Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przemoc- inaczej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mamta



Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 6

PostWysłany: Sro Lis 09, 2011 22:14    Temat postu: Przemoc- inaczej Odpowiedz z cytatem

Witam, mam dorosłego syna który od lat choruje na schizofrenię, ujawnienie choroby spowodowały narkotyki, na początku było ciężko ale brał leki, chodził na wizyty do lekarza, jest zdolny, ma szerokie zainteresowania, jest na rencie, bez pracy, na moim utrzymaniu bo nie potrafi zarządzać pieniędzmi, od roku, może nawet dłużej mam z nim problem polegający na zaostrzeniu się objawów choroby, zaczął pić piwo, mocniejsze drinki, to spowodowało że leki nie działały jak powinny, mówił- a co ty mi tu p...co to 1 piwko, dokąd miał pieniądze pił prawie co dziennie, palił trawę, wykazywały to badania w szpitalu, w tym roku był już 3 razy w szpitalu, w domu zawsze musiała interweniować policja i pogotowie, agresja słowna i siłowa, brak reakcji na moje prośby, wyzwiska, pretensje, często wychodził w nocy, wracał nad ranem, nie wiedziałam wtedy co tak naprawdę robił, potem dowiedziałam się że prześladuje dawną dziewczynę, dzwonił do niej, potem do jej ojca, ona musiała zmienić adres zamieszkania bo nachodził ją w domu, izolacja nic nie dała, utrzymywał kontakt z jej ojcem, zmuszał do rozmów, spotkań, pisał do niego sms-y , ojciec dziewczyny naliczył 180 o treści proszącej, wymuszającej, grożącej, snuł plany zamieszkania z nią, budował miejsce dla nich, tworzył i utwierdzał w sobie inny, nie realny świat, nie przyjmował do wiadomości tego że ona dawno już o nim zapomniała, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, kupował prezenty w tym pierścionek z brylantem. inne prezenty które zwrócono mi nie tak dawno, ale bez wiedzy syna, dziewczyna teraz dopiero napisała oświadczenie że czuje się zagrożona, że składa do prokuratury wniosek o zakaz zbliżania się do niej i rodziny, dzięki temu syn jest w szpitalu bez swojej zgody, ostatnio wszystkie pobyty kończyły się wypisem po paru dniach, na własną prośbę, Syn nachodził ich dom, interweniowała policja, a w ostatnim okresie odnalazł jej adres zamieszkania i pod pretekstem wtargnął do jej mieszkania, wezwała policję, ojca, który zabrał ją do siebie, ale i tam się pojawił, z pod domu ojca dziewczyny gdzie spędził całą noc zabrało go pogotowie, a co się wtedy działo w domu, - sprzątał, mówił od rzeczy, do siebie, uśmiechał się złośliwie, chciał zaprosić dziewczynę z ojcem i mówił o ślubie, w stosunku do mnie był agresywny, nie rozmawiał, krzyczał, wymuszał na mnie to że musiałam słuchać głośnej bardzo nie przyjemnej muzyki, wciąż byłam w ciągłym stresie, nie miał pieniędzy więc korzystał ze wszystkiego, nie dawał mi ani grosza na swoje utrzymanie, pretensje jak mu nie kupiłam tego co chciał, agresja słowna bez końca, krzyczał na mnie, oskarżał o to że mu zabieram różne rzeczy w tym pieniądze, ojciec dziewczyny dzwonił do mnie że z synem jest źle i żebym coś z tym zrobiła, pytanie co? jest inteligentny, potrafi być przekonujący do tego stopnia że wezwał do mnie pogotowie żeby mnie się pozbyć z domu, wszyscy dają wiarę jego opowieścią, jakoś potrafił panować nad sobą, zdarzało się że brał leki na wyciszenie, jednak dostawał ataki nerwicy dość często, raz wzywał pogotowie na ulicy bo nie był w stanie dojechać do domu, ale jego zachowania sadystyczne nie kończyły się na mnie, gdy wyjeżdżał na wieś do mojej matki to jej też dawał się we znaki do tego stopnia że skierowała sprawę do prokuratury i jest w toku, słowne i siłowe znęcanie się, dziś jest w szpitalu po wielu moich staraniach.Musiałam napisać pismo o podobnej treści co tu na tej stronie, za wiele nie pomogło, dopiero potwierdzenie w postaci oświadczenia tej dziewczyny spowodowało że lekarze zauważyli jego chorobę i zatrzymali go w szpitalu. Dlaczego jednak syn znalazł się na takim etapie- nastąpiło to dlatego że na skutek opinii lekarza na izbie przyjęć w czerwcu, że prawdopodobnie nie jest chory na schizofrenię tylko ma psychozę po narkotykową, syn po wyjściu ze szpitala zaczął powoli odstawiać leki, do tego doszła nadczynność tarczycy, brał leki ale często zapominał, powoli następowało pogorszenie jego stanu zdrowia, do tego złe samopoczucie powodowało to że uciekał do alkoholu i nie tylko. A teraz proszę mi odpowiedzieć co powinnam zrobić? mam jedynego syna który tak naprawdę jest troskliwym, czułym i wrażliwym człowiekiem, na lekach potrafi funkcjonować ale trudno mu się odnaleźć w rzeczywistości, mam tu na uwadze brak zajęcia, dziewczyny, stabilizacji, jest dorosłym mężczyzną i nie potrafi ułożyć swego życia, wciąż mieszka ze mną choć cały czas chce to zmienić, chce ale nie ma w sobie dość siły i możliwości, ja też nie mam własnego życia, wszyscy stronią ode mnie, sama popadam w depresję i chyba też syn skutecznie mnie uzależnia od siebie, wiele na to składa się aspektów życia, teraz jest w szpitalu, wszyscy mówią mi bym złożyła wniosek do sądu o przymusowe leczenie, do prokuratury że czuję się zagrożona, że powinien mieszkać w DPS,( fakt- mam pokój i kuchnię), że będzie coraz gorzej z nim i może dojść do tragedii, teraz zdążę wezwać policję ale kiedyś ....? A ja nie chcę by syn miał do mnie o to wszystko żal, by czuł się skrzywdzony, wychowywałam go sama bez ojca którego nigdy nie widział, już o to ma do mnie pretensje które się nasilają w takich stanach choroby. Co dzień dzwonię do niego do szpitala i spotykam się z niechęcią, nie rozmawia ze mną tylko żąda co mam mu przywieźć bo jedzenia mu brak, wciąż tkwi w stanie który był przed szpitalem, temat dziewczyny jest drażliwy,czy lekarze tym razem zdołają mu pomóc, czy ..........? czasem czuję się bezradna, czuję że potrzebuję również rozmowy z psychologiem, to nie jest takie proste, nie wiem jak powinnam się zachować w danej sytuacji, brak z syna strony szacunku do mnie jako do matki, to bardzo boli, brak normalnego kontaktu, dialogu,co będzie jak wyjdzie ze szpitala, tyle pytań na które do tej pory musiałam umieć odpowiedzieć sobie sama, wydeptuje ścieżki prosząc o radę i pomoc ale to wszystko daremnie, a dla mnie syn i jego zdrowie jest najważniejsze, to takie trudne zrozumieć to co się dzieje z synem, co może mi grozić z jego strony, jak zabezpieczyć się by mu nie zrobić krzywdy, pomimo że mnie krzywdzi w tej chorobie? Piszę o tym bo jestem już bardzo zmęczona tą sytuacją, tak się nie da normalnie żyć? jestem na rencie, moje zdrowie jest na dalszym planie, proszę o poradę choć to nie jest takie proste, Pozdrawiam wszystkich których spotkały podobne problemy. [/list]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMalgorzata



