|
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maketaton Wolontariusz NL
Dołączył: 02 Paź 2011 Posty: 108 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Sty 25, 2012 15:35 Temat postu: |
|
|
Mariu82 napisał: |
I czy taki związek mógł by przetrwać to wszystko??
Jeżeli coś zrobiłem źle to wiedziałem dokładnie o tym co robiłem źle, ona nawet nie potrafiła się do tego sama przed sobą przyznać że coś źle robi...
Cytat: | zapomniałeś o swojej przyjaciółce, która zawsze Cię wspierała.
|
Mówisz o alkoholu?
Tak się składa że dwa albo trzy piwa przychodziły wieczorem i nie każdym wieczorem jak już dziecko spalo a żony albo nie było w domu, albo siedziała na Facebooku!!!!
O swoim problemie do alkoholu napisałem ......a zresztą to bez sensu. |
Hm...zaczynasz się wybielać, jawi się Twój obraz jako kogoś, kto "coś robił źle",a co to było? Kłótnia? Wymiana poglądów? Przecież nie. Stosowałeś przemoc, fizyczną i psychiczną, biłeś, poniżałeś swoją zonę. To nie jest "zrobienie czegoś źle". Nie oczekuj, że ktoś to zrozumie. To jest zwykły mechanizm obronny, to, co teraz stosujesz. Tylko od Ciebie zależy, co dalej ze sobą zrobisz. Ja polecam grupy dla sprawców przemocy.
W ogóle, co to za psycholog, który wiedząc iż stosujesz przemoc: bijesz żonę, zastanawia się, czy czasami sobie i ona na to nie zasłużyła? Brak mi na to słów.
To nie tak, że skreślam Cię jako człowieka, ale rób coś ze sobą, a nie oczyszczaj z win i zrzucaj odpowiedzialność na drugą osobę. Twoja żona jest kobietą, która chce być kochana, traktowana po partnersku, chce mężczyznę, który ją szanuje, więc nie dziw się, że na Twoje kolejne zapewnienia o zmianie, nie reaguje. Ludzie nie są z kamienia. Ona Ci już nie ufa. Każdy z nas, duży i mały pragnie szczęścia, a już na pewno tego spodziewa się po miłości.
Z tą oczywistą oczywistością pozostawiam Cię, życzę dużo refleksji nad sobą, ale takich dłuższych niż mrugnięcie powieką i lęk przed rozwodem. _________________ "Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabriela
Dołączył: 26 Lis 2011 Posty: 35
|
Wysłany: Sob Sty 28, 2012 0:31 Temat postu: |
|
|
cześć . Jestem tu od niedawna i nie potrafię ani ocenić tego co piszesz, ani tego jak jest naprawdę u Ciebie w domu. Chcę tylko powiedzieć żę wiem jak to jest kiedy druga połowa nie chce rozmawiać , milczy a tym samym ciągle wzbudza w tym drugim poczucie winy . Wiem tez jak to jest kiedy chce się rozmawiać o problemie małżeńskim , a ta druga połowa wybiera komputer zupełnie ignorując nas, to co mamy do powiedzenia . Można powiedzieć sobie trudno może będzie dobrze, ale kiedy 2,3,4,9 miesięcy druga połowa nic nie mówi, przy tym popełnia wiele głupstw które niszcza całą rodzinę to można zwarjować. Sama to przechodzę i szkoda że nie można rozmawiać Mnie taka pustka niszczy , ty chociaż wiesz że robisz zle , życzę wam jak najlepiej . |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabriela
Dołączył: 26 Lis 2011 Posty: 35
|
Wysłany: Sob Sty 28, 2012 0:35 Temat postu: |
|
|
Mają rację Ci którzy piszą że chcesz się trochę wybielić , tak i ja to odbieram |
|
Powrót do góry |
|
|
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Sro Lut 01, 2012 21:03 Temat postu: |
|
|
Hej Mariusz
Na wstępie swojej wypowiedzi chcę cię pochwalić za dostrzeżenie problemu i za chęć zmian. To bardzo ważny pierwszy krok. Zrobiłeś sporo złego najbliższym- to nie ulega wątpliwości i to jest super, że chcesz naprawić to wszystko. Utrata zaufania żony, to był proces trwający kilka lat... więc i odbudowanie waszych relacji nie będzie cudem i pstryknięciem palcem do nagłej odmiany.Być może ona zdecyduje się z tobą rozwieść i zrobi to. Chcę abyś miał tą świadomość. Oraz odpowiedział na pytanie o co walczysz......? Kochasz ją i dziecko. To dobrze. Pomyśl teraz czy będziesz dalej walczyć ,jeśli się rozwiedziecie? Jeśli tak, to o co? I jak?
