Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pomocy, doradźcie jak sobie radzić z agresją.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Sro Maj 06, 2009 20:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej Sylus,

Jezeli moge dac Ci jakas rade odnosnie szukania pracy, to z twoim wyksztalceniem mysle, ze masz duze szanse - ksiegowych zawsze potrzeba.. Kiedy jest sie przygnebionym to wszystko widac w czarnych kolorach, ale mimo to ja bym wrecz mechanicznie rozsylal moje CV do kazdej jednej firmy ktora jest w okolicy i nie przestawal az do skutku poza tym oczywiscie urzad pracy. Zycze Ci powodzenia, z tej sytuacji mozna sie wydostac.

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NIKOLA2006



Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 991
Skąd: mazowieckie

PostWysłany: Sro Maj 06, 2009 21:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sylus uważam podobnie jak ja44 że trzeba to zgłaszać ... Odnośnie odejścia domu.... każdy musi dojrzeć do wszystkiego i przejść swoją drogę aby mógł powiedzieć- dość.... Mam nadzieję że ci się uda, zaglądaj do nas, pisz, masz tu wsparcie.
_________________
Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kto?



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 86

PostWysłany: Czw Maj 07, 2009 0:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sylus, ja Ci bardzo współczuję. Nabieraj siły, rzyczę Ci, żebyś jak najszybciej dojrzała do oporu i zdecydowanych kroków. Policja to dobre wyjście. Jak widziesz bierność owocuje w co raz gorsze sytuację. Błagam, dziewczyno, ratuj się! Masz przed sobą tyle możliwości!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylus



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 116

PostWysłany: Czw Maj 07, 2009 22:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kto piszesz, że jest tyle możliwości, ja w tej chwili nie widzę ani jednej. Policja odpada, nie chcę robić w swojej własnej rodzinie jeszcze większej nienawiści.
Powinnam się z tego domu wyprowadzić, tylko że z 3 małych dzieci, bez pracy, to nie jest możliwe, bo dokąd pod most.
Inaczej by sprawa wyglądała, gdybym miała wsparcie w mężu, ale niestety on też potrafi mnie uderzyć, nie panuje nad agresją, a na terapię iść nie chce.
Mąż nie chce się wyprowadzić, chyba że do teściowej, ale teściowa też nie jest święta, jej synowa musiała po swoje dziecko przyjść z policją. Głupia nie jestem więc tam nie zamieszkam, bo to nie żadne rozwiązanie pchać się z deszczu pod rynnę.
W tej chwili nie wiem co mam dalej robić z moim małżeństwem.
_________________
Czy agresywny mąż może się zmienić ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Kto?



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 86

PostWysłany: Czw Maj 07, 2009 23:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam namyśli, że jesteś wykształcona, silna, że jeśli zrobisz coś dobrego ze swoim życiem, to możesz wiele osiągnąć i być szczęśliwa. Wiem, jak trudno jest zdecydować się na krok z policją. Ale przemyśl, czy nie należałoby poszukać choć na jakiś czas mieszkania w jakimś ośrodku dla ofiar przemocy. Możesz tam mieszkać z dziećmi. Nie wiem, jak jest u Ciebie lub w Twojej okolicy, ale w Warszawie są takie ośrodki. Nie pozwól, byś pewnego dnia, gdy już będziesz naprawdę sterana życiem, gdy prawie znikniesz dla samej siebie, gdy Twoi synowie będą dorośli (i kto wie, na kogo wyrosną, gdy będą mieli taki przykład męskości) zrozumiała, że za wczasu nie zrobiłaś czegoś, co mogło zmienić tak wiele.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylus



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 116

PostWysłany: Sro Sie 12, 2009 15:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Długo się do Was nie odzywałam, bo aż 3 miesiące. W tym czasie byłam wraz z matką i ojcem u terapeuty od przemocy w Toruniu. Szczerze to nie wierzę w pomoc psychologów, wróciliśmy do domu a mój ojciec do mnie "Choć to dostaniesz po pysku po dawno nie dostałaś". Ja po prostu go nie nawidzę, w ten piątek idziemy znowu do tego terapeuty, ale ja już nie wierzę, że to coś może pomóc.
Miotam się nie wiem co robić, mój mąż jest typowym przemocowcem, z wyzwiskami nigdy nie hamuje się przy dzieciach.
Zaczęliśmy się budować, ale wszystko jest na niego, bo tak mu zpisali rodzice, a on boi się na mnie przepisać, bo ja często wspominam o rozwodzie.
W moim działaniu nie ma żadnej konsekwencji, nie wiem jak się mam w stosunku do męża zachowywać, chyba popełniłam błąd mówiąc mu często, że go kocham. Teraz czuję, że to ja kocham go bardziej niż on mnie,a on to wykorzystuje, bo czuję, że co byu nie zrobił, to ja i tak z nim będę.

Własnie od matki usłyszałam, że skoro siędzę przed komputrem to znowu "dekluję". Co Ci ta niebieska linia pomoże, możesz ksiązkę napisąć fajnie się to czyta, a i tak Ci niukt nie pomoże małźeństwa nie uratuje.

Kurczę, wkoło nie mam nikogo w pełni normalnego. Mąż to wykorzystuje, ja też zrobiłam się bardziej agresywna. Ciężko mi o tym wszystkim rozmawiać,na przykład z mamą,ona ma już prawie 60 lat, trochę inaczej myśli, a mianowicie, że mój mąż pracuje, nie pije, więc o co mi w ogóle chodzi.

Sama nie wiem, czego tak do końca chcę.

Mój obecny dom, gdzie ojciec mnie totalnie nie szanuje, jest złym domem. Boję się bardziej pakować w budowę domu, bo wtedy jeszcze bardziej trudno będzie mi się z tej złej sytuacji wyplątać, teraz przy mężu trzyma mnie trójka dzieci, a później jeszcze dom. Z drugfiej strony perspektywa własnego domu jest bardzo nęcąca.

Ale już teraz czuję, że szacunek jest najważniejszy.

Mam 25 lat, z jednej strony czuję, że całe życie przede mną i nie mogę tak dalej żyć bez szacunku, a żyję tak już 7 lat, bo tyle jesteśmy małźeństwem.
A z drugiej totalnie nie wiem co robić, znam siebie i wiem, że nie zrobię żadnego konkretnego kroku.

Ciągle słyszę, że to ja jestem zła i już sama nie wiem jaka jest prawda.
Może chcę od życia zbyt wiele a zbyt mało daję. Może każdy ma jakieś problemy w małżeństwie, ale żyje dalej do przodu.

W tej chwili czuję się jak taki Don Kichot walczący z wiatrakami i upiorami których nie ma.

Wydaje mi się, że gdybym się bardzioej starała, nie prowokowała, to mąż by taki nie był. Ale nigdy nie denerwuuję go celowo, a nie chcę chodzić całe życie na paluszkach.

Czuję się jak jego córka, a nie żona np, nie posprzątane to opieprz.
Kiedyś siostra powiedziała, mi że zachowujuę się jak kosmitka, fakt trudno mi utrtzymywać dobre relacje z innymi,jestem zgorzkniała przez to moje życie.

Nie czuję się szczęśliwa, ale nie chcę odchodzić od męża. Odejście ze względu na 3 dzieci byłyby strasznym ryzykiem, bo taka jest szczera prawda jaki mężczyzna chciałby się w coś takiego pakować. Ułożenie sobie życia na nowo, to byłaby jak wygrana w totolotka.
Ale chciałabym gdzieś tam w głębi siebie odejść, bo jest mi z nim źle.
Tylko nie jestem, pewna czy to wszystko jego wina czy może ja również jestem toksyczna, przez ten mójn patologiczny stosunek z ojcem.