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 48

PostWysłany: Czw Lis 10, 2011 22:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W Polsce działa ponoć kilka ośrodków pomocy rodzinom dotkniętym chorobą psychiczną. Może warto z nimi się skontaktować? Może MOPS z Twojej okolicy będzie miał jakieś namiary.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
nika14



Dołączył: 17 Paź 2011
Posty: 146
Skąd: dolnosląskie

PostWysłany: Pią Lis 11, 2011 0:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jesteś w pierwszej kolejności matką i miłość matczyna nie pozwala Ci obiektywnie spojeżeć na całą tę tragiczną sytuację. Musisz oddzielić w swej psychice SYNA- zdolnego, wrażliwego od CZŁOWIEKA- zaburzonego / chorobą lub uzależnieniem/. Chcąc pomóc synowi musisz w pierwszej kolejności pomóc choremu człowiekowi. Litość i żałowanie go nic dobrego tu nie wniosą. Stanowcze podejście do problemu zadziała z kożyścią również dla niego i jego otoczenia. Znajomi radzą Ci, aby zgłosić go na przymusowe leczenie i zgłosić do prokuratury, że czujesz się zagrożona, oni mają niestety rację ,bo patrzą na to obiektywnie. Mam wrażenie ,że jesteś uzależniona od syna i jego problemów. Jest Ci bardzo potrzebny psycholog, znajdź go koniecznie. Zaniedbałaś swoją chorobę, to tez zły znak ,że nie potrafisz o niczym myśleć tylko o synu. Pomyśl o obcych ludziach, których życie Twój syn zamienił w dramat, mam na myśli dziewczynę. Czy o to chodzi? syn potrzebuje leczenia i nadzoru ,Ty mu tego nie zapewnisz. Rozumiem, że to wszystko bardzo boli, ale dla jego dobra musisz byc stanowcza i twarda. Jego leczenie jest najważniejsze ale tez nie zapominaj o sobie, udaj się do psychologa, nawiąż spowrotem kontakty z ludźmi aby móc wrócić do normalności.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mamta



Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 6

PostWysłany: Pią Lis 11, 2011 13:05    Temat postu: Przemoc- inaczej Odpowiedz z cytatem

Witam, masz rację, kilka razy przeczytałam to co napisałaś, masz rację, uczucia, emocje są tak silne że przysłaniają mi rzeczywistość, tak jak bym broniła się przed prawdą, nie dopuszczam tej rzeczywistości do siebie i łapię się na tym że jestem nie ufna, obawiam się by ktoś nie zrobił mu krzywdy będąc zbyt nadgorliwym w leczeniu syna, a gdy uświadamiam sobie całość sytuacji jestem przerażona, nie umiem się w tym znaleźć, dlatego tak bardzo trudno mi podejmować decyzje wbrew swym uczuciom, wiara w to że jest inaczej, że to tylko na chwilę i minie wszystko i znów będzie dobrze jest tak silna, zaraz potem wraca jednocześnie przerażająca rzeczywistość która powoli do mnie dociera, przez 30 lat jest przy mnie, to jest uzależnienie, nie umiejętność pogodzenia się z tym że syn jest chorym dorosłym człowiekiem, że jego stan zdrowia zmusza mnie do podejmowania decyzji wbrew swoim uczuciom przerasta mnie. Dlatego też jestem już umówiona z psychologiem w szpitalu, być może znajdę odpowiedź na wiele pytań na które w sobie jej nie znajduję, bezradność i łzy nic nie zmienią, wiem że muszę być silna i stanowcza, tylko czy podołam. Wracam od niego ze szpitala jak pobity pies, funkcjonuję bo muszę ale samotność w domu powoduje brak akceptacji wewnętrznej do wszystkiego, wiem, to pewnie depresja, jednak nie poddam się i będę walczyć o zdrowie syna i może życie jakoś się odmieni. Dziękuję za słowa prawdy, czasem kilka słów potrafi pomóc i dać siłę, uświadomić nie chciane błędy w postępowaniu które mogą przynieść wiele złego, pozdrawiam serdecznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
nika14



Dołączył: 17 Paź 2011
Posty: 146
Skąd: dolnosląskie

PostWysłany: Sob Lis 12, 2011 10:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mamto dobrze, że zapisałaś się do psychologa, to ważne, pisz tutaj jak sobie radzisz, pisz o codzienności. Ale tez spróbuj nawiązać spowrotem jakąs starą znajomość /koleżanka, sąsiadka/. Wiem ,że ludzie odwracają się, kiedy widzą u kogoś problemy, nie chcą w nich uczestniczyć, boją się, ale może kiedy opowiesz ,że działasz, że chcesz coś z tym problemem zrobić, będą Cię wspierać i bardziej rozumiec. Samotność potrafi bardzo doskwierać, dlatego szukaj bratniej duszy, żebys miał z kim wypic kawę, podzielic się swoimi myślami czy pójść razem na zakupy. Potrzebujesz normalności żeby miec jakiś punkt odniesienia do swojego problemu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Sob Lis 12, 2011 12:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mamto ,przypmniała mi się moja dawna znajoma ,która też miała podobne problemy z synem .Tez schizofrenia .Na jej wniosek syn wylądował w więzieniu ( pisze skrótem -długa historia ) .Ona ciężko to odchorowała ,ale synowi pomogła . Leczyli go tam intensywnie ,wyszedł innym czlowiekiem .Nie chce ci absolutnie powiedzieć ,ze ma sz zrobić tak samo.Mówię tylko że czasem drastyczne metody pzrynoszą dobre skutki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mamta



Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 6

PostWysłany: Sob Lis 12, 2011 22:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Heka witam, dziękuję że jesteś, bardzo dużo o tym myślę tylko widzisz, nie chodzi w tym wszystkim o to żeby chorego człowieka zamykać w więzieniu, szczególnie że jest wpływowy na negatywne wzorce zachowań co czyni wbrew swojemu zdrowemu rozsądkowi, tak jak masochista, bo potem, gdy jest z nim lepiej to widzi to co złego zrobił i żałuje, tak więc jeszcze jest w nim coś z człowieczeństwa, chodzi mi przede wszystkim o to co zrobić by zrozumiał swoją chorobę, by trafił do jakiejś placówki by dłużej się leczyć, w tej chwili ma zupełnie wypaczoną psychikę, przebywanie w szpitalu na oddziale zamkniętym ma swoje dobre i złe strony, niby jest obserwowany ale sądzę że nie do końca, tam ma kontakt z różnymi mężczyznami którzy po swojemu mu doradzają w zależności co im przedstawi, zawsze obcy doradcy mają większy wpływ do nakręcania jego osobowości w czasie gdy nie potrafi myśleć realnie, nie ogarnia rzeczywistości to ucieczką jest przejmowanie rad i zachowań- niestety tych negatywnych, dlatego przy nie leczeniu, pogorszeniu stanu psychicznego zamienia się w sadystę, bez uczuć, psychopatę dręczącego psychicznie, wie jakie mam najczulsze miejsce i wykorzystuje to maksymalnie, w tym momencie jest na etapie biorcy- pomimo że ma rentę, uważa że wszystko mu się należy, korzysta więc do woli, nie poczuwając się do tego że wszystko kosztuje, nie realne myślenie sprowadza się do tego że " jesteś podobno kochającą matką więc nie stać Cię żeby mi kupić to czy tamto?" W chwili obecnej twierdzi że w szpitalu jest nie potrzebnie, owszem zrobił głupotę ale to ja go do szpitala wsadziłam więc teraz mam mu przywozić wszystko, kupować co mu potrzebne i tyle. To mój obowiązek, dziś zawiozłam mu nową pidżamę i spodnie dresowe, powiedziałam ile to kosztuje- pozostało bez reakcji, być może się obudzi i zacznie realniej myśleć, równie dobrze może być tak że ta nienawiść do mnie nie minie i będzie narastać w czasie nie dostatecznego leczenia i wtedy będą powroty do wszystkiego co do tej pory, tego się obawiam najbardziej, dlatego widzę potrzebę przymusowego długiego leczenia w jakiejś placówce, może wtedy będzie miał na tyle czasu i pracy z psychologami że pogodzi się i zrozumie swoją chorobę, wyjdzie z nałogu i stanie na własnych nogach, o tym też chcę rozmawiać z psychologiem. Na razie syn kipi nienawiścią i gniewem, obawiam się że zatai to co w nim siedzi, nie otworzy się bo to wymaga dużo czasu i dobrego psychologa i wyjdzie ze szpitala, po czym wszystko zacznie się od nowa, bo pozornie logicznie myśli i rozmawia, robi wrażenie w miarę zrównoważonego człowieka. Zresztą tak też zachowywał się przy przyjęciu i gdyby nie moje pismo i tej dziewczyny która potwierdziła wszystko, to już byłby wypisany. Nie wiem czy teraz złożenie wniosku do sądu o przymusowe leczenie coś da, ale zrobię to, najgorsze jest to że wciąż mam poczucie ogólnej bezradności, nie tylko swojej. Za każdym razem gdy czynię kroki wbrew swemu sercu czuję się winna tak jakbym kopała dołek poza plecami syna, to dla mnie jest ciężkie do akceptacji, nigdy nie myślałam że w ten sposób, po tylu latach będę musiała bronić się przed własnym dzieckiem, jedynym synem, dla którego poświęciłam wszystko, na ile mogłam, nawet swoje osobiste życie. Teraz on mnie ocenia, krytykuje, znęca się w swej chorobie, grozi mi że mnie załatwi i zrujnuje do reszty moje życie, czas pokaże co będzie dalej, wiem że nie mogę tracić nadziei, chcę walczyć i nie poddawać się, walczyć o syna. pozdrawiam.
_________________
Psychiczne znęcanie inaczej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mamta



Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 6

PostWysłany: Sob Lis 12, 2011 23:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nika 14, przepraszam że nie odpisałam, poruszyłaś temat mojej samotności i izolacji, chciałabyś mnie zrozumieć i poznać bliżej, wcale się nie dziwię, nie za wiele jednak na tym forum mogę napisać, pomimo że jest to anonimowe, mieszkam w dużym mieście, wiele za mną przeżyć rodzinnych i osobistych, czasem mnie pytają skąd we mnie tyle siły, życie samo hartuje, od długiego czasu sama pomagam ludziom, działam społecznie na wielu frontach, sprawia mi to duża satysfakcję, to jest tak jakby drugi świat poza domem, mam wielu znajomych, nie wszyscy jednak są na tyle blisko by wiedzieć o moich problemach, a Ci którzy są to czasami mam wrażenie że dla nich jestem toksyczna, może za bardzo wierzę i kocham ludzi, ufam i mówię o problemach ale to nie jest dobrze widziane więc wokół mnie niby tłum ale tak naprawdę pustka, od lat nigdzie nie chodzę , jak pisałam jestem samotną kobietą, powiem że dość atrakcyjną ale zmęczoną życiem, nie zapraszam nikogo nawet na imieniny i nie jestem zapraszana, być może dlatego że w naszym społeczeństwie nie są akceptowane samotne kobiety, mój luźny związek rozpadł się po 18 latach bo nie mogłam być tylko z NIM, ważniejszy był dla mnie syn i jego zdrowie, no i znalazł inną, bez takich problemów, z którą zamieszkał, to kolejna historia mego życia, dość długa ale i niosąca bagaż doświadczeń, nie chętnie też rozmawiam z rodzinom, to kolejna historia która sprowadza się do przysłowia" z rodziną to najlepiej na zdjęciu" wiele zawirowań, zawiedzionych uczuć i smutku. W czasie choroby syna od nie tak dawna jedynym wsparciem dla mnie jest moja siostra, mieszka daleko ale kontaktujemy się telefonicznie, kiedyś nie była dla mnie przyjaźnie nastawiona dopóki nie poznała drugiej twarzy mojego syna, kiedyś bardzo mnie zraniła, nawet nie wiem czy jest tego świadoma, rok temu była światkiem jego szaleństwa w domu- szkoda że tylko przez telefon,wtedy zrozumiała że nie jestem jego wrogiem, że nie wszystko co jej mój syn opowiadał jest prawdą, miała z nim doskonałe relacje poza mną, doradzała mu nie widząc jego choroby, nie rozumiejąc i nie akceptując moich zachowań, teraz zaczęła analizować wszystko, teraz to ona podpowiada mi co powinnam zrobić by go ratować, by się usamodzielnił, zrozumiał potrzebę leczenia i izolacji przed nałogiem, wspiera mnie choć też jest tym już zmęczona, dzwoni do syna i stara się mieć z nim kontakt, on mówi jej o tym czego ja nigdy bym nie usłyszała, dzięki niej jakoś funkcjonuję, wspiera mnie jak może, pomimo że ja wciąż nie mam pewności czy nie krzywdzę go. Uświadamia mi że on krzywdzi mnie, siebie i wszystkich bliskich wokół, Nie mam na razie ochoty na jakieś kontakty z innymi, potrzebuję czasu by zrozumieć to wszystko, muszę się odnaleźć ale to nie nastąpi szybko, teraz mam przed sobą rozmowę z lekarzem i z psychologiem, syn chce wyjść na przepustkę, twierdzi że ma sprawy do załatwienia, jedyną władną osobą jest ordynator oddziału, już raz dała się przekonać, nie wiem czy zdołam temu zapobiec, tak więc kolejne dni przyniosą wiele, być może uda się rozmowa z lekarzem na rejonie który powinien dać mi opinię dot. potrzeby leczenia syna, do wniosku do sądu, ale czy zgłaszać to że czuję się zagrożona przez syna do prokuratury? czy to coś zmieni? nie chcę karać chorego człowieka tylko spowodować dłuższe leczenie, wierzę że to jest odpowiednia droga. może się mylę, napisz co o tym sadzisz, pozdrawiam.
_________________
Psychiczne znęcanie inaczej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Nie Lis 13, 2011 9:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mysle ze czasami trzeba oddzielic emocje od rozumu,wtedy sama bedziesz wiedzic co zrobic,przymusowe leczenie byl by na mniejscu ten czlowiek choc syn i tym bardziej wysysa z pani resztki duchy zycia prosze wybaczyc mi ze tak pisze to co pania laczy z nim to nazywamy toksyczna miloscia on wie ze jest chory i ze pani sie zlituje i to w pewien przykry sposub wykorzystuje ( tez tak mniala z moja mama) zabrzmi dziwnie jesli powiem ze kochalam za bardzo i musialam odciac pepowine,nadal ja kocham co nie oznacza ze chce kontaktow,jesli ktos jest chory musi zaakceptowa to i poznac swoje mozliwosci.A do tego jest dluga droga,zycze wytrwalosci.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Lis 13, 2011 20:05    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z ostroznoscia zabieram glosw tym temacie. Sade ze jesli chcesz pomoc synowi.. to zzzzdejmij z niego parasol ochronny.
Przeczytalam co pisalas o siostrze- zrozumialam,ze syn potrafi byc przekonujacy p, pozornie zdrowy w okresach poprawy nastroju, szaleje gdy nastroj sie obniza i choroba atakuje.
