Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Transformacja
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Czw Kwi 26, 2012 10:57    Temat postu: Transformacja Odpowiedz z cytatem

Wcześniej pisałam w wątku "Codzienność z psychopatą, szykowanie się do odejścia".
Szykowałam się szykowałam no i w końcu udało mi się od tego toksycznego związku odciąć.
Nie chcę dalej pisać w w/w wątku, bo tytuł mi już nie pasuje Smile

Proponuję, aby wpisywać tutaj wszystkie sposoby, tricki, przemyślenia, które ułatwiają nam nowe życie po przebytej traumie i definiowanie siebie na nowo.

Na początek trochę optymizmu i lista korzyści wynikających z zerwania tych chorych więzów - stronka, w której się zakochałam:

http://mojedwieglowy.blogspot.com/p/profity-neofity.html

http://mojedwieglowy.blogspot.com/p/traktat-o-niegrzecznej-dziewczynce.html

Pozwolę sobie również zacytować w całości "Deklarację niepodległości" również pochodzącą z tej stronki http://mojedwieglowy.blogspot.com/p/deklaracja-niepodlegosci.html

Będę się tego trzymać już do końca życia:

Cytat:

DEKLARACJA NIEPODLEGŁOŚCI

1. Jestem dla siebie najważniejszą osobą do kochania. Jeśli opieram swoje życie na miłości kogoś innego i on może mi to w każdej chwili zabrać, to znaczy, że jestem niewolnicą A NIĄ NIE JESTEM.

2. Im bardziej niezależna i zdrowa będę ja, tym zdrowsze będą moje związki z ludźmi.

3. Nigdy więcej nie pozwolę sobie samej na poświęcanie większej ilości czasu i zaangażowania na kogokolwiek innego niż na mnie samą.

4. Moje odczucia są ważne i jeśli komuś nie odpowiadają, to nie musi ani się na to godzić ani z tym żyć. To też jego wybór.

5. Jestem ofiarna, ale już wiem, że są granice ofiarności i dawania, które, jeśli ktoś je we mnie przesuwa, powodują, że staje się tym kimś a nie sobą.

6. Będę uczyć się nowych – pozytywnych znaczeń słowa egoizm. Zdrowy egoizm nie rani innych, nie odbiera im godności, nie rujnuje związków.

7. Nie będę dopuszczała się zdrady wobec samej siebie, pozwalając na stosowaną wobec mnie agresję, zaborczość, impulsywność i nieuczciwość, które mają na celu podporządkowanie mnie komuś innemu.

8. Nie będę marnować swojego czasu na ludzi, którzy tego czasu nie mają dla mnie.

9. Nie będę angażować się uczuciowo w tych, którzy sami nie mają mi nic do zaoferowania.

10. Nikomu nie pozwolę realizować swoich swobód i wolności kosztem moich uczuć i mojego życia.

11. Nie będą rozwiązywać niczyich problemów, bo każdy potrafi to zrobić najlepiej za siebie (nie dotyczy osób chorych, dzieci i zwierząt).

12. Nie będę pomagać nikomu, kto o to wyraźnie nie poprosi (nie dotyczy osób chorych, dzieci i zwierząt).

13. Nie muszę się z niczym i nikim ścigać – nie muszę być lepsza, wystarczy, że będę sobą.

14. Nie będę niczemu oddawać się bez reszty.

15. Chcę mieć odwagę, żeby móc zmieniać rzeczy, które zmienić mogę, tolerancję, aby zaakceptować to, na co nie mam wpływu, oraz mądrość, abym mogła odróżnić jedno od drugiego.

16. Nie będę nikogo zmieniać i nie pozwolę zmieniać siebie.

17. Nieważna jest moja historia. Ważny jest moment uzyskania samoświadomości.

18. Zmienić mogę tylko siebie. Cud mojej miłości do innych nie zmieni ich. Cud mojej miłości do mnie zmieni wszystko.

19. Wybaczam sobie błędy, które popełniłam w przeszłości i uwalniam się od związanych z nimi złych emocji. Mam prawo popełniać błędy i nie czuć się przez to głupia lub gorsza.


Pozdrawiam wszystkie forumowiczki i forumowiczów w okresie transformacji i nie tylko.
Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kalinka



Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 11

PostWysłany: Czw Kwi 26, 2012 11:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No nie wiem, dla mnie to takie bardzo amerykańskie, keep smiling jako pasujący do każdej sytuacji klucz do sukcesu. Tylko jak się ma takie na przykład "Jestem dla siebie najważniejszą osobą do kochania" czy "Nigdy więcej nie pozwolę sobie samej na poświęcanie większej ilości czasu i zaangażowania na kogokolwiek innego niż na mnie samą" do takiego przykładowo małego dziecka, które siłą rzeczy angażuje czas i uczucia bardziej niż własna osoba?

Ale jako element procesu transformacji i motto na chwilę chyba może być...


Ostatnio zmieniony przez Kalinka dnia Czw Kwi 26, 2012 11:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kalinka



Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 11

PostWysłany: Czw Kwi 26, 2012 11:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ale nie odbierz tego jako krytyki, samo mi tak wyszło Smile
Po prostu mam alergię na "proste zasady upraszczające życie", bo potem się okazuje, ze właściwie to się średnio sprawdzają i trudno je zastosować w praktyce.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Kwi 26, 2012 11:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

8. Nie będę marnować swojego czasu na ludzi, którzy tego czasu nie mają dla mnie.

9. Nie będę angażować się uczuciowo w tych, którzy sami nie mają mi nic do zaoferowania.

10. Nikomu nie pozwolę realizować swoich swobód i wolności kosztem moich uczuć i mojego życia.

11. Nie będą rozwiązywać niczyich problemów, bo każdy potrafi to zrobić najlepiej za siebie (nie dotyczy osób chorych, dzieci i zwierząt).

