Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

i co ja mam zrobić???
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
beabo



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 58

PostWysłany: Pią Sty 30, 2009 20:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiesz leni ja pewnego dnia usiadłam i jak w szkole w podpunktach napisałam wszystko. Pisałam i pisałam.... a potem zamknęłam zeszyt i schowałam go do szuflady. Teraz nie muszę się bać, że zapomnę, że znów będę się plątać przy zeznaniach. po tym co napisałaś go wyjęłam..... masz rację jest tak jak piszesz.... czytam i myślę On mi to zrobił ? Niemożliwe !!!! I ja to przeżyłam !!!! I nie pamiętam !!!!
Może więc to nie szaleństwo, może tak ma być, może nasze organizmy lepiej niż my wiedzą co robić, może uznają te wspomnienia za niepotrzebne ?
_________________
"Dość widziałem.Wizja oczekiwała w każdej aurze.Dość miałem wszystkiego.Szumy miast,wieczorem,i w słońcu,i zawsze.Dość poznałem.Stacje życia. - O Szumy i Wizje!Odjazd z nowym uczuciem i w nowym zgiełku!" A.Rimbaud
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Pią Sty 30, 2009 20:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Antosia;
syndrom sztokholmski rozpoznalam soebie sama. lekarz potwierdzil.
Mialam coraz powazniejsze objawy somatyczne: Jak Ty teraz. Bole, ticki, zaburzenia krazenia, on\mdlenia , cisnienie ..i potwoerne zawroty glowy.
Z mieisaca na mieisac czulam sie gorzej. dzien dobry i nagle padanie na twarz. Popadlam w stan bezradnosci, bo nie umialam soebie poradzic z tymm. Zwalszcza dobijaly mnie te omdlenia oi cisnienie. Nie mogl;am sie zdenerwowac bo zaraz cos sie dzialo. Jacus wiedzial o tym, prosilam aby dal mi troche spokoju.
Nie dal. Ktoregos dnia po awanturze znow zaczelam mdlec, cisnienie ponad 200. Jacus zawiozl mnie do szpitala. I w tym szpitalu juz ja ledwie idac spojrzalam na niego z taka wdziecznosci,ze mnie.... przywiozl do tego szpitala!!
Poczulam wdziecznosc dla niego;.pomogl mi! on mi pomogl, zawiozl .


gdy kilka godziny pozniej poczulam sie lepiej nadal czulam to uczucie wdziecznosci do jacusia. I ale.. nagle przyszla mysl: boze , co ja czuje? przeciez to on, on sam sprawil ze tu jestem,ze zle sie czuje, ze wysiadam zdrowotnie.
Czuje wdziecznosc do kataktory najpierw mnie dobil a potem podal wode?
I zrozumialam. To jest to.

Ale amnezji sie nie spodziewalam. Do glowy mi nie przyszlo,ze cos takiegonmoze byc. Ponoc i slepota tez.
ja nie chce. Chce sie tego pozbyc.
Nie chce miec zadnych dysocjacji.
ps. wyszlo mi,ze ta moja nizdolnosc do zatroszzcenia sie o " ona "
jacusiowata - to juz byla dysocjacja.

przeprszam za literowki: kalwiatura mi poszla, jutro je poprawie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mersi



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 80
Skąd: Z klatki

PostWysłany: Pią Sty 30, 2009 22:25    Temat postu: ... Odpowiedz z cytatem

O ja cie...
Jeszcze nie zdążyłam na ten temat zbyt wiele poczytać ale...przypomina mi się coś....Kiedyś,dawno temu a może wcale nie tak dawno potrafiłam dzieki jednemu "dobremu"zachowaniu pana wybaczyć stertę nagannych i nieusprawiedliwionych,agresywnych zachowań.Tak jakbym chciała zauważyć tylko to co dobrego zrobił a natychmiast puścić w niepamięć to co złe.Tak było do momentu kiedy oświeciła mnie świadomość,że tego złego jest dużo więcej niż sporadycznych,dobrych chwil i że to moje życie składa się głównie z błyskawicznej umiejętności zastępowania bólu i przykrości najmniejszym,dobrym uczynkiem.Poczułam się jak durna gęś,której ktoś da pięć razy w łeb a za szóstym pogłaszcze więc ona i tak pójdzie za swoim panem bo ...przecież pogłaskał...
_________________
Dopóki walczysz,zwyciężasz...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
antoinette13



