Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z lękiem i strachem u podłoża

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rezervat



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 71
Skąd: Bielsko-Biała

PostWysłany: Wto Sie 19, 2008 23:54    Temat postu: Z lękiem i strachem u podłoża Odpowiedz z cytatem

Z lękiem i strachem u podłoża

Jerzy Mellibruda
Rok: 2004
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 1

Przemoc domowa jest przepełniona lękiem. Na ogół uważa się, że dominującymi uczuciami czy stanami emocjonalnymi związanymi z przemocą są gniew i złość. Sądzę jednak, że bardziej podstawowe w sensie intensywności, ilości i znaczenia są lęk i strach. Doświadczają ich wszyscy ludzie, którzy mają coś wspólnego z przemocą domową, a więc zarówno ci, którzy są jej ofiarami, jak i sprawcami, a także ci, którzy starają się przemocy przeciwdziałać – pomagać ofiarom albo powstrzymywać sprawców.

Podstawowymi źródłami lęku i strachu są zagrażające zdarzenia: ich obecność, ich ślady albo oczekiwanie, że się pojawią. Psychologia, która lękiem zajmuje się od niepamiętnych czasów, najczęściej ma do czynienia ze śladami czy skutkami traumatycznych doświadczeń związanych z przemocą. Te utrwalone ślady – zwłaszcza pochodzące z wczesnych okresów życia – bardzo często są źródłem lęku, który doskwiera ludziom przez wiele lat, czasem przez resztę życia.
W przemocy domowej mamy do czynienia ze szczególnego rodzaju zjawiskiem, które stanowi dla psychologii bardzo poważne wyzwanie na poziomie praktycznym, ale także teoretycznym. Są w niej bowiem obecne wszystkie trzy główne źródła czy nurty docierania lęku do człowieka:
krzywdzące zachowania, z którymi zetknął się on w dzieciństwie;
destrukcyjne zdarzenia, które powtarzając się tworzą potężne ślady przemocy w rodzinie – czasem te ślady wywierają równie silny wpływ, jak traumatyczne zdarzenia z dzieciństwa;
jednocześnie jeżeli raniące, krzywdzące zdarzenia nadal się powtarzają – jego udziałem jest codzienny strach związany z oczekiwaniem na następne zagrożenie, zwykle nieuchronne.
Wyzwanie, przed którym stoją ofiary przemocy, jest ogromnie trudne, ponieważ ich lęk kumuluje się, tworząc wewnętrzne, często głębokie i utrwalone ogniska lęku, a na to nakłada się strach związany z aktualnym zagrożeniem. Bo przecież w ludzkiej psychice nie ma osobnych miejsc na lęk, który pochodzi z odległej przeszłości, z czasów nieodległych i z teraźniejszości – doświadczenie jest jedno, wspólne.
Ale sprawa lęku w przemocy domowej może dotyczyć nie tylko ofiar. Kiedy przyglądamy się bliżej sprawcom przemocy, to – chociaż na powierzchni mamy do czynienia z gniewem – uważa się, że mechanizmem motywującym ich do zachowań agresywnych jest także lęk. Przeżywanie gniewu często bywa formą maskowania lęku. Ludzie bardzo wcześnie odkrywają, że gdy się boją i uda im się rozzłościć, to lęk staje się mniej dotkliwy – schodzi na dalszy plan. A jednocześnie gniew i złość, prowadzące do przemocowych zachowań sprawców, nie są dostatecznie neutralizowane czy powściągane przez strach przed negatywnymi następstwami tego, co robią. Czyli nie pojawia się strach przed karą, przed sankcjami. Przeżywanie przez nich obaw o to, co ich spotka, jeżeli będą kontynuować swoje zachowania, jest jednym z ważniejszych czynników, które doraźnie mogłyby powstrzymać przemocowe zachowania.
Od lęków nie są wolni także ci, którzy pomagają ofiarom albo próbują powstrzymywać sprawców. Po pierwsze – dlatego, że kontaktują się z lękiem ofiar, a lęk jest stanem emocjonalnym, który udziela się innym. Po drugie – ważnym źródłem lęku jest własny niepokój i specyficzny rodzaj obaw związanych z poczuciem bezsilności, które pojawiają się, kiedy człowiek dokonuje oceny swoich możliwości i napotyka deficyt. Jak wiemy, niepokój czy lęk, że nie będę mógł czy mogła skutecznie pomóc, często jest istotnym źródłem wypalenia, spadku energii osób pomagających. Po trzecie – niemała część zajmujących się pomaganiem to osoby, które mają we własnej historii życia doświadczenia, które zostawiły ślad będący ogniskiem lęku.

