Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jaka powinna byc miłość?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Mar 13, 2009 13:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

w3 normalnych warunkach - zdrowy przekaz o tym jak wygląda prawdziwa miłość dostajenmy od osoby, któa MUSI NAS KOCHAĆ - miłości uczymy się task okazywanej - jak robiła to matka, ojciec, jak było między nimi...

Najtrudniejsze - niezbędne moim zdaniem - jest pogodzenie się z faktem, że nasi bliscy - Ci którym tak bardzo ufamy -podziwiamy i próbujemy zadowolić - uczą nas i wmawiają - przez kilkadziesiąt lat naszego życia - że jesteśmy nic nie warci - i że jak się kochha to trzeba cierpieć (potrzeba duuuuuużych emocji) - iinej miłości nie mamy okazji zaobserwować...

Do czasu, kiedy przemoc nie przekroczy pułapu, który dobrze poznałyśmy - tzn. wyjdzie poza te granice, która ustalone zostały przez np. naszych rodziców - marne szanse, że zaczniemy się rozeznawac w sytuacji - potrzebny jest dysonans i dyskomfort...
Coś co zmusi do myślenia i np. wejścia na forum niebieskiej linii, a po pół roku - zarejestrowanie się na nim - pierwszy nieśmiały wpis... A potem dopiero można mówić o zmianach siebie w przyszłości - dopóki akceptujemy NASZ STAN, ZMIANA GO PRZEZ KOGOLWIEK - UZNANA BYŁABY PRZEZ NAS JAKO ZAMACH NA NASZĄ WOLNOŚĆ WYBORU

wYBÓR NIEWYGODNY DLA NAS MUSI BYĆ TAK ABSURDALNY , ŻE JUŻ NIE DA SIĘ GO DALEJ RACJONALIZOWAC...

dopiero wtedy JEST SZANSA..
CHYBA...
_________________
Nie toleruję tylko nietolerancji...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Pią Mar 13, 2009 15:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Do czasu, kiedy przemoc nie przekroczy pułapu, który dobrze poznałyśmy - tzn. wyjdzie poza te granice, która ustalone zostały przez np. naszych rodziców - marne szanse, że zaczniemy się rozeznawac w sytuacji - potrzebny jest dysonans i dyskomfort...

bardzo spodobala mi sie ta teza.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Mar 13, 2009 16:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ja tak to czuję, i ostatnio jakoś tak mi się w głowie poukładał parę spraw...
i piszę, żeby utrwalić i skonfrontować....
chociaż już - hurra - bardziej utrwalić niż sie powtierdzać przez innych...
jestem jak zakochany pijany zając - jeszcze nie wiem co to za krok, i w jakim kierunku - ale tak się można czuć w przypadku - tego co naprawdę sprawia dużą ulgę - czuję ją i widzę siebie gdzie jindziej i bardziej z oddali i jakoś tak bliżej zarazem...
Czuję i nawet wiem, co czuję - muszę się czasem sama siebie podpytać - ale co konkretnie czujesz
gdzie - w sercu? żołądku....

Trochę rozdwojenia - ale na pewno nie schizofrenia - bardziej dystans...
UFFFF
_________________
Nie toleruję tylko nietolerancji...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Angie



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 36
Skąd: kujawsko-pomorskie

PostWysłany: Pią Mar 13, 2009 23:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Troche rozdowjenia , dystans, uczucie jakby utraty zmysłow........ to nie szaleństwo- to proces zdrowienia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Mar 14, 2009 7:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niesamowite. O rozdwojeniu.

