Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

mi się to należy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 10:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dokladnie tak jak napisala Wild. Nie wolno w nas wzmacniac uludy przy pomocy gladkich slow . Bo to jest NIEBEZPIECZNE. Ty rzucasz iskre nadzieji ze on kocha, zle bo zle, ale jednak kocha- a my z tej iskry budujemy uklad sloneczny. Zrozum to. Zrozumum ten uklad sloneczny na ktory my sie rzucamy jak na wybawienie, bo tego wlasnie chcemy. Zeby jednak kochał.
On nie kocha. Od zrozumienia ze on nie kocha zaczyna sie dalszy proces. Jeszcze trudniej jest zrozumiec,ze my tez nie kochamy. Ze to nie my, ale nasz syndrom sponiewieranych kobiet , czyli choroba kocha. Wbrew nam., pomimo,ze chcemy sie uwolnic emocjonalnie, choroba nas trzyma wczepione w sprawce i szukamy chocby okruszka na ktorym mozna by zbudowac milosc. nakrecamy sie i heja.. znow tylko on, dla niego, o nim, -- i nieuchronnie obrywamy po głowie. I od poczatku. Znow ziemia ucieka spod nog. Nie ma sie czego , nie ma kogo przytrzymac.. w tym momencie wystarczy wlasnie taka iskra , takie nieodpowiedzialnie wypowiedziane slowo: " moze i on cie kocha" . Chwytamy sie go , nakrecamy i od nowa..
ale zgadzam sie.. to jest dlugi proces. Im krotszy tym lepiej.

Dlatego nie wolno dawac takich okruchow.
To nie znaczy ze zawsze trzeba sprawce skreslic. Ale aby cokolwiek zrobic , trzeba sie uwolnic od tej chorej karykatury milosci. Podkreslam,-chorej karykatury..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 15:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Super, że tutaj napisałaś. Nie czujesz już siły do walki i odczuwasz brak nadziei z powodu przemocy jakiej doznawałaś. To oznaki wyuczonej bezradności. Poczytaj o tym zjawisku jak najwięcej. Przeczytaj proszę to co napisałam naszej koleżance w linku poniżej:
http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=955

Spróbuj opracować podobny plan i oczekiwania.

Jeśli czujesz się tak źle, odczuwasz ból psychiczny, który paraliżuje Ciebie tak bardzo, że ciężko Ci działać to wiedz, że to jeden z objawów stresu pourazowego. Wiedz też, że można z tego wszystkiego wyjść.

Nie oskarżaj siebie o błędy i złe decyzje. Jesteś ofiarą przemocy, ofiary przemocy nie są niczemu winne. A wszystkie decyzje, które mają na celu zostanie w związku przemocowym wynikają z zaburzeń i urazów jakie doznaje ofiara i nie umięjętności odróżniania dobra, miłości od zła i przemocy. Jeśli poczytasz literaturę, zdecydujesz się na terapię łatwiej będzie zrozumieć Ci wszystkie Twoje wybory życiowe.

Napisz proszę co jest dla Ciebie najważniejsze na pierwszym miejscu i czego oczekujesz (tak masz prawo oczekiwać!). Przeczytaj też to co napisałam koleżance.

Czekam na Twój wpis, razem pomożemy Ci stworzyć różne alternatywy działań.
_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 17:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeśli dla człowieka średniowiecza powiem, ze latamy jak ptaki i rozmawiamy z ludźmi, którzy są od nas kilka dni drogi widząc ich i mogąc być widzianym to zrozumieją mnie...powiedzą a latacie samolotami i mówicie przesyłając kamerą internetową...To proste...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 17:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiele ofiar nie widzi dróg wyjścia na początku, patrzy pod słońce i nie widzi właściwego obrazu...trzeba go przeprowadzić na duga stronę ulicy, pokazać , że świat jest taki a nie inny....To o czym mówicie, co usiłujecie przekazać wynika z tego, ze wiele razy próbowaliście i nic z tego nie wyszło...Po wielu latach prób mówicie - nie warto było...I faktycznie nie było warto, ale...może nieumiejętnie podchodziłyście do miłości? Na początku związku ścierają się dwa różne spojrzenia, przyzwyczajenia, dwa różne obrazy domów, i albo kształtujecie swój - niepowtarzalny jedyny, albo zostaje Wam narzucony obcy obraz....Gdybyś miała dzisiejszą wiedzę toto to pewnie inaczej potoczyłyby sie Twoje losy a Twój Adonis, chłopczyk o cherubinkowych oczach albo nauczyłby sie obowiązków albo....został skazany na banicję....N a poczatku można wiele, a potem z upływem czasu - coraz mniej....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wild



Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 307

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 20:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Echnaton, mówisz coś absolutnie nieprawdziwego. Partnerka nie może tak wpłynąć na oprawcę, by ten przestał być oprawcą. Nie ma takiej możliwości.

Spotykając oprawcę na swojej drodze, trzeba zrobić tylko jedno, natychmiast odejść.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 23:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na początku każdej drogi jest miłość, nie ma podziału na sprawcę i ofiarę. Nikt nie wychodzi za mąż za sprawcę a każda za wymarzonego królewicza z bajki. Pewnie, ze już na początku widać te jego skłonności do bycia sprawcą ale dopiero wejście w rolę ofiary rodzi sprawcę. Sprawca nienawidzi ofiary za to, ze jest ofiarą, a czym bardziej on nienawidzi tym bardziej ona wpada ew role ofiary i nie umie podnieść głowy.
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wild



Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 307

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 23:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Echnaton napisał:
dopiero wejście w rolę ofiary rodzi sprawcę. Sprawca nienawidzi ofiary za to, ze jest ofiarą, a czym bardziej on nienawidzi tym bardziej ona wpada ew role ofiary i nie umie podnieść głowy.


Echnaton piszesz coś absurdalnego. Przykładowo, oprawca szukający kogoś, kogo może napaść i ograbić. Wg Ciebie to dopiero fakt, że ktoś przewraca się pod ciosem, robi z napastnika oprawcę. Czyli winna jest ofiara, bo nie obroniła się przed ciosem.

To jest bardzo zaburzony tok myślenia.
_________________
krzyk ofiary zwabia sępy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Sty 31, 2008 23:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nikt nie rodzi się sprawcą ani ofiara...wszystko to wytwory społecznego wychowania...a na początku jest miłość!
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wild



Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 307

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 0:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Echnaton napisał:
a na początku jest miłość!


a czym jest wg Ciebie miłość, bo ja najczęściej słyszę to słowo, gdy próbuje się usprawiedliwić najgorsze uczynki

jeśli miłość jest poniżaniem, biciem, uzależnieniem, brakiem odpowiedzialności za swoje czyny, to lepiej żeby jej nie było
_________________
krzyk ofiary zwabia sępy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 0:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Może to brzmi absurdalnie ale....jest prawdziwe! Każdy z nas wchodzi w związek z jakimś doświadczeniem. Bardzo często w związku gdzie istnieje przemoc dzieci wchodzą w dorosłym życiu w przygotowane im role - dziewczynki znajdują takiego, który będzie sprawcą i wchodzą w rolę ofiary, chłopcy staja się sprawcami i szukają ofiar...Uogólniam, ale tak dzieje sie bardzo często...czasami myślę, ze to jakiś ślepy los, prawo serii czy też nieuchronność. Dlatego namawiam kobiety do podjęcia terapii aby uchronić swoje dzieci przed takim losem jaki był ich udziałem, aby przerwać ten łańcuszek przemocy ciągnięty od dziada pradziada...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 0:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie! Może idealistycznie, ale zakładam, ze na początku każdego związku jest miłość, fascynacja, oczarowanie...nie może nie być, bo przecież coś przyciąga ludzi ku sobie - przecież nie widmo staropanieństwa czy starokawalerstwa? Na początku jest zrozumienie, szacunek, obrona tej ukochanej, uczucie, przyjaźń, chęć budowania wspólnej przyszłości....

Potem miłość ustępuje i ...kiedy jest już tylko poniżanie, atakowanie, uderzanie, odtrącanie to....można o tym mówić każdym słowem, ale to nie ma żadnego związku z miłością....