Odróżnianie lęku i strachu

Zasadnicza różnica między strachem i lękiem związana jest z uświadamianiem źródła zagrożenia: w przypadku strachu jest ono okreś- lone racjonalnie, w przypadku lęku natura zagrożenia pozostaje nieznana. Reakcja strachu składa się z czterech elementów: składnika poznawczego, złożonego z różnego rodzaju oczekiwań i przekonań związanych z konkretnym zagrożeniem; składnika somatycznego, który wiąże się z fizjologiczną reakcją organizmu, szykującego się do spotkania z zagrożeniem; składnika emocjonalnego, obejmującego różnorodne uczucia silnej obawy, przerażenia, paniki; i wreszcie składnika behawioralnego, który odwołuje się do biologicznie zdeterminowanych trzech podstawowych typów reakcji w obliczu zagrożenia: ucieczki, przygotowania się do walki albo zapadania w letargiczny bezruch. Lęk wydaje się mieć te same składniki z jedną zasadniczą różnicą: jego poznawczym składnikiem jest oczekiwanie na zagrożenie, które ma mglisty, nieokreślony charakter – coś okropnego może się zdarzyć, chociaż nie wiadomo co.
W doświadczeniach ofiar przemocy w rodzinie rozróżnianie lęku i strachu jest bardzo trudne, prawie niemożliwe, ponieważ bezpośrednie zagrożenie jest tak blisko, że nakłada się na całokształt wewnętrznych źródeł lęku, nawet sięgających najwcześniejszych okresów życia. Są i takie momenty, kiedy pojawia się bardzo silny lęk, chociaż sprawca jest nieobecny. Budzenie się w środku nocy czy nad ranem, przeżycia pojawiające się u osoby, która doznała przemocy, kiedy jest sama na wakacjach – czasem perspektywa pojawienia się realnego zagrożenia wydaje się na tyle bliska, że na pytanie: „Czego się boisz?” nie pada odpowiedź: „Nie wiem”, tylko: „Tego, że to się znowu stanie”.
Strach i lęk mogą mieć przeróżne odmiany i intensywność. Mogą być elementem codziennego życia nie tylko osób krzywdzonych i doświadczających przemocy. Różne formy reagowania strachem i lękiem towarzyszą w różnych sytuacjach codziennych większości ludzi, tyle tylko, że te przeżycia są na ogół krótkotrwałe i przemijające. Jednak strach i lęk mogą występować w formie bardzo uciążliwych zaburzeń emocjonalnych, które kiedyś nazywano ogólnie zaburzeniami nerwicowymi (dziś ta nazwa z oficjalnych podręczników diagnostycznych właściwie znikła), takich jak zespół paniki czy zespół uogólnionego lęku. U osób doświadczających przemocy w rodzinie bardzo często obserwujemy poważne zaburzenia emocjonalne z kręgu lękowego, przede wszystkim różne formy powikłań zespołu stresu pourazowego, czyli PTSD. Warto podkreślić, że większość tego, co wiemy o tym zespole, pochodzi z badań nad osobami, które doświadczyły w przeszłości, czasem nieodległej, traumatycznych doświadczeń, ale później ich życie się uspokoiło. W przypadku ofiar przemocy w rodzinie jest inaczej: traumatyczne doświadczenia występują wielokrotnie, a ich skutki się potęgują.
W zasadzie odróżnianie form przejawiania się lęku i strachu w przypadku ofiar przemocy w rodzinie byłoby możliwe tylko wówczas, gdyby udało się w jakiś radykalny i skuteczny sposób na dłuższy czas zakończyć przemoc i zobaczyć, czy – mimo jej braku – reakcje lęku i strachu nadal się ujawniają. Ludzie pomagający ofiarom przemocy w rodzinie coraz lepiej poznają osoby korzystające z pomocy psychologicznej, chociaż w ich życiu doszło do zakończenia przemocy. Kiedy obserwujemy, co się z nimi dzieje, widzimy, że u większości z nich ustanie przemocy nie likwiduje lęku, strachu i związanych z tym zaburzeń.
Niektóre objawy przeżywania lęku i strachu nie są trafnie rozpoznawane i tłumaczy się je w inny sposób. Łatwiej rozpoznać takie obiawy lęku, jak odczuwanie napięcia mięśniowego czy niepokoju i nerwowości. Jednak poczucie zmęczenia bez powodu rzadko jest rozpoznawane jako przejaw życia z lękiem i przez tych, którzy go zaznają, i tych, którzy pomagają. Obecność tego objawu jest naturalną konsekwencją dwóch pierwszych, ponieważ intensywne, chroniczne napięcie mięśniowe jest wyczerpujące energetycznie i powoduje ten specyficzny rodzaj zmęczenia, którego wynikiem jest poczucie bezradności, utrata sił, zwątpienie, że można coś zrobić. Okresowe trudności w oddychaniu i przyspieszony rytm serca przez uważnego obserwatora mogą być rozpoznane jako mające związek z lękiem, ale o wiele częściej są uważane za oznakę zaburzeń somatycznych i leczone przez kardiologów czy internistów w sposób, który ma niewiele wspólnego z przyczyną tych dolegliwości. Trudności w koncentracji uwagi też rzadko są uznawane za objaw przeżywania intensywnego i chronicznego lęku, podobnie jak nudności, ucisk, łaskotanie w żołądku, brak apetytu. Obawa przed utratą kontroli to też objaw lęku, chociaż często doświadczany jako logicznie czy racjonalnie uzasadniony stosunek do życia. Wreszcie drżenie rąk i poczucie wewnętrznego rozedrgania, które nie są wynikiem przeziębienia lub grypy. Takich objawów jest więcej, ale te wydają mi się najbardziej typowe.