12. Nie będę pomagać nikomu, kto o to wyraźnie nie poprosi (nie dotyczy osób chorych, dzieci i zwierząt).

13. Nie muszę się z niczym i nikim ścigać – nie muszę być lepsza, wystarczy, że będę sobą.

.. podoba mi sie. bardzo.

Kilka tygodni temu siedzac w parku z nudow zaczelam rozwiazywac jakis test osobowosci w gazecie.. i przylapalam siebie ze.. cos sie zmienilo. Kazdy rozwiazywal w zyciu dziesiatki takich testow i zna swoje odpowiedzi.. .. ręka nawykowo kierowala sie aby zakreslic odpowiedz np a.. i nagle olsnienie.. nie.. ja tak nie mysle.. ja mysle "d"
cos sie zmienilo.. ja sie zmienilam.

Wcielam / samo sie wciela/ zacytowane wyzej punkty.. ale powiem, ze za to tez sie placi.. ,trzeba nauczyc sie rezygnowac.. zalezy mi na czyms, na kims, l;ecz widze, ze to nie tak.. to cos / ktos wymaga odemnie zastosowania dokladnie tych zabiegow z ktorymi JA walcze. Zapala sie lampka.. i trzeba zrezygnowac z dalszych staran o to cos czy kogos.
Zaczynam dochodzic do momentu kiedy dostrzegam,ze jest akcja i reakcja.. spotykamy na swojej drodze ludzi ktorzy subtelnie " wymuszaja " na nas okreslone strategie.w konsekwencji dla nas szkodliwe o czym dowiadujemy sie z a pozno. . spotykamy tez ludzi , ktorzy nie stosuja takich strategii.
Sztuka jest umiec rozpoznac te manipulacje - ale zeby umiec ja rozpoznac - trzeba poznac siebie.

Panda.. nie idz w hurra optymizm.. poczatek jest dobry.,. ale przyjda jeszcze chwile zalamania, naglych zwrotow.. nie ma latwo.. w ciagu miesiaca nie mozna zmienic iilus tam lat siebie takiej czy owakiej..
zmiana raczej nastepuje dopiero wtedy kiedy zaczynasz odczuwac pierwsze korzysci z nowego JA..kiedy wyraznie zauwazysz ze zrobilas cos "inaczej niz zawsze" i efekt byl lepszy niz oczekiwalas.. a wiec czas.. potzrzeba duzo czasu i nowych doswiadczen Teoria wazna jest bardzo lecz musi byc podparta praktyka.
ps.. na poczatek przestan sie na mnie rzucac. sprobuj zaufac , zalozyc,ze nie jest moja intencja ciebie urazic , obrazic, zdolowac , zdewaluowac itd.. bo po co mialabym sobie zadawac trud dyskutowania z toba juz od miesiaca..
dalas mi juz kilka powodow skaczac mi do oczu aby zakonczyc te rozmowe..
- czasem trzeba cos powiedzec mocno, czasem trzeba uszczypnac aby druga strona poczula..
tak bylo.., no..
zaciekawilas mnie, lubie dziewczyny z ksiezycem we wlosach.. moze troche tesknie za soba sama sprzed lat.. jestes tworcza.. ja tez sie od ciebie ucze..
..
przygladaj sie tym slowom ktore wywoluja u ciebie zlosc i chec odwetu..
- tam czasto tkwi wyparty problem.

co do zwierzat strzelilas kula w plot . Mam za soba wieloletnie doswiadczenie ataku milosci do zwierzat Dopeiro od 2 lat moge na 100% powiedzec : lubie zwierzeta. , ale nie az tak aby zajmowaly a chocby 1/10000000 mojego czasu i umyslu. Mniejsza o ilosc zer.. chodzi o pewne juz stwierdzenie,ze zwierzetami zaslonilam swoje problemy i swoja pustke ..
kiedy po terapiach i rozwodzie doszlam do siebie w sensie dotarlam do siebie i swoich potrzeb - nie przestalam kochac zwierzat ale dostrzeglam tez milion innych waznych spraw ktore warto byloby dotknac skosztowac.. , poprobowac w nich swoich sil..
to tak dziala..

...........
Nie będę pomagać nikomu, kto o to wyraźnie nie poprosi (nie dotyczy osób chorych, dzieci i zwierząt).

Nie będę angażować się uczuciowo w tych, którzy sami nie mają mi nic do zaoferowania.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Czw Kwi 26, 2012 12:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Smile
Tak, zdaję sobie sprawę, że w wychodzeniu z toksycznego związku przechodzę aktualnie sama ze sobą fazę pt "miesiąc miodowy".
Tak jak w wychodzeniu z choroby alkoholowej, analogicznie przypuszczam, że mogą być następujące fazy:
1. Odwrót (odfajkowane);
2. Miesiąc miodowy - okres pełen euforii i optymizmu;
3. Mur - spadek energii i pewności siebie;
4. Przystosowanie - wraca wiara we własne możliwości, niebezpieczeństwo nadmiernej pewności siebie i przerwania procesu;
5. Rozwiązania - dalszy rozwój intelektualny i duchowy, umacnianie trzeźwości.
Więcej pewnie dowiem się pracując z psychologiem. Będę pisać. Piszmy może też o tym, co nam sprawia trudności.
Jednak podoba mi się, że na początek jest taka dawka optymizmu, wyobrażacie sobie zaczynać np. od fazy "mur"? Wink Byłoby znacznie trudniej. Tym bardziej, że jestem skazana na przypadkowe spotykanie go na ulicach naszego osiedla jak np. dzisiaj. Jeszcze kilka miesięcy temu przeżywałabym to, teraz odwróciłam głowę w drugą stronę i nawet nie powiedziałam "cześć".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Czw Kwi 26, 2012 18:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję Marto, że byłaś ze mną w tych najtrudniejszych chwilach, mimo wszystko. Bardzo mi pomogłaś. Do tej pory wstydzę się głupot, które nawypisywałam po tramalu i piwie Embarassed ale chyba przeprosiny zostały przyjęte mam nadzieję? (proszę)