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37

PostWysłany: Pią Sty 30, 2009 22:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jak to jest, że my bite, poniewierane, bez szacunku nie możemy wyjść z takich związków i zapomnieć. Zyjemy latami, dajemy sznsę jedna po drugiej łudzimy się nadzieją a inne kobiety wystarczy, że mąż im nie pomaga, nie wspiera mówią dość i odchodzą. A my w gestach, które w zdrowych zwiazkach są niemalże codziennościa dopatrujemy się nadzwyczajnej miości. Wiecie jak to było u mnie? Dla mnie wyrzucenie śmieci przez męża raz na 6 m-cy było dobrą oznaką, to, że może 2-3 razy do roku zrobił mi kawę i podał do łóżka (ale taką słabą, bo taniej) czy sam z siebie dał klapsa albo wystawił dzioba żeby dac mu buzi. zazwyczaj nachylał sie nade mną i mówił masz!To ja miałam go całować i cieszyć się, że Pan pamieta o buziaku. Na urodziny usłyszałam, że miała być wielka feta, ale nie zasłużyłam, więc w dobrym geście kupił mi kwiaty, na dzień kobiet powiedział, że kolejka do kwiaciarni straszna, ale w nagrodę mi ,,obciagnie"...Czemu my, które tkwiłyśmy lub tkwimy w zwiazkach z przemocowcami mamy takie problemy???? Mój mąż w niczym mi nie pomagał, wracał z pracy po 8 lub 12 godzinach, siadał przed kompem grał, flirtował, czatował, w niczym nie pomagał a ja robiłam na biegu wszystko a i tak było źle. Jak to jest, że inne kobiety nie mając tego, co sobie wymarzyły, czego nie daje im facet a ine oczekują po prostu nie oglądaja się za siebie i odchodzą a my bezustannie czekamy, żyjemy złudzeniami i nadzieją na lepsze jutro, które u boku takich mężczyzn nie nadschodzi nigdy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mersi



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 80
Skąd: Z klatki

PostWysłany: Pią Sty 30, 2009 23:01    Temat postu: ... Odpowiedz z cytatem

...Ostatnio leżałam i zastanawiałam się co by było gdybym musiała zeznawać w sądzie.Jak mogłabym streścić te kilkanaście ciężkich lat,co najważniejszego powiedzieć,o czym przypadkiem nie zapomnieć bo może to miałoby największe znaczenie...Jak to wszystko streścić?
I okazało się,że ja też już tak naprawdę to niewiele pamiętam.To były tysiące awantur,szarpanin i kłamstw a ja trzymam w pamięci zaledwie garstkę złych wspomnień.Jest ich kilka,zakodowanych,takich,które z jakiś względów najbardziej mnie zabolały i wokół tego moje złe czasy się kręcą.Ale to naprawdę niewiele.Mam przeogromny żal do siebie,że nie prowadziłam pamiętnika bo miałabym namacalny dowód tego co doświadczyłam.A tak...nie zawsze wiem co było na prawdę a co może tylko mi się wydawało.I w ogóle jak można tak wiele przeżyć?Kim jest ta kobieta,która przez tyle lat na to pozwalała.To ja?Już nie ja.Ktoś inny,ktoś kto zdobył świadomość wyrządzonego zła ale wciąż nie do końca wierzy,że to wszystko wydarzyło się naprawdę,że można było to przeżyć i znieść.To tak jakby czlowiek otrzymał nowe życie i nagle chciał to poprzednie mało wartościowe zapomnieć.Nie warto go wspominać bo...było nic nie warte...I ja,taka jak wtedy też nie byłam nic warta.Wstyd mi bardzo,że pozwoliłam sie tak upodlić.Może dlatego patrzę tak dziwnie obco na wspomnienia o kobiecie,która była mną i o życiu,które przeżyła ale nie chce go więcej pamiętać.Ale żeby zacząć to nowe,lepsze życie trzeba chyba uporać się ze wszystkimi demonami przeszłości.Nie można ich zepchnąć całkowicie w niepamięć.Chyba lepiej rozprawić się z nimi na dobre...Jak myślicie?
Stało mi się coś dziwnego...Myślałam,że zwariuję,że nie dam rady dalej żyć bo nie bardzo mogę znaleźć jakiś sens tego wszystkiego.Jeszcze chwila i mnie zamkną w jakimś psychiatryku.Było mi czasami wszystko jedno...I pewnego dnia obudziłam się.Dziwnie spokojna.Spokojna jak nigdy przedtem.Z niesamowitym poczuciem wewnętrznego spokoju,który wypełniał mnie po brzegi.I ze świadomością przeogromnej siły,która wreszcie obudziła się we mnie.Od tamtego dnia patrzę na świat i ludzi zupełnie inaczej.Przyglądam się wszystkiemu,cieszę każdą chwilą,mówię kiedy jakieś słowa mnie ranią,już wiem co ważne i ważniejsze,wiem jak chciałabym żyć i jak chciałabym,żeby ktoś mnie kochał.Strach,który kiedyś był całą mną zmniejszył się bardzo i ustąpił miejsca sile i spokojowi.Do dziś nie wiem co spowodowało ten moment"olśnienia"...Ale dziś już wiem i mam pewność,że można żyć inaczej.I można być szczęśliwym.i można znowu mieć nadzieję.Człowiek jest niesamowitą zagadką.czasem sam siebie potrafi zaskoczyć niesłychanie.Zawsze może przyjść ten moment na dobrą zmianę.Szkoda,że tyle czasu mi to zajęło...Cudownie,że wreszcie do tego doszłam:-)
Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy.
_________________
Dopóki walczysz,zwyciężasz...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
beabo