Moje pytanie brzmi, czy wiecie w jaki sposób namówić lub zmusić męża do pójścia do psychologa od przemocy ???

A drugie pytanie czy można jakoś nauczyć szacunku do siebie, w sensie w jaki sposób postępować ?

Ja jedną nogą chciałabym zamieszkać w tym domu, a drugą ucieknąć gdzie pieprz rośnie, gdzie nikt nie będzie mi mówił "trzeba było nóg nie rozkładać", na moją depresję, to że "leżałam i pod siebie robiłam".

Główne co ma mi mój mąz do zarzucenia, to że jestem bałaganiarz i to jest prawda, bo jestem straszny. Po prostu, mi bałagan nie przeszkadza jak sprzątam, to po to żeby ktoś się nie czepiał.

Nie wiem co robić ???

Zachowanie mojego męża zwalam na to, że mój ojciec tak się w stosunku do mnie zachowuje. Ostatnio jak byliśmy uznajomych i tam ojciec w stosunku do swojejk córki się normalnie zachowywał, to po tem w domu mąż mi powiedział, że to go dziwiło, jak ojciec może córki nie wyzywać.

Nie wiem co robić ? Nie jest tak najgorzej między nami.On nie pije za 3lata będziemy mogli zamieszkać we własnym domu.
Ale coś mi tu nie pasuje, nie chcę żyć bez szacunku.
Z drugiej strony, mamy aż trójkę dzieci nie chcę rozbijać rodziny.

Wiem, ze mąż jest przemocowcem, on uparcie twierdzi, że nie, to już nawet nie chodzi o bicie, bo to zdarzało się rzadko tylko o wyzwiska, poniżanie, o to że on maszego syna nie uczy szacunku do mnie.

Tylko, gdy sześcioletni syn mówi do ojca "mama mnie wkurwia" on odpowiada "mnie też wkurwia". Mówią między sobie o mnie "ona".

Wkoło mnie jest mnóstwo nienawiści, ostatnio kosiłam ogródek 15-letni bratanek dolał mi paliwa do kosiarki a na to mój 3-letni synek powiedział: "Jarek ciebie lubi, nie krzyczy na ciebie".

Tak podsumuwując te moje porozrzucane myśli, wiem że ciężko się to czyta, ale nie bardzo mam siłę pisać ładnie stylistycznie i przeskakiwałam po między różnymi wątkami.
Wydaje mi się, że jak człowiek za daleko znajdzie się w kręgu przemocy, to potem trudno już żyć normalnie czyli bez przemocy, wycofać się z tego, bo kto z kim przystaje takim się staję. Nie chcę żyć bez szacunku, bo ktoby chciał, w tej chwili wyzwiska są w moim życiu na co dzień - słyszę je od ojca, od męża. Chcę żyć w szacunku - ale nie chcę życia wywracać do góry nogami sobie i dzieciom, chociaż wiem, że jest kiepskie. Ale jestem osobą słabą psychicznie, często płaczącą i nie mam w sobie tyle siły i odwagi by na przykład powiedziewć chcę rozwodu, bo mnie nie szanujesz. Usłyszę , to idź i znowu się rozmyślę.

Moje podstawowe pytanie ? Jeśli nie chcę rozwodu, tylko szacunku, to co robić ?
_________________
Czy agresywny mąż może się zmienić ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Fifiola
Moderator - Współpracownik NL psycholog
Moderator - Współpracownik NL psycholog


