Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Takiemu panu już dziękujemy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią Sie 21, 2009 11:21    Temat postu: Takiemu panu już dziękujemy Odpowiedz z cytatem

Takiemu panu już dziękujemy
Renata Arendt - Dziurdzikowska
Granie dominującego władcy jest udawaniem kogoś, kim w głębi nie jesteśmy. Cóż to za siła, skoro trzeba cały czas udowadniać, że się ją ma? – mówi Benedykt Peczko w rozmowie z Renatą Arendt-Dziurdzikowską

– Nie daj Boże o coś go zapytać: będzie tłumaczył i wyjaśniał od stworzenia świata i nie da sobie przerwać. Bo zna się na wszystkim. Kroczy, zasiada i przemawia. Naucza. Poucza. Pozwala. Albo nie pozwala. Czasem dochodzi do absurdu, bo on arbitralnie zarządza pieniędzmi, które ona zarabia. Uwielbia, gdy go słuchać i potakiwać, wtedy rośnie. Tylko że my, kobiety, już nie chcemy dmuchać w jego ego. Patriarchalny macho na pierwszy rzut oka ma niewiele wspólnego z naszymi współczesnymi, wrażliwymi mężczyznami. A jednak ta sztywna struktura trzyma się mocno.

– To mi przypomina odgrywanie roli pana domu, przestarzałe czasy. Kiedyś pan domu to był właściciel ziemski albo właściciel fabryki. Służba mówiła: „Pan jeszcze nie wrócił”, ale mówiła też: „Pani jest w salonie”.

– Symbolicznym wyrazem dominacji jest sposób, w jaki mężczyzna się zachowuje, gdy kobieta prowadzi samochód: łapie się za głowę, blednie, syczy, kurczowo przywiera do fotela. Te zachowania nie mają nic wspólnego z rzeczywistością: kobiety są bardzo dobrymi kierowcami, jeżdżą bezpieczniej niż mężczyźni, powodują mniej wypadków. On potrzebuje być ważny, bardzo. Jakie to męczące.

– Potrzebuje czuć się autorytetem. Nie wydaje mu się, że coś narzuca – myśli, że tak jak on uważa, jest dobrze, i nie ma się czego czepiać. Jeżeli życie rodzinne układa się tak, jak on chce, zyskuje trochę spokoju.

– Kontrolowanie daje spokój? Ostatnio słyszę o młodym mężczyźnie, który upiera się przy zakupie pomarańczowych kubków!

– Zawsze to jakiś rodzaj stabilności, porządku: mówię i tak jest. Świat wydaje się wtedy choć trochę opanowany i przewidywalny. Gdy mężczyzna powie: „U mnie w domu wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku”, może mieć poczucie wewnętrznego komfortu. Niestety na krótko. Współczesny świat jest wysoce nieprzewidywalny. Jest tak pełen zmian, zaskakujących zwrotów, że poczucie bezpieczeństwa mężczyzny jest bardzo ograniczone. Weźmy chociażby ostatni kryzys. Lokowaliśmy pieniądze w funduszach inwestycyjnych, graliśmy na giełdzie, zaciągaliśmy kredyty w przekonaniu, że damy radę spłacać raty: wszystko pod kontrolą, raty rozłożone na lata, stała wysokość spłat. I nagle kryzys, mnóstwo ludzi straciło pracę. Przykład trywialny, a jednak dotyczy bardzo poważnej kwestii. Jaki sygnał płynie ze świata w związku z tym kryzysem? Nie możemy być pewni jutra, przyszłości naszej rodziny, przyszłości zawodowej. Mężczyzna, który nie jest w stanie przewidzieć, co go spotka jutro, żyje w potwornym stresie i to jest bardzo głęboko zakorzeniony lęk o charakterze egzystencjalnym – będę czy nie będę, będziemy czy nie będziemy…

– Co ja mam do dania mojej rodzinie, skoro wszystko jest takie niepewne?

– I może rodzina, dom są ostatnim bastionem, gdzie mogę powiedzieć, jak to ma być; i tak ma być. To mi daje namiastkę poczucia kontroli i bezpieczeństwa. Nawet gdyby nie było kryzysu, i tak zmiany w świecie postępują w oszałamiającym tempie, zmienia się rynek, konkurencja, opcje polityczne. Zmieniają się przepisy, przychodzi jeden rząd, dyktuje swoje pomysły, przychodzi następny, dokonuje wymiany pomysłów na własne. Mamy globalne ocieplenie, świńską grypę, a ledwie skończyła się ptasia. Jak się w tym wszystkim znaleźć? Jak zabezpieczyć rodzinę wobec tych zewnętrznych wyzwań?

