Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Banana Boy.. rozkoszny chlopiec- pasozytujacy na kobiecie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sro Gru 24, 2008 7:13    Temat postu: Banana Boy.. rozkoszny chlopiec- pasozytujacy na kobiecie Odpowiedz z cytatem

Nie będzie to żaden tekst kulinarny, ani opowieść o wyjeździe do tropików i opis przygód z jakimś napalonym tubylcem. Opowieść o życiu to będzie i o pewnym typie mężczyzn, który zaczął jakby bardziej wyraźniej się objawiać nie tylko na towarzyskich salonach.

Nazwałam sobie roboczo takiego pana Banana Boyem. Źródłosłów tegoż pojęcia to bananowa młodzież, czyli (jakby ktoś nie pamiętał lub nie wiedział) - młodzież żyjąca na utrzymaniu, zazwyczaj wysoko postawionych i bogatych, rodziców. Termin zdaje się był popularny w latach 70-tych. Mój Banana Boy, to już nie osoba, którą karmią rodzice, ale Utrzymanek w czystej postaci. Utrzymanek kobiety.

Kim jest taki chłopiec?

Wiek tutaj nie gra roli, nie ma nawet znaczenia, czy taki pan jest starszy, czy młodszy od swojej sponsorki.

Stereotyp utrzymanka jest zazwyczaj taki - bogata starsza pani, która jest samotna i nie ma co z kasą zrobić, a brak jej ciepła i miłości bierze sobie na utrzymanie młodszego faceta.
Otacza go swoją sponsorską opieką, kupuje prezenciki, dogadza, czasem nawet ułatwia karierę zawodową - w zamian za obecność, przytulenie, seks, bo o miłości tutaj raczej być mowy nie może.
I o ile w sytuacji odwrotnej - kiedy to utrzymanka ma swojego sponsora, o tyle tutaj utrzymanek i płacąca za niego pani - mogą się liczyć ze znacznie mniejszym zrozumieniem otoczenia.

I o dziwo to nie utrzymanek jest frajerem, ale kobieta, która jedynymi znanymi już sobie sposobami próbuje nabyć jego uczucia i oddanie

Teraz definicja utrzymanka nieco się zmieniła, rzecz w tym, że nie wszyscy nazywają sprawy po imieniu. Chciałam tu napisać o chłopcach, którym pewnie do głowy nawet nie przychodzi myśl, że do nich odnosi się to słowo.
O takich, którzy są całkiem sprawni umysłowo, powiedziałabym, że nawet inteligentni, błyskotliwi i całkiem dobrze radzący sobie towarzysko. Jest tylko jeden mały problem. I to też często nie nazywany głośno... bo jak tu się przyznać, że jest się zwyczajnym śmierdzącym leniem? O ileż lepiej brzmi:

- nie ma dla mnie dobrej pracy;

- to co robię nie przynosi mi satysfakcji, ale nie będę nic zmieniał, bo i tak nie zapłacą mi tyle ile jestem wart;

- praca mnie krępuje, ogranicza, spala, niszczy moją wolność i niezależność oraz ogranicza kontakty towarzyskie;

- już wszystko co było fajnego na rynku zostało rozebrane przez bardziej kreatywnych ode mnie */ * niepotrzebne skreślić

Powody nie nazwanego lenistwa można mnożyć w nieskończoność.

A tymczasem w polu widzenia takiegoż pana pojawia się kobieta - niezależna, zaradna, z własnymi pasjami i z pomysłem na życie.

A jaki może być pomysł na życie kobiety (oczywiście nie chcę tu uogólniać)? Założenie rodziny i życie z kochającym ją człowiekiem.

I wcale nie musi być tak, że owa kobieta - na wzór stereotypowej sponsorki - chce sobie kupić uczucie tego jakżeż atrakcyjnego intelektualnie mężczyzny. Po prostu zakochuje się w fajnym w jej mniemamniu partnerze.

I wszystko jest fajnie do momentu aż pani zauważa, że pan jakoś mniej jest zaradny życiowo. Zmienia jedną pracę za drugą, albo wręcz jej nie posiada.
Naturalnym torem rozumowania kochającej kobiety ona postanawia mu pomóc - a to znaleźć pracę,
a to odkryć tlącą się gdzieś na dnie jego szarpanej wątpliwościami duszy, pasję.
I wmawia mu, że jest wspaniały, mądry i błyskotliwy, tylko o tym zapomniał, ale ona o tym wie, bo go kocha i jest z niego dumna.