Powinien sie leczyc, powinien miec mozliwie najdluzsze pobyty w szpitalu.. poniewaz tam ma mozliwosc uczyc sie samodzielnosci.. ma mozliwosc walczyc o lepszy oddzial. ma mozliwosc nawiazac znajomosci. w ktorych bedzie mogl sie konfrontowac ze soba.
Czy to jest schizofrenia czy inna choroba cel jest taki sam: dorowadzic go do umiejetnosci samodzielnego zadbania o siebie.
Musisz miec swiadomosc ze ze choroba zmienila jego uczuciowosc, splycila ja.. nie on odwraca sie od ciebie, to choroba odwraca go . To nie TY lecz on jest tym najbardziej poszkodowanym , nieszczesliwym i samotnyjm .. musisz tez zaufac lekarzom/ nie kazdemu to prawda/ i lekom , czesto dobor wlasciwego leku trwa kilka lat. Okrucienstwo choroby psychicznej glownie na tym polega ze najblizsza nam osoba odsuwa sie, odpycha nas, traktuje nas jak wrogow.. .. ale tak byc nie musi. Daj mu byc soba. Nie lituj sie ale madrze wymagaj , ucz , traktuj go nie jak chorego lecz jak lekkiego dziwaka. Przyjmij jego swiat.. traktuj powaznie to co jest dla niego wazne, chocby bylo najbardziej absurdalne.. nie walcz z nim.. bo wystarczy ze on sam z cchoroba walczy.
Masz chorego syna.. ale masz syna.. zdrowego fizycznie.. jest inny.. nie spelni Twoich oczekiwan.. ale jest.. ma jak piszesz dobre okresy .. i to jest to slonce ktore swieci..
Patrz na niego jak na zdrowego faceta , ktory czasem odplywa.. i leki.. musi brac leki.. a skoro nie chce. musi byc w szpitalu. Dobrze dobrany lek uspokoi go.. zatrzyma ataki szalu.. lecz Twoja rola jest ogromna.. on ma tylko ciebie.. zdystansuj sie od niego i choroby.. bierz z niego to co jest w nim dobre.. naucz sie ze mnostwa spraw i czynnosci na nim nie wymusisz. On bedzie zyl swoim i tylko swoim rytmem. Bedzie chcial cale dnie przesypiac- niech spi.. bedzie nocami siedzial przed kompem- niech siedzi.. ale jesli wieczorem wyniesie smieci i powie ci czesc mama to juz jest bardzo bardzo duzo.. Jego krolestwo jest nie z tego swiata.. nie sprowadzaj go sila na ten swiat. , nasz swiat.. ciesz sie jesli czasem sam zechce tu zajrzec.. , upiecz mu szarlotke .. nie pokazuj mu wymagan tego swiata ale korzysci .. zeby zechcial zagladac jak najczesciej.. pamietajac ze kazde 10 min tu i teraz kontaktu z toba i realnoscia to sukces ! Znam przypadek ze po 7 latach od diagnozy przy ok 10 tym nie pamietam dokladnie pobycie w szpitalu mlody czlowiek zdiagnozowany jako schizofrenik przypadkiem trafil na inny oddzial do innego lekarza i ten postawil diametralnie inna diagnoze, zmienil leki , zlecil tomograf ktory zaskutkowal operacja mozgu. Chlopak nie jest calkiem zdrowy ale zrobil sie kontaktowy , nie ma juz szpitali i atakow a nawet podjal prosta ale prace z ktorej sie wywiazuje. tak bywa. Ale bywa tez odwrotnie. Choroba z wiekiem przyspiesza, degeneruje cala osobowosc.
W necie znajdziesz mase artykulow ktore zapewne juz przeczytalas.. przeczytalas tez ze najwieksza krzywde jaka zdrowe spoleczenstwo robi ludziom chorym to zmuszanie ich do zycia w " naszym " swiecie, do przyjecia jego regul czyli tzw normalnosci. Wiekszosc schizofrenikow to ludzie bardzo wrazliwi , czesto uzdolnieni, utalentowani.. czesto nawiedzeni jakas pasja - mania.. jesli jest niegrozna.. niech sobie beda tacy jacy sa. Czasem pieknymi ptakami , czasem potworami.. potwora zniszcza leki bo takie jest ich zadanie.. zostanie ptak.. niech fruwa.. a TY go naucz aby fruwal bezpeicznie , w szpitalu aby umial liczyc pieniadze , robic zakupy, zadbac o siebie i higiene swojego otoczenia Cel: jak najwiecej samodzielnosci.
A aby to bylo mozliwe TY musisz sie troszke cofnac..
Jasne zasady : bedziesz bral leki- bedzie oki.. Nie bedziesz bral. lekow= idziesz do szpitala juz zaraz. . I konsekwencja. TU nie moze byc zlituj sie.
DO szpitala nie musisz jezdzic co dzien.. czekaj az poprosi ciebie.. jemu tak nie powinno byc calkiem milo.. powinien dostrzec marne jedzenie, brak papierosow jesli pali brak czystej odziezy.. bo tylko wtedy zauwazy ze jestes mu potrzebna. POwinnas porozmawiac z psychologiem, powinnas znalezc grupe wsparcia dla rodzin chorych na S. Dowiesz sie,ze to nie schizofrenia jest glownym probleme ale towarzyszace jej wtorne objawy psychozy, np. Bez lekow sie nie uda. Leki musza byc i to co dziennie. I tolerancja, nieustanna tolerancja.. On nie umie wejsc w Twoj swiat.. wejdz wiec w jego swiat.. zyczliwie wspierajaco.. nie dziwiac sie niczemu.. jesli mowi,ze kaloryfery spiewaja - to spiewaja.. za chwile o nich zapomni.. ale jesli powiesz ze spiewajace kaloryfery to wytwor jego zmienionej choroba wyobrazni-- on bedzie mial powod aby sie w ten spiew wsluchiwac.. i bedzie go slyszal.. a ty nie.. jestes wiec nie z jego swiata a wiec jego .potencjalny wrog ..
Nie mow mu co robi zle- mow co robi dobrze.
Tolerancja dla innosci.. on nie jest temu winny ze zachorowal.
Leki, leki to jest najwazniejsze. Jesli uda sie dobrac lek.. bedzie dobrze.