Ale jest też inny aspekt tego tematu; ostrzejsza wersja męskiej dominacji. Mam na myśli mężczyzn, którzy czują wewnętrzny przymus, aby sprawować władzę. Dystansują się od uczuć, ponieważ to zabezpiecza ich przed wewnętrznym smutkiem i lękiem. Cały czas są jakieś wyzwania, trzeba udowadniać sobie i światu, że jest się najlepszym, że mogę, dam radę, nic i nikt mnie nie pokona. Także w domu. Ten narcystyczny styl można rozpoznać po tym, że trudno się zatrzymać i rozluźnić. W tym przypadku bardziej niż świat zewnętrzny zagraża ten świat, który nosimy w sobie. Podstawowym etapem pozytywnej zmiany byłoby tutaj otwarcie się na swój smutek, lęk, poczucie bezradności, złość na różne czynniki zewnętrzne, które powodują, że moje życie nie wygląda tak, jakbym chciał.

– Im twardsza skorupa siły i omnipotencji, tym w środku więcej niepewności i bezradności. To takie straszne przyznać się, że czasami czuję się bezradny, słaby, zrozpaczony?

– Mężczyzna czuje, że oczekuje się od niego siły; że jeśli zasypią jedną jaskinię, to on ma być tym, który znajdzie drugą, jeśli w tym rewirze upoluje już wszystkie zwierzęta, ma pójść łowić gdzie indziej. Dramat mężczyzn polega na tym, że na ogół nie doceniają swojej siły, dlatego tak bardzo muszą się starać, żeby udowadniać, że ją mają. Nie doceniają tego, jak wiele różnych aspektów może mieć siła. Wydaje nam się, że gdy puścimy kontrolę, stracimy autorytet i szacunek kobiety. Umiejętność przyznania się do tego, że nie na wszystko mam wpływ i czasami sobie nie radzę, jest przejawem potężnej siły. Słaba jednostka tego nie zrobi. Słabi bardzo często próbują w sposób beznadziejny do końca udowodnić, że są silni, ale prawdziwie silny nie musi niczego udowadniać. Tak bywa, że małe psy szczekają, duże i silne nie muszą. Cóż to za siła, skoro trzeba cały czas udowadniać, że się ją ma? Cóż to za autorytet, który cały czas musi sam siebie potwierdzać i o siebie walczyć?

– Mężczyzna, który się spina, autorytarny, nie zapewnia rodzinie bezpieczeństwa.

– Traci mnóstwo energii na to, by wszystko szło po jego myśli; a i tak nie idzie. Sztywność utrudnia elastyczne nadążanie za zmianami, które się dokonują. Jesteśmy istotami dynamicznymi. Nasi bliscy zmieniają się, zmieniają się też ich potrzeby. Im bardziej bronimy status quo, chronimy swój wizerunek kogoś, kto wie najlepiej i sobie poradzi, tym bardziej tracimy elastyczność, a co za tym idzie – poczucie stabilności, bezpieczeństwa. Zarówno w świecie, jak i w domu z każdą chwilą pojawia się mnóstwo nieprzewidzianych, nowych elementów. Walka z nimi to jak walka z wiatrakami, zawracanie kijem Wisły. Mężczyźni szarpią się, próbując tę rzekę zawrócić, może nawet jakąś tamę wybudują i zatrzymają nurt, ale to są doraźne działania okupione potwornym wysiłkiem.

– Gdy mężczyzna zarządza, kobieta czuje się tak, jakby dla niego nie istniała.

– Mężczyzna zamyka się w swoich wyobrażeniach o tym, jak ma być – w psychologii nazywa się to pierwszą pozycją percepcji – czyli patrzy na świat swoimi oczyma, kieruje się własnymi kryteriami, ocenami i potrzebami. To jest źródło cierpienia, problemów. Bo jak budować relacje oparte na miłości, serdeczności, wzajemnym zrozumieniu, gdy zamykamy się na punkt widzenia bliskiej osoby, nie bierzemy go pod uwagę. Oceny, opinie, sposoby reagowania inne od naszych są okazją do poszerzenia własnych horyzontów, do zwiększenia swojej elastyczności. Każdy ma prawo widzieć rzeczy po swojemu. Gdy to szanujemy, wtedy świat nie jest już tak przewidywalny, nie kontrolujemy go w takim stopniu jak do tej pory, ale z całą pewnością jest ciekawszy. Bogactwo świata przejawia się właśnie w różnorodności. Jesteśmy obdarowani tym bogactwem także poprzez inność naszych bliskich. Są mężczyźni, którzy nie tylko zaakceptowali ową zmienność, niepewność, płynność, ale też nauczyli się w niepewności znajdować szansę i możliwości; u których ciekawość przeważa nad lękiem. Oni przypominają surferów płynących na desce, fala ich niesie, a oni wykorzystują jej energię.