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 767
Skąd: Katowice

PostWysłany: Sro Sie 12, 2009 15:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sylus, Ciebie również zapraszam do kontaktu przez PW. Spróbujemy uporządkować informacje.
Pozdrawiam serdecznie Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Sie 12, 2009 20:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nikt z nas nie namawia Ciebie do tego abys zaczynała zmianę sytuacji w swojej rodiznie od rozwodu, bo to...czasami nieodwracalna zmiana, po której nie ma już innych zmian. To Ty decydujesz czy chcesz odejśc z tego związku i spróbowac żyć ianczej czy tez trwac i liczyć, ze cos się zmieni. Jedna i druga sytuacja są cięzkie, czasami bardzo ciężkie, ale jedno i drugie jest do osiagnięcia. Jesli cyztałas juz na forum o takich przypadkach to wiesz, że wyjście z kręgu przemocy wymaga wiele siły i wiary, ale możesz tez przeczytac, ze niketórym osobom się udało. Przede wsyzstkim zadbaj o własne bezpieczeństwo. Jesteś w centrum huraganu, który nie wiadomo kiedy wybuchnie i jakie przyniesie zniszczenia. Zabezpiecz siebie i dzieci przed nieodpowiedzialnymi zachowaniami partnera. Jak zapewnic bezpieczeństwo mieszkając pod jednym dachem? Sposobów jest wiele. np.Kiedy czujesz się zagrożona możesz porozmawiać z sąsiadka i powiedizec jej, że gdy usłyszy od Ciebie umówiony sygnał ma dzwonic na polijce, bo w Twoim domu dizeje się źle. możesz wprowadzić numer 112 do telefonu w taki sposób aby mozliwe było wybranie jednym przyciskiem. Możesz unikać dyskusji z mężem jesli nikogo nie ma w domu. I tak dalej i tak dalej. Po drugie terapia, znajdź kontakt z grupa dla osób doświadczajacych przemocy, zacznij systematycznie uczęszczać na spotkania. Po kilku spotkaniach spróbuj porozmawaic z mężem, znaleźć wyjście z sytuacji, zmotywować jego do zmiany zachowań, do podjęcia kroków w kierunku wyjścia z kręgu przemocy. To plan na dzisiaj, plan podlegający modyfikacji w zależności od Twojej aktualnej sytuacji i postawy Twego męża.

Moge powiedziec ze swojej strony, że to nie jest normą jesli ojciec wyzywa córke, czy mąż żonę, to sa zachowanai anormalne, patologiczne i przestępcze. Za przemoc odpowiedizlany jest tylko sprawca bez względu na to co robi ofiara. Moge jeszcze podpowiedzieć, ze warto zadbac o dowody przemocy, świadków, zaświadczenia, zdjęcia, nagrania, wszsytko co jest z tym zwiazane. O wszystkie sprawy prawne możesz śmiało pytać tutaj albo na maila, odpowiem na każde z Twoich pytań w tym zakresie. Świat jeszcze moze byc cudowny a słońce niekoniecznie musi skrywac sie za chmurami rozpaczy czy nadciągajacej depresji.
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
sylus



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 116

PostWysłany: Pią Sie 14, 2009 8:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Właśnie DEPRESJA.
Boję się jej. Mam wrażenie, że wraca. Możecie mi jakieś fachową wiedzę o niej napisać. Czytałam kiedyś w necie, ale tam jest natłok informacji.

