Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przemoc czy nie przemoc ???Co ja mam z tym zrobic?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anja



Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 2

PostWysłany: Czw Gru 21, 2006 14:20    Temat postu: Przemoc czy nie przemoc ???Co ja mam z tym zrobic? Odpowiedz z cytatem

Witam
Problem jest chyba dość złożony, szukam tutaj pomocy bo mi samej brakło już argumentów.
Od czterech lat jestem związana ze swoim facetem, na początku, jak u wszystkich pewnie było cudownie i w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że będzie potrafił kiedykolwiek w jakikolwiek sposób mnie skrzywdzić.
Sytuacja uległa zmianie jakoś w zeszłym roku, zaczęło się od tego, że potrafił zaciągnąć mnie za włosy do łazienki, żeby mi pokazać, że jest niedokładnie zamiecione...
Na jakiś czas się rozstaliśmy, pogodziliśmy się po 4 miesiącach, wprowadziłam się z powrotem, po kolejnych dwóch powiedział mi, że nic do mnie nie czuje, więc ponownie się wyniosłam, nie miałam już siły płakać, chciałam układać sobie nowe życie, jedyne o co miałam żal to to, że odebrał mi najpiękniejsze lata życia, że teraz wszystko muszę zaczynać od nowa. Oboje bardzo chcieliśmy mieć dziecko, kiedyś już w czasie, kiedy nie byliśmy ze sobą zrobil mi awanturę,że on jest starszy, że to ja jemu zabrałam szanse na rodzine, bo gdyby nie ja, to pewnie tą rodzinę już dawno by miał... sęk w tym, że to ja chciałam, a on wiecznie twierdził, że to jeszcze nie czas.
Tego samego wieczora dostałam smsa, że on wie, że z nas to już nie będzie żadnej pary, ani tym bardziej rodziny, bo nawzajem się wyniszczamy, ale skoro oboje chcemy mieć dziecko, to przecież możemy je mieć i nie być razem... Kocham go tak bardzo, że oczywiście w pierwszej chwili się zgodziłam, refleksje o tym, że nie można być takim egoistom, że krzywda to będzie się dopiero działa temu ewentualnemu dziecku przyszły dopiero później, na szczęście jeszcze w porę, bo nie zdązyłam zajśc w ciąże, on w międzyczasie, powiedział mi pierwszy raz po czterech latach, że mnie kocha, słysząc to podjęłam walkę o to,żebyśmy tą rodziną jednak byli, bo w moich oczach było tak, że skoro się kochamy to dlaczego nie, on twierdził, że chociaż bardzo mnie kocha to nie możemy być razem, bo niszczymy się nawzajem, ja się zapierałam, że nie pozwolę na to, żebym miała być potrzebna tylko do tego, żeby on miał dziecko.
Krótko po tym trafił do szpitala, a poza mną nie ma w zasadzie nikogo, więc zajęłam się tak jak tylko potrafiłam nim w szpitalu, swoim sklepem, jego sklepem, dwoma mieszkaniami, ja byłam pewna, że doba ma 48 godzin, a on był szczęśliwy i widząc jak wypruwam sobie żyły coraz bardziej przekonywał się, że mnie kocha... stanęło na tym, że jeszcze zanim wyszedł z tego szpitala kazał mi wynając nowe mieszkanie, mieliśmy zaczynać wszystko od nowa, i tak też było przez miesiąc szpitala i miesiąc od wyjścia ze szpitala było jak w bajce.
Aż zaczęło wracać stare.Co jakiś czas słyszę aluzję że jestem wariatką, powiedziane w bardzo przykrych słowach, że jestem nic nie warta, potrafi całymi dniami udawać, że mnie nie ma, wtedy kiedy coś mu nie pasuje, potrafi uderzyć. Do szarpania się, popychania mnie itp, bez bicia jako takiego zdążyłam już chyba przejść do porządku dziennego, przestałam reagować, wiem,że jeśli w porę nie przestanę mówić mogę liczyć się z tym, że będzie mną rzucał po ścianach, aż nie zamilknę. Wczoraj, powodem do szarpania mnie i ściskania za szyję powodem było to, że zasłaniam mu telewizor.
Były bardziej ekstremalne sytuacje, w zeszłym tygodniu po kłótni, czy też w jej trakcie, a poszło o to, że mnie okłamał zostałam najzwyczajniej w świecie pobita, siniaki dopiero zeszły. W życiu nikt nie potraktował mnie tak jak on wtedy, siniaki na twarzy, plecach, rękach i nawet stopach, krzyczałam, żeby przestał bo mnie dusi, nic to nie dawało...
Wybaczyłam, bo kocham, bardzo kocham i są dni, czasem nawet tygodnie kiedy jest cudownie.