– Aby zaakceptować inność bliskiej osoby, zmienność i niepewność świata, potrzeba odwagi, wewnętrznego bezpieczeństwa, poczucia własnej wartości, otwarcia. W jaki sposób mężczyzna miałby zbliżyć się do tych aspektów siebie?

– Pierwszy krok w tę stronę to słuchać, pytać o zdanie, o opinię, o potrzeby, punkt widzenia kobiety – pytać o wszystko, co jest dla niej ważne. Co o tym myślisz? Czy będzie ci to odpowiadało? Jakie jest twoje zdanie? Czy masz jakieś pomysły, preferencje? Pytanie to absolutna podstawa. Mam wrażenie, że mężczyźni nie doceniają swoich kobiet jako źródła wiedzy, inspiracji i motywacji. Kolejnym krokiem byłoby trenowanie siebie w tym, by próbować dokonywać ocen różnych sytuacji z jej punktu widzenia. Jeżeli na przykład idziemy do sklepu i mamy kupić sztućce, zastawę stołową czy cokolwiek innego, to dobrze by było, gdyby mężczyzna zadał sobie wtedy pytanie: jakiego wyboru dokonałaby moja partnerka, czym by się kierowała? Albo przy okazji jakiegoś zdarzenia: w jaki sposób mogłaby się zachować w takiej sytuacji? Mężczyźni intuicyjnie robią to w biznesie, bo żeby negocjacje mogły być udane, trzeba wejść – jak mówią Anglicy – w buty partnera, by zorientować się, co jest dla niego ważne, jakie mogą być jego oczekiwania. Nieszczęście polega na tym, że mężczyzna wraca z pracy do domu i traci dostęp do tych umiejętności, które wykorzystuje w kontekście profesjonalnym, tak jakby zakładał z góry, że tutaj już nie musi się starać.

Jeszcze jeden pomysł przychodzi mi do głowy – żeby czasem zamiast kina akcji czy meczu mężczyzna obejrzał film taki jak „Czego pragną kobiety?”. Bo wtedy poznaje, odkrywa, jak wygląda świat z punktu widzenia kobiet. Niewiele wymagający trening, a przynosi wiele pożytku.

– Zobaczyć i usłyszeć kobietę, zanim się ją straci.


– Zakładamy z góry, czego potrzeba drugiej osobie, wszyscy wpadamy w tę pułapkę. Mężczyzna wierzy, że to, co on myśli i planuje, będzie odpowiadało kobiecie. Z tym jest związana pozytywna intencja: biorę to na siebie, żebyś nie musiała zawracać sobie głowy. Gdy kobieta się denerwuje, bo nie tego oczekiwała, mężczyzna czuje się zraniony, bo przecież tak się starał. Gdy jeszcze słyszy: „Jesteś taki jak wszyscy faceci”, zamyka się. Mężczyźni nie znoszą, kiedy im się mówi, że są tacy jak inni, bo czują się wyjątkowi. To samo dotyczy kobiet – każda jest wyjątkowa. Jeżeli mężczyzna tego nie widzi, nie rozumie, to naprawdę niedobrze.

Mam wrażenie, że mężczyznom trudno nadążyć za wyzwaniami, jakie niesie współczesny świat, nie tylko za nowymi technologiami, ale i za zmianami społecznymi, za zmianami, jakie dokonały się w kobietach. Widzę tu ogromną rolę kobiet w uświadomieniu mężczyznom, w jakich stereotypach ciągle tkwią.

– Trudno to robić spokojnie, bo natychmiast uruchamiają się złość i bunt, kobieca furia.

– Jeśli kobiety nie będą zwracały uwagi mężczyznom, to oni nadal będą brnęli w swój paternalistyczny narcyzm. Jeśli kobiety tego nie zrobią, to kto?

