kolejnej szansy choc wiem, że moja pewnosc jest jak ruchome piaski , choc wiem że on potrafi , potrafi mną manipulowac.... Moje SERCE mówi zaczekaj ...daj szanse ...przeciez on kiedys musiał byc inny, lepszy skoro go pokochałam i wyszłam za niego......ale rozum ...ROZUM mówi jasno "on sie nie zmieni", skoro juz tyle miał szans, skoro juz tyle razy i tyle instytucji powiedzialo mu że źle robi, a on robi cięgle i od nowa to samo dokładnie to samo ......
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
sylwia2010



Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 14

PostWysłany: Pon Lut 14, 2011 11:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No właśnie........serce "myśli" że może tym razem się zmieni..może się uda.....ale rozum mówi nie...on się już nie zmieni. U mnie po weekendzie jest tak jak przed..w sumie to ta sytuacja mojemu mężowi jest nawet na rękę-nic nie musi robić, ja nic nie karzę mu robić, nawet dzieckiem się nie zajmuje.Poprosu teraz ma Eldorado siedzi sobie, czyta książki gazetki ogląda telewizję, a ja 24h na wysokich obrotach.Rano wstać wyszykować i zaprowadzić dziecko do dzidków -a to wcale nie takie proste(np. dziś histeryzowała przez pół godziny a ja nic nie mogłam zrobić), potem biegiem do pracy, po pracy do domu, zrobić sobie i dziecku coś do jedzenia, potem do drugiej pracy a jak nie to zajmowanie się dzieckiem do ok. 21, przy dobrych wiatrach ja nie usnę to obrobię się z obiadem do 23 a jak przysnę usypiając małą, to murowana zarwana noc do 1. I co to za życie?? Tylko dziecko trzyma mnie jeszcze przy życiu, ale czasami to naprawdę myśle czy nie warto z tym wszystkimm skończyć??Przecież nawet jak będzie przyjeżdżała policja będzie sprawa w sądzie to on i tak nie da mi rozwodu, a jak da to zabierze wszystko na co ja ciężko pracowałam.Czy warto dalej żyć????...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Pon Lut 14, 2011 12:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Warto dalej zyc sylwiu ,ale nie dla niego dla siebie i dziecka tej malej istotki ,a podzial majatku?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
monikakul81



Dołączył: 25 Lis 2010
Posty: 71

PostWysłany: Pon Lut 14, 2011 13:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cześć dziewczyny jestem po sprawie o przymusowe leczenie odwykowe dostał na 2 lata leczenia, a jak nie będzie się leczył to dostanie skierowanie na leczenie zamknięte( ale był wkurzony). Dobre sobie, bo powiedział na sprawie że on pił bo chciał a nie bo musiał się napić i jeszcze dostał od sędzi opr... za to że nie pracuje i niech się za robote weźmie, teraz tylko mi trzeba czekać to jest jego już ostatnia szansa, jak z niej nie skorzysta to niestety będzie rozwód. Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group