Problem rozbija się o jego brak jakiejkolwiek samokrytyki. Nie mogę powiedzieć czegokolwiek, co byłoby jakimkolwiek zarzutem, bo kończy się tak jak opisane sytuacje, on jest winny, ja mówie mu co jest nie tak, a on zamiast przyjać krytykę i porozmawiać ze mną na ten temat, dlaczego ja widzę to w ten sposób, dlaczego tak czuję najpierw wyrzuca mi co ze mną jest nie tak, później przestaje się do mnie odzywać i w ostentacyjny sposób mnie ignoruje, jeśli nie przestaję mówić zaczyna się ze mną szarpać i tak w kółko.
Wychodzi na to, że prędzej czy później to ja przepraszam, bo to ja potrzebuję jego i jego bliskości. On też mnie kocha, tego jestem pewna, bo czuję to i widzę wtedy kiedy między nami wszystko jest w porządku.
Tak się nauczył i do tego się przyznaje, ze wie, że jak on coś zaniedba to ja stanę na głowie, żeby wszystko było zrobione, że ja zawsze będę bo go kocham, że prędzej czy później to ja przyjdę z płaczem się przytulić i przepraszać. A ja nie przepraszam z poczucia winy, tylko po to, żeby był, ja też mam tylko jego.
To są głupie sytuacje i głupie kłótnie o drobiazgi, jednak z drobiazgów składa się życie, dlatego o tym piszę, problem zaczyna się np. od tego, że ja pracuję w domu, czyli w jego mniemaniu siedzę w domu cały czas, więc kiedy on wraca z pracy ma być posprzątane i zrobione, wmawia mi, że nie robie tego dla niego, tylko dla siebie, żeby żyć w jakotakim ładzie, kiedy pytam dlaczego, skoro tak bardzo chce żyć w takim ładzie to nie przyłoży ręki do tego żeby ten ład tworzyć problem jest gotowy.
Ja latam po mieszkaniu ze ścierkami, bo on pracuje i nie ma czasu, jednak kiedy wraca do domu spędza 100% wolnego czasu na siedzeniu przed komputerem, wyniesienie śmieci czy pozamiatanie jest wielkim problemem, bo dlaczego on, skoro on wrócił z pracy, a ja cały dzień siedziałam w domu, skoro siedziałam to powinnam to zrobić, problem jego lenistwa doszedł już do tego stopnia, że dwa tygodnie temu wsadził pranie do pralki i od tamtego czasu ono tam leży, bo nie znalazł chwili, żeby to pranie wstawić. Siedzi i zajmuje się komputerem, kiedy zwracam mu uwagę, że to nie jest fair, że mieszkamy tu oboje i dlaczego to ja mam spędzać powiedzmy dwie godziny na sprzątaniu, słyszę bezczelna wypowiedź, że dlaczego nie, że powinnam pomyśleć, że może on w tym czasie chciałby robić coś inngo, kiedy ja w tak samo bezczelny sposób odpowiadam, że może ja też chciałąbym na przykłąd pomalować paznokcie, a nie robić za nas dwoje, problem jest gotowy i tak w kółko.
Wczoraj zwróciłam mu uwagę na to, że nawet mnie nie przytulił kiedy wrócił do domu tylko usiadł przed komputerem z tego zrobił się problem, zarzucił, że pomóg mi zrobić kolację, przecież do diabła to nie mi pomógł tylko zrobił ze mną dla nas... albo to u mnie jest jakiś problem z interpretacją...Mało tego, żeby on jeszcze coś produktywnego robił przed tym komputerem, nie, on zajmuje się ściąganiem plików muzycznych albo *** filmów, jak nie robi ani jednego, ani drugiego to poprostu siedzi i klika.Doprowadził do tego, że boję się powiedzieć cokolwiek, że boję się odezwać i powiedzieć co czuję, już nawet nie chodzi o strach przed biciem, bo na to jestem dość odporna i w sumie sama często mu powtarzałam, że wolałabym, żeby mnie bił niż męczył psychicznie, tylko właśnie o wsyzstkie te sytuacje kiedy nie odzywa się do mnie tygodniami, bo coś mu powiedziałam.
Winę za wszystko zrzuca na mnie, od początku do końca, bo ja za dużo wymagam, bo za dużo mówię, bo mam pretensje, ale wtedy kiedy on ma pretensje to jest ok, ja mam zacisnąć zęby i słuchać litanii do końca, broń boże nie przerywając monologu.
