Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

przetrącona i sparaliżowana, a może czasem szczęściara...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Wrz 18, 2008 14:57    Temat postu: przetrącona i sparaliżowana, a może czasem szczęściara... Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za ciepłe przywitanie...
Nie wiem od czego zacząć... może od tego, dlaczego "szczęściara"...
Bo z tego to, wyczytyłam na forum, te pierwsze stany, to... normalka
Poznaliśmy się w 2004 r. To była istna karuzela uczuć, on w trakcie rozwodu, ja też... Półtora roku później, urodziłam synka... Naprawdę mnie wspierał, naprawdę poród - też dzięki niemu - był fascynującym przeżyciem... Co prawda kilka razy będąc w ciąży poczułam się jego prywatny inkubator, ale zignorowałam te sygnały... Przytyłam prawie 40 kilo. Z atrakcyjnej szczupłej laski zmieniłam się w tęgą babę, która w kółko chodzi w tym samym, bo nie mieściłam się w stare ciuchy... A nowe... cóż, były inne potrzeby: mieszkanie, sfinansowanie jego kampanii wyborczej (!), zapłacenie byłej żonie, za zgodę na nieorzekanie winy...
Udało mi się, że mam wspaniałego trzyletniego syna, ale o tym kiedy indziej....
Udało mi się, że kupiłam mieszkanie okazyjnie tuż przed jego rozwodem... On po prostu nie mógł. Płaciłam ja, ja brałam kredyt... Gdyby nie to, że jeszcze formalnie był żonaty, na pewno miałabym dużo większe problemy... Jest tylko na mnie (majątek odrębny), udało mi się też umownie rozdzielić majątek, po obietnicy wycofania swoich zeznań, nie wycofałam ich jednak... Udało mi się, że jak za którymś razem zabrała go policja, ja po powrocie z komendy i złożeniu zawiadomienia, miałam czas spakować większość jego rzeczy i wywieźć do mieszkania jego rodziców, wymieniłam zamki w drzwiach i dopiero jak dałam przesłuchującym go policjantom znać, że jestem gotowa dostał, "zarzuty" z 207 kk. Tak naprawdę po pierwszej skutecznej interwencji policji... pierwsza Niebieska karta. Niespełna 3 miesiące później dostałam zawiadomienie, o przekazaniu aktu oskarżenia do sądu karnego... Ale wcześniej też udało mi się. Pierwszy wybuch, kiedy myślałam, że mnie zabije miał miejsce na imprezie u nas w domu. Najpierw olbrzymi wstyd, że się wydało. Ale nagle uczucie ulgi: mam kilkunastu swiadków. Byłam zaskoczona, gdy z tej kilkunastosobowej grupy kilka osób - i to nie tych po któych pomocy się spodziewałam - podchodzili i mówili, że znają te sytuacje bo dobrze, bo sami kiedyś... bo ojciec, bo siostra... W momencie, kiedy nie mogłam już dłużej przed sobą ukrywać, że to PRZEMOC, miałam wokół siebie kilka osób, któe mi życzliwie deklarowały pomoc...
Ja jednak wierzyłam. Że się zmieni, że zrozumie, że ma problemy w pracy, że ciężko znosi, że ja 2xwięcej zarabiam, że mam dobrą pracę, a on poważne problemy zawodowe, że pierwszy raz od kilku kadencji nie jest radnym, pierwsza przegrana w wyborach...
Pół roku życia na rollercoasterze... Chętni do pomocy powoli odpływali... Znajomi też jakby mniej chętnie utrzymywali ze mną kontakt, a może ja z nimi... nie wiem...
Najsmutniejsze jest jednak to, że ci, którzy zostali wokół mnie... moi rodzice... brat, bratowa... Mam wrażenie, że pomagają JEMU! Niby mi, ale... tak jakoś, że po tej pomocy czuję jeszcze bardziej bezwartościowa, niż przed...
Ale kwestia pomocy bliskich, to też chyba mógłby być odrębny wątek...
Jestem sama, u kresu sił psychicznych i fizycznych... I czasami żałuję, że GO wyprowadziłam, bo przynajmniej w domu był porządek - miałam wrażenie, że się ze mną ściga... Bo w końcu pranie, któe on zrobił, czyste, odkurzone podłogi, wszystko poukładane w kosteczkę, jak przy linijce... Ja mogłam sobie przynajmniej być najpierw jego kochanym leniuszkiem, potem leniem, leniuchem, śmierdzącym leniuchem....
Teraz jestem ze wszystkim toatalnie SAMA... I nie mam siły na nic... I takie myśli, że może lepiej by było synkowi beze mnie, bo ja jestem zbyt wyniszczona, rozdrażniona, wybucham , potem go przepraszam i płaczę gdy słyszę od niespełna trzylaka: "ja też cię przepraszam, mamusiu" ...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw Wrz 18, 2008 16:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jesteś wielką szczęściara jiujia