Jeszcze kilka słów wyjaśnienia odnośnie zwierzaków. Nie jestem jakimś "zbieraczem" czy Violettą Villas, raczej chęć niesienia im pomocy wypływa naturalnie z obranego sposobu życia. Wielu moich znajomych wegan czy wegetarian działających w organizacjach na rzecz zwierząt pomaga im, a mają w większości bardzo udane życie rodzinne bądź też spełniają się jako single. Wcześniej nie chciałam o tym pisać z obawy przed byciem rozpoznaną, ale nie sądzę, aby ktokolwiek z nich miał kiedykolwiek potrzebę trafienia na to forum. Nie wiem, być może niejedzenie zwierząt jeszcze bardziej uwrażliwia na ich los i dla wielu wegetarian niesienie pomocy zwierzakom jest po prostu tak naturalne jak mycie zębów.

Oczywiście, o wiele łatwiej by mi było teraz żyć bez kota w sypialni (musiałam go odizolować od pozostałych, bo chciały go pogryźć), szczególnie teraz, gdy nie mogę dźwigać żwiru, ale wychodzę z założenia, że "bierzesz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś".
Moim celem jest znalezienie mu dobrego domu i na razie faktycznie nie będę miała możliwości pomocy innym zwierzakom, bo muszę i chcę zająć się sobą.
A nudno nie będzie: nowa praca (na razie rozsyłam CV), terapia, rehabilitacja, basen.
Mam nadzieję, że bez psychofagowego terroru w domu uda mi się znieść o wiele lepiej stres pracy w korporacji niż poprzednio.
Wbrew pozorom obecność tego kotka w pewnym sensie też mi pomogła: zamiast myśleć o psychofagu zaopiekowałam się nim.
Rozumiem już co chciałaś mi napisać i jednocześnie zapewniam, że nie jest to działanie zastępcze i że ciąg dalszy transformacji nastąpi Smile

Tymczasem tę falę optymizmu i radości z odzyskania kontroli nad własnym życiem przeznaczę na załatwienie spraw najtrudniejszych.

Pozdrawiam ciepło.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Pią Kwi 27, 2012 8:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jasne,ze przeprosiny przyjete.
Panda.. sniloa mi sie ta deklaracja niepodleglosci.

Po jej przeczytaniu poczulam sie parszywie.
Jakby ktos mnie znal i spokojnie w punktach wypisal moje bledy z okresu przed..
bardzo mi pomoglas ta deklaarcja uporzadkowac kilka problemow
Uzmyslowilam sobie znow ogromna sile wychowania, tj wpojonych przekonan..

pierwszy z brzegu przyklad.
"
3. Nigdy więcej nie pozwolę sobie samej na poświęcanie większej ilości czasu i zaangażowania na kogokolwiek innego niż na mnie samą.

ha, ha.. pierwszy przyklad.. - trzeba pomagac, trzeba czasem zrezygnowac ze swojego dobra dla dobra innej osoby / grupy, trzeba byc zaangazowanym itd.. tak przynajmniej mnie wychowano i w domu i w szkole.

z drugiej strony.. jak sie wczytalam po raz setny w ten tekst.. mialam wrazenie,ze jest to manifest psychopaty., zimnego emocjonalnie egocetryka.
Najbardziej jako kobiete rozwalil mnie punkt :
Jestem dla siebie najważniejszą osobą do kochania. Jeśli opieram swoje życie na miłości kogoś innego i on może mi to w każdej chwili zabrać, to znaczy, że jestem niewolnicą A NIĄ NIE JESTEM.

rany- to do milosci tez trzeba pragmatycznie: z kalkulatorem?

wiesz, mysle,ze tekst tej deklaracji - jesli wpadnie w rece osoby nieprzygotowanej , moze narobic duzo zlego..
jednym slowem - czlowieczenstwa nie da sie ujac w punktach.

ale dzis cos przeczytalam w gazecie
TytuŁ:
"Posel X uwaza ze wybory do Sejmu byly sfalszowane."

"Posel X nie podaje reki poslowi Y a wiec kwestionuje legalnosc jego wyboru na posla RP, tym samym kwestionuje waznosc wyborow do sejmu czym stwierdza, ze byly one sfalszowane. "

logika..