Rowniez mialam taki okres. Nawet sie przestraszylam, ze dopada mnie jakies oblakanie . Nawet zapytalam lekarza / ale nie bardzo zrozumial/

Czulam sie jak oderwana od siebie.
Patrzylam ze zdziwieniem na swoja reke i pytalam dlaczego siegnela po kanapke skoro JA nie jestem glodna,
pojawila sie jakas mysl i zaraz za nia pytanie dlaczego JA O TYM pomyslalam? przeciez Ja tak nie mysle..

zapalalam papierosa i znow pojawiało sie dziwne echo i niepokój : dlaczego ja zapalam tego papierosa?

kupilam pol kilo ciasta i.. za moment patrzyłam na nie ze zdziwieniem - przeciez wcale nie mam zamiaru go kupowac. ! Robilam rutynowe rzeczy czynnosci i one mnie jakos tak... bardzo dziwily.. wciaz pytalam siebie dlaczego ja to robie? mysle, czuje .. bo przeciez nie chce tego robic, nie czuje tak jak czuje, nie mysle jak własnie pomyslalam.

To wygladalo jakby jednoczesnie nakladaly sie 2 rozne systemy , dwie osoby we mnie.
Trzymalo mnie to ok 3 miesiecy. Uczucie pogubienia , dezorientacji / w tym czasie nie moglam pracowac, nic sensownego robic. Potem w ciagu 3 dni " stracilam pamiec"
Nadal nie rozumiem tego co sie ze mna stalo, co to bylo.

O pamieci - co naprawde mnie przestraszylo i zmusilo / lekarz/ do zrobienia dokladnych badan/ dzis powiem tak:

Stracilam pamiec ale nie te normalna pamiec lecz ta - uzyje slowa- urazowa - pamiec . Tę chora zalegajaca pamiec, ktora powodowala ustawiczny piekšcy bol .
Dzis nie pamietam szczegolow, nie czuje w pamieci tych goracych plam pamieci ktore wywoływaly natychmiastowe pobudzenie,skok cisnienia , bol, niepokój , lęk , potrzebe grzebania w nich, roztrzšsania .
Obrazowo powiedzialabym ze z tsunami pamieci tj bolesnych, wciaz zywych , atakujacych ,zaklocajacych biezacy czas wspomnien , pamiec zamienila sie w spokojnie plynaca rzeke.
Nie pamietam detali, nie wracaja nagle wybuchajace obrazy , wspomnienia.. wszystko bylo... ale dawno , ulozylo sie obok innych wspomnien.
Wraz z ta amnezja skonczylo sie to dziwne rozdwojenie.

Wiem,ze to jeszcze nie koniec.

Juz czuje, ze mam miejsce na nowe doswiadczenia:

/ w tej chwili pomyslalam,ze tylko my jestesmy w stanie zrozumiec jaka mysl zawiera zdanie " mam miejsce na nowe doswiadczenia " /


ale mam z tym problem:
wciaz mam powazne problemy ze zorganizowaniem sobie nowego zycia.
Nie moge wejsc w nowe nie z własnej winy ale z powodow obiektywnych. Potrzebuje dania mi szansy i nie znajduje jej wciaz. A dopóki nie znajde nowych tresci - nie zasypie starych

Natomiast od kilku dni dreczy mnie pytanie:

jak to mozliwe? jak to sie stalo,ze przez 18 lat nie zrobilam dla siebie nic!
ze wogole nie myslalam o sobie?
nie zdabalam o siebie?
zylam jakby mnie nie bylo.
Probuje znalezc wlasciwe slowa: zagladaja tu kobiety z dlugim stazem przemocowym: i wiele / moze wiekszosc/ z nich jednak znajdowala sile aby zadbac o swoje sprawy , \byla zdolna do zadbania i zabezpieczenia swoich najzywotniejszych interesow:

ja sie poddalam. nalozylam czapke niewidke , unicestwilam siebie i wciaz powtarzalam " wytrzymac dopoki syn nie skonczy 18 lat.
Zylam z dnia na dzien pilnujac rachunkow- zeby utrzymac dom .
Nie chodzilam do lekarza , nie chodzialam do fryzjera, nie kupowalam sobie ciuchow, nig nawiazywalam blizszych znajmosci, , publicznie funkcjonowalam na- dzis nazwalabym - sztucznym wizerunku , meczacym bo zmuszajacym do klamstw.