1. Jak długo się zaczyna za nim się w nią popadnie ?
Chodzi mi oto, że moja rodzina, jak też ja sama wcześniej nie spotkałam się ze zjawiskiem depresji (pewnie dlatego, bo mieszkamy na wsi). Chciałabym wiedzieć, czy mozna zachorować na depresję przez tydzień, czy na to potrzeba miesięcy czy lat ? Bo wydaje mi się, że moi bliscy mieli, gdzieś moje złe samopoczucie i nic nie zauważali, a ta choroba chyba nie może się rozwinąć z dnia na dzień.
Dopiero kiedy nie miałam siły i ochoty się ubrać, wstać z łóżka. Bałam się wyjazdu do miasta. Najchętniej cały czas przeleżałabym w łóżku, to zauważyli, ze coś jest nie tak. Tylko, że wtedy też przeszłam traumę, bo dosłownie siłą i przemocą wyciągali mnie z łóżka, np. mąż oblał mnie wodą, matka kijem próbowała wymusić , żebym coś robiła. Zarzucali mi lenistwo. Straszyli szpitalem psychiatrycznym. Zabierali kabel od komputera, jak szukałam jakiś informacji o depresji. Mąż - mówił, że wyczytam objawy i coś sobie wmówię. Matka, że wariuję od siedzenia przy komputerze. A mnie już wtedy tylko na taki ratunek dla siebie było stać.
Chciałabym wymazać, to wszystko z pamięci, bo nie nazwę tego inaczej jak horror. A najgorsze co pamiętam z tego okresu, to jak matka straszyła mojego 5-letniego syna, że jak wróci z przedszkola, to mnie już nie będzie, bo mnie wywiozą do szpitala psychiatrycznego. Tego matce, nigdy nie wybaczę jak mogła taką krzywdę dziecku wyrządzać !!!
Gdzieś tam trochę rozumię moją mamę, nie wiedziała co się dzieje, co robić, ale i tak tego jej nigdy nie wybaczę.
Mąż, to inna historia, wolał nic nie widzieć, zając się pracą i umyć ręce od problemu.
Zachorowałam z całą pewnością przez sytuację w domu, jednego kata ojca mogłam znieść, wiedziałam, że prędzej czy później się wyprowadzę. Ale gdy mój mąż, osoba kóra powinna mnie kochać i wspierać, a zamiast tego mnie bije i wyzywa, to już się załamałam. A mąż do winy się nie poczuwa, wymyślił, że to wszystko przez moje studia, bo akurat kiedy czas było stanąć do obrony pracy magisterskiej, to już miałam takie lęki, że bałam się panicznie obrony, chociaż ukończyłam studia z wyróżnieniem.

2. Jak długo trzeba się minimum leczyć ?
Bo ja przyjmowałam tabletki 6 miesięcy regularnie . Tak wogóle bardzo się bałam psychotropów, miałam wielki opór, żeby zacząć je przyjmować i chciałam jak najszybciej skończyć. I obawiam, że skończyłam zbyt szybko.

3. Czy jeżeli takie tabletki na depresję, w moim przypadku citabax przyjmuje się nie regularnie np. 2 razy w tygodniu, to one wogóle mają jakieś działanie ? Czy to bez sensu, bo działają tylko wtedy kiedy są codziennie przyjmowane ?

4. Czy jeżeli czuję się cały czas zdenerwowana ? W nocy mam problem ze spaniem ? Nie chce mi się za wiele robić ? To to są symptomy powracającej depresji ?

Tylko nie piszcie, że muszę iść do psychoiatry, bo jestem pod jego kontrolą, a teraz chcę się tylko Was poradzić, chociaż to nie forum o depresji, a o przemocy. Ale myślę, że barzo często osoby doświadczające przemocy zapadają na depresaję, więc może mi coś mądrego napiszecie.

Z góry przepraszam za takie długie posty, ale nie mam się komu wygadać, bo nie mam bliskiej przyjaciólki, z koleżankami czy sąsiadkami na wsi też jest problem, bo domy są od siebie oddalone. Rodzina depresję uważa za cjorobę psychiczną. A ja siedzę w domu z dzieciakmi, więc tylko przez forum mogę swoje żale wylać ?
_________________
Czy agresywny mąż może się zmienić ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
marni



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 37

PostWysłany: Pią Sie 14, 2009 10:02    Temat postu: Pomocy, doradźcie jak sobie radzić z agresją Odpowiedz z cytatem