ktos bardzo ładnie i dosadnie to napisał:
"..uratowałaś swoje życie odchodząc od niego!!!"
URATOWAŁAŚ Swoje zycie i swojego trzyletniego szczęścia
nie miej wyrzutów z tego powodu

to forum i ludzie tutaj sa od tego żeby wspierać
Smile Dobrze że tu jesteśSmile
Pozdrawiam serdecznie
a.
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Wrz 18, 2008 17:29    Temat postu: nie rozumiem jednak Odpowiedz z cytatem

szczęściara... tylko skąd ten brak energii? do czegokolwiek?
w poniedziałek mam kolejną sprawę rozwodową... Chcę się zgodzić na nieorzekanie o winie, bo mam już dość...
Adwokat mi nie pozwala, bo mówi, że potem ciężko będzie udowodnić zasadność ograniczenia władzy rodzicielskiej
a mi się robi wszystko jedno czy ja ją w ogóle będę miała
nie wytrzymuję tego
dziś spałam 2 godziny, wczoraj 4... i tak sporo..
boję się położyć, bo zwykle od łóżka się zaczynało...
a minął już ponad rok
Moi rodzice mi radzą: dogadaj się z nim, nie wierzą, że nie można...
Odpowiadam niegrzecznie, żeby się sami dogadywali.. Oni na to, że sobie nie zasłużyli... a matka dodaje, na pewno to ja tymi odzywkami prowokowałam męża... nie mam nawetsiły o tym pisać..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Czw Wrz 18, 2008 21:24    Temat postu: Re: przetrącona i sparaliżowana, a może czasem szczęściara.. Odpowiedz z cytatem

Czesc jiujia,

Dobrze, ze trafilas na to forum, poczytaj polecana tu literature, i poczytaj stare watki na tym forum.

Na caly ten balagan jest wytlumaczenie. Ja na twoim miejscu staralbym sie wytargowac opieke nad dzieckiem w zamian za nie orzekanie o winie. Ale trudno powiedziec co najlepsze, sama masz najlepsze wyczucie. Takim ludziom nie mozna nic dawac za darmo, bo momentalnie uznaja, ze i tak sie im to nalezalo, i masz gwarantowane , ze jak sie zgodzisz na nie orzekanie o winie, to on bedzie wykazywal jakim to byl wspanialym ojcem, odwroci kota ogonem wiec taktyka musi byc cos za cos.
Dla polityka bycie uznanym winnym czegokolwiek przed sadem to strach w oczach, tu masz tez duze pole do manewru.

Co do rodzicow, nie dziw sie im, jak ktos tego nie doswiadczyl osobiscie, to nie bedzie w stanie zrozumiec. Wiec rob swoje i nie daj sie zwariowac. A po rozwodzie doradzam calkowite zakonczenie kontaktow. Jezeli nie da sie kontaktu zerwac calkowicie, to polecam uzgadnianie spraw zwiazanych z dzieckiem przez email a jezeli dochodzi do spotkan osobistych, to zawsze spotykac sie przy swiadkach.

A i mimo, ze nawet rodzice Ci mowia, ze prowokowalas meza, to nie wierz im, ten model czlowieka tak ma, ze obwinia wszystich dookola a nigdy siebie. Ludzie postronni tego nie widza, bo przemocowiec dobrze gra.