Zastanawiam sie tylko gdzie odeszła miłość? i dlaczego odeszła?
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 0:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Echnaton napisał:
Wiele ofiar nie widzi dróg wyjścia na początku, patrzy pod słońce i nie widzi właściwego obrazu...trzeba go przeprowadzić na duga stronę ulicy, pokazać , że świat jest taki a nie inny....To o czym mówicie, co usiłujecie przekazać wynika z tego, ze wiele razy próbowaliście i nic z tego nie wyszło...Po wielu latach prób mówicie - nie warto było...I faktycznie nie było warto, ale...może nieumiejętnie podchodziłyście do miłości? Na początku związku ścierają się dwa różne spojrzenia, przyzwyczajenia, dwa różne obrazy domów, i albo kształtujecie swój - niepowtarzalny jedyny, albo zostaje Wam narzucony obcy obraz....Gdybyś miała dzisiejszą wiedzę toto to pewnie inaczej potoczyłyby sie Twoje losy a Twój Adonis, chłopczyk o cherubinkowych oczach albo nauczyłby sie obowiązków albo....został skazany na banicję....N a poczatku można wiele, a potem z upływem czasu - coraz mniej....


1. próbowały a nie wyszło, bo jest to zaburzenie wyuczonej bezradności i syndromu kobiety maltretowanej
2. nieumiejętne podchodzenie do miłości - większość ofiar wyrasta w domach przemocowych, nie zna prawdziwej miłości, nie potrafi rozróżnić dobra od zła
3. Pewnie, ze już na początku widać te jego skłonności do bycia sprawcą ale dopiero wejście w rolę ofiary rodzi sprawcę. --> W ROLE OFIARY SIE NIE WCHODZI, NIA SIE STAJE W WYNIKU STOSOWANIA PRZEMOCY NA KTORA NIE MA SIE WPLYWU, BO KAZDY PRETEKST JEST DOBRY DO UDERZENIA, A OBRONA POWODUJE JESZCZE GORSZE REAKCJE, POTEM NASTEPUJE BRAK OBRONY (WYUCZONA BEZRADNOSC - TAK JAK PSY PAWLOWA), a wiekszosc ofiar jest juz nimi od dziecinstwa.

Łatwo się piszę, a tym czasem ofiary stresu chronicznego mają poważne zaburzenia, u większości stwierdza się depresję na poziomie klinicznym, jak człowiek z depresją ma się bronić? Ponad to większość ma poważne zaburzenia osobowości, stany dysocjacyjne, regresyjne i wiele innych. Często kat wydaje się być dobry w porównaniu z dzieciństwem.
Dlatego tak ważna jest terapia.
_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 0:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trissi napisał:

Dlatego tak ważna jest terapia.


Nie ważna ale jedyna słuszna droga i innej niestety nie ma!