co trzeba miec w mozgu aby snuc takie teorie ? czy to juz paranoja? czy zbyt pilny uczen logiki z glupia lepetyną?
mysle,ze raczej swiadome oglupianie czytelnikow. Notka kierowana jest do ludzi z cechami paranoidalnymi. Oni to kupia. I tak tworza sie mgly, brzozy i hele..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Pią Kwi 27, 2012 13:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ech, myślę, że gdybyśmy wszyscy mieli taką deklarację zakodowaną od dzieciństwa i stosowali ją w życiu - nie raniąc innych - z automatu to nie byłoby nas tutaj.
Mnie najbardziej ruszyły punkty 3, 9 i 10. Straconego czasu (i pieniędzy) nie da się już odzyskać. Pomyśleć, że ostatnio PF wysłał mi @, że oprócz kwestii finansowych to ja "właściwie w ogóle mu nie pomogłam".
Heh, prawie trzy lata ciągłych finansowych strat, ciekawe gdzie byłabym teraz, gdyby nie one i gdybym miała w sobie ten zdrowy egoizm.
No ale trudno. Jesteśmy tu teraz. Życie toczy się dalej. Skoro jeszcze jesteśmy widocznie ma to sens. Nie zamierzam płakać nad rozlanym mlekiem (podoba mi się punkt 19, daje ulgę) ani obwiniać się. Było jak było, ważne co zrobię teraz.
Deklarację pisała osoba w podobnej sytuacji i z podobnymi deficytami. Dlatego uważam, że to taka deklaracja dla wszystkich zranionych, psychopaci nie muszą się martwić o żadne tego typu stwierdzenia, bo nie mają problemu z kierowaniem się w życiu tylko i wyłącznie własną wygodą i pozostaną toksykami niezależnie od tego czy przeczytają tę deklarację czy nie, tak sądzę.

A z kalkulatorem do miłości? Poniekąd tak. Te wszystkie związki psychopatyczne zaczynały się i rozkręcały zawsze zbyt szybko, nie miałam czasu tak naprawdę poznać tej drugiej osoby zanim zapełniała we mnie ten głód miłości. A przecież trzeba się najpierw dobrze poznać, zobaczyć czy ta osoba, jej poglądy na życie i postawy nam odpowiadają, czy umie być przyjacielem, czy oprócz brania ma też i coś do zaoferowania mi jako drugiemu człowiekowi, czy ma chęć pracować czy tylko prześlizgnąć się przez życie na cudzych plecach. Przecież wspólne życie nie polega na wklejaniu ładnych zdjęć do albumu.

Tak więc uważam, że nie ma co się dołować. Mogło być znacznie gorzej. Mogłam się np. urodzić bez ręki lub nogi albo mieć chore nerki jak wielu ludzi i jeździć na dializy. Mogłam też stać się kaleką po którymś tam z kolei pchnięciu na ścianę i zaczynać nowe życie na wózku inwalidzkim, ale na szczęście tak się nie stało.

Dziękuję ci losie za to co mi dałeś, za to, co mi zabrałeś i za to, czego mi oszczędziłeś.

Będzie dobrze Smile

U mnie już wszystko takie spokojne, sąsiedzi odpowiadają na "dzień dobry", nie boję się już pukania do drzwi, mieszkanie czyściutkie, dziury zagipsowane, farba, którą zamaluję ostatnie ślady po psychopacie uśmiecha się do mnie z przedpokoju, posadziłam nawet kwiatki na balkonie, żeby było inaczej niż do tej pory Smile

O, a na temat polityki odpowiem słowami taksówkarza, który kilka tyg temu w niedzielę woził mnie od przychodni do przychodni, bo bez zastrzyku nie mogłam chodzić, a w żadnej nie chcieli mi go w niedzielę zrobić:
- Pani pozwoli, że na temat służby zdrowia się nie wypowiem, bo dostanę udaru albo wylewu.
Smile
Mnie najbardziej wkurza wprowadzenie do Polski żywności modyfikowanej genetycznie (GMO). I tak warzywa są już nienaturalnie duże i bez smaku, a będzie jeszcze gorzej niestety. No ale ci na wysokich stołkach kupią sobie 5 razy droższe bez problemu w sklepie ekologicznym, więc co się będą przejmowali...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Sob Kwi 28, 2012 13:05    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uaktualnienie: w początkowym okresie transformacji zawieszam czasowo telefoniczne kontaktowanie się z mamą.
Przykład z dnia wczorajszego: kupiłam sobie płaskie czółenka do pracy i wysłałam mamie zdjęcie.
Po 10 minutach miałam awanturę pt. "chodzisz jak łach, lump, ostatni kloszard, dlaczego nie zaczniesz w końcu nosić butów na obcasach".
Halo, tu planeta ziemia do mojej matki: twoja jedyna córka właśnie cudem uniknęła operacji kręgosłupa i czeka ją długotrwała rehabilitacja i prawdopodobnie nigdy nie będzie mogła chodzić na obcasach, a w ogóle to cieszy się, że już od niedawna w ogóle może chodzić!
- Tak, ale inne dziewczyny noszą szpilki i bla bla bla....
Powiedziałam: stop! Nie życzę sobie tego typu rozmów. Nie posłuchała, więc po prostu się rozłączyłam.
W sumie czego innego można się spodziewać po kobiecie, która w ciąży paliła paczkę Carmenów dziennie... I nie mówię tu o jakiejś analfabetce z buszu, która mogłaby nie wiedzieć jakie są skutki palenia w ciąży, ale o pani magister filolog, której bachor nie będzie przecież odbierał tej przyjemności jaką jest palenie papierosów. Już wtedy byłam bardzo dla niej "ważna".
No ale nadzieja na miłość rodzicielską umiera ostatnia... O "słodka" naiwności!
Jak dobrze, że jest to forum.
Miłego dnia wszystkim życzę Smile