Pamietam jedna scene: cos mi sie bardzo udalo, i na skale europejska. Dopadli mi gratulujacy i padly zdania: dzwon do domu , do meza.. ale sie ucieszy; dajmy jej chwile , niech powie najblizszym" ja zalana lzami z radosci ze wygrana padla na mnie-- jak maszynka pod presja:" dzwon do domu" wystukalam byle jakie numery i na oczach tlumku odegralam " rozmowe z mezem".

Gdy zostalam sama zadzwonilam: uslyszalam:" a co mnie to obchodzi, po co mi to mowisz?" i wylaczyl sie.

potrafialam udawac, potrafilam wyrobic sobie styl.. udawalam ze to moj wybor, ze tak chce, udawalam lekka ekscentryczke.

Dzis czuje sie jakbym wrocila do siebie dawnej, sprzed jacusia.

Mam odwage, raczej wiem czego chce , czuje sie tak jakbym nagle zobaczyla swiat, realia , zycie. czuje sie jakbym wyszla z ciezkiej choroby, spiaczki jakiejs, wyszla z wiezienia na ulice 20 lat pozniej.
Jest to niesamowite uczucie.

A przeciez nikt mnie nie więzil !!!!!!!!!!!!!!!!
przeciez nikt sila mnie nie wiazal !!!!

Fizycznie bylam wolna- Mialam spętany mózg.

pozornie funkcjonowalam, zarabialam, rozmawialam z ludzmi robilam to co robia inne kobiety.. ba, nawet bylam postrzegana jako silna , zorganizowana.

Co to bylo?
czym jest ta cholerna przemoc ze tak straszliwie potrafi zniszczyc zycie ?
ubezwłasnowolnic siebie samego własna bezradnoscia, stworzyc wrazenie zycia w mgle.. w labiryncie bez wyjscia..

Moj problem polega na tym, ze nikt nie czekał pod brama. Wyszlam z wiezienia i znalazlam sie sama jak pies./ z synem/ , kompletnie nie gotowa do samodzielnosci. / nie mam zadnej rodziny, rodzenstwa, /

Mam swiadomosc ze znajduje sie w sytuacji granicznej: jesli nie dam sobie rady- moze byc zle.
Wiecie powtarzanie sobie : dam rade- ma jednak ograniczony sens. Musi sie znalezc ktos kto da szanse dac rade. Moze to byc urzednik, pracodawaca itd.. sa sytuacje, ze potrzeba aby ktos podal reke.

/ jest taka osoba tu na forum. jest dla mnie bezcenna.
Ma jedna wade: jest wirtualna. /
.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jiujia
Przyjaciel NL
Przyjaciel NL


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 268
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon Mar 16, 2009 13:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Podobnie się czułam kiedyś, gdy byłam zakochana...
Tylko, że teraz na pewno się nie zakochałam, nawet ostatnio nikogo nie poznałam, nie zaczęłam też patrzeć na żadnego z facetów, z którymi się stykam inaczej niż do tej pory...
To rzeczywiście, jak pisze Leni, miejsce na nowe doświadczenia...
A to uczucie zakochania, to może po prostu pojawiająca się w łaśnie gotowość do zakochania się w kimś, do poznania kogoś...

I mam motywację do działania...
W ten weekend widziałam się z przyjaciółką z liceum, nie rozmawiałayśmy od prawie czterech lat, i nagle ona zadzwoniła...
Taki krótki nieśmiały sygnał... Wyświetlił mi się jej numer i cisza...
Bałam się trochę, że jak oddzwonię, to powie, że przypadkiem wybrała mój numer..
Ale oddzwoniłam, odważyłam się zaryzykować... i okazało się, że ona po prostu o mnie sobie pomyślała... ale też nie była pewna jak ja zareaguję, nie wiedziała, dlaczego 3,5 roku temu zamilkłam...

