Mesua
Dołączył: 07 Mar 2012 Posty: 1
|
Wysłany: Czw Mar 08, 2012 20:25 Temat postu: Przemoc najbliższej osoby nad dzieckiem fiz.niepełnosprawnym |
|
|
„ Każdego dnia na nowo,
„ Gdy się budzę…..”
Witam, mam 29 lat, jestem pierwszy raz z Wami.
Dzisiejszy dzień i sytuacja w której jestem zmusiła mnie do poszukania pomocy. Ciężko mi o tym pisać i mówić, ciężko o tym myśleć, a co dopiero tłumaczyć komuś całe moje życie. Wstydzę się tego, tym bardziej, że piszę do kogoś kogo nie znam……….
Jestem dorosłą kobietą, mam synka i męża. Po skończeniu studiów na UJ, wróciłam do swojej miejscowości i tu zamieszkałam, był to największy błąd w moim życiu.
Urodziłam się w rodzinie wielodzietnej. Rodzice mieli gospodarstwo i z tego żyją do tej pory, ja jestem najmłodsza. Urodziłam się niepełnosprawna z brakiem kończyn.
Pochodzę z rodziny patologicznej, tato bardzo pił i bił mamę, czasem i nas. Myślałam, że to z mojego powodu tak się działo, czułam się niekochana. Pewnie rodzice kochali mnie na jakiś tam swój sposób…. Tak dorastałam, często poza domem, często w alkoholu, którego woń unosiła się w domu. Początkowo płakałam, potem nauczyłam się cieszyć życiem takim jakie jest. Dokuczały mi protezy, które powodowały liczne rany, kaleczyły moje kikuty, na których je nosiłam. Do tej pory tak jest….Ale ból ten nie da się porównać z cierpieniem psychicznym jaki musiałam znosić.
Jakby tego było mało, bardzo bił mnie brat, tak bardzo (wstydzę się pisać co mi robił), że podchodziło to pod maltretowanie, potem dodawał: „Tylko powiedz matce, to cię zabije”. Czasem odpoczywałam od tego, kiedy ktoś zabierał mnie do siebie na noc, np. siostra. Wszyscy doskonale to ukrywali, nie wolno było o tym mówić, a moje starsze siostry mówiły mi, że tak musi być, że kiedyś to minie. W wieku 9 lat dowiedziałam się od koleżanki, że nie urodziłam się niepełnosprawna, że to mój własny tato tak mi uczynił. Zrozumiałam dlaczego mnie nie kochał i zawsze odpychał.
Źle się uczyłam, często nie przesypiałam nocy przez kilka dni, a nawet tygodni. Pilnowałam i byłam w pogotowiu, gdybym musiała ratować mamę. Zdecydowałam się na liceum, potem studium i plastyczne i turystyczne. Tak poznałam wiele cudownych osób, dzięki którym nauczyłam się akceptować swoje kalectwo. Kiedy poszłam na studia, relacje z mamą się urwały, a może to ja nie widziałam wcześniej tego jak jest? Gniewała się, jak pofarbowałam włosy, nazwała mnie kurwą. Nie pozwalała mi żyć własnym życiem. Poznałam w między czasie swojego obecnego męża. Bardzo go kocham, on nadał mojemu życiu sens. Mama nie pozwalała mi wyjść za mąż, dokuczała mi. Zdecydowałam się na dziecko, wzięliśmy ślub. Jesteśmy małżeństwem już 6 lat. Bardzo się kochamy i pomagamy sobie. Po urodzeniu synka i w czasie ciąży tato mnie poniżał i wyzywał, raz nawet powiedzmy, że uderzył, mama przezywała nas, nie mieliśmy spokoju. Mojego męża nazywali dziadem, nierobem, a mnie od kurew. Uciekliśmy, do domu z gołymi suterynami i małym dzieciątkiem. Domu, który wystawił tato, abym nie była przy bracie.” Złota klatka”. Przez te lata uczyłam się wybaczać…. Do tej pory jestem dręczona, straszą mnie, że odbiorą mi ten dom. Uzależnili mnie od brata, nie mam wody, abym nie podskoczyła. Brat znęca się nad swoją rodziną, a oni dalej udają, że jest ok .Jego żona jest nauczycielką, a ja nie potrafię nic z tym zrobić, żal mi ich dzieci.
Jest mi samej tak ciężko, mąż obecnie nie ma pracy, nie mamy na kogo liczyć. Rodzice zrobili z nas dziadów, ale kochamy się i zawsze dzielnie wszystko znosimy. Czy mógłby mi ktoś pomóc?
„Ratunek” –Wspomnienie
Rozbito nam serce, przestrzelono dusze!
W zgiełku cieni zostawiono nasze katusze!
W bezkresie lub kresie łez, z głową do góry!
Czy to wolność?!
Czy dom niewoli!?
Nie wiem dobry Boże!
Lecz wierze, że siła mi w tym dopomoże!
Słyszałeś kiedyś o słowiku w klatce, zamkniętym w ciemnej izolatce!
Który zbluzgany oszczerstwem ucieka w popłochu,
Na miejsce znanego strachu, pozostawia pustkę!
Chcąc dowieść prawdy wchodzi w tarni szpony!
Jakże jest zdziwiony gdy kolec, przebija mu serce!
Lecz w tej poniewierce zamiera świat cały!
I dla wielkiej chwały, wysłuchuje cudny śpiew słowika!
Mesua |
|