Cieszę się bardzo, że chodzisz na terapię do psychologa:) To ci dużo pomoże w zrozumieniu tego, czemu tak a nie inaczej reagowałeś- znajdziecie zapalnik i źródło i przy dobrej pracy pozbędziecie się tego. Pamiętaj, do początek długiej drogi i nie będzie zawsze z górki... częściej wyboiście i pod górkę- za to , to co odkryjesz jest bezcenne i wspaniałe masz szansę być lepszym człowiekiem dla siebie samego i otoczenia.
Co do związków..... ( pomijam teraz przemoc) gdy pojawiają się problemy nie ma jedynego winnego. Związek to praca dwóch osób. Od swojej połówki dostajesz informacje poprzez jej zachowanie, jak ty sam na nią wpływasz. jeśli np zona wybiera komputer zamiast wspólnego wieczoru, pomyśl.... co zrobiłem że mam taki właśnie odzew. Każde z nas potrzebuje uwagi, docenienia, szacunku i poczucia bezpieczeństwa. To jedne z wielu rzeczy jakich potrzebujemy. Jeżeli czegoś nie dostajemy, coś zaczyna szwankować.....Często obwiniamy druga osobę, złościmy się... " bo ja się tak staram a tu d...pa" mało kto zastanawia się.... a czemu tak się zrobiło?
W kwestiach związkowych polecam książę Jorge Bucay-a ; " Kochać z otwartymi oczami"
Mają rację przedmówcy moi- zaczynasz się wybielać Jest to pewien mechanizm obronny:) Ale i głos tego egoistycznego "ja".
Zastanów się chwilę.... co by powiedziała twoja żona o was? Może..." ja się tak starałam, tyle robiłam a on nic ... obiecywał i bił.... obiecywał i pił.....a ja go kochałam..... to ja robiłam tyle dla ratowania- mam dość!"
Jak widzisz każdy ma swoja ocenę sytuacji, swój świat, postrzeganie go , swoje wartości i oczekiwania. Zobaczyłeś co robisz źle- to bardzo dobre, chcesz to naprawić- to bardzo super. Jestem dumna z ciebie , że chcesz. Moja rada- odłóż wybielanie. Nie usprawiedliwiaj się. Zacznij się uczyć na nowo siebie. Bez zmiany siebie, nie ma mowy o zmianie w związku lub jeśli będzie rozwód, bez zmiany w relacjach. Zależy ci przecież na dziecku, a dla niego te relacje dobre są bardzo ważne.
mam nadzieję , ze z pomocą dobrego psychologa dotrzesz do źródła swojego problemu. Co do alkoholizmu- sprawdź to też koniecznie. Mam jedno pytanie do ciebie- możesz odpowiedzieć tu, możesz na pw.... Jak jest z twoja samooceną i poczuciem wartości? Jak siebie widzisz i jak myślisz, jak inni cię widzą? Możesz napisać o tym jaką wartość przedstawiasz jako człowiek?
Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki- Ola _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariu82
Dołączył: 02 Sty 2012 Posty: 7
|
Wysłany: Nie Lut 12, 2012 23:40 Temat postu: |
|
|
Długo się nad tym zastanawiałem (nad tym jak postrzegam samego siebie) i muszę przyznać, że byłem strasznie wypalony, sfrustrowany zachowaniem moich rodziców i ingerencją ich we wszystkie nasze sprawy. Nie dowartościowany. Przyjąłem rolę starego dziadka co przychodzi po pracy i na nic nie ma ochoty tylko telewizja albo piwo. Teraz z perspektywy tego czasu wcale się nie dziwię swojej żonie, że tak się zachowywała. Nie potrafiłem dostrzec jej potrzeb, nie dawałem jej odpowiedniego wsparcia, więc to raczej normalna kolej rzeczy, że nie otrzymywałem wsparcia od niej. Przez swoje zachowanie moja frustracja wzrastała i kiedyś to musiało wybuchnąć. Żałuję, że dopiero teraz to zaczynam rozumieć bo być może jest już na wszystko za późno, ale nie będę sie poddawał jak już tu doszedłem. Tak to prawda, że zacząłem się wybielać. Zrozumiałem, że nie tędy droga, bo jest to droga do oszukiwania samego siebie. Co do tego jak mnie inni postrzegają to np. w pracy myślę, że obdarzają mnie dużym zaufaniem co do podejmowania ważnych decyzji, a prawda jest taka, że czasem mnie to przerasta, ale wcale tego nie pokazuje. Jestem, a może bylem osobą bardzo zamkniętą w sobie i wszelkie moje problemy zaczęły sie na tyle