Sylus kochanie
Gdy tutaj zawitałam, Dynamika mi napisał: "Ta depresja nie brala sie bez powodu, istnieja ludzie, ktorzy potrafia takie stany w innych celowo wywolywac, poczytaj o tym i zrozum co on z Toba robi i jak to robi."
Fachowo, to Ci nie napiszę, ale z własnego doświadczenia i z tego co przeczytałam, mogę Ci ogólnie odpowiedzieć na Twoje pytania.
W depresję najczęściej wpadają ludzie bardzo wrażliwi. Ciągły stres, przemęczenie jest paliwem, a później wystarczy już tylko mała iskierka i wpdasz w nią. Skutki jakie są opisałaś. W warunkach jakich żyjemy my ofiary przemocy, przypuszczam, że każdy z nas przechodził ten stan, z mniejszym lub większym nasileniem. Twoja mam bardzo źle robiła, bo mogłaby Cię nawet zabić, a Ty wcale byś na to nie zareagowała.
Tu raczej potrzeba wsparcia, dobrego słowa i cierpliwości. Depresja jest chorobą jak każda inna, tylko to niestety nie grypa, którą wyleczysz w tydzień. Do tego ma tendencje do nawrotów, jeżeli nie zmienisz trybu i warunków swojego życia.
Co do tabletek .... O wszystkim decyduje lekarz. Psychiatra wyznacza optymalne dawki i należy ich się bezwzględnie trzymać. Jeżeli są jakieś uboczne skutki lub nie pomagają, to lekarz albo skoryguje dawkę, albo zmieni lek. Najczęściej leki należy brać jeszcze jakiś czas po ustąpieniu objawów, ale o tym też decyduje tylko lekarz, nie możesz sama ich odstawić. Proszę, nie przerywaj wizyt u psychiatry jeżeli jest dobry i leki Ci pomagały, a jeżeli nie to zmień lekarza. Syn mojej koleżanki leżał pół roku przy ostrej depresji w szpitalu i dalej ma wizyty u psychaiatry. On miał jednak bardzo ostrą depresję, połączoną z uszkodzeniami mózgu.
Ty jednak szpitalem nie masz co się przjmować, bo mimo tego, że to bardzo nieprzyjemna choroba, w naszych przypadkach z reguły nie powinna kończyć się szpitalem. Mamy zbyt wiele do zrobienia i w pewnym momencie chcąc, nie chcąc musimy powolutku zabrać się za pracę, a to pomaga.
Sama jednak musisz się mobilizować. Motorem do tego z reguły są dzieci, ktoś słabszy, kto potrzebuje opieki. No i musisz zacząć myśleć o sobie. Musisz coś zmienić w swoim życiu. Ja po pierwszej nieskończonej depresji podjęłam studia, ale Ty już skończyłaś. Po drugiej zabrałam się za zmianę trybu swojego myślenia, zachowania, żeby wyjść z przemocy. Do tego jednak potrzeba pomocy psychologów, terapeutów lub kogoś na kogo zawsze będziesz mogła liczyć. A z rodzicami nie chodź do psychologa. Ja też chodziłam na terapię rodzinną z mężem i z synem i to nic nie dało, a wręcz pogorszyło sytuację.
A jeżeli chcesz, to napisz na pw i podaj adres to Ci pożyczę bardzo przystępnie napisaną książkę o depreasji, jej przyczynach, skutakach, i jak się przed nią chronić. Nie jest gruba i czyta się ją bardzo dobrze.
Pozdrawiam cieplutko.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylus



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 116

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 12:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak mi żle, tak mi źle, tak mi szaro życie ciągnie się jak makaron Sad
Czuję się do niczego, że już nigdy nie będę szczęśliwa - nie potrafię za to obarczyć winą męża, bo on sobie radzi w życiu (zaczął budować dom).
To ja nie wiem co mam z sobą zrobić, jestem rozchwiana emocjonalnie. Sześcioletni syn zaczyna mną rządzić. Nie wiem jak wychowywać dzieci. Czuję, że nie mam siły. Ale nie potrafię powiedzieć mężowi dość.