PS: Przed nami dłuuuugi weekend. Po wyeliminowaniu z mojego otoczenia wszystkich toksyków (w tym "przyjaciółki", która nie może oddać mi pieniędzy pożyczonych ponad już rok temu, ale stać ją na zagraniczne wojaże), coś niewielu ludzi w realnym świecie zostało wokół mnie. Ze starymi znajomymi nie odnowiłam jeszcze kontaktów, a ci, z którymi odnowiłam - wyjeżdżają. Dlatego wpadł mi do głowy pomysł, aby wybrać się jutro na miting DDA w Warszawie.
Może ktoś z tego forum jest chętny, aby się dołączyć? Smile Na takim mitingu nigdy nie byłam, poniżej link do listy:
http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=77&Itemid=53
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Sob Kwi 28, 2012 20:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mialabym rade na Twoja mame, ale fakt- na szpilkach chodzic nie mozesz.
Znam ten bol.. jesli mam jakis kompleks to napewno jest to kompleks szpilek - z identycznego powodu.
Panda , ponierwaz ja nie moge pisac na pw.. mam do ciebie prosbe.
Napisz mi na pw jakie bralas leki i zabiegi na kregoslup... moze Twoj lekarz wymyslil cos czego moj jeszcze nie przerobil..
bo znow mnie zlapalo. Dziwne, kiedy jest mokro czuje sie swietnie, kiedy jest slonecznie moj kregoslup szaleje i jak tu cieszyc sie sloncem?
a z mama to jest tak.. nie wierz kobietom ktore zaprzeczaja..
Twojej mamie marzy sie reprezentacyjna corka ktora mozna pokazac..

oki,
leczy jakies swoje kompleksy..
ale ten kij ma dwa konce;
Miedzy matka a corka istnieje tez rywalizacja.. to sa kobiety , jednak dwie kobiety. Piekna elegancka efektowna corka staje sie zywym dowodem przemijania czasu matki.. nie wyciagaj z tego zbyt daleko idacych wnioskow.. nie ma to wplywu na milosc matki do corki, ale dla matki na podswiadomym poziomie wlasnej kobeicosci przyjemne nie jest.

Wole swoja corka pracujaca w ogrodzie w starych portkach i podkoszulku - czuje sie wowczas swobodnie, partnersko niz te sama corke w stroju wyjsciowym..- czuje sie wtedy przy niej jak wymiety zolty jesienny lisc.. a przeciez niikt inny tylko ja sama stroilam ja, pilnowalam aby miala dobre ciuchy, dobry gust.. Samo zycie. Taka kropla dumy i goryczy , ktora kiedys i dla ciebie kapnie. Jest szansa ze i Twoja mama zareaguje podobnie i .. bedziesz miala spokoj - przestanie nalegac na szpilki .

jesli czujesz ,ze potrzebujesz alkoholikow- idz.
ale masz alternatywe.. zrobic cos czego dawno nie robilas? moze koncert? moze teatr, moze wyjazd do krewnych na wsi? p 1maja.. moze pochod z SLD albo Kongres RP? / skoro jestes ateistka to politycznie masz tylko taki wybor/ Czy koniecznie MUSISZ krecic sie w orobice patologii? Mysle,ze nie musisz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Sob Kwi 28, 2012 21:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wysłałam Smile Życzę szybkiego powrotu do dobrej formy.

Z tą patologią masz rację, też o tym myślałam i stwierdziłam, że nie mam już ochoty na mitingi AA, tym bardziej, że na kilku ludziach tam też się sparzyłam, na Dorosłych Dzieciach Alkoholików nigdy nie byłam. Najbliżsi krewni są oddaleni o 460 km. Głupio mi też tak z łapanki namawiać po prawie trzech latach znajomych, z którymi tyle czasu się nie widziałam zaangażowana po uszy w związek z psychopatą i skutecznie izolowana... Chętnie poszłabym do teatru czy kina, ale - nie mam z kim. Chociaż nie, teraz przypomniało mi się, że mam fajną koleżankę - starszą panią, z którą łączy nas miłość do kotów i ona jedna chciała mi pomóc, gdy nie mogłam nic nosić. Oczywiście nie pozwoliłam, aby dźwigała. Jest duża różnica wieku, ale świetnie się nam rozmawia, spróbuję ją wyciągnąć z domu, choćby na spacer Smile
_________________
Szacunek do samego siebie jest kluczem do przetrwania i szczęścia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Kwi 29, 2012 10:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

o! starsza pani to dobry wybor.
1 moze tez jest samotna, moze tez nie ma z kim wyjsc a chcialaby
2. uczysz sie pokonywac niechec, dystans pokoleniowy uwarunkowane nienajlepszymi relacjami z matka, co pomoze ci w dojrzewaniu / oswojeniu zbyt dlugo trwajacego buntu
3. poprawi twoj wizerunek w miejscu zamieszkania
Dzieki za pw. Najwazniejsze ze pomoglo.
Milego.. ja wybieram sie dzis nad wode z psami.
Wlasnie cos zepsulam albo.. naprawilam.
Mam ogromny problem z wchodzeniem w relacje.. niesamowite wyczulenie na szukanie w innych cech PFa. wlasnie ukrocilam relacje w ktorej bylo kino wino spacer, itd.. ale zabraklo / moim zdaniem/ PFjednego zdania: "moze moglbym ci w czyms pomoc?" i za duzo bylo rozmowy -90% o nim.