gromadzić, że już nie potrafiłem sobie z tym sam poradzić. To wszystko właśnie zadecydowało, że jestem tu gdzie jestem. Żona nie chce ze mną rozmawiać i bardzo bym chciał to zmienić. wiem, że nie stanie się to jutro czy za miesiąc, ale teraz zaczynam doceniać to jak bardzo mi jej brakuje, a przede wszystkim rozmowy z nią. Bardzo bym chciał jej pokazać jak mocno pragnę odzyskać jej zaufanie i jej miłość której nie doceniałem. Nie wiem czy to dobry znak czy też nie ale do dnia dzisiejszego jeszcze nie złożyła pozwu o rozwód. Czasem myślę (a może się łudzę), że to dobry znak, że jest jakaś szansa a ona po prostu chce mi pokazać i dać porządnego koma w d...ę i mówi ogarnij się bo to ostatni dzwonek. Z drugiej jednak strony daje mi inne sygnały, że już mnie nie kocha, że nie chce ze mną być i nie może tego zrozumieć po co ja to robię. Czasem czuję się strasznie zbity z tropu i przychodzą takie chwile zwątpienia, że nie wiadomo co myśleć, że już przepadło i koniec. Ostatnio byłem chory i leżałem w łóżku z gorączką. Dodała mnie z powrotem do swojej listy znajomych na facebooku żebym mógł porozmawiać i zobaczyć córkę. Dzisiaj jak próbowałem z nią na facebooku porozmawiać odrazu napisała, że nie chce ze mną rozmawiać. Pomyślałem, że nie będę jej o nic prosił i przepraszał bo i tak widzę, że to przynosi odmienny efekt od zamierzonego, więc postanowiłem popytać się jak tam w pracy i inne pierdoły. Nasza rozmowa, jak by ktoś inny to przeczytał wyglądała całkiem od rzeczy, ale lepsze to niż jej brak. Pomyślałem sobie, że może to dobry pomysł przynajmniej teraz nie wracać w rozmowie z żoną do przeszłości, tylko próbować rozmawiać o pierdołach. Może w ten sposób mógł bym jakoś zacząć poprawę tej sytuacji. Czy myślicie, że to dobry pomysł? Czy też może po prostu dać jej czas i nie odzywać się. W tej chwili najbardziej mi zależy na naprawieniu tego wszystkiego co zepsułem i do czego doprowadziłem i nie chcę na nic naciskac bo to może tylko pogorszyć sytuację. Poradźcie coś proszę. |
|
Powrót do góry |
|
|
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pon Lut 13, 2012 6:46 Temat postu: |
|
|
być jak najlepszym ojcem i mężem, skupić się na tym co ważne
całkiem odstawić alkohol, na zawsze, bez względu na sytuacje
całkiem odstawić zazdrość i niewolę emocji, uczucia rozumieć, akceptować, nazywać i nie wchodzić w nie, znaleźć trzeźwy sposób radzenia sobie z przeciwnościami, porażkami, trudnościami
mieć zdrowy dystans do życia i do siebie samego, być mężczyzną, być człowiekiem, być darem dla innych
być sobą, a nie kimś skomlącym u baby o uwagę, kochać siebie i pracować nad swoją wadą główną
wykorzystać ograniczony czas życia na to co najważniejsze, zrobić ile się da, być obecnym, otwartym i dobrym
szukać tego co słuszne i tego się trzymać
uważać na pułapki, omijać je z daleka!
zawsze powstawać, przebaczać i kochać, wszystko inne nie zależy od nas
dzieci potrzebują dobrego przykładu jakim być człowiekiem, a nie samych słów, potrzebują obojga rodziców i zdrowej miłości pomiędzy nimi...
powodzenia _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
|
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Pon Lut 13, 2012 19:18 Temat postu: |
|
|
Mariu82 moim zdaniem powinieneś skupić się teraz na budowaniu siebie na nowo- koniecznie dobra terapia. Samemu trudno jest wyłuskać i zauważyć pewne rzeczy, jake siedzą w nas w środku, bo po prostu nie jesteśmy ich świadomi- są poza naszą świadomością. Mają natomiast ogromny wpływ na nasze zachowanie, reakcje itd. Dobry terapeuta i odpowiednio dobrana terapia pomagają nam je sobie uświadomić, dojść do źródła i przyczyn powstania,zaleczyć niektóre bóle oraz nauczyć się jak można inaczej. Chcę, abyś zrozumiał jak bardzo to jest ważne, jeśli chcesz się zmienić.
