Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

bagno
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Sro Lut 13, 2013 8:29    Temat postu: bagno Odpowiedz z cytatem

Wczoraj nie dałam rady. Pojechałam na posterunek, by mnie przesłuchano w sprawie o zakaz zbliżania się jego do mnie.....i nie dałam rady złożyć zeznań, po tym jak urzędniczka poinformowała mnie, że jeśli złożę zeznania to on będzie miał odwieszenie wyroku i pójdzie siedzieć. Poczułam się jakbym to ja miała zadecydować, czy on ma siedzieć, czy nie. Tak jakby kazali mi się mścić na draniu. No i nie dałam rady.....Poza tym mu psychiatra przepisuje leki psychotropowe, on nie chce mi powiedzieć na co je ma przyjmować........Póki nie wyjaśnię, co mu jest nie chcę podejmować takich decyzji.


Jestem bezgranicznie zmęczona, życiem z tym człowiekiem przez 20 lat, wychowywaniem ciężko uszkodzonego dziecka i ostatnim rokiem, w którym stoczyłam walkę o siebie. Zaczęłam od założenia swojego konta w banku, bo w moim przypadku była też przemoc ekonomiczna, innymi słowy moje świadczenia z tytułu opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem wpływały na jego konto. Potem założyłam mu sprawę o alimenty, a potem karną.......i nastąpił okres próby, w którym on ma zostać wychowany......


Przez lata byłam kobietą zniewoloną, on mówił,że jestem jego służącą, musiałam być mu posłuszna jak pies. On pracuje i jest szanowanym pracownikiem, zawsze miał smykałkę do alkoholu. Całe dnie , gdy nie był w pracy spędzał na piwku z kolegami a potem wracał i ........wyzwiska, obelgi, czasem mi przyłożył, pełna kontrola, z resztą ja sama zdawałam mu relację ze wszystkiego co robiłam, tak mnie wytresował.


Moje życie to opieka nad upośledzonym synem. Jeśli ktoś chce mieć obraz funkcjonowania mojego dziecka to warto obejrzeć film"czarny balonik" lub sprawę dla reportera z 24 stycznia. Mój syn funkcjonuje coś pośrodku tych dwóch chłopców. Przez wiele prowadziłam w trybie konsultacyjnym jego usprawnianie. W usprawnianie syna włożyłam przeogromną pracę, ale nadal wiele spraw nie udało mi się rozwiązać. Syn jest już duży, w tym roku skończy 18 lat. Rozważałam myśl by wynająć mieszkanie i odejść, ale naprawdę nie wyobrażam sobie, ze np od prywatnego właściciela zażądam na dzień dobry, by likwidował bariery architektoniczne, syn ma też ograniczona sprawność ruchową. chciałam , by gmina mi pomogła i pisałam o mieszkanie socjalne, ale nas nawet na listę nie wciągnęli.


Na razie mieszkamy w jego zakładowym mieszkaniu, w sumie nie wiadomo na ile to mieszkanie jest tylko jego, bo ani ja ani on nie ma umowy najmu. Facet nie płacił czynszu przez wiele lat, w ogóle nie lubił robić żadnych opłat. teraz gdy odzyskałam swoje pieniądze jest już płacone regularnie i regularnie spłacam dług. dokonałam też niewielkich remontów w mieszkaniu, dzięki temu mamy np w końcu ciepłą wodę i funkcjonalną łazienkę(syn jest pampersowy)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Sro Lut 13, 2013 10:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Ewa.
Urwalas opowiesc. Pisz dalej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Sro Lut 13, 2013 16:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uważam, że sytuacji, w której się przez lata znajdowałam jest winien przede wszystkim on, bo on się nade mną wyżywał, ale winne jest też państwo, które osobie w moim położeniu oferuje 520 zł świadczenia z tytułu rezygnacji z pracy zarobkowej, no i winna jestem i ja, bo się otrząsnęłam dopiero po wielu latach. Ze świadczeniem to niby jest tak, że jest z tytułu niepodejmowania pracy i opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, ale tak naprawdę matki bardzo uszkodzonych dzieci nie mają szans na podjęcie pracy bo system oświaty oferuje tylko kilka godzin nauczania indywidualnego. Mojego syna nawet nie chcieli do szkoły specjalnej. Więc byłam uzależniona od męża, a jego poniosło. Zanim się za to wzięłam , byłam tak wytresowana, ze gdy przychodził pijany nie mogłam spojrzeć się na niego, ani się uśmiechać, czy nawet mieć jakikolwiek grymasu na twarzy. Musiałam siedzieć w małym pokoju, bo inaczej to....właściwie to nie mam ochoty pisać o tym co on wyprawiał. Lepiej gdy pozostanie to zepchnięte na skraj mojej pamięci.