Ale TY musisz miec wsparcie. Rozejrzyj sie.. nie ty jedna masz chore dziecko.. zbliz sie w szpitalu do odwiedzajacych rodzin moze uda sie z kims zaprzyjaznic.. zapytaj nawet lekarza czy nie moglabys poznac innej osoby w podobnym polozeniu.. w wielu mastach dzialaja grupy samopomocowe , zakladaja fundacje , osrodki terapeutyczne ..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mamta



Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 6

PostWysłany: Nie Lis 13, 2011 21:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Marto 25, dziękuję Ci że zainteresowałaś się moim problemem, muszę to co napisałaś wiele razy przeczytać, zastanowić się o ile to co piszesz jest adekwatne do tego co spotkało mnie i mojego syna, zadaję sobie pytanie czy on jest winien temu że jest chory, niestety w dużej mierze tak, bo był czas że miał świadomość i zdawał sobie sprawę że źle robi, że skutki będą nie odwracalne, wtedy nie obwiniał mnie ale lekceważył wszelkie uwagi, rady i bawił się ile chciał, potem znów przychodził moment w którym potrafił przyznać się do błędów, lekko traktował wszystko, pracował po to żeby mieć na narkotyki, nie na życie, to ja mu zapewniałam jedzenie, ubranie, nie musiał i nie chciał się tym interesować, teraz widzę że popełniałam dużo błędów które teraz się ujawniają, jedynak i to jeden mężczyzna w rodzinie.Masz rację pisząc że w jakiś sposób zmuszam go i wymagam od niego by sprostał normalności, realiom, ale nie zawsze go krytykuję, owszem mówię mu kiedy coś jest nie tak, nie wtedy jednak kiedy jest zaostrzenie choroby, od roku nie jest sobą, od roku nie pilnuje się, nie słucha, to się pogłębia, dziwi mnie że lekarze, pomimo tak wielu pobytów w szpitalu nie widzieli jego choroby, że przybierała niebezpieczny stan, co mam myśleć dobrego o szpitalu z którego wypuszczają człowieka który jest na tyle agresywny ze trzeba wzywać policję i pogotowie, po kilku dniach zostaje wypisany na własną prośbę,- to jest leczenie? być może już w tamtym roku gdyby była inna reakcja lekarzy to do wielu pobytów by nie doszło, wnikliwe badanie nastąpiło- tylko po złożeniu pisma przez osoby zagrożone, Tak naprawdę nie zmuszam go do bycia w tym realnym świecie, kiedy jest źle staram się postępować tak jak piszesz, on szuka powodu żebym się zdenerwowała i wtedy miałby wytłumaczenie swego postępowania, no i oczywiście użalania się i popadania w depresję. Ale on nie słucha, nie widzi choroby i nie bierze leków- dlaczego?- bo chce być zdrowy i w pełni sprawny by założyć z tą dziewczyną rodzinę, bo ma już swoje lata i nikt nie ma racji, stwarza mur nie do pokonania a do szpitala nie wezmą tylko dlatego że nie bierze leków lub sporadycznie bierze, wezmą wtedy gdy stanowi zagrożenie dla siebie i innych- takie jest u nas prawo a on jest bardzo świadomy, nawet gdy wzywam pogotowie to sam idzie bo wie że może się po kilku dniach wypisać.Pozwalałam mu na samorealizację, zajmował się tym co go interesuje, ale przychodził czas kiedy nie brał leków bo pił piwo, bo miał na to ochotę, stawiając butelkę na stole, dzień po dniu, śmiał się w twarz, nic nie trafiało, łatwo się mówi ale w rzeczywistości każdy ma inne warunki, mieszkam z nim w tak małym mieszkaniu i nie stać mnie na większe, pokój i kuchnia, to nie są warunki by poprawiło się jego zdrowie, moje również, starałam się przez 3 lata, gdy miał 1 gr. o większy lokal ale urząd miasta przez 3 lata nie znalazł mieszkania, pewnych potrzeb nie jestem w stanie sama zaspokoić, nie jestem psychologiem, uczę się wszystkiego, tu na tym forum spotykam psychologów prawdziwych, takich z własnym doświadczeniem, wiele zrozumiałam bo to Wy zmuszacie mnie do myślenia i analizowania prawdy, większość tych tematów znam, przeszłam przez to wszystko, organizacje- owszem ale on nigdzie nie pójdzie, kiedyś uczestniczył ale stwierdził że jest zbyt zdrowy, nie znalazł tam oparcia, wręcz przeciwnie, chodził też do psychologa, ale psycholog zbyt naciskał na pobyt w ośrodku na końcu Polski więc przestał, nie widział sensu leczenia, dlaczego?- bo było to zagrożeniem tego co chce, wolności, nigdy nikt mu nic nie narzucał i nie zmuszał do niczego, więc jest co jest. Dużo by o tym pisać. A promyki słońca- były, dlatego mogę o nim pisać że jest zdolnym wartościowym człowiekiem, tylko chorym na schizofrenię. pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Czw Lis 17, 2011 11:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