W ten weekend poczułam, że wracam do życia sprzed "przemocy", tak realnie...
Mam też wrażenie, że jej telefon - właśnie teraz - wywołało coś "mistycznego" - jakby wychwyciła moją "telepatyczną" wiadomość, że wracam do "swiata żywych"...
_________________
Nie toleruję tylko nietolerancji...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
alma



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 232

PostWysłany: Nie Mar 29, 2009 20:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a ja chciałabym się nauczyć kochać od podstaw....chciałabym stanąć przed wielkim lustrem i ściągać po kolei..ciuch za ciuchem..i ani razu..nie pomyśleć o sobie jego myślami..ani razu nie usłyszeć cedzonych przez niego slow...i te wszystkie kompleksy narosłe z latami, teraz gdy go nie ma nikt inny tego nie powtarza...są tacy co mi zazdroszczą, czasem łapię spojrzenia obcych osób...oglądają sie..jeszcze Very Happy ....a ja myślę,ze znowu coś nie tak, pewnie nie tak,ze sie oglądają....a potem dotknąć każdy kawałek mego ciała i powiedzieć mu,ze jest kochany..bo jest..bo jest mój..i w końcu bez niego..i ze on już nigdy jego nie dotknie..a potem pochwalic rece i ramiona....za..."niemanie "siniaków Very Happy , i uspokoić cała resztę, ze juz nigdy wiecej nikt im nie każe....A potem wkładać powoli, jakąkolwiek rzecz na swoje ciało i nie słyszeć oceny za wybor znowu nie taki....Chcialabym pokochać siebie....i uwolnic z siebie chinczyka,...i niemyslec jego myslami..i nie patrzec jego oczami...
_________________
...Co postanowisz, niech się ziści...niechaj się wola Twoja stanie,ale zbaw mnie od nienawiści...ocal mnie od pogardy, Panie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pon Mar 30, 2009 7:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lustro to znakomity wstęp do kochania siebie, tylko...trzeba byc mniej wobec siebie chłodnym! Patrzeć na swoje nagie odbicie i szukac tego co możesz akceptowac, może lubić. Codziennie wzmacniac te pozytywne resztki ze stołu miłości i zakwitac wciąz nowym pragnieniem.


Kochac siebie zanim pokochasz cały świat!
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Pon Mar 30, 2009 12:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Almo.. ten etap minie.

w moim odczuciu to czego nam najbardziej potrzeba to wiary w siebie: tj takiego splotu zdarzen abysmy w siebie uwierzyly, czyli.. paru udanych pociagniec, dzialan zakonczonych wymiernym dobrym dla nas skutkiem.
A z tym jest najtrudniej gdy traci sie wszystko , gdy przechodzi sie przez koszmar jaki dobrze znamy , gdy prawo nie pomoze ale dobije kobiete . Almo, potrzebne sa nam pieniadze.

Czy doczekam ze kolejna nowelizacja ustawy o przemocy zatroszczy sie o ofiary przemocy finansowo? ze dostana wsparcie, prace , nauke, a moze nawet mieszkanie socjalne? Czyli niezbedne miminum aby sie odbic od dna i uratowac dzieci. Bo na wojnie sil jaka toczy sie na ringu: sprawca ofiara zawsze najwiekszymi ofiarami sa dzieci.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
alma



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 232

PostWysłany: Wto Mar 31, 2009 21:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

..obawiam się,ze to już zostanie,to ciągle oglądanie sie wstecz, czy nie jestem śmieszna..., to ciągle rozmienianie na drobne każdego uśmiechu, którym obdarzył cie obcy...kpił czy pytał o drogę??....miłość....pozwolić świadomie zamknąć się w czyichś w dłoniach i.. móc oddychać ..jak nigdy...
_________________
...Co postanowisz, niech się ziści...niechaj się wola Twoja stanie,ale zbaw mnie od nienawiści...ocal mnie od pogardy, Panie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
alma



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 232

PostWysłany: Wto Mar 31, 2009 22:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