Potem wszystkie sprawy, które mu zakładałam wiązały się z jego wybuchem agresji w domu.....bo w sądzie za każdym razem"pokazywał skruchę".Zgodził się na alimenty, które przekraczały 60% jego pensji. A wyszło to tak,ze panie z mopsu, które pomagały mi pisać pozwy mówiły by pisać jak najwięcej, bo on będzie się targował. On się nie targował, w sądzie pokazał dobrego tatusia a gdy wrócił do domu stwierdził,ze i tak mi nie będzie płacił. No to po dwóch miesiącach poszłam do komornika.....i tak jest do teraz. Na sprawie karnej przyznał się do tego co robił, ale gdy wrócił do domu orzekł, ze teraz to ja bardziej się boję od niego by on nie poszedł siedzieć. I dalej robił swoje, no może z mniejszym natężeniem ale nadal szalał. Ma też przymusowe leczenie, też mu to załatwiłam, ale nadal popija, choć w tym przypadku już nie tyle co poprzednio. O każdym zapiciu donoszę kuratorce, niech mają pełny obraz.

Właściwie byłam twarda i nieugięta aż do wczorajszego dnia, gdy na posterunku odmówiłam składania zeznań. Wymiękłam i z rykiem poleciałam do psychologa, a ta mnie potępiła, że niby nie wiem o co mi chodzi, ze się najpierw na niego skarżę a potem wycofuję. Psycholog spytała się czego od niej oczekuję, no to ja ,że chcę by mnie pocieszyła....ale ja chyba nie zasługuję na pocieszenie......całą noc płakałam, to się chyba nazywa załamanie nerwowe

Sama uważam ,ze mam bardzo skomplikowaną osobowość, ale obciążona jestem nie jednym a przynajmniej dwoma problemami z jednej strony mąż przemocowiec a z drugiej strony bardzo upośledzone dziecko. Kuratorka, która do nas przychodzi powtarza, że z taką sytuacją spotkała się pierwszy raz w życiu pomimo, że pracuje jako kurator 20lat
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 8:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Boję się zarówno tej sytuacji, gdy on zostanie przy nas i też tej gdy się rozstaniemy. Obawiam się, ze gdy zostanie zepchnie mnie znów do pozycji służącej, której nic nie będzie wolno.


A gdy się rozstaniemy, czy wtedy za rok , czy dwa poradzę sobie z opieką nad synem?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 9:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj.
Twoj ostatni post jest kluczowy.
Boisz sie .. zle z nim i straszno bez niego.
taki strach przezywała niemal kazda z nas a wiele bylo przekonanych, ze nie maja szans , ze nie poradza sobie i ten strach trzymal je przy sprawcy.
Kiedy juz odwazyly sie lub sytuacja stala sie tak nie do zniesienia , ze nie bylo innego wyjscia niz rozstanie ze sprawca badz sprawca je sam zostawil.. wtedy okazywało sie ze..

No wlasnie..
lekko nie bedzie.
To jest pewne.
Ale zly okres mija.
jak kazdy okres szoku kiedy nagle trzeba i samej decydowac i samej sie troszczyc o byt i samej odpowiadac..
Kiedy przchodzi czas ze ofiara ochlonie z szoku.. wtedy zaczyna dostrzegac swiatelka..
drogi wyjscia , nowe mozliwosci ..
Dostrzega ze sciana byla , tak sciana byla i to bardzo gruba sciana ale .. wtedy kiedy obok byl sprawca..
Kiedy spracy nie ma.. pojawiaja sie nowi ludzie , nowe mozliwosci nowe perspektywy.
Energia ktora dotychczas pochlanial sprawca, walka z nim, obrona przed nim - zostaje uwolniona..
to jest piekielnie odczuwane nawet fizycznie.. jakby ogromny ciezar spadl z plecow. I nagle cieszy nowa zakupiona za 5 zl doniczka .. bo to juz nasza doniczka, nasza wlasna i postawimy ja tam gdzie mamy ochote .
Po szoku przychodzi czas kiedy nasza wola zycia objawia sie w calej pelni.. wlaczymy i co wazniejsze umiemy zawalczyc o siebie.
Umiemy lepiej niz inne kobiety bo.. od lat walczylysmy , jestesmy w walce wprawione.
Roznica jest taka,ze wczesniej walczylysmy ze sprawca lub co gorsz a o sprawce a teraz walczymy o siebie. Jest to tak ogromna roznica i sila tej woli walki tak wielka ze tylko dzieki niej samotne kobiety w Polsce staja na nogi , bo.. i tu nie ma zludzen.. nikt im nie pomoze. Najmniej to / cenzura/ panstwo. Liczyc mozna tylko na siebie i na innych ludzi.

