Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moja historia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Sro Sie 01, 2012 15:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marta jak potoczylyby sie sprawy gdybys w na poczatku powiedziala:

bede z Toba ale
1. zdobadz jakis zawod abys mogl dorobic bo twoja renta nie wystarczy na utrzymanie rodziny , nie wystarczy nawet na utrzymanie ciebie samego.
2. Wynajmiemy mieszkanie - ale skoro Twoi rodzice chca je nam kupic-- to niech kupia nam , mnie i tobie , a naszym zadaniem bedzie
je splacic i byc wdziecznym rodzicow z a pomoc. . .. nie chce zakladac rodziny w nie swoim mieszkaniu.

Czy nie uwazasz ze taka rozmowa powinna sie miedzy wami odbyc na poczatku , zanim wzieliscie slub, zanim zaszlas w ciaze.. ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Sie 02, 2012 7:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poki co Marta on nie robi ci krzywdy fizycznej.. , nie dochodzi do drastycznych scen.. Nie spiesz sie.. ale .Miej caly czas swiadomosc,ze rozstanie jest bardzo mozliwe i ze musisz sobie zabezpieczyc lądowanie.

Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Czw Sie 02, 2012 17:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Sie 02, 2012 9:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zwiazek zalezny zawsze niesie powazne ryzyko. W Twoim przypadku to ryzyko jest duze. Juz sa grozby.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marta_po_trzydziestce



Dołączył: 19 Cze 2012
Posty: 57

PostWysłany: Sro Sie 29, 2012 12:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za wsparcie. Długo się nie odzywałam.
Znam niby wszystkie racje, a jednak ciężko ruszyć do przodu.
Najgorsza jest ta huśtawka nastroju. Przychodzi kłótnia – jestem wściekła, mam ochote wyjść jak stoję i nie wrócić. Po pewnym czasie emocje opadają i irracjonalnie poddaję się złudzeniom, że to przejściowe, że przecież mija, że robię z igly widły – szukam przyczyn konfliktów w sobie. A z drugiej strony – tak wiele zmieniłam, również dzięki terapii... Przecież „do tanga trzeba dwojga” i moje dobre chęci bez jego współpracy niczego nie zmienią.
Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi...
Podam przykład najświeższy naszej - pożal się Boże – relacji:
Wracam ci ja wczoraj z pracy:). Cala w skowronka, bo piękny, taki już złotojesienny dzień, bo w pracy jakoś tak wszystko dobrze poszło - bo po prostu miałam dobry nastrój. Mąż coś robił w kuchni, więc z entuzjazmem podeszłam go pocałować. A ten? Zero jakiejś reakcji. Mur, obojętność. Zrobiło mi się przykro, powiedziałam o tym – zupełna olewka, jakbym była powietrzem. W połowie mojego zdania wyszedł na balkon, bo mu się zachciało papierosa. Wyszłam za nim, chciałam mu wytłumaczyć, że i dlaczego mi przykro – odsunął się. Czułam się jak małe dziecko goniące rodzica, który go nie chce. Upokorzające, prawda? Takie sytuacje są bardzo częste w naszym małżeństwie.
Kiedy tak milczy, potrafię krzyknąć, próbuję przebić się przez ten mur. Wtedy jest kamienna obraza, milczenie i moje łzy. Potrafi przechodzić obok mnie jakby nigdy nic, kiedy płaczę.
Po tej wczorajszej scenie wyszłam na spacer, aby odreagować. Wróciłam w lepszym nastroju, a pan mąż nawet raczył się do mnie odzywać (oczywiście nie na temat konfliktu – takich rozmów on nie lubi i unika ich). Do wieczora był spokój, ale wieczorem dałam upust swojej irytacji, bo mamy w domu problem z zasikanym przez kota łóżkiem. Łóżko śmierdzi, aż mi wstyd kogokolwiek do domu wpuścić, mimo iż prałam kilkakrotnie.Chwilowo nie mamy możliwości wymiany mebla – no i pan mąż bardzo przeciwko temu protestuje, twierdząc, że nas na to nie stać (przesadza!). Mnie to okropnie przygnębia, bo i co to za przyjemność mieszkać w smrodzie???. Zaczęłam głośno narzekać, na co on zasugerował mi dość dobitnie wyprowadzkę z domu. W ogóle moje tego rodzaju uwagi bierze do siebie, czuje się obrażony, choć mu tłumaczę, że przecież nie on jest źródłem tych zapachów. Ryczałam chyba z półtorej godziny. Często świadkiem takich scen jest nasze dziecko.
Czy ja, u licha przesadzam w swoich reakcjach? Wyolbrzymiam problemy? Dlaczego nie mogę normalnie porozmawiać czy nawet normalnie się pokłócić?
Jeżeli to ja dążę do zgody, potrafi mi potem wypomnieć: „Sama przylazłaś”.
Głupieję już, miewam poczucie winy i odpowiedzialności za to wszystko, a rozum podpowiada mi, że to nie tak...
I tkwię w tym związku, chociaż się wykańczam... Za dwa dni spokoju płacę tygodniem jego fochów i moim zdenerwowaniem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marta_po_trzydziestce