Sposoby wyjaśniania

Rzućmy okiem na to, w jaki sposób psycholodzy próbują wyjaśniać przyczyny czy źródła utrwalonego lęku – tego, który ludzie noszą w sobie. Psychoanaliza (spośród różnych nurtów poszukiwań psychologicznych najczęściej zajmowała się lękiem) wskazywała na to, że wewnętrznym źródłem lęku są groźne, zakazane impulsy czy pragnienia z dzieciństwa związane z agresją i seksem, które są ukryte przed świadomością człowieka. Szczególną rolę spełnia tutaj mechanizm obronny nazwany projekcją, który tworzy skłonność do przypisywania czynnikom zewnętrznym tego, co odczuwane jest jako wewnętrzne zagrożenie. W ten sposób poczucie zagrożenia i strach człowiek wiąże z zewnętrznymi zagrożeniami, ale w rzeczywistości boi się sam siebie, swoich pragnień, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy.
Próby wyjaśnienia obecności lęku z perspektywy behawioralnej odwołują się do procesu uczenia. Przyjmuje się, że w przeszłości danej osoby musiało wydarzyć się coś złego, co poprzez uczenie się i warunkowanie spowodowało gotowość do stałych lękowych oczekiwań wobec przyszłości. Podejście poznawcze, które współcześnie dopełnia się z behawioralnym, wskazuje, że lęk jest przede wszystkim wytworem naszego umysłu, że boimy się wtedy, kiedy tworzymy różnego rodzaju automatyczne myśli, zagrażające schematyczne przekonania oraz katastroficzne wyobrażenia. Czyli wytwarzamy w swoim umyśle obrazy czy myśli, którymi straszymy sami siebie. Wreszcie podejście egzystencjalne buduje zupełnie inny układ odniesienia dla źródeł i okoliczności lęku: wprowadziło ono pojęcie lęku egzystencjalnego, który towarzyszy każdemu z nas, ponieważ nasza egzystencja jest krucha i niepewna – nie znamy dnia ani godziny, zawsze może się zdarzyć coś złego, a nawet długie i produktywne życie musi skończyć się śmiercią. W związku z tym lęk jest na stałe wbudowany w naszą egzystencję i nigdy nie możemy się w pełni od niego uwolnić.
W myśleniu o lęku warto odwołać się do perspektywy biologicznej, ponieważ jego źródła można znaleźć w procesach fizjologicznych, a także w naszym wyposażeniu genetycznym. Nie ulega wątpliwości, że niektóre dzieci przychodzą na świat ze znacznie wyższą gotowością do reakcji lękowych niż inne, a gdy staną się dorosłymi – nadal częściej reagują lękiem. Trzeba też pamiętać, że na lęk mogą być podatni ludzie, u których w organizmie dochodzi do pewnych zmian fizjologicznych, że wspomnę dla przykładu osoby, które cierpią na hipoglikemię (u których chronicznie lub sytuacyjnie występuje obniżony poziom cukru we krwi).
Koncepcji wyjaśniających zjawisko lęku jest sporo, pojawia się więc pytanie, która z nich jest trafna. Otóż wśród psychologów coraz bardziej popularne staje się przekonanie, że powinniśmy nauczyć się korzystać z całego dorobku, a integracja różnych nurtów myślenia jest najbardziej owocnym sposobem korzystania z psychologii. Tak więc przedstawione tu przeze mnie główne podejścia stwarzają możliwość patrzenia na tę samą osobę z różnych perspektyw i dostrzegania różnych aspektów jej funkcjonowania. Coraz częściej ludzie zajmujący się profesjonalną psychoterapią starają się z tego korzystać, ponieważ każde podejście nie tylko pokazuje inny obraz problemów i zaburzeń, ale także oferuje różne formy, metody i procedury rozwiązywania tych problemów.