I wszystko by było dobrze do tego momentu, gdyby nie coraz bardziej rosnące wymagania naszego Banana Boya.

Kolejne propozycje i aktywności go nudzą, a ona coraz bardziej się stara.
Do pracy jakby mniej się przykłada, bo w sumie ona i tak zarabia więcej.
Wszystko ma podsuwane pod nos, więc po jaką cholerę ma marnować swoją i tak cenną energię oraz intelekt?

Taki pan to nie jest tylko i wyłącznie utrzymanek finansowy - choć pani chcąc rozbawić i uszczęśliwić swojego pana - kupuje mu coraz droższe zabawki, które i tak cieszą tylko przez chwilę.

To także utrzymanek emocjonalny - pasożyt, który wysysa energię, spala i chce więcej i więcej okazując coraz większe niezadowolenie z powodu wkradającej się nudy i złotej klatki.

Nie chcę tu oczywiście pisać, że wina takiego układu leży tylko i wyłącznie po jego stronie.

Ona też zapędza się w pewnym momencie w swoją rolę emocjonalnej sponsorki i nie wie jak z tego wybrnąć.
A jak wiadomo przyzwyczajenie się do odgrywania pewnego rodzaju przedstawienia szybko wchodzi w krew.

Czy jest w ogóle rozwiązanie takiej sytuacji?

Czy jest szansa na szczęśliwy finał, cudowne ozdrowienie i iluminację, która jej podpowie co ma czynić, a jego postawi do pionu?

Jak dla mnie brak równowagi doprowadzić może do finału, ale mało radosnego.

No właśnie.
Pani i pan się rozstają.
Warianty mogą być dwa

- ona odchodzi, bo ma już dosyć tego ssania emocjonalno-finansowego z jego strony

albo on się zrywa, tłumacząc to sobie, że ma już dosyć złotej klatki, ona go nie pociąga, znudziła mu się, albo czekają go wreszcie nowe wyzwania, którym ona w swej kwokowatości raczej nie sprosta

. Nie wiem, który wariant występuje częściej, ale wiem jedno.

To kobieta, która weszła w taki związek uważana jest za frajerkę.


Nawet przed samą sobą do tego się nie przyznaje.
Dała się oszukać i tyle.
On tylko chciał żyć słodko i wygodnie.
Kto to słyszał, żeby kobieta utrzymywała faceta? Albo zdesperowana, albo brzydka.

A swoją drogą ciekawe dlaczego nie są tak samo potępiani faceci utrzymujący kobiety?Wink

Morał mam swój.
Lepiej skończyć taki układ niż się męczyć i udawać, że to się zmieni.

W pewnej konfiguracji emocjonalnej w niej się uruchamia chęć ciągnięcia i popychania go wszędzie gdzie się da, a w nim lenistwo i czekanie na obiadek, tudzież inne nagrody jakie przygotuje mu ona.

Co wcale nie znaczy, że w układzie z innym partnerem będzie tak samo... chyba, że hołdujemy zasadzie ukutej przez Nienackiego, że pewne typy kobiet przyciągają pewne typy mężczyzn.



http://broszka.pl/banana-boy,a/ maurycja

glos internauty:

Typ bananowy to nie typ "milutkiej" pierdoły!!!

Bananowiec nie jest miły i cieplutki, nie dopieszcza swojej kobiety. Wręcz przeciwnie - on jest spretensjonowany, nabzdyczony i... aseksualny.

Nie
ma mowy o czułym pieszczochaniu, no chyba, że ona jego.

Bo bananowiec to typ, któremu się należy!

Nie, że obiadek ugotuje i z ciepłymi kapciami czeka na dostarczycielkę "mamutów". Bo wtedy mamy doczynienia z tym o czym piszesz...
Inaczej niz w art. Maurycji
- bananowiec nie zrobi dla swej karmicielki nic, no chyba, że da się uwielbiać!
Ale też bez przesady bo mu to źle robi na poczucie niezależności, które ujawnia się bodajże tylko w tym, że on jej niczego nie może (nie chce, nie jest w stanie) dać ani nawet obiecać.

Ona się łudzi, że on w końcu doceni jej pracę dla dobra obojga - on czuje się zaszczuty, niezrozumiały i...

niedoceniony w swoim geniuszu, który nie przejawia się w zupełnie niczym...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group