Dołączył: 19 Cze 2012
Posty: 57

PostWysłany: Sro Sie 29, 2012 12:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Najtrudniejszą do pokonania barierą jest dla mnie dziecko. Panicznie się boję jego łez i tęsknoty za ojcem.
Z drugiej strony, boję się, że przy tatusiu wyrośnie na podobnego troglodytę. Już teraz obaj naśmiewają się ze mnie i kpią. Niby to żarty, ale podszyte lekceważeniem. Do czego to podobne, żeby sześciolatek mówił o swojej matce "dziamolak". Niedawno powiedział, że jestem idiotka, a tatuńcio nawet słowem na to nie zareagował. A jeśli już łaskawie, przeważnie po moim głośnym proteście, zareaguje, to bywa to wypowiedż typu "Jasiu nie bij Małgosi, bo się spocisz" ("Synku, nie mów tak do mamy, bo zaraz będzie szum!").
Czy ta sytuacja nie jest chora???
Przepraszam, skarżę się i marudzę bezproduktywnie, ale szukam wsparcia i jakiejś rozsądnej oceny tego wszystkiego. Bez usprawiedliwiania żadnego z nas. Ja już sama nie wiem, kto ma rację, pogubiłam się, wciąż wraca durna nadzieja i strach przed radykalną decyzją. A z drugiej strony wiem, że tylko ta decyzja przyniosłaby mi spokój. Ze strony męża nie ma żadnej dobrej woli naprawienia związku. Sugeruje, że wszystko jest z mojej winy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marta_po_trzydziestce



Dołączył: 19 Cze 2012
Posty: 57

PostWysłany: Sro Sie 29, 2012 12:56    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Właśnie przed chwilą przeczytałam na forum o odrzucaniu emocjonalnym. To jest w stosunku męża do mnie na porządku dziennym. A ja to wyjątkowo źle znoszę. Mam wrażenie, że on tę moją wrażliwość wykorzystuje - zna moje słabe punkty i wie, gdzie mnie uderzyć.
Kilka moich koleżanke powiedziało o moim mężu, że bywa bardzo odpychający i wręcz autystyczny w tym swoim zamknięciu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Sro Sie 29, 2012 22:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

am wrażenie, że on tę moją wrażliwość wykorzystuje - zna moje słabe punkty i wie, gdzie mnie uderzyć.




Nie miej Marta wrazenia, zacznij wreszcie miec pewnosc,ze tak wlasnie jest.
Uwierz do licha ze ZŁO istnieje i sa zli ludzie.

Naucz sie,ze on nie jest grozny kiedy ciebie straszy szantazuje.
Wtedy mowi prawde. On jest grozny kiedy ma faze " milosci do zony"
Jesli wnikliwie popatrzysz.. zawsze za akcja milosci dla zony cos sie kryje.. cos w ten sposob usiluje na tobie wymusic..


Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Sob Wrz 01, 2012 5:40, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marta_po_trzydziestce



Dołączył: 19 Cze 2012
Posty: 57

PostWysłany: Czw Sie 30, 2012 15:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Martusiu:), dziękuję, ale potrzebuję jeszcze paru rozsądnych słów o synku. Myśl o rozbiciu mu rodziny po prostu mnie paraliżuje, boję się tego. Powiesz mi coś mądrego? Jak reagują dzieci na takie sytuacje? Czy nie "załatwię" mu jakiejś traumy na całe życie? Mały jest tak związany z ojcem, choć często też bywa, że woli moje towarzystwo, myślę, że kocha nas oboje równie mocno. I ja mam mu to roz... ? Trudne to jak diabli. Wiem, że jeśli już zdobyłabym się na ten pierwszy krok, wyprowadzkę, z resztą problemów sobie poradzę, mogę też liczyć na wsparcie życzliwych osób. Ale ten pierwszy ruch... powtarzam się: gdy sytuacja uspokaja się po spięciu, wydaje mi się, że to ja przesadzam... a potem powtarza się wszystko.... wczoraj znowu miałam "jazdę", po której dziś czuję się, jakby mnie czołg przejechał - fizyczne zmęczenie, niechęć do wstania rano z łóżka, senność... reaguję somatycznie! Bardzo proszę o wypowiedź w sprawie dziecka w takim związku i takiej sytuacji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Czw Sie 30, 2012 17:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marta_po_trzydziestce napisał:
(...) Myśl o rozbiciu mu rodziny po prostu mnie paraliżuje, boję się tego. (...) Jak reagują dzieci na takie sytuacje? Czy nie "załatwię" mu jakiejś traumy na całe życie? Mały jest tak związany z ojcem, choć często też bywa, że woli moje towarzystwo, myślę, że kocha nas oboje równie mocno. I ja mam mu to roz... ? (...) Bardzo proszę o wypowiedź w sprawie dziecka w takim związku i takiej sytuacji.

i słusznie, bo rozbicie rodziny zawsze jest dla dzieci zranieniem i traumą na całe życie, największą z możliwych
dorośli potrafią sobie znaleźć odpowiednie uzasadnienie by to zrobić, ale fakt pozostaje faktem, najboleśniejszym dla dzieci
osobiście uważam, że lepiej jest samemu doznawać krzywdy niż krzywdzić, a szczególnie krzywdzić dzieci rozbijając ich rodzinę
lepiej jest nie zakładać rodziny niż już istniejącą rodzinę, z dziećmi potrzebującymi i taty i mamy im rozbić by samemu mieć "lżej"
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
ja44



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 1224

PostWysłany: Czw Sie 30, 2012 21:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
i słusznie, bo rozbicie rodziny zawsze jest dla dzieci zranieniem i traumą na całe życie, największą z możliwych
dorośli potrafią sobie znaleźć odpowiednie uzasadnienie by to zrobić, ale fakt pozostaje faktem, najboleśniejszym dla dzieci
osobiście uważam, że lepiej jest samemu doznawać krzywdy niż krzywdzić, a szczególnie krzywdzić dziweci rozbijając ich rodzinę
lepiej jest nie zakładać rodziny niż już istniejącą rodzinę, z dziećmi potrzebującymi i taty i mamy im rozbić by samemu mieć "lżej"



mgrabas wiesz ze kiedyś miałam podobne myślenie do Twojego że dzieci potrzebują oboje rodziców i że bez względu na wszystko rodzina powinna być razem...nawet gdy uciekalismy z domu, wyli z bólu i blagali o życie na kolanach.. rodzica! Dziś mogę tylko żałowac ze nikt wcześniej nie podał mi ręki i nie pomógł w zmianie tak chorego myślenia, że moje dzieci mają problemy emocjonalne w dorosłym już życiu, że muszą korzystac z terapii i ten żal.. że musiały w tym żyć,bo nie miały wyboru bedąc dziećmi.
Faktycznie lepiej jest nie zakładać rodziny, nie posiadać potomstwa...dobrze by było gdyby każda para pragnąca związać się tym świętym węzlem, przeszła najpierw jakieś specjalne badania i testy czy nie ma zaburzeń, ciągotek alkoholowych, jednym słowem czy się nadaje na rodzica. Przy wykryciu jakichkolwiek nieprawidłowości-etykieta z napisem NIEZDOLNY DO MAŁŻEŃSTWA
Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Pią Sie 31, 2012 8:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jedno jest pewne:
przemociwec- zaburzeniec NIE jest dobrym ojcem. Nie jest zadnym ojcem, bo nie jest mezczyzna. Jest dzieckiem w postaci osoby doroslej.
Nie jest czlwiekiem doroslym, dojrzalym, odpowiedzialnym. i zdolnym do odpowiedzialnych uczuc. Nie jest i nigdy nie bedzie- chyba zeby im wymienic mozg.


Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Pią Sie 31, 2012 18:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marta_po_trzydziestce



Dołączył: 19 Cze 2012
Posty: 57

PostWysłany: Pią Sie 31, 2012 10:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marto, dziękuję. Przeczuwałam wiele z tego, o czym mi napisałaś, ale pewne fragmenty bardzo mnie poruszyły swoją prawdziwością. Dzięki za wsparcie. Wczoraj byłam w Centrum Interwencji Kryzysowej i obiecano umówić mnie na rozmowę z psychologiem. Lęk przed reakcją syna jest dla mnie najtrudniejszy do pokonania. Myślę jednak, że w moim przypadku patologia nie przybrała tak ekstremalnych rozmiarów jak u niektórych i jest szansa na ułożenie sobie w miarę normalnych stosunków z ojcem dziecka po ewentualnym rozstaniu. Mimo to, kurrrrcze, trudno jest... Bardzo powoli dojrzewam do jakichś zmian i decyzji. Jeszcze raz dziękuję.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Pią Sie 31, 2012 13:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marta- do decyzji trzeba dojrzec. Wazne ze zaczelas szukac pomocy .

Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Pią Sie 31, 2012 18:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Pią Sie 31, 2012 13:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

marta.. masz emocjonalengo s....
takie gady sa najgorsze. , najbardziej wyrachowane i niebezpieczne.
scena ktora opisalas .. to klasyczna gra.. ty mialas dobry nastroj.
Nie wolno. Masz miec taki nastroj jak on chce. To on steruje twoimi nastrojami. J4esli pojawia sie nastroj niezalzny od niego to jest nastroj wrogi.. a nuz ktos cos ciebie nakrecil przeciwko niemu? a nuz osmielisz sie meic niezalzne od niego rodosci a moze nawet myslenie!
Marta on karmi sie Twoimi emocjami.
Wywolujac w tobie okreslone emocje nabiera przekonania z e kontroluje stan twojego umysly, ciebie, czuje sie bezpieczny. Jestes pod jego kontrola.
Klasyka.
ny.


Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Pią Sie 31, 2012 18:10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marta_po_trzydziestce



Dołączył: 19 Cze 2012
Posty: 57

PostWysłany: Pią Sie 31, 2012 15:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Marto, wiele sytuacji potwierdza to, co mówisz. Jednak czuję się w dużej mierze odpowiedzialna za nasz konflikt i to mi również utrudnia decyzję o dalszych krokach. Czuję się współwinna tej sytuacji, bo początkowo to ja byłam dla niego nieprzyjemna, ja go nie chciałam i nie wiedząc jak się wyplątać ze znajomości, bywałam opryskliwa, irytująca się o byle co. Gdy poszłam po rozum do głowy, opamiętałam się, zaczęło mi zależeć na tym związku, skoro już się dokonał, nasze role się odwróciły. To on mnie odrzuca i to bardziej boleśnie, na zimno i często z premedytacją. I wmawiam sobie, on wmawia również, wmawiał mi to psycholog, że zmiana moich zachowań naprawi sytuację. Niestety, nie widać poprawy. Walę głową w mur. Wiesz, Marto, rzeczywiście moje nastroje są bardzo od niego uzależnione. Zabija we mnie radość życia - na szczęście mam jej tak wiele, że niełatwo to zniszczyć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group