Spotykam sie z kobietami na początku drogi, kiedy tkwią w toksycznym związku bez przyszłości i nie umieją, nawet nie potrzebują sie z niego wyrwać, wiem ile wysiłku trzeba włożyć aby zobaczyły to maleńkie światełko nadziei i wreszcie idą na grupę...ciesze sie z każdego zwycięstwa widząc wraz z upływem czasu coraz więcej takich, które uśmiechają sie i umieją radzić...czasami kobiety nie odchodzą z tych związków ale przebudowują go na swoich zasadach zmuszając sprawce do terapii... Ufam też w sens terapeutyzowania sprawcy tylko dla ofiary jest to drugorzędna sprawa....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 1:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oj, Echnatonie, wpierw mi się podobało to, co piszesz, a teraz coraz mniej. Nie pisz o miłości, gdy mowa o przemocowcach!!!!Owszem, może i na początku zawsze była miłość, miłość do anioła, który ukrył twarz demona, dlatego mówienie o niej jest absurdem. Każdy ma prawo pokochać anioła, w każdym durnym filmie anioły są piękne, dobre i jak z innego wymiaru, ale od demona z piekla rodem raczej każdy by uciekł, problem w tym, że był schowany i ujawnił się, gdy pętla na naszych szyjach była już leciutko zaciśnięta. To, co oni zrobili z miłością, którą w nas obudzili, to zbrukanie, sponiewieranie. Sprawili, że pomieszało nam się w głowach i ich "dobre" momenty uznawałyśmy za miłość, za troskę. Nie ma już sacrum, nie ma mowy o miłości, gdy się codziennie wymiotuje ze strachu. Czy TY to rozumiesz? nie warto zastanawiać się nad jego terapią, nie karmcie obecnych tu kobiet bredniami o przysiędze małżeńskiej, wedle której mamy dac się poćwiartować - jakies absurdy z tego wychodzą. Ma rozum, niech się zajmie sobą, kobiety mają zadbać o siebie i swoje (i dzieci) bezpieczeństwo i wreszcie przestać o NICH myśleć. ICH obraz miłości jest żaden, nie ma miłości, gdy się ukrywa siniaki, to nie jest miłość. Dwudniowy "miodowy miesiąc" to nie jest miłość, nie pisz kobiecie, która jest na drodze do zrozumienia,że w jej domu rządzi przemoc, że ON ją kocha. To "kocha" działa jak magnes, nie rozumiesz? Ona ma zrozumieć schematy przemocy, które otworzą jej umysł. Ma się zająć sobą, a nie rozpracowywaniem powodów, dla których jej "cudowny chłopczyk" stał się KATEM. Pisz jej o niej, o jej potrzebach, o tym, żeby przestała o nim myśleć, nawet jeśli na początku to wbrew jej teoriom o miłości i przysiędze "na dobre i na złe." Myślę, że nikt w kościele nie przysięga, mając na myśli "złe" - jakiś siniak pod okiem czy połamane żebra. Co więcej, księża uważają podobnie. Nie spotkałam się z ani jednym słowem potępienia ze strony księży, ani jednym! Wszyscy, z którymi rozmawiałam, życzą siły i spokoju, więc nie piszcie mi tu o przysięgach i o miłości. Książę z bajki to właśnie ICH sposób, ich dobra, "miodowa" twarz, ale pod nią kryje się ohydny demon, potwór bez wyrzutów sumienia, człowiek chory i nie warto się nim przejmować. Dziewczyny, jestem myślami z Wami wszystkimi.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Pią Lut 01, 2008 7:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wydaje sie ,ze zaistniala potrzeba aby odswiezyc temat " przydatne linki"
Echnatonie, robisz nam krzywde. Sprawca to typ . Osobowosc./ lub wlasnie jej brak/
Nasza jedyna wina jest,ze stanal na naszej drodze.
Nie jest nasza wina ze nikt nas nie nauczyl, nikt nie uczy obecne nastolatki jak rozpoznac potecjanego sprawce, nikt nie wbija obecnym mlodym kiedy zaciera sie granica pomiedzy slepa miloscia a byciem zmaniapulowana.
Objawy manipulacji i tego,ze wiazemy sie ze sprawca MOZNA poznac i przed slubem. Pisalyœmy o tym na forum. To nie po slubie , ale przed slubem rozgrywa sie ten dramat wlasciciwy , sprawca osacza, sprawdza wytrzymalosc ofiary.
Gorzej: w wiekszosci my juz przed slubem czujemy, wiemy,ze cos nie gra,/ potwierdzilo to wiele wypowiadajacyuch sie na forum kobiet/ ale nie umiemy tego nazwac i zrozumiec. I nie ma nikogo , kto moglby nam pomoc zrozumiec, co sie dzieje. Masz racje Echnatonie, ze
potencjal bycia ofiara nosimy w sobie. Ale to nie jest wyrok. Jesli trafiamy na normalnego faceta ten potencjal zniknie.
Wiele z nas trafia jednak w lapy przemocowca , bo przemocowiec szuka , poluje , wyluskuje kobiety ufne, wrazliwe, opiekuncze.
Trissi- akurat ja nie wywodze sie z domu przemocowego.
Przemoc , alkoholizm, patologia to byly dla mnie pojecia z innej planety.
dzis z pelna swiadomoscia moge powiedziec ,ze w moim cudownym chlopczyku zafascynowalo mnie jego dobro i jego zlo. Widzialam i dobro i zlo. Postawilam na dobro. Uznalam,ze ze zlem dam sobie rade.
Na ow czas nie mialam pojecia o psychopatach, o cyklach przemocy i innych madrych psychologicznych aspektach obrazujacych osobe socjopaty.
Nie mialam pojecia ,ze zarowno ich zlo jak ich dobro to sztuczne wytwory ich sztucznego Ja.Nie rozumialam,ze ich inteligencja emocjonalna , ich empatia sa na poziomie drozdzy , nie mialam pojecia,ze z tymi ludzmi nie ma dyskusji, nie ma ustalen , nie ma konkluzji i niemozliwe sa jakiekolwiek zmiany. Bo nie rozmawia sie z czlowiekiem ale / w brutalnym uproszczeniu/ jakby do aktualnie odtwarzanej tasmy magnetofonowej. Jutro włozy inna tasme i bedzie innym czlowiekiem., o innych potrzebach, innej hierarchii wartosci, dzisiejsze ustalenia straca waznosc
Sa swietnie w manilupacji. W tym bija nas na glowe. Umiejš udawac emocje. Wystarczy dobrze obserwowac . Wystarczy dobrze patrzec i sluchac aby dostrzec ,ze wiekszosc tych udawanych emocji biora od nas samych. Kiedy prawie 2 lata temu pisala o tym Dynamika ,ze sprawca karmi sie naszymi emocjami, dlugo nie moglam zrozumiec o czym Dynamika mowi. I przyszedl czs,ze zobaczylam to. Zobaczylam. Nagle zaczelam widziec jak czesto sprawca jest jakby ... mna. Nie tylko glosi moje kwestie przypisujac je sobie ale odgrywa moje emocje . Zaczelam widziec wielki teatr. Malego wyleknionego czlowieczka ktory nie ma samego siebie. W ktorym wszystko jest falszywe. [
b] Prawdziwe sa tylko nasze siniaki , nasze cierpienie zadawane nam za friko, za nic. Zadawane nam TYLKO dlatego,ze sprawca ma chora osobowosc, chore , niekontrolowane emocje, chore nienasycone potrzeby . [/b]