9. Nie będę angażować się uczuciowo w tych, którzy sami nie mają mi nic do zaoferowania.

coz.. weekend spedze sama. smutne .. ale mimo to ciesze sie, ze jednak czegos nauczylam sie, ze zwiazek z PF i to co bylo po nim otworzyl mi oczy i nauczyl widziec zagrozenia tkwiace w innych ludziach oraz ze bardzo potrzebujac ludzi potrafie powiedziec : NIE osobom ktore uznam za zagrazajace .
Dostaje alergii sluchajac jak PF uzywa tych charakterystycznych dla PF ow zwrotow: kiedys, mozliwe, byc moze w najblizszym czasie, pozniej, nie teraz, zobaczymy .. kiedy spotykam takiego " potencjalnego " u ktorego wszystko jest obietnica a nie realizacja tu i teraz. - To specyficzne niedookreslenie., to " tak , ale" Rozszarpalabym - Slucham i czuje jak wzbiera we mnie furia i niechec . Stawiam jasne granice. PF znika. W sumie oni sa prosci jak drozdze. Sztuka jest tylko umiec ich rozpoznac. Moj PF mawial: " glupote trzeba niszczyc" - kiedy ktos jest naiwny i glupi to jest to jego wina i nie nalezy mu wspolczuc poniewaz jest glupi a glupota zasluguje tylko na zniszczenie. " Sluchalam tych slow milion razy.. kompletnie nie rozumiejac ich znaczenia. Nie rozumiejac ze wypowiadajac takie zdania PF jest szczery do bolu.. . PFy zeruja na glupocie, na naiwnosci, na zludzeniach drugiej osoby, na ich pazernosci/ deficytach emocjonalnych czy materialnych - tak, tak..
zobacz.. ofiara pozwala sie zle traktowac.. a wiec - kombinuje PF - mam cos czego ona chce i chce tego za kazda cene. PF nie musi wiedziec co to konkretnie jest ale juz wie ze COS jest ! A wiec zatanczymy sobie z nia.- mysli PF- a tego czego chce nie dostanie, bo .. nic nie dostanie" .
Spojrz.. zarzucisz cos takiemu rozumowaniu? jest sluszne!
niesluszne jest kolejne zdanie / a co a tym idzie decyzja PFa/ - zdrowy czlowiek po prostu konczy taka relacje a PF ja własnie zaczyna. !!!!

Spojrz.. czytamy tutaj tak wiele historii. z czasem przy odrobinie wiedzy szybko daje sie wylapac prawdziwe motywy i intencje ofiary. Ofiara jest autentyczna w swoim cierpieniu ale nieswiadoma,ze bierze udzial w grze, ktora ona sama zainicjowala chcac zabrac drugiej osobie cos co bylo jej wlasnoscia, jej dobrem osobistym.. Lecz nie chodzi tu tylko o dobra materialne .
Jedni na to nie pozwalaja. Inni pozwalaja z gory wiedzac, ze tworza w ten sposob uklad kontrolujacy i przyszla ofiare.
KOlejne czesto wypowiadane zdanie sprawcow: " ja sie tylko bronilem"

- w powiazaniu ze swiadomsocia PFa ze ofiara CZEGOS od niego chce i to az tak bardzo.. ze pozwoli sie zeszmacic.. staje sie ono tez zrozumiale..
PF atakujac broni tego swojego dobra pozadanego przez ofiare.

Czy dotarlas juz do uswiadamiania sobie czego chcialas od swojego PFa?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Nie Kwi 29, 2012 13:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lepiej samemu niż w złym towarzystwie Smile
Pozbyłam się nawet fałszywej przyjaciółki, choć było to dla mnie bolesne zauważyć, że niejeden PF siedział mi tyle czasu na plecach... Że tak się okłamywałam, aby nie być samotną a jednocześnie nic nie zmieniać i nie ruszyć tyłka w celu poznania tych "normalnych" ludzi, ech.

Oj, Marto, Twoje pytanie prawie wyrwało mnie z kapci, faktycznie to działa jak terapia grupowa - bezcenne. Chciałam napisać jak to mi jest dobrze i błogo, nie musieć rano biec do sklepu po śniadanie, bo PF wszystko wyżarł w nocy, a tu proszę: jest i pomidorek, i sałata i jajka - można zjeść cudowne śniadanko w spokoju na balkonie popijając kawkę i snując plany jak to moje życie będzie się teraz wspaniale układało... Ba, wysypiam się, bo nikt nie budzi mnie w celu inwigilacji typu "kogo do cholery masz zapisanego w telefonie jako Q" A tu TAKIE pytanie Smile Cholera, przyznam, że wzbudziło ono we mnie jakąś za nim nieracjonalną tęsknotę (oddalam ją). Dziękuję Ci za nie.

Więc zastanowiłam się szczerze przed sobą samą nad odpowiedzią i przyznam, że wnioski trochę mi się nie spodobały.
Bo oczywiste, że chciałam szalonej bezwarunkowej miłości, stuprocentowego zrozumienia (a kto lepiej mnie zrozumie niż drugi taki egzemplarz wychowany w patologii).
Ale jest też drugie dno, które dotarło do mnie teraz.
To faktycznie mogła być część buntu - nigdy nie chciałam żyć tak jak moi rodzice (emocjonalny chłód, zero okazywania uczuć, zero seksu czy nawet międzyludzkich dialogów - nie licząc wzajemnych wyrzutów i dzikich awantur, przykładny zapracowany biznesmen z kochanką na boku, mama zatopiona w serialach, ukrywany alkoholizm - nie zasną bez kilku głębszych codziennie wieczorem, ale do pracy przecież wstają, więc w czym problem, a że agresja po alkoholu i kłótnie? A tam, zawsze były).