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 58

PostWysłany: Sob Sty 31, 2009 2:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Leni temat taki podrzuciłaś, ze mi z głowy wyjść nie chce. "Cud niepamięci" można by nazwać i osobny temat z tego zrobić. Pamiętam wydarzenia od momentu jak zgłosiłam pierwsze zawiadomienie, bo wtedy zapisywałam, zeznawałam powtarzałam kilkakrotnie ale przedtem....
Nie wiem ile w tym sensu, ale tak sobie myśle, że wydarzeń ze wspólnego życia nie tyle nie pamiętam, co ich nigdy do świadomości nie dopuściłam.
Bo on przecież nie przystawił mi broni do głowy.... znaczy przystawił, ale broń nienaładowana była i on przecież o tym wiedział. A jak wiedział, to wiedział też, że mi krzywdy nie zrobi. Czyli to taki blef był. No i właściwie nic się nie stało, mozna było kilka godzin później na zakupy pojechać, a jaki byl cudowny na zakupach, jaki cierpliwy, z jaka zazrością panie w sklepie na mnie patrzyły. I ja już też na niego jak te panie patrzyłam, ja już go tylko takiego widziałam. A tamto ??? Tamto nie mogło się zdażyć, bo przecież nie poszlabym na zakupy z kimś kto mi bronią grozi. Więc co ja mam pamiętać ??
Czy wiecie o co mi chodzi? To takie oczywiste być może.
I tak sobie myślę, że może istotnie z demonami uporać się trzeba, tylko chyba najpierw trzeba uznać,że one rzeczywiście byly, czy jak ?
Chyba się gubię Sad
Wiem, że czasem wystarczy jakiś impuls i to nawet nie tak, że coś mi się przypomina, nie tak że świadomość się odzywa ale ciało bo ciało pamięta dobrze i nagle dygoce i w klatce piersiowej coś rośnie i napinają się wszystkie mięśnie..... i już tylko instynktowne przetrwać w głowie. I jak sobie z ciałem poradzić ?
_________________
"Dość widziałem.Wizja oczekiwała w każdej aurze.Dość miałem wszystkiego.Szumy miast,wieczorem,i w słońcu,i zawsze.Dość poznałem.Stacje życia. - O Szumy i Wizje!Odjazd z nowym uczuciem i w nowym zgiełku!" A.Rimbaud
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Sty 31, 2009 3:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tylko dlatego istniejemy, że zapominamy o wszystkich złych chwilach a pamiętamy o dobrych. Moze dlatego mozliwe jest istnienie sprawcy, ze zapomniamy o tych złych sprawach. Mysle Leni, ze to wszystko nałożyło sie po troszeczku na siebie - i stres przed rozprawą i ulga, ze juz się skończyło i nie wróci i pewnie jeszcze wiele rzeczy. Bardzo dobra metoda jest spisanie tego co się dziś pamięta. Myslę, z.e już niedługo skończysz wszystkie sprawy związane z przykrościami i wtedy będziesz mogła zapomnieć, bo po co pamiętać? Wejdziesz w życie bez tego balastu, pewna, zdecydowana, przekonana, ze nikt Cie juz nigdy nie skrzywdzi.