Lęk dorosłego i lęk dziecka

Doświadczanie lęku i strachu przez dorosłe ofiary przemocy i przez dzieci znacznie się różni, bo sytuacja psychologiczna, społeczna i rozwojowa jest inna. Przede wszystkim dziecko nie funkcjonuje samodzielnie, jest w sposób nieuchronny zdane na więź z dorosłymi opiekunami. A ponieważ sprawcami przemocy wobec dzieci są zwykle właśnie opiekunowie, jest całkowicie bezbronne. I nie mając możliwości oddzielenia się od sytuacji przemocy, uwewnętrznia ją: całość tej sytuacji staje się wewnętrzną treścią życia psychicznego i – niestety – także wewnętrzną treścią osobowości, wbudowaną w jej strukturę. Osoby dorosłe, nawet takie, które nie mogą się skutecznie bronić, mają większe zasoby pozwalające przynajmniej wycofywać się psychologicznie do jakiejś swojej wewnętrznej niszy czy enklawy, żeby mieć chwilę oddechu.
Życie emocjonalne ofiar przemocy jest całkowicie zdominowane przez fale lęku i strachu, które wpływają na wszystkie aspekty ich życia: na zachowanie, na myślenie, na stosunek do siebie i na sposób doświadczania całego życia, nie tylko swojej sytuacji rodzinnej, oddziaływują także na stan zdrowia i zasoby energii. Warto mieć na uwadze, że wewnętrzna dynamika lęku i strachu tworzy chroniczne źródło zagrożenia, które na ogół jest potężniejsze i trwalsze niż zewnętrzne, spowodowane przez sprawcę przemocy. Dlatego radzenie sobie z przemocą i lękiem przez ofiarę dokonuje się jednocześnie na dwóch frontach: wewnętrznym i zewnętrznym. I często, jak sądzę, ten wewnętrzny jest trudniejszy do pokonania. Źródłem zagrożenia jest sprawca przemocy, czasem też reakcje bliskiego otoczenia, natomiast stałym przeciwnikiem, czasem potężniejszym, jest ten utrwalony wewnętrzny lęk.

