Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy mówić o przemocy w podstawowej terapii odwykowej?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sro Cze 24, 2009 10:50    Temat postu: Czy mówić o przemocy w podstawowej terapii odwykowej? Odpowiedz z cytatem

Czy mówić o przemocy w podstawowej terapii odwykowej?
Grażyna Płachcińska
Rok: 2003
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 1

Pacjenci podejmujący terapię odwykową często są sprawcami przemocy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Wielu z nich ma za sobą wyroki sądowe za znęcanie się nad rodziną. Jednocześnie często
sami w przeszłości byli ofiarami przemocy. Sposoby radzenia sobie z napięciem i stresem codziennym, jakich nauczyli się w swoich rodzinach, niosą
dalej, w dorosłe życie. Czy na tym etapie leczenia ma sens mówienie o dokonywanej przez pacjentów przemocy?

Skoro w większości są też jej ofiarami, może należałoby zacząć od pracy nad ich urazami, a dopiero później mówić o tym, co sami robią? Możliwe, że takie rozwiązanie przyniosłoby pozytywne efekty, ale prawdopodobnie przemoc trwałaby o wiele dłużej. Uważam więc, że od początku leczenia trzeba nazywać rzeczy po imieniu – mówić o aktach przemocy, dokonywanych przez pacjentów.
Pacjent musi wiedzieć, że określone zachowania są niezgodne z normami współżycia społecznego bądź wręcz z kodeksem karnym, żeby powstrzymać swoje dotychczasowe zachowania, wziąć za nie odpowiedzialność i uczyć się nowych, bardziej konstruktywnych. Jest to niezmiernie ważne dla jego procesu trzeźwienia: praktykować nowe, konstruktywne zachowania, żeby stały się nawykiem i pomagały w rozszerzaniu repertuaru nowych sposobów radzenia sobie z trudami życia.
W trakcie terapii odwykowej dobrze jest rozmawiać z pacjentami o źródłach zachowań związanych z przemocą. Zresztą oni sami często o tym mówią: „Mój ojciec bił mnie jak nieplenne zboże i proszę: wyrosłem na człowieka”. Widzą więc, że linia przemocy jest kontynuowana, ale nie biorą za to odpowiedzialności. Tamto bicie i wyzwiska to była inna przemoc, dokonywana na nich i w roli ofiary często przez nich racjonalizowana. A to, co robili oni sami, jest zupełnie czym innym, właściwie nie jest przemocą, tylko „środkiem wychowawczym”, „przypadkiem” czy „zdarzeniem”. Często w zwyczajnej rozmowie udaje się pomóc pacjentom zobaczyć ten tragiczny związek przyczynowo-skutkowy i zaplanować w pogłębionej terapii zajęcie się tą sprawą (łącznie z udziałem w Programie Rozwoju Osobistego).
Chcę podkreślić: pomóc pacjentom powstrzymać się od zachowań przemocowych to zadanie podstawowej terapii odwykowej. Żeby po terapii ktoś taki nie wędrował do domu i jako „suchy” alkoholik nie stosował tam nadal przemocy. Tym bardziej, że stare zachowania nie tylko nie przynoszą zmiany w stylu życia, ale też nie dostarczają satysfakcji z trudów abstynencji.
„Nie piję i nic się nie zmieniło: dzieci dalej się mnie boją, żona obrażona, a ja nie wiem, o co chodzi. Przecież się leczę” – mówi Jacek, który wielokrotnie bił swoją żonę i dzieci oraz wyrzucał ich z domu, kiedy pił. Ale „przecież to wódka robiła”, zatem alkohol jest odpowiedzialny i to on bił i wyzywał, a Jacek bezsilny stał obok. Jasno widać, że Jacek przerzuca odpowiedzialność za swoje pijane zachowania na alkohol, odcina się od uczuć związanych z nimi i w ten sposób oddala się od trzeźwienia.
Z kolei Kazik o tym, jak pobił swoją konkubinę, opowiada tak: „Mieliśmy różnicę zdań w jednej sprawie, nie chciała mi przyznać racji, więc się zdenerwowałem. Nic do niej nie docierało, to jej wytłumaczyłem ręcznie”. Zapytałam: „Co znaczy ręcznie? Na migi?”. Wtedy dopiero okazało się, że ją pobił.