Co masz do stracenia.
Mieszkanie.. tu probemu nie ma.
Nie masz mieszkania.

a wiec to jest priorytet
Nie stracisz tez partnera, jego pomocy, oparcia w nim - bo tego tez nie masz. Masz metnego nieodpowiedzialnegoi faceta ktory absorbuje ciebie bardziej niz dziecko. .
Jestes mloda. Masz szanse poznac kogos lepszego.., daj sobie taka szanse.
Przyjaciol pewnie tez nie masz bo trudno ich miec przy takim mezu i takiej atmosfrze w domu.
A wiec i tutaj mozesz tylko zyskac. Otworzyc sie na ludzi, poznac nowych ludzi..
Dziecko..
piszesz o nim jako o problemie i balascie.
Nie podoba mi sie kiedy uzywasz zwrotu " uszkodzone". Moze sie czepiam ale nie podoba mi sie to okreslenie dla chorego czy niepelnosprawnego dziecka. Widze w tym okresleniu Twoja frustracje, Twoje zmeczenie, Twoje wycieczenie sytuacja z ktora sobie nie umiesz poradzic. I masz prawo do takich uczuc.
Ale.. ale one wlasnie pokazuja ze sytuacja dojrzala do radykalnego ciecia.Do zmiany.

Pora zadbac o siebie. Tak , o siebie aby ... aby moc zadbac o dziecko Nie chce tu powiedziec ze ni dbsz o dziecko ,lecz w takiej atmosferze domowej.. wniosek nasuwa sie sam. To dziecko bardziej niz zdrowe potrzebuje silnej zrwonowazonej spokojnej i zadowolonej matki, spokojnego przewidywalnego zycia codziennego. . I o taka siebie powinnas zawalczyc.
Uloz plan wyjscia z tego bagna jak nazywasz swoje obecne zycie.
Glownym celem tego planu winna byc coraz mniejsza zaleznosc od meza. Czyli musisz budowac nie jego , nie was jako rodzine ale siebie. Tylko siebie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 10:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jestem bezgranicznie zmęczona, życiem z tym człowiekiem przez 20 lat, wychowywaniem ciężko uszkodzonego dziecka i ostatnim rokiem, w którym stoczyłam walkę o siebie. Zaczęłam od założenia swojego konta w banku, bo w moim przypadku była też przemoc ekonomiczna, innymi słowy moje świadczenia z tytułu opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem wpływały na jego konto. Potem założyłam mu sprawę o alimenty, a potem karną.......i



. napislas.

w kazdym powyzszym zdaniu jestes szczera do bolu.
Cos zrobilas, ale to .. za malo.
Trzeba dokaldnie srawdzic co z tym mieskaniem.
I odjac probe dogadania sie , moze pojawi sie szansa podjecia pracy w tym zkladzie i przepisania mieszkania na Ciebie.
Jesli okaze sie,ze takiej mozliwosci nie ma.. wnisoek jest jeden.. trzeba szukac locum dla siebie i dziecka.
Juz , teraz nie czekajac az was wurzuca z tego mieszkania
Dalej.. praca..
wiem,ze to niezwykle trudne ale mozliwe.
Trzeba powaznie pomyslec o zajeciu dla siebie , takim abys mola dorobic nie tracac zasilku. i pracujac w domu.
Moze to byc chocby krawiectwo az po ksiegowsc.. ale takie opcje sa.
Musisz to zrobic bo przy chorym dziecku jestes skazana na prace w domu Ten punkt plus miszkanie jest najwazniejszy.