Mama zawsze chciała, żebym "już ułożyła sobie życie" przy boku jakiegoś porządnego biznesmena (moja interpretacja: łysiejącego nudziarza z brzuchem i włosami na klacie, małomównego pracoholika zasiadającego wieczorem przed TV w śmierdzących kapciach) i miała dzieci, które mogłabym jej podrzucać na weekendy (przyznam, że ten pomysł akurat wywołał we mnie panikę, bo wiem, co ja przeszłam w dzieciństwie, ale może swoich wnuczków by nie tłukli i nie znęcali się nad nimi psychicznie? hmmm).

No to zrobiłam na odwrót i weszłam w związek z bezrobotnym facetem dużo młodszym od siebie.
No bo nic tak mi nie robi dobrze na ego jak młodszy facet. Koleżanki rodzą dzieci, starzeją się, deformują im się ciała, a ja proszę: mnie czas się nie ima, świetnie się bawię u boku młodszego przystojniaka, który na dodatek szaleje z miłości i zazdrości o mnie. Może nie jest standardowo, ale na pewno nie jest nudno! Poza tym skoro młodszy, to nie da rady skrzywdzić. A jeszcze gdy znajomi mówili, że w ogóle nie widać po nas różnicy wieku ani w wyglądzie ani w zachowaniu - byłam w siódmym niebie. Proszę bardzo, żywy dowód na to, że się nie starzeję jak wszyscy, mimo niezdrowego czasem trybu życia pochłaniam przecież mnóstwo warzyw i nawet nie muszę biegać do kosmetyczki, włala! Niestety zapłaciłam za to dużą cenę. Ostateczny moment otrzeźwienia przyszedł w momencie, w którym dzielnicowy pokazał mi napisany przez sąsiadów projekt wniosku do sądu o eksmisję ze względu na ciągłe awantury.

Myślę, że ja nie chciałam dorosnąć i stać się kobietą. W szczególności taką jak moja mama. I nie chciałam się zestarzeć, tak jakby bycie kobietą równało się starości. Chciałam przedłużać sobie w nieskończoność okres beztroskiej młodości. A że nienormalne już od dzieciństwa było dla mnie normalne i że w warunkach stresu i awantur odnajduję się jak w wodzie ryba - udało mi się tak funkcjonować na krawędzi przez prawie trzy lata. Ale mam wewnętrzne przekonania - na poziomie czternastolatki wręcz, szok. Jak to zrobić? Jak dorosnąć, a jednocześnie nie stać się zgorzkniałą i nie pogrążyć się w depresji na tle prozy życia codziennego? Masz rację, przyda mi się jakiś wzorzec kobiety, który mogłabym zaakceptować i do którego mogłabym dążyć może na początek, hmm.
_________________
Szacunek do samego siebie jest kluczem do przetrwania i szczęścia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Kwi 29, 2012 17:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wybieram trudny obiekt z nadzieja, ze mnie pokocha.. ? ha, ha.. tez dotarlam do zblizonego wniossku.. szukalam tatusia a nie faceta rownoprawnego partnera triudnodostepnego faceta aby tym razem postarac sie lepiej... to 100% zrozumienie , ta symbioza.. ojejej.. dzis przerazaja mnie mysli o swojej glupocie. Pozniej pojelam ze to tylko czesc prawdy.. w koncu kandydatow na tatusiow bylo wielu a ja uparlam sie na tego jednego..musial wiec miec cos jeszcze.. a tak naprawde zrozumialam calosc dopiero kiedy nagle go zabraklo, na pomoc nie przyszedl nikt - zero kolejnego ratownika- i trzeba bylo nagle skokowo wydoroslec.
Lecz zanim nastapil wzrost popadlam w regres , cofnelam sie do stanu 7 latki.. i dzieki kumatym kolezankom z tego forum dostrzeglam ten stan.
Podejrzewam,ze jesliby wowczas pojawil sie ratownik / manipulant bo kazdy ratownik jest manipulantem/ - utonelabym, zatrzymalabym sie na tym stanie totalnej bezradnosci i zerowej zdolnosci do podejmowania kluczowych decyzji.
Pytasz jak wydoroslec?
Albo poprzez traume albo poprzez wiedze i gigantyczna prace nad soba.
Ja dostalam full serwis i traume i wiedze.
Mialam okres.. to moze ciebie zainteresuje.. wyszlam juz z fazy szoku i ekstatycznej radosci ze odzyskalam siebie , / ty jestes teraz blisko tej fazy/
i mialam problem z odroznianiem co jest prawidlowe a co nie. TY tez o tym piszesz... glowe juz mialam nabita teoria lecz praktyka wychodzila nedznie.
Juz o tym pisalam ale przeoczylas..
przez prawie rok nie zaplacilam ani jednego rachunku.. narazajac sie na oczywiste konsekwencje. Dowcip lezy w tym,ze mialam pieniadze!!!
Kto nie przezyl sytuacji kiedy pojawiaja sie wierzyciele firmy windykacyjne walenia do drzwi,. wylaczania mediow, dziesiatki wezwan do zaplaty- ten nie zrozumie ogromu strachu, paniki jakie wowczas sie przezywa.
Ja wybralam ten lek, te panike. zapadlam w letarg psychiczny i fizyczny-- byle tylko..

no wlasnie.. byle nie wydoroslec. Taki ksztalt przybral moj opor, moj bunt przeciwko wzieciu za siebie odpowiedzialnosci.za siebie i swoje zycie.
Jest to o tyle dziwne,ze nigdy nie bylam na utrzymaniu faceta, ze mialam taki naturalny dar odkrywania gdzie leza konfitury i potrafilam zarobic ot tak bez wiekszego wysilku, / majatku sie nie dorobilam bo mnie to nie interesowalo, potrzebowalam, zarobilam i finito, wielkich potrzeb nie mialam. Od rachunkow i spraw waznych byl facet.. nawet PF byl od rachunkow choc to ja zarabialam.
Kilka razy slyszalam zarzut : bo dla ciebie to sa duperele, ty takimi dupsami zajmowac sie nie bedziesz. od tego masz innych" Na co ja szczerze potakiwalam.. nie widzac w tym niczego niewlasciwego. Rachunki placic trzeba, naleze do ludzi solidnych finansowo,- ale na boga.. dlaczego to ja mam sie martwic czy czynsz czy gaz zaplacony!