W pracy interwencyjnej

Z właściwego rozumienia doświadczeń lękowych powinny wynikać bardzo istotne wnioski czy przesłanki dla pracy interwencyjnej. Często mamy tendencję, żeby koncentrować się na tym, co się dzieje między zewnętrznym źródłem zagrożenia a ofiarą, nie doceniając zmagania się z wewnętrznym lękiem i strachem, które żyją swoim własnym życiem. Nie ulega także wątpliwości, że utrudniają one interwencje. Często reagujemy irytacją, kiedy okazuje się, że ofiary przemocy nie realizują planów lub kontraktów dotyczących wprowadzania zmian w ich życiu czy nie podtrzymują uzgodnionych decyzji. Najczęściej przyczyną, dla której nie robią nawet takich rzeczy, które są w ich najgłębszym, jednoznacznym interesie, jest zniewolenie przez wewnętrzny lęk. W związku z tym pojawia się pytanie: w jakim stopniu powinniśmy pracować na tych dwóch frontach i czy umiemy to robić? Chodzi mi właśnie o zainspirowanie do refleksji o tym, co w swojej pracy z ofiarami przemocy robimy w obydwu tych sprawach oraz co byłoby potrzebne, żeby robić to lepiej.
Można wyróżnić trzy obszary pomagania ofiarom w radzeniu sobie z lękiem i strachem, chociaż nie da się ich dokładnie wyodrębnić, bo zachodzą na siebie.
Na pierwszym miejscu trzeba wymienić pomoc w zmianie aktualnej sytuacji życiowej i w uzyskaniu bezpieczeństwa (w tym obszarze od ponad dziesięciu lat funkcjonuje program „Bezpieczeństwo w rodzinie”). To jest i powinien być podstawowy nurt pomagania.
Drugi obszar to pomoc w radzeniu sobie przez ofiary ze strachem i pomoc w rozwijaniu ich pozytywnych zasobów – w tym, żeby zwiększały własne umiejętności pomagania samym sobie. Można tu mówić o czymś w rodzaju „pierwszej pomocy psychologicznej”, chociaż chcę tu zaakcentować, że nie mówię o profesjonalnej pomocy psychologicznej.
Wreszcie trzeci obszar – pomoc w zmniejszaniu i usuwaniu zaburzeń emocjonalnych, co w moim przekonaniu wykracza poza działalność interwencyjną i wymaga specjalistycznej psychoterapii zaburzeń lękowych, zakorzenionych w dziecięcych doświadczeniach.
Chciałbym poświęcić więcej uwagi drugiemu z wymienionych obszarów – pomaganiu bezpośrednio w formie pierwszej pomocy psychologicznej. Można to nazwać psychoedukacją, czyli taką pomocą dla ofiar, żeby uczyły się same radzić sobie z lękiem. Nie wyobrażam sobie, aby można było osiągnąć tu istotne postępy, jeżeli nadal bezpośrednio i codziennie działają realne zagrożenia – niezbędne jest tu pewne minimum poczucia bezpieczeństwa. Dość często jednak stajemy w obliczu wyzwania, polegającego na potrzebie uczenia różnych form samoobrony przy wysokim poziomie lęku i strachu. Sporo wiemy o tym, w jaki sposób ludzie współpracują z własnym lękiem, jak potęgują go od środka. Można się zastanawiać, jakie procesy konserwują i podtrzymują ten lęk, żeby rozważyć, co można z nimi zrobić.