Więcej na stronie: www.zwierciadlo.pl

źródło. onet.pl
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią Sie 21, 2009 11:41    Temat postu: Seksistowskie uwagi szefa Odpowiedz z cytatem

Seksistowskie uwagi szefa
dr Thomas Stuttaford i Suzi Godson
Mój szef robi sobie żarty z moich dużych piersi. Uważa, że jest zabawny, ale mnie to krępuje. Nie chcę go stawiać w niezręcznej sytuacji, ale co mogę zrobić, żeby przestał?
Suzi Godson, autorka książek *** Book i The Body Bible


- Kobiety mają skomplikowane podejście do skupionej na nich niechcianej uwagi seksualnej. Większość z nas potajemnie przyznaje, że zdarzające się od czasu do czasu okrzyki zachwytu dochodzące z placu budowy są czymś pochlebiającym, istnieje jednak granica, po przekroczeniu której nieszkodliwa zabawa staje się czymś groźnym. Jeśli jest się zmuszoną wybierać dłuższą drogę do autobusu, by uniknąć ciągłych gwizdów ze strony robotników pracujących przy wykopach – to już zastraszanie.

Molestowanie seksualne w miejscu pracy często zaczyna się od całkowicie niewinnych komplementów dotyczących wyglądu i czasem trudno powiedzieć, kiedy stały się one krępujące, irytujące i prowokacyjne.

Poczucie humoru szefa mogło Pani kiedyś zupełnie odpowiadać, ponieważ jego żarty pomogły przełamać lody, kiedy zaczynała Pani pracę, jednak teraz robi Pani wszystko, by go unikać. Choć nie chce go Pani stawiać w kłopotliwej sytuacji, ma Pani jednak prawo dążyć do tego, by przestał zachowywać się w ten sposób, ponieważ relacja między wami ma kluczowe znaczenie dla Pani dobrego samopoczucia w pracy.

W niedawnym badaniu obejmującym odpowiedzi udzielane on line przez 1 200 amerykańskich profesjonalistów, 55 procent z nich przyznało, że kiedy rzucają pracę, to nie opuszczają firmy, ale jej menadżerów. I choć postępowanie Pani szefa można opisać jako „niechciane zachowanie natury seksualnej”, to trudno byłoby Pani złożyć oficjalne zażalenie bez nagrania dowodów bądź współpracy świadków, gdyż wtedy byłoby to jedynie Pani słowo przeciwko jego słowu.

Teoretycznie prawo ma chronić kobiety takie jak Pani, ale w praktyce wypełniania kwestionariusza zgłoszenia molestowania seksualnego może być nieziemsko trudne. Choć pracodawcy są prawnie odpowiedzialni za zachowanie wszystkich swoich pracowników, a pozwy są wznoszone zwykle przeciwko firmie, to biznes dysponuje poważnymi pieniędzmi i drogimi prawnikami. Powinna więc Pani poważnie się zastanowić, zanim złoży pozew, który zwykle jest ostatecznością w przypadkach poważnych nadużyć seksualnych, a nawet wtedy nie ma gwarancji wygranej.

Ponieważ trudno jest zdefiniować molestowanie, a wręcz niemożliwe jest jego wyeliminowanie, kobiety w miejscu pracy muszą nauczyć się samodzielnie karcić lubieżne, obraźliwe czy prostackie zachowania. Oznacza to, że trzeba mieć wystarczająco dużo odwagi, by postawić się szefowi i odpowiednio szybko reagować w momencie, gdy mówi się coś obraźliwego pod naszym adresem.

Takie konfrontacyjne podejście może nie leżeć w Pani charakterze, ale jeśli chce Pani, by to się skończyło, musi Pani o tym powiedzieć szefowi. Następnym razem, kiedy zrobi uwagę na temat Pani piersi, proszę mu powiedzieć, że jego ciągłe uwagi są dla Pani krępujące. Kiedy znacznie się bronić, jak to„nie zna się Pani na żartach” i powinna się Pani „wyluzować”, proszę zachować spokój, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że jeśli nie przestanie zachowywać się jak dureń, będzie Pani zmuszona złożyć oficjalne zażalenie w dziale kadr.

Kiedy już Pani to powie, proszę na tym poprzestać. Proszę zachowywać się normalnie i nie pokazywać żadnej niechęci w stosunku do szefa. W ciągu tygodnia okaże się, czy jest wystarczająco dojrzały, by sobie z tym poradzić. Jeśli okaże się, że nie jest, proszę wnieść skargę. Sprawa nie posunie się dalej, jeśli nie będzie tego Pani chciała, ale stworzy zapis na papierze i jeśli sytuacja się pogorszy lub gdy on będzie próbował tych samych sztuczek w stosunku do kogoś innego, to Pani zażalenie będzie już udokumentowane.