I tu pojawia sie pytanie? czy mamy my wspolczuc? mamy pomoc? mamy zostac , bo " na dobre i na zle, a sprawca i czlowiek i tez cierpi?
Decyzja nalezy do nas. le trzeba pamietac,ze On nam nie pomoze! jesli kobieta ma fantazje oddac zycie w ofierze .. / do czasu kiedy sprawca nie zamini ja na inna/ to moze taka droge wybrac./ Ale.. jej zycie? ale.. zycie dzieci? Nie dostaniemu drugiego zycia , ani dzieci nie dostana drugiego dziecinstwa
Echnatonie nie bron , nie usprawiedliwiaj sprawcy.
Roznica miedzy ofiara a sprawca jest zasadnicza: wiekszosc ofiar szuka pomocy, chce zmienic swoje i dzieci zycie in plus.
Sprawcy nie szukaja pomocy, niczego nie chca zmieniac. Ani przez moment nie chca uznac swojej winy. Nie chca? a moze nie sa zdolni do tego? wydaje sie,ze wlasnie nie sa zdolni.
Uderza mnie niesamowite podobienstwo mechanizmow przemocowych stosowanych przez sprawcow. Jak klony.
Echnatonie.. daje sie w Twoich wypowiedziach wyczuc meski szowinistyczny pazur. Echnatonie, normalny facet nie jest przemocowcem.! Przemocowiec to taki facet bez faceta. To takie cos co byloby chcialo byc facetem i faceta UDAJE. Z rownym powodzeniem i rownie sprytnie moglby udawac kobiete, bo on tylko gra..
terapia i sprawca.
Wybacz Echnato nie uwagi. Nie wymadrzam sie. Pokazujemy Ci ja i kolezanki problem widziany oczami kobiet. / ktorym pomagasz/
Mars i Venus. Mowimy o tym samym ale odbiaramy jednak inaczej .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group