Rozpoznawanie
automatycznych myśli


Współczesny sposób myślenia o pomaganiu osobom zmagającym się z lękiem i strachem oparty jest o doświadczenia podejścia behawioralno-poznawczego, które okazuje się skuteczne w rozwiązywania problemów tego rodzaju. W lękowym przeżywaniu dużą rolę odgrywa automatyzm myślenia: pewne myś-li o zabarwieniu lękowym pojawiają się w sposób automatyczny i wyłamują spod kontroli świadomości. Rozpoznawanie takich automatycznych myśli, które tworzą napięcie czy pogotowie lękowe, może być obiecującym sposobem na rozpoczęcie pracy, nastawionej na ich monitorowanie czy kontrolowanie. Wśród mechanizmów ich podtrzymywania istotna jest tendencja do tworzenia nadmiernych uogólnień, do rozszerzania obserwacji dotyczących szczególnych sytuacji na opinie o ogólnym stanie świata. Inny to selektywne spostrzeganie: zauważanie w obrazie sytuacji czy środowiska przede wszystkim tych sygnałów, które potwierdzają przerażające lub negatywne wyobrażenia. Myślenie katastroficzne to także jeden z kluczowych elementów pobudzania czy potęgowania lęku.
Ludzie – kontaktując się bezpośrednio z perspektywą katastrofy, która wydaje im się całkowicie realna – nie zdają sobie sprawy, że to oni sami są autorami takiego myślenia. Dlatego już samo zinwentaryzowanie, nazwanie, czasem opisanie treści katastroficznych wyobrażeń pozwala przynajmniej częściowo je oswoić, umożliwia też stworzenie dystansu do ich obecności w umyśle, pokonanie sztywności i dogmatyzmu myślenia.
Automatyczne lękowe myśli przypominają bieganie po zamkniętym obwodzie: pojawiające się myśli powodują lęk, który powoduje następne myśli wywołujące lęk. Żeby się mniej bać, żeby nie pomagać własnemu lękowi, konieczne jest włamanie się do tego kręgu. Można zacząć właściwie od dowolnego miejsca, próbując, co można zrobić, żeby któryś z elementów utrwalania i potęgowania lęku został powstrzymany.