XXI
Wtedy pojawił się lis.
- Dzień dobry - powiedział lis.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz?
- Szukam ludzi - odpowiedział Mały Książę. - Co znaczy "oswojony"?
- Ludzie mają strzelby i polują - powiedział lis. - To bardzo kłopotliwe. Hodują także kury, i to jest interesujące. Poszukujesz kur?
- Nie - odrzekł Mały Książę. - Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
Mały Książę
- Zaczynam rozumieć - powiedział Mały Książę. - Jest jedna róża... zdaje mi się, że ona mnie oswoiła...
- To możliwe - odrzekł lis. - Na Ziemi zdarzają się różne rzeczy...
- Och, to nie zdarzyło się na Ziemi - powiedział Mały Książę.
Mały Książę
Lis zaciekawił się:
- Na innej planecie?
- Tak.
- A czy na tej planecie są myśliwi?
- Nie.
- To wspaniałe! A kury?
- Nie.
- Nie ma rzeczy doskonałych - westchnął lis i zaraz powrócił do swej myśli: - Życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
Mały Książę
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
- Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. Moi myśliwi, na przykład, mają swój rytuał. W czwartek tańczą z wioskowymi dziewczętami. Stąd czwartek jest cudownym dniem! Podchodzę aż pod winnice. Gdyby myśliwi nie mieli tego zwyczaju w oznaczonym czasie, wszystkie dni byłyby do siebie podobne, a ja nie miałbym wakacji.
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
- Oczywiście - odparł lis.
- Ale będziesz płakać?
- Oczywiście.
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy.
Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
Powrócił do lisa.
- Żegnaj - powiedział.
- Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
_________________
...Co postanowisz, niech się ziści...niechaj się wola Twoja stanie,ale zbaw mnie od nienawiści...ocal mnie od pogardy, Panie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Kwi 01, 2009 8:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mały Książę wie o nas więcej niż my wiemy o sobie. To moja ulubiona książeczka.
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
alma



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 232

PostWysłany: Sro Kwi 01, 2009 14:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Echnaton..mały książę nie wie nic, on sie dopiero uczy, poznaje, ale jest w nim tyle ciepła, spokoju , pokory i chęci poznania tego co nowe i obce, ze...zjednuje sobie tym wszystkich dokoła. Zobacz, on , Książę, słucha lisa, zwykłego dzikiego lisa...gdyby tylko co niektóry książę z naszej planety wykazał odrobinę pokory , taktu i zrozumienia oraz otworzył się na drugiego człowieka, świat byłby o wiele prostszy...Cóż..człowiek, to wcale nie brzmi szlachetnie,może wszystko z czego powinniśmy być dumni...to tylko te róże
_________________
...Co postanowisz, niech się ziści...niechaj się wola Twoja stanie,ale zbaw mnie od nienawiści...ocal mnie od pogardy, Panie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sro Kwi 01, 2009 14:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

almo.. nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Maly ksiaze to przekleta bajka tworzaca neurotykow!
Poczytaj w czytelni.. Maly ksiaze, Pioptrus pan , puer Aternus..
Jestemy ofiarami tych zdegerowanych facetow.
Pieknych dzieci- podlych doroslych.
A final.. final almo..
ksiaze odplynal.. od tych ktorych oswoil.. jak wczesnij zostawil roze .. bez wody , drzaca przed wiatrem, rugowana przez baboba..

zostawil im zlote lany zboza, raniaca pamiec zludnego piekna..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
alma



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 232

PostWysłany: Sro Kwi 01, 2009 15:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

...bo widzisz Leni56...trzeba było wybrać baobab, jest jaki jest, ale jest...przed deszczem zasłoni i od wiatru ochroni..a nam sie kurcze księcia zachciało....no ....to teraz mamy... Sad
_________________
...Co postanowisz, niech się ziści...niechaj się wola Twoja stanie,ale zbaw mnie od nienawiści...ocal mnie od pogardy, Panie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group