taka byla moja uroda i wlasciwie nie byl to nigdy problem , bo zarobione pieniadze wkladalam w rodzine, wiec i w te oplaty. tyle,ze zwolnilam siebie od ich pilnowania.
..
Kiedy zostalam sama- okazalo sie,ze to nie jest fanaberia.. - dokladnie ta moja cecha - brama- okazala sie kluczowa.
Nie i juz. Rozum mowil zaplac, sa pieniadze- a w srodku cos blokowalo, cos czekalo. na cos.. nie i juz.. taka niezgoda na podjecie tej roli. Bunt.
Kiedy Maszy udalo sie mnie przekonac abym zaplacila choc 1 rachunek.. wyjela go z szuflady, otworzyla koperte i przeczytala../ bo ja ich nawet nie czytalam/ zrobila przelew..
potem byl drugi trzeci.. i nagle cos sie stalo.. poszlam jak burza. Dzis rachunki sa nr 1 do zaplacenia. lecz nie chodzi o rachunki..
chodzi o to,ze kiedy przelamalam opor i poczulam sie odpowiedzialna za te rachunki=--wczesniej zarabialam bo .. zarabialam.. pracowalam wiec mi placili- szybko zaczelam postrzegac zycie inaczej.. zaczelam rozumiec ze musze zarobic na rachunki. Ze aby zarobic musze ulozyc relacje z ludzmi, inaczej niz dotychczas.. ze musze znalezc innych ludzi.. bo ci ktorzy s a obok, nie gwarantuja mi ew pomocy , wsparcia wspolpracy.. ze zgroza zauwazylam,ze w moim otoczeniu sa sami porabancy , PFy i ze ja takich wybieralam , z takimi sie dogadywalam!
Odkrywalam,ze zmieniaja sie moje preferencje, potrzeby, zainteresowania.. w poznawanych ludziach szukalam juz calkiem innych cech niz uprzednio..

Dodam ze nie mialam pojecia ze klucz u mnie tkwil w tym moim demonstracyjnym, pozornie zartobliwym pas wobec rachunkow.. a tkwil. Logiczne- za boga ojca nie chcialam wziac na siebie odpowiedzialnosci za moj byt fizyczny., za swoje bezpieczenstwo bytowe.
I nie mialam o tym pojecia. Podobnie jak nie mialam pojecia,ze potrafie sama zarobic na siebie !. O wlasnych funkcjach i dojrzalosci psychicznej nie wspomne- bo byly zerowe.. cos w stylu mam 3 latka , 3,5 siegam glowa ponad stol.. a przeciez wydawalam sie sobie taka duza i madra .. ba , przemadrzala..
Mysle,ze kazdy ma taka czy inna brame .. lęk ktory blokuje..
ale trzeba go odnalezc.. jak? ba!
dalej sie ucze.. bardzo wyraznie widze jak duzo mi brakuje..
Moze przez " zrob to czego robic nie chcesz , przed czym sie bronisz , wobec czego znalazlas 100 racjonalnych uzasadnien aby tego nie robic. A moze przypadek sprawi ze sama odkryjesz.. ze to cos samo wyjdzie..

a.. zdalam sobie sprawe ze ten sam lek przed wzieciem odpowiedzialnosci za swoje bezpieczenstwo bytowe sprawilo ze stanelam w miejscu. Materialnie. Przyjelam poze , fasade abnegatki.. / jak Ty !!! / zadowalajacej sie byle czym.. podczas gdy obok kolezanki robily kariere, budowaly domy, kupowaly coraz lepsze auta itd..
dzis odwrotnie-- mam ogromny glod pieniadza i materializowania go w dobra trwale. Jakbym juz wiedziala po co sie zarabia., po co pracuje.
Wczesniej byla to forma zabawy - zechce mi sie albo nie? podoba albo nie ? moge darmo, czemu nie ? Zabawa? oj.. ciezko bylo udawac dorosla..za ciezko. Przeciez czulam,ze jestem jakby inna.. Nauczylam sie wiec humoryzowac, podchodzic do zycia pol zartem pol serio.. , tak troche na niby.. roztaczalam lekkosc bytu , wdziek i esprit czyhajac na jeleni ktorzy dadza sie na te maske zlapac.. a w srodku bylam bardzo smutna i samotna.. i tak bardzo potrzebowalam opowiedziec, pokazac siebie prawdziwa - jak sadzilam.
Mylilam sie- zadna z tych rol nie byla mna.- byly polowa mnie , polowa oddzielona od drugiej polowki. J a bylam wpadkowa obu.. lecz nie bylo wypadkowej bo obie polowki dzialały niezaleznie. .
nadal pisze.. wciaz szukam..
masz racje.. to forum potrafi byc magiczne.. znam wiecej osob ktore odkryly siebie dzieki rozmowom na tym forum. Ale trzeba chciec. Ty chcesz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Kwi 29, 2012 18:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dlaczego mam odczucie ze w poscie wyzej opisalam PFa ? a przeciez pisalam o sobie..
coraz czesciej mam wrazenie,ze nim bylam..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group