Widzę, że sporo rzeczy zauważyłeś z tego, co się działo z tobą i jak ogromny miało to wpływ na wasz związek. Ale czy wiesz jak sobie poradzić ? Życie pod presją, tłumienie emocji prędzej czy później źle się kończy. Psycholog, czy terapeuta bardzo pomaga w procesie pozytywnych zmian.
To co możesz robić sam , to poza terapią, skorzystać z wielu wspaniałych lektur dotyczących np związków. Jeśli chcesz, mogę Ci przygotować pozycje , które znam i które wg mnie są bardzo pomocne w związkach i w pojęciu na czym to wszystko polega.
Nie naciskaj na żonę- nie obiecuj zmian, po prostu je rób i informuj ją o tym co robisz w związku z pracą nad sobą. Ona dużo przeszła , nie ufa i nie wierzy. Trudno się dziwić niestety. natomiast to nie powód do załamywania się za to świetny bodziec do zwiększonej pracy nad sobą .
Dziwne jest to, że często gęsto doceniamy coś , dopiero jak to stracimy.
Odzyskanie wymaga dużo większego wysiłku niż dbanie na bierząco.
Jest jeszcze inny aspekt twojej sytuacji- gdyby rozegrał się najgorszy z możliwych scenariuszy dla ciebie( czyli strata żony) , to z mojego punktu widzenia jest to najważniejsza z lekcji jakie dostajesz w tej chwili od życia. Możesz być(i wierzę, że będziesz ) lepszym człowiekiem- zrób to dla siebie samego. Bo to co masz w środku i jak siebie postrzegasz, oddajesz innym, przekładasz na innych. Dlatego tak ważne jest dojście ze sobą do ładu a dopiero potem naprawianie relacji z innymi.
Pozdrawiam ciepło Ola _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
|
Mariu82
Dołączył: 02 Sty 2012 Posty: 7
|
Wysłany: Pon Lut 13, 2012 22:41 Temat postu: |
|
|
NIKOLA2006 napisał: | Jeśli chcesz, mogę Ci przygotować pozycje , które znam i które wg mnie są bardzo pomocne w związkach i w pojęciu na czym to wszystko polega.
|
Był bym bardzo wdzięczny |
|
Powrót do góry |
|
|
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
|
Powrót do góry |
|
|
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Sro Lut 15, 2012 22:27 Temat postu: |
|
|
Mariu82 daj mi kilka dni:) Wkleję to tutaj:) Potrzebuję jedynie chwilki czasu aby skutecznie pomóc w akcji charytatywnej dla małej Dagmarki, załatwić sprawy firmowe, i rodzinne i na spokojnie usiąść i ci wybrać najlepsze pozycje:)
Pozdrawiam Ola _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
|
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Sob Lut 18, 2012 16:00 Temat postu: |
|
|
Miałam czas na zastanowienie się nad sobą, nad twoją historią i skuteczną formą pomocy. I chcę coś napisać z tych swoich przemyśleń.
Pogłębianie wiedzy dzięki lekturom może być pomocne i przydatne- nabieram jednak pewnych wątpliwości, czy na etapie na jakim jesteś to jest dobre rozwiązanie. I chyba w chęci pomocy sie lekko zagalopowałam nie biorąc pod uwagę ważnych aspektów twojej sytuacji.Czy nie potraktujesz ich jako środka zastępującego dobrą terapię. Wszak to książki o związkach. I możesz pomyśleć sobie, że jak zdobędziesz ową wiedzę, to już wszystko będzie dobrze i nie będziesz mieć motywacji do podjęcia pracy z psychologiem lub terapeutą- bo przecież sam możesz sobie poradzić. A to jest dużo ważniejsze bo problem leży w kumulacji frustracji, gniewu , braku radzenia sobie z tym i w efekcie stosowaniu agresji. Dopiero jak nad tym zaczniesz pracować, można uczyć się wszystkiego o związkach mdzy ludzkich. Podłoże twojego zachowania wobec żony może być bardzo złożone i wiele czynników z przeszłości może sie na to składać, jak i również wiele rzeczy pozostających w podświadomości- pokazujących się np w snach.
Powiedz mi zatem , czy podjąłeś już jakąś terapię? Jeśli tak, to jaką? Jeśli mogę coś polecić- to ja bym stawiała na psychodynamiczną. Ale to moja subiektywna ocena i mogę się mylić.
Więc jakie działania podjąłes w celu pracy nad sobą?
Pozdrawiam ciepło Ola _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|