Czuję, że jestem między młotem, a kowałem z jednej strony bijący, wyzywający, krytukujący każdy ruch ojciec, a z drugiej strony taki sam mąż. Wzajemnie siebie wspierają.
Moja sytuacja jest nietypowa, bo chociaż z mężem jesteśmy już 7 lat małżeństwem, to tylko raz, 2 razy w tygodniu nocuje w domu.
W ostatnią niedzielę była jak zwykle awantura, wyzwiska on powiedział, że zabiera syna 6-letniego i jedzie pracować. Powiedziałam, że nie na to syn wpadł w szał, zaczął płakać, krzyczeć kopać, wyrywać się, że on chce jechać z ojcem. Ten pojechał, ale wrócił, moi rodzice zrobili, mu awanturę, bo na krzywdę dzieci zwracają uwagę (na moją już nie), że tak dalej być nie może, że dzieci cierpią, że powinien iść na terapię.
Ale ja długo nie wytrzymałam, pogodziłąm się z nim, bo była ładna pogoda i chciałam jechać z dziećmi na plażę.

Chyba jestem od niego uzależniona chociaż dzieje się dużo złego, on nigdy prtzy dzieciach się nie chamuje, to nie potrafię powiedzieć dość. On przy dzieciach mówi do mnie np. jak Ci coś nie pasuje, to trzeba było się nie ruchać.

Raz była taka sytuacja, że ja przez cały tydzień pomagałam mu kostkę kłaść z najstarszym synem nocowaliśmy wówczas u teściów. On odwiózł mnie w piątek w nocy do domu, bo miałam nas spakować nad morze, ale ja zmęczona długo spałam, potem zasiedziedziałm się w internecie i niezdążyłam nas spakować. Jak on przyjechał były wyzwiska popychanie, szarpanie, kopanie, ja płakałam on wrzucił mnie do szafy. Potem powiedział, że on nigdzie nie jedzie, wsiadł w samochód i odjechał. A ja głupia zadzwoniłam przeprosiłam, powiedziałam, że za 10 minut będę spakowana. No i pojechaliśmy nad morze, on obrażony ja przymilająca.
Dosyć mam życia w kłótni, więc godzę się na wszystko, zeby gdzieś pojechać, a nie siedzieć ciągle w domu.

Czuję się od niego uzależniona, on się do mnie uśmiechnie i już nie potrafię być na niego zła.

On często mi powtarza, ze jestem nikim, że nic nie mam. Próbuję odpierać te ataki, że to przemocowe gadki.

Najgorsze, że ja zupełnie nie wiem jak postępować, gdy on mnie wyzywa, jak się szanować. Potrafię tylko się do niego przez tydzień nieodezwać, ale nie wiem czy on to wogóle zauważa. Bierze mnie na - przeczekanie, ja nie potrafię długo żyć bez niego, bo ptrzebuję przytulenia ciepłego słowa.

Gubię się z tym wszystkim. Może wielu facetów tak ma, że uzywają wyzwisk, nie panują nad sobą. Może ja jestem za słaba. Może nie powinnam zwracać uwagi, przejmować się jego złym zachowaniem, tylko przeć do przodu, a nie się załamywać, popadeać w depresję.
On bardzo silnie działa na moją psychikę. Mówi co nie będzie posprzątane, to rozwalę, i robił to nie raz, ze niszczył moje rzeczy.

Kurcze jak zebrać wsobie siłę i powiedzieć stanowcze NIE. Już nigdy mnie nie wyzwiiesz, mie popchniesz, skoro ja ciąglę pragnę, żeby mnie przytulił, boję się życia bez niego.
_________________
Czy agresywny mąż może się zmienić ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
sylus



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 116

PostWysłany: Sob Sty 02, 2010 22:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Większość osób ma przemoc z jednej strony, przewaznie partnera. U mnie do tego dochodzi, jeszcze obsesyjny, nienawidzący mnie ojciec.

Marzę o szczęściu, jednak one wydaje mi się nieosiągalne.