.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ki



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 103
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 10:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jakby nie patrząc w tym temacie na pewno marta25 bardzo dobrze ci radzi

powinnaś zrobić tak jak pisze marta25

są różne prace domowe jest też allegro możesz coś podpatrzeć co inni robią i spróbować robić

od szydełkowania po klejenie wycinanie i szycie a jak czegoś nie umiesz to metodą prób i błędów osiągniesz sukces
poza tym różne firmy zlecają prace w domu itd

nie zapominaj też o różnych zasiłkach na dziecko szczególnej troski a takim zapewne jest

alimenty też można uzyskać inne na dziecko szczególnej troski bo przecież opieka nad takim dzieckiem hamuje twoje możliwości zarobkowe

pozdrawiam Ki
_________________
Pozory mylą, dowód nie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 12:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ki ., na litosc,. nie wcinaj sie w kazdy temat zwlaszcza ze nie masz nic do powiedzenia/ Sa fora dla ojcow, dla przemocowcow itd.. tam poczujesz sie lepiej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 17:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dzięki za dobre słowa, ale na początek muszę Was wyprowadzić z błędu, otóż nasze państwo daje matkom opiekującym się niepełnosprawnymi dziećmi świadczenie z tytułu rezygnacji z pracy zarobkowej w wysokości 520zł, ale jednocześnie taka osoba nie może dorobić ani złotówki, więc szydełkowanie odpada. Wynajęcie opiekunki do bardzo chorego dziecka,tak by móc iść do pracy nie wchodzi w grę, bo opiekunce trzeba by dać więcej niż się zarobi. Można co najwyżej urządzać "żebractwo" w świetle prawa, czyli subkonto w fundacji i refundacja wydatków związanych z leczeniem i rehabilitacją, co czynię i co wcale nie jest proste, bo trzeba nieźle się naskakać, by wpadł jakiś grosik.

Są różne niepełnosprawności, mój syn nie należy do tych pociech, które się sobą zajmują, albo wypachnione leżą w łóżeczku, oczy raczej trzeba mieć dookoła głowy, od świtu do nocy. Wczoraj byliśmy na wizycie kontrolnej u lekarza specjalisty, który stwierdził, ze opieka nad Młodym to nie jest zadanie tylko dla jednej osoby. Pani doktor powiedziała, ze musimy z mężem dzielić się obowiązkami, bo rodzic w pojedynkę może się wykończyć.

Naprawdę nie da się faceta tak wychować, by zmieniał pampersy prawie dorosłemu upośledzonemu dziecku? Facet dysponuje siłą fizyczną, ma tej siły więcej niż ja. Jego kuratorka twierdzi ,że oni się zmieniają w tym okresie próby jaką są zawiasy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 17:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

marta25, słowo "uszkodzony" to jest tylko słowo, takie samo jak upośledzony, niepełnosprawny, mnie nie razi, osobiście mnie do niedawna raziło słowo "upośledzony"i tego zwrotu nie używałam, ale teraz jest mi wszystko jedno, mój syn ma prawie 18 lat, pewnych granic już nie przeskoczy, na zawsze pozostanie niepełnosprawnym,


nie mam zamiaru poznawać żadnego innego faceta, niech mnie bozia przed tym broni. A przyjaciół mam internetowych, od lat udzielam się na forach związanych z niepełnosprawnością mojego dziecka, prowadzę blog o jego usprawnianiu, o radościach i troskach wychowywania bardzo "uszkodzonego" dziecka, dzięki rozmowom w internecie otworzyłam się na świat. Psycholog , do której chodzę stwierdziła, że sama sobie przeprowadziłam terapię.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Lut 14, 2013 18:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No, nie da sie doroslego faceta wychowac jesli on sam siebie nie zechce wychowac Niefart. Albo z takim trzeba zyc i znosic jego nastroje albo usamodzielnic sie i uniezaleznic od niego.