Pacjenci o faktach przemocy często mówią swoistym szyfrem czy slangiem: „Podeszła mi pod rękę”, „Lekko ją przestawiłem”, „Przeleciała przez przedpokój”, „Za jedno uderzenie sąd mnie skazał”, „Tylko ją dotknąłem”, „Latała po mieszkaniu jak pershing”. Zadziwiające, jak rzadko którykolwiek ze słuchających pacjentów zapyta o dokładne znaczenie. Zatem do terapeuty należy rozszyfrowanie tych określeń i nadanie im realnych znaczeń. Bo „podeszła mi pod rękę” w rzeczywistości oznaczało „pobiłem ją dotkliwie i złamałem dwa żebra”, a „lekko przestawiłem” to naprawdę „rzuciłem o ścianę, aż straciła przytomność”, bo stała w drzwiach i nie chciała wypuścić go z domu. Z kolei „przeleciała przez przedpokój” znaczyło, że uderzył ją z całą siłą, a to uderzenie było ostatnim z masy razów, którymi okładał żonę, i stało się przyczyną złamania szczęki. Zaś mówiąc o żonie latającej jak pershing pacjent nie objaśniał, że uciekała przed nim, bo biegał za nią z nożem w ręku i groził, że ją zabije.
Język medyczny i prawniczy brzmi niezwykle podobnie i rozmywa osobistą odpowiedzialność sprawcy. Na przykład: „Pani NN doznała złamania szczęki w wyniku pobicia”.
Mam czasem wrażenie, że część sprawców – zwłaszcza ci, którzy dokonywali „grubej” przemocy fizycznej i w związku z tym otrzymali wyrok – nie chce o tym rozmawiać, bo „było, minęło, odsiedziałem” i nie widzą związku z teraźniejszością. Ci natomiast, których przemocowe zachowania nigdy nie zostały jasno nazwane, czasem latami usiłują chronić swoją tajemnicę.
O dokonywanej przez siebie przemocy pacjenci mówią, używając przenośni, swoistych dowcipów, niedomówień, uogólnień. Mają też ogromne ilości uzasadnień, którymi usprawiedliwiają swoje zachowania, a czasem uważają, że wręcz są do nich zmuszani lub nie mieli innego wyjścia. „Musiałam przylać synowi, bo nie chciał zrozumieć, jak mu tłumaczyłam” – mówi Iza. Nie zauważyła, że tłumaczenie 9-latkowi zadań matematycznych za pomocą słów „ty głupku, ciemna maso, gamoniu” nie jest właściwe i już jest przemocą słowną. Swoje napięcie związane z nieumiejętnością właściwego tłumaczenia zmniejszyła używając agresji czynnej: „Rąbnęłam go w łeb tą głupią książką”. Efekty takich wyjaśnień łatwo przewidzieć. Ale widać też, jak szybko Iza za pomocą zabiegu językowego przemieściła cel swego ataku: stała się nim ta głupia książka, a głowa synka jakby stanęła na drodze.
Paweł o pełnieniu swoich ról życiowych, w tym rodzinnych, mówił: „Robiłem porządki w domu i rozstawiałem ich po kątach. Jak mnie wkurzyli, rzucałem, co pod rękę wlazło, i czasem któreś przecięło tor lotu pocisku”. Albo: „To jej wina, gdyby się nie odezwała, nie byłoby tego wszystkiego”. Józek zaś w sprawie o pobicie swojej żony w ciąży opowiada: „To była krótka wymiana zdań, uderzyłem ją i wylądowała w szpitalu”.
Chcę również wspomnieć o przemocy dokonywanej przez osoby współuzależnione, o której mało się mówi. Wprawdzie statystycznie występuje ona rzadziej niż u osób uzależnionych, jednak współuzależnione coraz częściej potrafią o tym mówić i potrzebują pomocy w tej sprawie.
Karol: „Wstydzę się, ale to była bezsilność”; „Biłem ją, żeby nie piła, ciągnąłem za włosy przez całe podwórko, zdarła jej się skóra i podarła sukienka”. Zosia: „Biłam, czym popadnie. Raz mu rozwaliłam krzesłem głowę. A ostatnio to go tak poddusiłam, że do końca życia mnie popamięta i ręki nie podniesie”. Wprawdzie nieco inne uzasadnienia występują u osób uzależnionych, ale odpowiedzialność za dokonywanie przemocy zwykle umieszczane jest na zewnątrz. Jasno więc widać, że za pomocą języka dokonuje się zacierania realnej rzeczywistości, faktów czy po prostu prawdy, ale z drugiej strony – poprzez przywracanie prawdziwych znaczeń można się do faktów czy prawdy przybliżać. Myślę, że terapeuci pracujący w lecznictwie odwykowym mogliby dopisać jeszcze wiele haseł i zdań kamuflujących fakty przemocy, o których słyszą niemal codziennie i których rozszyfrowaniem się zajmują.
Dlatego uważam, że w terapii podstawowej trzeba mówić o przemocy i jest to możliwe. Chodzi o to, żeby pacjenci nie kończyli leczenia z zafałszowanym obrazem rzeczywistości, z brakiem odpowiedzialności za swoje czyny, brakiem wpływu na swoje obecne życie i jakość procesu trzeźwienia.

Źródło: psychologia.edu.pl
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group