Dzwonisz do Jacusia i on Ci mówi, ze Ty go skrzywdziłaś? Nie wiem czy to dobre działanie, ja bym nie dzwonił....Każda rozmowa powoduje nowe rany i powracaj a te chwile kiedy byliscie w piekle nienawiści...Nie zasługujesz na to aby wracać do piekła...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 9:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

leni56 napisał:

Ale amnezji sie nie spodziewalam. Do glowy mi nie przyszlo,ze cos takiegonmoze byc.


Hej

Generalnie Echtanon to dobrze podsumowal i niczego lepszego tu raczej nie wymysle. Jezeli amnezja dotyczy jedynie fragmentu zycia w zwiazku przemocowym to ja bym sie nie przejmowal.
Ja np mam bardzo krotka pamiec do rzeczy ktore nie maja sensu logicznego. Tzn jak ktos mi najpierw powie, ze mnie lubi a w nastepnym momecie swoimi czynami temu zaprzeczy, to koniec koncow szczegoly puszcze w niepamiec, jedno zniweluje drugie. Zapamietam jedynie bilans, czyli to, ze ta osoba jest niewiarygodna. Wtedy takie zapomnanie nie jest wypieraniem ze swiadomosci rzeczy nieprzyjemnych ale ich neutralizacja.

pozdrawiam,
P.

P.S. widze, ze forum odzylo Smile
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
antoinette13



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 11:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a moja rodzina nie może uwierzyć, że tak drastycznych incydentów nie pamiętam. Skwitowali krótko: albo byłaś tak pijana, że nie pamiętasz, albo raczyl Cię jakimiś środkami odurzającymi.
Problemów z alkoholem nie mam, choć wolałam czasem napić się z mężem w domu, aby ten nie szukał wrażeń gdzie indziej. Zazwyczaj było to piwo lub 2. Wiem jednak, ze on po kryjomu nalewał mi wódki z niewiadomego źródła do piwa. On potrafił się tak upić, że swoje otrzeby fizjologiczne załatwiał pod siebie. Ja nie upijałam się i wydaje mi się, że wszystko pamiętałam a jednak.....???
Jedyne inne używki, które mąż stosował a o których ja wiedziałam, to trawa. Także nie sądzę, aby coś mi podsypywał. Chociaż znając jego, niczego nie mogę wykluczyć!!! Przecież moje zdjęcia umieścił na portalu pornograficznym rajcując się opiniami napalonych zboczeńców.
Sama już nie wiem co o tym sądzić.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 12:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

antosia- dotyczy ostatniego Twojego wipisu:

zapomniec.
O wszytskim co napisalas w ostatnim wpisie.

I nie wpadaj w pranoje. Nikt niczego cio nie dolewal, nie dosypywal.
jasne?

Chcesz sie nabawic fobii?
Dolozyc sobie problemow?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
antoinette13



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 12:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Leni, ja wiem, że alkohol mi dolewał!!! Na pierwszym naszym wspólnym wyjeździe sam się do tego przyznał a wielokrotnie czułam, że ma wódkę w piwie.
Gdy przyjechałam do niego dawno temu na grilla, napiłam się piwa ok. godziny 12 wiedząc, że ok. 21 będę wracała samochodem do domu. O 19 czułam się pijana i bałam się wsiąść do samochodu. Nie mogłam pojąć, że tak długo czuję zaledwie 1 piwo. Zadzwoniłam więc do domu, że nie wrócę. No i wtedy przyznał się, że podlewał mi cos mocniejzego, żeby jego plan się zrealizował. A tym planem było to, abym została na noc.
On lubi pić, żeby się ,,zbetonić" jak to sam mawiał. A ja dostawałam trzęsiwaki jak będzie zachowywał się po tym zbetonieniu. Zresztą czy pijany, czy trzeżwy nie miało to znaczenia z napadami agresji. Czasem nawet lubiłam, jak upił sie na wesoło, bo wtedy do rany przyłóz. I pogadać i pożartować można było, ale ja i tak wtedy byłam bardzo czujna, bo nigdy nie wiadomo, co mogło wyprowadzić go z równowagi.
A dziś znów mam jakiś taki sentymentalny i płaczliw dzień. Nie mogę opędzić się od mysli o nim Crying or Very sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 13:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To placz.
placz i zegnaj sie z nim.
Nie zabraniaj sobie placzu.]
Wyplacz go.
I nigdy wiecej nie pij z nim piwa. Nie jedz zupy, niczego.