Wiem,ze na zasilku nie mozna pracowac. Jednak wiem tez ze istnieje calkiem spore spektrum mozliwosci zarobienia poza systemem podatkowym badz w systemie zryczaltowanym.ktory nie ma wplywu na zasilek./ dzialy specjalne Pomysl o tym.,
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Pią Lut 15, 2013 8:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie chcę wychodzić na nieroba, wiem ,że i w taki sposób traktowani są opiekunowie osób niepełnosprawnych, ale zastanawiam się, w którym momencie dnia mogłabym ewentualnie zająć się pracą.Rano pomagam zawieść syna na zajęcia do szkoły, sama załatwiłam , by jego nauczanie odbywało się na terenie szkoły, bo dzieciak musi mieć szansę na uspołecznianie, do szkoły jest na tyle daleko , ze nie warto mi wracać do domu, jeszcze niedawno pomagałam nauczycielce, a to zaprowadzić Młodego do łazienki, a to na stołówkę, teraz migam się od tego, tylko w czasie gdy syn ma szkolne zajęcia załatwiam sprawy urzędowe, recepty, robię zakupy...... Po 2-3 godz wracamy do domu i szybko przyrządzam obiad, palę w piecach, niestety mam jeszcze kaflaki, podaje obiad, w grę wchodzi karmienie. potem przychodzi do syna na 2 godz rehabilitantka(terapeutka) . Oni ida do małego pokoju a ja zajmuje się praniem, sprzątaniem, prasowaniem, wynoszeniem śmieci, przynoszeniem węgla z piwnicy. Terapeutkę mamy od 3 miesięcy, wcześniej ja sama byłam terapeutą dla mojego syna, mam skończony kurs, przez lata nabyłam takich umiejętności, ze teraz sama przekazuje nauczycielkom i terapeutkom techniki i metody usprawniania. Potem gdy terapeutka wychodzi ja przejmuję Młodego, z niego autentycznie nie można spuścić oka, problemem jest np moje wyjście do toalety, bo dzieciak jest w stanie cisnąć netbookiem lub magnetofonem o podłogę, tylko dlatego ,ze matka znikła mu z oczu. koło 20.oo oboje padamy ze zmęczenia i tak to wygląda każdego dnia. Rozumiem, ze dla osób , które nie miały do czynienia z tak chorym młodzieńcem, takie rzeczy są nie do zrozumienia. Bo to już tak jest, ze niektórych spraw trzeba doświadczyć na własnej skórze, by mieć prawidłowy ogląd sytuacji.

I nie piszę tego by się użalać nad sobą, albo tak jak mąż mi mówi, że się zasłaniam chorym dzieckiem, ja w pełni akceptuję mojego syna i potrafię cieszyć się z takich drobiazgów, że ludzie postronni by na pewno nie zrozumieli.


Marto25 piszesz mi ,ze nie da się wychować dorosłego faceta.......a ja bym jednak próbowała. Mam za sobą dokonywanie rzeczy niemożliwych. O moim dziecku mówiono, ze nic z niego nie będzie, ze niczego się nie nauczy, a Młody teraz pomimo ,ze nie mówi to porozumiewa się uproszczonym językiem migowym.

Jego ojcu załatwiłam komplet, ma dwie kuratorki, zawiasy, terapię, mops ma na niego oko. I nie można też mówić,że facet nie wykazuje absolutnie żadnej woli, bo jakieś tam powolne , bo powolne pozytywy się pojawiają. Oferuje np ,ze coś tam w domu zrobi.....tylko ta jego wybuchowość, minimalny powód , np kupiłam granatowe prześcieradło i to spowodowało u niego "ogień na dachu", bo granatowe skojarzyło mu się z policją. Myślałam, by zafundować mu szkołę życia, tzn zostawić faceta ze synem np na weekend, on nie potrafi dzieciakowi zmienić pieluchy, czy np wykąpać. Obkarmić dzieciaka surówkami i grochówką i zostawić z ojcem.To by nawet był dobry pomysł, bo albo facet by się zreflektował albo odszedł.......ale szkoda mi narażać dzieciaka na takie doświadczenia. Cool
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Pią Lut 15, 2013 10:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziewczyno przeciez ja ciebie nie oceniam .. to prawda nikt kto tegoi nie doswiaczyl nie zrozumie ciezaru opieki nad chorym dzickioem.
Nwet nie probuje byc wobec Ciebie lekkomyslnie pozytywna" bo widze ze Twoja sytuacja jest bardzo ciezka.
Niemniej nadal pozostaje otwarte pytanie:
co dalej?