Strategie samopomocy

Jakie strategie samopomocy w zakresie radzenia sobie z własnym lękiem można rekomendować ofiarom przemocy? Po pierwsze – lepsze wykorzystanie mocy własnego umysłu. Jeżeli mają one choćby niewielki obszar swobody psychicznej i dzięki temu mogą część energii przeznaczyć na coś innego niż zmaganie się z wewnętrznym poczuciem zagrożenia, wówczas jest szansa pokazania im, że własny umysł, który bardzo często jest sprzymierzeńcem lęku, może stać się także narzędziem przeciwdziałania takim uczuciom. Niezbędne jest obudzenie nadziei i zaufania, że można wykorzystać zasoby własnego umysłu do tego, żeby lęk stał się mniejszy. Służy temu samopoznanie, na przykład poprzez odkrywanie tłumionych, groźnych albo potępianych pragnień; niekiedy są to pragnienia zemsty, zniszczenia tego, który jest zewnętrznym źródłem przemocy. Bardzo istotną rolę może również odegrać samopomoc polegająca na analizowaniu przekonań na temat własnej przeszłości.
W radzeniu sobie z lękiem ważne jest również takie pomaganie ludziom, żeby przynajmniej w wyobraźni tworzyli sobie wizje bardziej spokojnego i bezpiecznego życia. To nie jest proste, ponieważ lęk dokonuje inwazji także na terytorium fantazji i wyobraźni. I chociaż wydaje się, że fantazje, wyobrażenia czy wizje to obszar, na którym panuje pełna swoboda, jednak w przypadku ofiar przemocy domowej ten teren jest zajęty: pojawiają się głównie takie fantazje, które wzmacniają lęk. Chcę jeszcze raz podkreślić, że nic nie zastąpi realnego działania interwencyjnego – komuś, kto jest bity i maltretowany, nie pomoże się proponując wyobrażenia bezpiecznego domu. Ale może to być ważnym elementem przygotowania do interwencji.
Oczywiście ludzie, którzy nie mają wewnętrznego przekonania, że tą drogą można coś zmienić, nie są skłonni ćwiczyć sobie wyobraźni; nie zdają sobie sprawy, że to może im pomóc, przede wszystkim w zmierzeniu się z wewnętrznym przeciwnikiem. Kontrolowaniu katastroficznej wyobraźni służy na przykład zobaczenie swoich najgorszych wyobrażeń jako rodzaju filmu czy scenariusza, do którego ktoś wymyślił straszne opowieści. Czasem pomocne może być napisanie lub opowiedzenie tego tak, jak opowiada się treść filmu. Później opowiedzenie jeszcze raz i jeszcze raz, co pozwala wyciągnąć na światło dzienne fantazje, które na ogół żyją po cichu w zakamarkach ludzkiego umysłu.
Wzmacniające rozmowy z samym sobą to coś, czego ludzie używają od niepamiętnych czasów, żeby poradzić sobie z trudnymi sytuacjami. Często w naturalny sposób sami odkrywają, że prowadzenie uspokajających, dodających otuchy rozmów ze sobą może być pomocne. Problem polega na tym, że dialogi wewnętrzne ofiar przemocy bardzo często są na usługach lęku. Trzeba takim osobom pomóc, żeby się nauczyły rozmawiać ze swoim wewnętrznym przyjacielem, z opiekunem, z kimś, kto dodaje ducha.
Bardzo pomocne w radzeniu sobie z wewnętrznym lękiem jest wyłączanie na chwilę swego umysłu, który przecież pełni istotną rolę w potęgowaniu lęków i zagrożeń. Uzyskaniu spokoju służą różne formy medytacji, a więc skupienie się na jakimś dźwięku, na jakimś punkcie, na oddechu, na czymkolwiek, co pozwala zatrzymać uporczywy bieg przerażających myśli i zyskać przynajmniej chwilę odpoczynku. Pozwala zobaczyć, że można przestać się na chwilę bać.
Druga grupa sposobów to konstruktywne postępowanie z samym sobą na poziomie zachowania. Nie można uwolnić się od lęku, on nie zniknie, ale jest bardzo ważne, czy mamy lęk za plecami, czy przed sobą: im rzadziej reagujemy ucieczką na sytuacje, o których przypuszczamy, że mogą zwiększyć lęk, tym więcej zyskujemy wiary, że będziemy mogli lękowi popatrzeć prosto w twarz, a wtedy jest on mniej groźny. Nie ma lepszego sposobu niż przygotować się do konfrontacji. Pomocne jest także kształtowanie pozytywnego nastawienia do tego, co można w danej sytuacji zrobić. Ofiary przemocy skoncentrowane są głównie na tym, czego nie mogą, są ogarnięte poczuciem bezradności i niemocy, dlatego tak ważne jest zauważanie rzeczy, które jednak się udają.
I wreszcie, jeżeli człowiek podejmuje jakiekolwiek kroki, żeby oswoić się z lękiem, trzeba to monitorować. Nie wystarczą pojedyncze próby, bo kiedy psychika jest zdominowana przez lęk, to nawet jeśli się coś uda zrobić, nie zostaje to w pamięci. Dlatego ofiara przemocy musi uczyć się pozytywnego spojrzenia na swoje osiągnięcia.
Warto też zwrócić uwagę na sprawy związane z funkcjonowaniem organizmu – unikanie pokarmów i napojów zwiększających napięcie i niepokój. Niestety, praktyka jest zwykle zupełnie inna: osoby przeżywające silny lęk bardzo często sięgają po różnego rodzaju używki, które nasilają ten lęk, paradoksalnie doznając przy tym ulgi, bo to jest trochę inny rodzaj niepokoju, niezwiązany z zagrożeniem podstawowym. Dlatego – chociaż subiektywnie mniej odczuwają lęk – z punktu widzenia biologii przyczyniają się do podwyższenia jego poziomu, uruchamiając jego dodatkowe źródła. Potrzebne jest więc uczenie relaksacji i technik kontrolowania stresu, przydatne są też wszelkie ćwiczenia fizyczne: zwiększają one potencjał psychiczny, ponieważ wymagają kontaktowania się człowieka ze swoją energią i przyczyniają się do rozładowania napięcia.
Na przeciwdziałanie przemocy można w ogóle patrzeć jak na poszukiwanie drogi uwalniania ludzi ze świata lęku. Ujmując to w formie najbardziej skrótowej: nie bój się bać, bo od tego lęk nie zniknie. Nie znika on nawet u osób, których nikt nie bije i nie poniża. I ofiarom przemocy domowej, i tym, którzy im pomagają, trzeba pomóc nauczyć się tego, żeby się mniej bali swoich lęków. Przynajmniej to można uzyskać – nie bać się swego lęku, a także przeciwstawiania się tym, którzy straszą, nie bać się też pomagać tym, którzy się boją.

[Wykład wygłoszony 3 grudnia 2003 roku na VIII Ogólnopolskiej Konferencji Przeciw Przemocy w Rodzinie „Przemoc domowa w labiryntach Temidy”]
_________________
to co mnie karmi - niszczy mnie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group