Nie zartuje: czlowiek ktory po kryjomu dolewa, dosypuje jest niebezpieczny.

http://www.chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=Kotowmac&fid=30711608
placz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 18:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wybacz,ze sie wetne;

Nie opuszczaj mnie
Każda moja łza
Szepcze, że co złe
Się zapomnieć da
Zapomnijmy ten
Utracony czas
Co oddalał nas
Co zabijał nas
I pytania złe
I natrętne tak
Jak, dlaczego, jak
Zapomnijmy je
Nie opuszczaj mnie

Ja deszczowym dniem
Ci przyniosę z ziem
Gdzie nie pada deszcz
Pereł deszczu sznur

Jeśli umrę z chmur
Spłynie do twych rąk
Światła złoty krąg
I to będę ja
W świecie ziemskich spraw
Miłowanie me
Będzie pierwszym z praw
Królem stanę się
A królową ty [/color
]Nie opuszczaj mnie

[color=blue]Nie opuszczaj mnie
Ja wymyślę ci słowa
Których sens pojmiesz tylko ty
Z nich ułożę baśń
Jak się serca dwa pokochały
Na przekór ludziom złym
Z nich ułożę baśń
O tym królu co
Umarł z żalu bo
Nie mógł kochać cię
Nie opuszczaj mnie

Przecież zdarza się
Że największy żar
Ciska wulkan co
Niby dawno zmarł
Pól spalonych skraj
Więcej zrodzi zbóż
Niż zielony maj
W czas wiosennych burz
Gdy księżyca cierń
Lśni na nieba tle
A z czerwienią czerń
Nie chcą złączyć się
Nie opuszczaj mnie

Nie opuszczaj mnie
Już nie będzie łez
Już nie będzie słów
Dobrze jest jak jest

Tylko taki kąt
Mały kąt mi wskaż
Gdzie twój słychać śmiech
Widać twoją twarz
Chcę gdy złoty krąg słońca wzejdzie
Być co dnia
Cieniem twoich rąk
Cieniem twego psa


Nie opuszczaj mnie


......... ale on tego wszystkiego nie chce. Po prostu nie chce.
Niczego juz nie chce.
oj antoska:
dalas mi dzis bobu swoja tesknica.

Nadal nie pamietam. Ale pamietam wszystko sprzed pol roku przed slubem.
Wychodzi na to,ze to jeszcze gorzej!
bo pamietam to najlepsze.
O matko, kolowacizny dostane przez tego jacusia. Usiluje brac to zartem, , usiluje smiac sie z swojego bolu..wykpic go rozwodnic humorem autoironia.
Pomaga . Ale nie calkiem.

Usiluje zrozumiec dlaczego odkad pamietam uwielbialam te piosenke. / ?/
Zaprogramowanie?
Usiluje zrozumiec, skad te bajki, skad ten krol, skad cien psa?
Dlaczego tak?
Dlaczego nie moge normalnie?
patrzec na kase, na wlasna wygode, na mozliwosc wzglednie wygodnego, bezpiecznego , dostatniego zycia?

Predystynacja do cierpienia?

Podswiadomy wybor trudnych milosci? trudnych zwiazkow?
skazanych na porazke?

Co to wlasciwie jest?
Czy to milosc? czy jakis chory odlot?
Masochizm?

Oblakana potrzeba cierpienia?
co to znaczy?
byc cieniem psa, wskaz mi kat?
kiedy umre dalej bede dreczyc ciebie swoja miloscia?
Ale wczesniej oddam ci cala caly swoj swiat psychiczny, cala bajke?

Potrzeba pelnego uzaleznienia?

uloze basn o krolu co umarl z zalu,

Szantaz samobojstwem?

Przeciez w tym tekscie jest cala niedojrzala osobowosc jej autora?


ale on opuscil, poszedl sobie w jasna cholere.