Bo dalej cos musi byc.. twoje slowa wyraznie mowia ze jestes na granicy wytrzmalosci.. skad krok do nieprzemyslanych impulsywnych dzialan. A przeciez nie o to chodzi..
sytacja jest jaka jest.. po pierwsze pomysl jak moglabys odciazyc siebie ..
musza byc sposoby.. nie wierze ze ich nie ma. bo rodzin z podobnym problemem jest w Polsce duzo.
Kiedys pisala tutaj kobieta z podobnym problemem , znalazla oparcie w jakims stowarzyszeniu ktore zapewniało opieke takim dzieciom .. wiazalo sie to z koniecznoscia zmiany miejsca zamieszkania co w dalszej persektywie na dobre jej wyszlo bo
w nowm miejscu latwiej bylo o prace no i blisko do tego osrodka. .
Piszesz ,z e masz kurs okresonych technik rehabilitacyjnych.. a moze by to tak pociagnac dalej? zrobic kolejny kurs w tym kierunku..? moze zabazowac na tej umiejetnosci? poszukiwanej i niezle platnej? szukac pracy przy jakims osrodku. tak aby polaczyc prace z opieka nad synem.
Jakis czas temu bylam w zwodowym kontakcie z para ludzi ktorzy otrzymali spora sumeke pieniedzy i postanowili otworzyc osrodek rehabilitaycjno pobytowy dla dzieci z uposledzeniem ruchowym i umyslowym.oraz autystycznych. Wybudowali go od podstaw. Bylam swiadkiem jak go tworzyli.. i pamietam, ze nie mieli problemu z fachowa kadra ale mieli problem z nazwijmy kadra pomocnicza od ktorej tez wymagali fachowosci. tj chcieli aby opiekunki, pokojowe wychowawczynie itd pracowały nie dla pensji ale pracowaly sercem, zaangazowaniem.i wiedza i wlasnie tez w koncu przeszkolili matki chorych dzieci. Wydaje mi sie,ze to jest popularne dzialanie. tj, ze tworza sie stowarzyszenia, osrodki samopomocowe w ktore zaangazowane sa matki dzieci w nich umieszczonych.
Jestem tez realistka i w bajki trudno wierze powyzsze rzyklady to byc moze rodzynki .. , ale fakty sa nieublagane:
grozi ci utrata mieszkania oraz utrata meza ktory i tak roli meza nie pełni.
Nie pomoze ci nikt Jesli sama sobie nie pomozesz znajdziesz sie w powaznych klopotach.
Musisz cos zrobic, musisz wyrwac sie z obecnego kieratu ktory jest forma krecenia si e w kolko i gryzienia wlasnego ogona.
Po prostu nie masz wyjscia.
Jesli maz sie nie opamieta a wyglada ze raczej sie nie opamieta / wspomnialas ze nie polacil za mieszkanie/ to ktoregos dnia sytuacja moze ciebie zaskoczyc..
mozesz zostac sama i bez dachu nad głowa. . Zgodzisz sie z e mna ze trzeba sie do takiej sytuacji przgotowac., wytyczyc sobie jakas droge awaryjna. Droge dla ciebie i syna.
Przestan myslec o mezu ale mysl o sobie o synu. bo przeciez chyba jest jasne ze mąz opieki nad nim nie przejmie.
Napewno wiesz jakie masz alternatywy.. co mozna zrobic? siedzisz w tym temacie.. jak piszesz rozmawiasz z innymi matkami w podobnej sytuacji.
jak one rozwiazuja swoje poodbne problemy?

My tutaj piszemy o przemocy..i w tym problemie raczej wyjatkowo dajemy zludzenia ze maz sie zmieni. Niestety nie zmieniaja sie. A jesli to na gorsze. Niemal zawsze wyjscie z przemocy oznacza rozstanie . . . .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Sob Lut 16, 2013 9:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Samotne matki na świadczeniach bez pomocy rodziny nie poradziły by sobie, tak piszą.....

To co przeczytałam o stowarzyszeniu, które pomogło kobiecie z tego forum, która była w takim samym położeniu jak ja brzmi jak bajka z pozytywnym zakończeniem. To są rodzynki.....ale pomarzyć sobie można

Razem z fachowcami, którzy mi pomagają ustaliliśmy, że skoro nie czuję się na siłach by wynająć mieszkanie to nie mam innego wyjścia tylko eksmitować męża. Mieszkaniówka raczej nas nie wyrzuci, co najwyżej naliczy mi większy czynsz,zawsze mogę próbować się dogadywać, a jeśli to się nie uda pozostanie mi tylko iść do mediów.