Dwoch przemocowców- ojciec i mąż, depresja, matka, która postawiła na mnie krzyżyk (odkąd zachorowałam na depresję). I patologiczne zachowania moich synów - 7-latek mówi w złości, że mnie zabije, a mąż mówi do niego, żę dobrze zrobi.

I jak z tego wszystkiego wyjść na prostą ?

Coś tam zrobiłam, zauważyłam, że doświadczam przemocy (niestety dopiero, gdy nie wytrzymywałam tej sytuacji i zachorowałam na depresję), udałam się do instytucji pomocowych - psycholog od przemocy, ośrodek intewrwencji kryzysowej. Mówię o tym co mnie spotkało do psychologów, piszę tu na forum.
Tylko, że dzwoniąc raz na niebieską linię, usłyszałam, że słów, już wystarczy czas na czyny, a z tym mam ogromny problem.

No i gdzieś tam w tle ciągle słyszę słowa nieżyczliwej rodziny, która mi wmawia, że ja tą przemoc, to sobie wymyślam zamiast wziąśc się za robotę. A gdybym miała obok siebie choć jedną osobę, która by mnie wspierała, toi byłoby mi o stokroć łatwiej.
_________________
Czy agresywny mąż może się zmienić ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
gaga30



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 42

PostWysłany: Nie Sty 03, 2010 23:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Twoj problem polega na tym, ze boisz sie odciac pepowine, bo jestes ofiara. Zawsze znajdzie sie jakies "ale" Twoje dzieci sa w najlepszej szkole pod nazwa "sprawca przemocy" Masz 3 synow, ktorzy maja idealnych nauczycieli, dzieki ktorym za kilkanascie lat moga stac sie katami dla swoich zon i dzieci. Sa osrodki dla ofiar przemocy, sa instytucje pomagajace kobietom w trudnej sytuacji. Zabierz dzieci z tego chorego domu. Daj im schronienie, jestes wyksztalcona, madra, zaradna, znajdziesz wokol siebie ludzi, ktorzy pomoga Ci stanac na nogi. Ty sie nie zastanawiaj nad tym, kto Cie zechce z trojka dzieci, bo nie to jest w zyciu najwazniejsze. Jako matka masz im zagwarantowac normalny dom, skoro ojciec tego nie potrafi zrobic. Dziwisz sie swojej matce, ze Ciebie nie broni. Ty tez nie bronisz swoich dzieci, bo jestes uzalezniona od kata. To nie Twoja wina, nie odbierz moich slow jako ataku, ale chcialabym, zebys uwierzyla, ze teraz niestety wszystko w Twoich rekach. A po Twoich postach wnioskuje, ze jestes naprawde zaradna kobieta, tylko zagubiona w rodzinie pelnej przemocy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Nie Sty 03, 2010 23:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Warto walczyć o dzieci, o swoja godność, o spokój, miłość i wszystkie inne ważne ale obce Tobie słowa. My Ciebie wspieramy, będziemy wspierać i nas mas zpo swojej stronie. Z tego można zbudować wiele....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
sylus



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 116

PostWysłany: Pon Sty 04, 2010 0:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki gaga30. Za ciepłe słowa.
A jeśli chodzi o dzieci, to ja się czuję stłamszona, ciągle słyszę, że jestem złą matką i chyba w to uwierzyłam.
Chce dla dzieci lepszego życia, ale obecnie jestem za słaba. Muszę najpierw sama wyjść z cienia przemocy, stać się dla dzieci oparciem, autorytetem.
Mój 7-letni syn powiedział, w złości, że mnie zabiję, a na to mój mąż, odpowiedział, że dobrze zrobi. Na razie, to rośnie mi w domu kolejny sprawca przemocy, więc muszę walczyć o siebie, dopóki jeszcze nie jest za późno.
_________________
Czy agresywny mąż może się zmienić ? ? ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 12 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group