Mial dosc chorej milosci.,
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
antoinette13



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 18:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wybacz Leni, że zaraziłam Cię dziś swym nastrojem. Pewnie gdybyśmy dziś się spotkały, razem lałybyśmy tony łez i wspominały.
Słowa tej piosenki, które przytoczyłaś jakos znajomo brzmia, choć myślę, że jej nie znam. jedyne co bardzo utkwiło to słowa aby zapomniec o tym co było.
Wiesz, gdy on mnie zeszmacił, pobił ja potrafiłam zeszmacić się jeszcze bardzij prosząc, aby mi wybaczył, błagając, abysmy zaczęli wszystko od nowa. Nie chciał, nie widział problemu i dalej mnie szmacił i pogardzał mną. czułam się maksymalnie upodlona, ale co tam-myslałam, trzeba ratować to nasze małzeństwo. A dziś to on prosi i błaga, żeby zapomieć o wszystkim co było złe. Zebrze, płacze i błaga, pisze, że jestem kobietą jego życia a wcześnie powiedział wprost, że kobiety swego życia jeszcze nie poznał. Nie pozwala mi wspominać tego, co złe. Nie mozna mi tego robić, bo teraz ON chce walczyć i walczy, ale to walka przeciwko mnie a nie dla nas. Ja walczyłam o niego, o nas o dzieci o szczęście a on??? Walczy przeciwko nam mówiąc, że walczy o nas. Przecież gdyby kochał, chciałby szczęścia dla nas, prawda? Poszedłby na terapię i nie niepokoił nas a po terapii przyszedłby, żeby udowodnić, że jest innym człowiekiem. A tak, tylko nas nęka. Moje życie i uczucia wciąż są sinusoidą. Tak samo, jak wtedy gdy byliśmy jeszcze razem. Dłigie dnie, czasem tygodnie nie odzywa się i ja się stabilizuję i gdy myślę, że dał sobie wreszcie spokój, znów coś napisze, jak jest mu źle, jak kocha bez pamięci albo napisze do sądu kolejnego paszkwila.
29 stycznia mieliśmy rocznicę naszego ślubu. Nie odezwał się. Czy tak robi mąż, który kocha swoją żonę? Od miesiaca słyszałam, że jest z siebie bardzo dumny, bo ma dla mnie cudny prezent i jest sam z siebie dumny, że stanął na wysokości zadania. Dzwonił do moich znajomych i pytał, czy imieniny mam w czerwcu czy w lipcu. Ale prezentu nie dostałam, bo mi powiedział, że czeka na mnie w naszym domu...
Nie chodziło mi o ten prezent, tylko właśnie o jego podejście. Po raz kolejny zaproponował coś na swoich wyłącznie warunkach a przecież małżeństwo to sztuka kompromisu a nie walki, czyje na wierchu prawda????
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Nie Lut 01, 2009 19:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

antosia, to upodlenie o ktorym piszesz znamy wszystkie.
Norma.
Antosiu, on postepuje sladem swoich emocji , popedow, instynktow.
To nie jest milosc.
To wrzaca lawa w kotle jego polsurowej, niedogotowanej osobowosci.

Nie zwrocilas uwagi na cos innego waznego w tej piosence.
W innym topiku pisalysmy ile krzywdy wyrzadzila nam pogon za Malym Ksieciem. Fascynacja bajka .
tekst tej piosenki oddaje nasze uczucia - uczucia ofiar: ale i jest wiernym odbiciem uczuc sprawcy w fazie tzw dobrej .
W gruncie rzeczy pieknie pokazuje to,ze i ofiara i sprawca czesto sa uwiklani w ten sam problem.
Przynajmnie wydaje mi sie, ze moge tak powieidziec o sobie.
Nie daje rady odejsc od jacusia tak jak bym chciala. Miewam odpaly , dzownie do niego,. i placze " nie opuswzzcaj mnie"
Choc to ja zaczelam droge zrywania tego malzenstwa.
I moj jacus trafnie powiedzial" co ty robisz? ofiara blaga sprawce aby do niej wrocil i dalej nia poniewierał?"
i dokładnie tak jest.
Ofiara blaga sprawce:
dlaczego?
bo jest osobowoscia zalezna, bo smiertelnie boi sie byc sama.

Wczoraj mialam dziwna przygodce- rozmowe.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group