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
anax



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 104

PostWysłany: Czw Wrz 18, 2008 22:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jiujia doskonale Ciebie rozumiem... Przechodzę to samo, po sile która miałam kiedy się wyprowadzałam od męża nadszedł moment zwątpienia, strachu, bezradności... życzę Ci wytrwałości.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Wrz 20, 2008 16:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na początku był sukces i duma z siebie, ze nie dałas się zastraszyc, poniżyc, zeszmacić, pobic do końca, ale...Widzisz ja kiedys paliłem papierosy i mówiłem, ze mam łatwośc w rzuceniu ich palenia...Rzucałem ich ...no było tego wiele razy, a potem z uporem maniaka znowu do nich wracałem...Uknułem nawet powiedzenie : "Rzucic papierosy - to łątwe, rzucałem juz ze 100 razy, moge i sto pierwszy"! Z poczatku wsyzstcu podziwiali, wpierali, mówili o tym, a z czasem przyjmowlai za pewnik więc...wracałem do palenia...Dopóki tego nie uswiadomiłem nie umiałem rzucic na tyle skutecznie aby juz do nich nie wracac....
Faktycznie brakowało mi motywacji po tym początkowym okresie, zainteresowania innych, ale...postanowiłem, ze nie chce juz więcej smrodzie, wracać do tego samego, , znowu się odzwyczajać.... Nie palę juz chyba 14 lat.....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sro Wrz 24, 2008 21:48    Temat postu: dziękuję Odpowiedz z cytatem

Bardzo dziękuję za słowa wsparcia.
Naprawdę nie wiem, jak wykrzesać z siebie jeszcze jakiekolwiek siły - do czegokolwiek...

W poniedziałek była 3 sprawa. Następna dopiero w styczniu. Będą przesłuchiwani jego świadkowie. Ja już trzęsę się na samą myśl, że znow trzeba będzie tam być, wysłuchiwać kłamstw, pomówień obelg.
Bo to ja utrudniam kontakty,
Ja wyłudzam alimenty - niskie dochody biedaka (minimum 8 tys. na rękę),
że niby bezprawnie komornik zajął jego konto przeze mnie...
Że niby to ja jestem sprawcą, on biedną ofiarą...
Może jestem rzeczywiście?

Jak czytam o oddzieleniu sprawcy od ofiary, to śmiać mi się chce...
Niebieska karta - mam ją od ponad roku, a swojego dzielnicowego nie znam. Byłam u raz na dyżurze u komendanta w tej sprawie - ten zasugerował psychoterapię i zapowiedział, że jak będę tak interweniować i się skarżyć, to wszyscy zaczną postrzegać mnie jako wariatkę...

W pracy, nie dostaję premii, bo efektywność bliska zeru, całe szczęście, że wystarczy jak przekibluję tam kilka godzin i trochę poudaję, że coś robię... rzeczywistej roboty nie mam na szczęście teraz wiele, osoba która objęła moje stanowisko na szczęście jest tyle ok, że nie boi się byłego "szefa" jako podwładnego - a ja obiecałam, że nie będę mu utrudniać, jak będzie miał inny pomysł niż ja kiedyś, na szczęście nie robi rewolucji... Tyle, że tam czuję się też teraz zupełnie zbędna...

Dziecko mnie słucha jak ma ochotę... Albo ja słucham jego... Nie mam siły zareagować na jego "nie"... Nie to nie...
Mi jest wszystko jedno.

Czasami bardzo chciałabym, żeby potrącił mnie samochód (na szczęście (znowu na szczęście!) taki wolno jadący...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Wrz 24, 2008 23:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przykro mi tak bardzo jakbym to ja odpowiadał za wszystkie Twoje sprawy i nieszczęścia...Powiedz, jak mam Ci pomóc? Co zrobić? Co doradzić? W czym?

I nie wychodź na ulicę, tam wciąż samochody przejeżdżają ludzi! A Ty potrzebujesz żyć, potrzebujesz jeszcze przebudzenia się do całego tego świata, który nie słyszał o Tobie ale jest Ciebie ciekawy....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Agori



Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 39
Skąd: Września

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 3:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Psychoterapia złym pomysłem nie jest. Lecz cóż, skoro nie jesteś na nią jeszcze gotowa...
_________________
Βρισκώ το λόγο να ζω...
Mam powód, by żyć... Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Adres AIM
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 7:48    Temat postu: Re: dziękuję Odpowiedz z cytatem

jiujia napisał:

Jak czytam o oddzieleniu sprawcy od ofiary, to śmiać mi się chce...
Niebieska karta - mam ją od ponad roku, a swojego dzielnicowego nie znam. Byłam u raz na dyżurze u komendanta w tej sprawie - ten zasugerował psychoterapię i zapowiedział, że jak będę tak interweniować i się skarżyć, to wszyscy zaczną postrzegać mnie jako wariatkę...