musi pani mu dac nalezyta odpowiedzialnosc za jego czynny nie wszystko jest choroba i nie za wszystko odpowiada choroba, odnosze wrazenie ze gdyby syn nie byl chory nadal by sie zachowywal w podobny sposub bo mu tak wygodnie teraz ma wymowke na wygody, nie twierdze ze schizofremnja jest ciezka choroba ,lecz co ja pogarsza jest brak do jakiegos stopnia odpowiedzialnosci syna po co mu odcinac pepowine skoro mama wszystko zrobi bo sie zlituje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
mamta



Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 6

PostWysłany: Pią Lis 18, 2011 0:29    Temat postu: Przemoc- inaczej Odpowiedz z cytatem

Witaj Sylwio, wiesz co? ja tak samo czasem myślę i przeraża mnie samo myślenie, czas pokarze, teraz jest jeszcze w szpitalu, ja zachowuje się raczej standardowo, przywożę mu to co potrzebuje, wydaje swoje pieniądze pomimo że ma rentę na koncie, na razie nie ma oczekiwanej reakcji, o nic nie pyta i o niczym nie rozmawia, (trochę się przeziębił bo kilka dni temu wyszedł na spacer w papciach i pidżamie, dali mu jakąś kufajkę tylko, teraz dostaje słabe leki, ma katar)jeśli po tym pobycie nic się nie zmieni w jego stosunku do mnie to znaczy że najgorsze jest przedemną , obrona przed własnym synem, jeszcze nie wiem co zrobię, psycholog też to sugerowała,jutro mam z nią kolejną rozmowę, na razie jest w szpitalu i wniosek do sądu o przymusowe leczenie jest bezzasadny, mogę złożyć wniosek do Urzędu Miasta, jest tam komisja która kieruje na leczenie od uzależnień ale lekarz twierdzi że najpierw trzeba zająć się schizofrenią, poza tym teraz nic nie używa więc jak widzisz na razie zastój a mnie już sił i kasy brak, nie wiem czy to choroba czy celowe działanie ale przed szpitalem wszystko co ja robiłam i co było związane z wydawaniem moich pieniędzy było przez niego negowane, wyśmiewane i złośliwe, okazywał to słownie i nie tylko, być może dlatego że przestałam wydawać na jego pomysły i zachcianki, od kiedy sam dysponował rentą nic mu nie kupowałam, jeść muszę więc i on korzystał, po za tym zawsze mówiłam że nie mam kasy, choć miałam ale na celowe potrzeby. wiele by pisać, jeśli masz rację to napisz co byś zrobiła? od czego byś zaczęła po jego wyjściu ze szpitala? te pytania zadam jutro, dziękuję że zainteresowałaś się tym tematem, pozdrawiam.
_________________
Psychiczne znęcanie inaczej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Pią Lis 18, 2011 5:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

przeczytalak ksiazke pia mellody toksyczna milosc,ja tak zrobilam przezylam szok i walcze z dnia na dzien walcze bo musze staje sie dorosla jest to dluga droga, nie wyreczala bym syna z prac domowych np , to co moze on wykonac niech on wykonuje, wziela umowiana kwote na jedzenie w koncu jeste doroslym czlowiekiem,wychodzila na spacer jesli zacznie robic szum ,leczenie przymusowe jest na mniejscu skoro jest oprocz sfizochremji jeszcze uzalezniony wybaczy pani gorzej byc chyba nie moze,mysle ze napisala pani tu bo jest pani na skraju wyczerpania psychicznego niestety nie jest,i nie bedzie pani sama duzo z nas tak ma badz mnialo lub bedzie mniec ,spodobaly mi sie slowa pi a mellody zamniast kogos stzec przed katastrofa trzeba samemu do niej nie dazyc. pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group