A na razie, to muszę się jakoś zregenerować. Korzystam z pomocy psychologa. Ale ja jestem jakaś dziwna, za bardzo skomplikowana. Po ostatniej rozmowie z psychologiem nie czuję się wcale podbudowana. To jest już drugi raz jak wyszłam od niej zdruzgotana i z płaczem. Spytała się , czego od niej oczekuję, a ja , że pocieszenia. Zamotałyśmy się w rozmowie. czy u psychologa można powiedzieć wszystko co się myśli? Ja się spytałam, czy ona ma mężą i dzieci, a ona, że ja ja atakuję. wcale nie chciałam jej atakować. dziewczyna jest bardzo młoda, wali frazesami, mówi dużo, czasem nie dopuszcza mnie do głosu, czasem nie bardzo rozumiem co ona mówi. W ostatniej rozmowie podważyła moją prawdomówność i z tym poczułam się bardzo źle. chodziło o to czy mój pomaga przy synu, według mnie to jest bardzo względna sprawa. Facet nigdy nie zostaje ze swoim dzieckiem, nie wykonuje przy nim żadnych zabiegów pilęgnacyjnych, czasem zagada do Młodego a czasem wprowadza mu błędne informacje, typu dzieciak zwieje od terapeutki a ten szczebioce "moja perełko...." zamiast jasno powiedzieć, "teraz jest czas na zajęcia wracaj do pokoju"

Nie mam dostępu do żadnego innego psychologa. Powiedzcie mi jak powinna wyglądać pomoc psychologiczna dla ofiary przemocy. czy psycholog może doprowadzać kobietę do załamania? Jak widzę te chusteczki na jej biurku to mi się niedobrze robi, to tak jak u dentysty gdy widzi się narzędzia Cool .Ja nie chcę płakać u psychologa, bo jak wpadam w płacz to płaczę dobę, nawet przez sen a potem pochlipuję jeszcze kilka dni


W sumie to się najbardziej uszkodziłam w ciągu ostatniego roku, wtedy gdy się wzięłam za "porządki", od trzech miesięcy leczę nadciśnienie. Wcześniej było tak,że gdy na początku naszego małżeństwa jego zachowania zaczęły występować, to dla mnie to był koniec świata, ale nie miałam żadnych dróg wyjścia więc z tym żyłam i wrosłam w ten syf. z biegiem czasu zaczęłam sobie po swojemu radzić z problemem, z opuszczoną głową wysłuchiwałam jego obelg i wyrzucałam to ze swojej świadomości. Rozpacz była tylko wtedy gdy przekraczał granice i nie ograniczał się tylko do wyzwisk...... ale ja musiałam w końcu położyć temu kres, bo lada moment on by zaczął przepijać także i rentę swojego syna. Musiałam w końcu zadbać o moje dzieci, mam jeszcze córkę(studentkę), a ona musi się uczyć. Musiałam w końcu przestać ukrywać to co on wyprawiał....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ewa373



Dołączył: 30 Sty 2013
Posty: 47

PostWysłany: Sob Lut 16, 2013 9:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie wytrzymuję tej atmosfery.On teraz znów chodzi na terapię, w zasadzie rzadko jest w domu i jest luzik tylko wieczorami nachodzi mnie strach co on mi może wywinąć. Nie zniosę niesprawiedliwych pomówień, poszedł do opieki , bo chyba go kierowniczka wołała na rozmowę, nawymyślał niedorzeczności, wrócił i powiedział mi co na mnie powiedział. Serce mi nadpękło, mam chęć walić głową w podłogę z bezsilności ........ to on na to ,że "czub i że zaraz zadzwoni po pogotowie". rozmawiał telefonicznie ze swoją matką, zamknął drzwi, zawsze wychodzi gdy ma rozmowę telefoniczną, przez zamknięte drzwi usłyszałam ,ze "czub podsłuchuje"

wczoraj wrócił po 20.00, pukał, to otworzyłam, zawarczał, ze sobie nie życzy bym mu drzwi otwierała, bo córka a nie ja ma mu drzwi otwierać. Gdy chodzę po mieszkaniu po 20.00 to jest źle, bo moje miejsce jest wtedy w małym pokoju, mam iść spać wtedy gdy mój syn już śpi ja mam siedzieć cichutko przy nim. W zasadzie to nie wiem,czy mam jeszcze prawo komuś się poskarżyć, bo przecież wszystko było zaplanowane, on miał mieć odwieszony wyrok, ale ja wymiękłam i nie dałam rady zeznawać
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group