Czytając takie wynurzenia nie sp[osób dojść do wniosku, że lepiej czasami gdy nie ma pomocy....

Ale tak nie może być! Jeśli na naszej drodze stają wciąż "dupki" i niedouczeni mędrcy to...czas to wszystko przewartościować i dojść do celu na przekór trudnościom....Będę Cię wspierał, pomagał....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 9:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a jak sie ma Jiujina odzielic od sprawcy? gdy o skutecznie zrobi od razu oskaarżą ją o utrudnianie kontaktów z dzieckim...
takie oddzielenie jest mozliwe tylko wtedy gdy nie ma sie dzieci, bo gdy sie je ma, poprzez dziecko kontakt ze spracą bedzie utrzymany bezposrednio badz choćby pośrednio
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 10:00    Temat postu: Re: dziękuję Odpowiedz z cytatem

jiujia napisał:
W poniedziałek była 3 sprawa. Następna dopiero w styczniu. Będą przesłuchiwani jego świadkowie. Ja już trzęsę się na samą myśl, że znow trzeba będzie tam być, wysłuchiwać kłamstw, pomówień obelg.
Bo to ja utrudniam kontakty,
Ja wyłudzam alimenty - niskie dochody biedaka (minimum 8 tys. na rękę),
że niby bezprawnie komornik zajął jego konto przeze mnie...
Że niby to ja jestem sprawcą, on biedną ofiarą...
Może jestem rzeczywiście?

taaa... jeszcze tylko brakuje oskarżenia o to że żyjesz...
on musi wszytko podważyć...a nóż się uda ...


Cytat:
Jak czytam o oddzieleniu sprawcy od ofiary, to śmiać mi się chce...
Niebieska karta - mam ją od ponad roku, a swojego dzielnicowego nie znam. Byłam u raz na dyżurze u komendanta w tej sprawie - ten zasugerował psychoterapię i zapowiedział, że jak będę tak interweniować i się skarżyć, to wszyscy zaczną postrzegać mnie jako wariatkę...


lepiej coś robić niż nic nie robić
Niebieska Karta to dobra idea, i dobra droga do lepszego społeczeństwa. Ale niestety niektórzy pomimo szkoleń i propagowania jej, nie umiejętnie do niej podchodzą lub im się najzwyczajniej nie chce.
Dlatego tym bardziej musisz być silna.
Mnie się śmiać nie che- bo to prawdę dobra droga do izolacji ofiary od kata...
nie podchodź z sarkazmem do tego.
Warto walczyć.
Ja też tu będę Cię wspierać ze wszystkich sił tutaj.
jestem .


Cytat:
Czasami bardzo chciałabym, żeby potrącił mnie samochód (na szczęście (znowu na szczęście!) taki wolno jadący...

to zdanie tylko potwierdza że wielkim wsparciem dla ciebie byłaby psychoterapia.
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 10:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i Jiujia musisz zyc dla syna bo on ma tylko Ciebie, co bedzie z nim bez Ciebie? pomyslałaś?i od tego jakie bedzie Twoje zycie zalezec bedzie i jego...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 12:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Agori napisał:
Psychoterapia złym pomysłem nie jest. Lecz cóż, skoro nie jesteś na nią jeszcze gotowa...

Dlaczego sądzisz, że nie jestem?
Wiem, że dobry krok. Chcę.
Jeśli znasz miejsce, gdzie mogę chodzić z dzieckiem i ktoś się nim w tym czasie zajmie...
Bo gdy on jest w przedszkolu, to ja w pracy... A psychoterapia wydaje mi się powinna mieć stałe pory.. Nie potrafię zapewnić stałej opieki w w stałych godzinach przez kilkanaście tygodni.
Nie mam teraz pieniędzy na opiekunkę po godzinach...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Wrz 25, 2008 12:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niestety na kontakty ze sprawca narażone jesteście dopóki sa sprawy dzieci, czyli wile lat jeszcze ponad pełnoletniość, ale charakter tych kontaktów z czasem będzie inny...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group