Może Pani też zainwestować 8 funtów w koszulkę organizacji Fawcett walczącej o równouprawnienie (www.fawcettsociety.org.uk), aby następnym razem, gdy nawiąże kontakt wzrokowy z Pani piersiami zobaczył napis „Tak wygląda feministka”.

dr Thomas Stuttaford, lekarz pracujący w The Times, z wieloletnim doświadczeniem w klinice chorób układu moczowo-płciowego:

- Ofiary prostackich żartów nigdy nie uważają ich za zabawne. W każdym wieku są one szkodliwe - wiele dzieci ma trwale uszkodzoną psychikę przez beztroskie i bezduszne osobiste uwagi czynione przez dorosłych, w tym często nauczycieli, rodziców czy bliskich krewnych.

W wielu rodzinach bracia i siostry wydają się zachowywać tak, jakby mieli licencję na czynienie personalnych uwag, które byłyby zupełnie nie do zaakceptowania ze strony dorosłych lub obcych osób. To coś, na co nie powinno się pozwalać.

Między dokuczaniem a niegrzecznością jest subtelna różnica - zbyt subtelna, by żartować na temat czyjejś seksualności, niezależnie od tego, czy jest to mężczyzna próbujący zrobić żartobliwą uwagę o piersiach, pośladkach, urodzie bądź też wadze kobiety czy też kobieta wypowiadająca się o ciele, wyglądzie, genitaliach lub umiejętnościach łóżkowych mężczyzny. Nie ma wielu tak szybkich sposobów na zniszczenie bliskich związków, jak żartowanie z seksualnej anatomii partnera lub jego łóżkowych osiągnięć.

Nawet jeśli Pani szef jest okrutny lub odstręczający w sposób niezamierzony, jeśli jego uwagi sprawiają, że źle się Pani z nimi czuje, a on jest zbyt mało lotny, by to zauważyć, to nie ma wątpliwości, że jest nieczułym i źle wychowanym prostakiem. Występuje wbrew prawu regulującemu zatrudnienie oraz przeciwko przyzwoitości. To może być kosztowne.

Uważam Pani brak chęci narobienia mu poważnych problemów za chwalebny, ale Pani dobroć nie powinna oznaczać, że musi Pani godzić się z jego chorymi i najwidoczniej niechcianymi uwagami.

Jeśli chce Pani zachować przyjacielskie relacje z szefem (zakładam, że poza tym aspektem jest Pani zadowolona i ma Pani takie same prawa, jak Pani źle wychowany szef), to proszę, by spotkała się Pani z nim i wyjaśniła dobitnie, jakie nieprzyjemności sprawia Pani jego zachowanie.

Może Pani także porozmawiać z zaufanym kolegą czy koleżanką – jeśli jest ktoś taki i poprosić jego lub ją, by powiedzieli waszemu wspólnemu szefowi, że nie odpowiada Pani jego poczucie humoru.

Jeśli czuje się Pani zażenowana jego uwagami o Pani piersiach, można przypuszczać, że ktoś z Pani współpracowników jest tak samo zakłopotany z Pani powodu. Jeśli nie chce Pani zmuszać swojego szefa, by skonfrontował się ze swoim bezmyślnym zachowaniem, rozwiązaniem jest zmiana pracy. Proszę się z tym w każdym razie nie godzić i nie cierpieć w milczeniu.

Pani problem dotyczy zasadniczo bycia na łasce i niełasce płacącego Pani pana, który powinien wystawiać referencje Pani, a nie Pani piersiom.

Warto jednak wspomnieć, że niektórzy mężczyźni nie rozumieją, że choć większość z nich uważa duże piersi za pociągające, to noszące je kobiety czują się nimi zakłopotane. Wiele kobiet, które uważają swoje piersi za zbyt duże, unika spotykania się z nieznajomymi, z daleka omija szatnie, pływanie, bieganie czy grę w tenisa.

Choć wydaje się czasem, że większość aktorek w Hollywood ma powiększone piersi i to niektóre bardzo znacznie, to w czasie swojej praktyki lekarskiej spotkałem się chyba z taką samą ilością próśb o zmniejszenie, co o powiększenie piersi.

Może zaskakiwać fakt, że te kobiety, które zmniejszyły sobie piersi, były częściej zadowolone z rezultatów niż te, które je sobie powiększyły. Bez względu na to, czy czyjeś osobiste obserwacje, nawet w postaci żartów dotyczą czyichś piersi, oczu, nosa, nóg, wzrostu czy też innej cechy wyglądu, są one w biurze tak samo nie na miejscu, jak na boisku szkolnym.

Źródło. the Times
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group