Ja zawsze miałam tendencje samobójcze, za sobą chyba dwie czy trzy próby zanim poznałam jego, przy nim nasiliło się to do takiego stopnia, że pocięte mam już i przedramiona i stopy, wpędził mnie w taki stan, że żyletka lub tabletki zaczęły być doskonałym wyjściem z sytuacji, nie szantażem, tylko próbą ucieczki, bo ja mam już poprostu dosyć kocham go i nie odejdę, wolałabym umrzeć.Na początku października dwa razy próbowałąm się otruć, trzeci raz byłam już o krok od osiągnięcia celu, odzyskałam przytomność na podłodze łazieki, która była cała tak zakrwawiona, że bałam się tam następnego dnia wejść żeby posprzątać, tego samego dnia, a właściwie nocy, może godzinę poźniej jak odzyskałam przytomność sam osobiście ściągał mnie z paska zawieszonego pod sufitem, ja chciałam umrzeć, on to widział na własne oczy, niczego to nie dało.
Doprowadził do tego,że wmówił mi, że to ja jestem wariatką, dziś chodzę do psychiatry i psychologa, dobrze mi z tym, bo stan w jakim się znajduję też nie jest ani przez chwilę dobry, chcę z tym wygrać, ale jak mam z tym walczyć skoro od wczoraj znowu jedyne z czym walczę to ponowna chęc podcinania sobie żył?
On wmawia mi, że to ja jestem chora, ma rację, jakaś depresję pewnie mam, ale poza tym mam zwykłe normalne ludzkie potrzeby, które on systematycznie depcze.
Na mnie zrzuca winę, wmawia mi, że jestem jedyną kobietą na którą w jakikolwiek sposób podnosił rękę, mało tego, kiedy mówię, że może taka posiniaczona pojadę do rodziców odpowiada mi, że nie ma problemu, nie przeszkadza mu to, że mogę powiedzieć o tym komukolwiek, a zna mnie na tyle, że wie, że w końcu pęknę i ktoś się o tym dowie, on twierdzi, że ja go prowokuję, prowokuję tak jak napisalam powyżej, poprostu mam potrzeby, a skoro ja go prowokuję to on ma prawo.
Na nic tłumaczenia, że nie ma prawa, że to jest moja nietykalność osobista, że to nie jest miłość skoro świadomie mnie krzywdzi (jest inteligentny, granica między dobrem a złem jest u niego bardzo wyraźna, więc nie ma takiej możliwości, żeby bił mnie i poniżał nieświadomie), tłumaczę, że nikt nie ma prawa bić drugiego człowieka, nic, nic i nic, ba, nawet powiedział,że każdy sąd w razie czego go uniewinni, bo to ja jestem wariatką...
i tak wychodzi na to, że jednego dnia potrafi pobić mnie do takiego stopnia, że następnego dnia nie jestem w stanie wstać z łóżka, bo jestem posiniaczona i cała obolała, ostatnio miałam tak obtłuczone i tak już chore nerki, że miałąm problem z przewróceniem się na drugi bok, sińce na twarzy, a następnego dnia jest ok, on nie ma wyrzutów sumienia, więc jakiś kwiatów czy kolacji, ani nawet przepraszam jak to sugerują moje koleżanki nie mam się co spodziewac,ale godzi się ze mną, troszczy się o mnie, nawet herbatkę przyniesie do łóżka bo wie, że mnie boli, że ledwo się ruszam... i kocha i jest, przytuli, pocałuje, pogłaszcze.
Nie wiem czego się tu dopatrywać, dla mnie to po trochę schizofrenia, bo widzę dwoje różnych ludzi w jednym ciele, z jednej strony mam wspaniałego mężczyznę, który pomógł mi w najcięższych chwilach, który spełnia mojemarzenia, który ma takie same jak ja plany i je realizuje, a z drugiej strony zimnego, bezkrytycznego względem siebie egoistycznego potwora, na szczęście jeszcze wiem w jakiej sytuacji której wersji się spodziewać.
Jeszcze poza wszystkim, kiedy mam jakieś pretensje, używa magicznego zaklęcia "odchodzę"
Wspaniałe sposoby manipulacji, wszystko doprowadziło do tego, że to ja chcę się zabić, że wziełam na siebie wszystkie nasze wspólne obowiązki, że nawet w jego pracy wyręczam go jak mogę...
Poszedł ze mną raz do psychiatry,usłyszał, że to on nie rozumie, ani mnie, ani moich potrzeb, ani kobiet w ogóle, że nie potrafi ze mną rozmawiać, ja mam trudną przeszłośc, ale ja się leczę wiem i czuję że z dnia na dzień jest lepiej, on przyjął do wiadomości co robi nie tak, chociaż trzeba do tego było psychiatry, osoby postronne mówily mu to samo, ale miały za mały autorytet do tego, żeby słuchał, obiecał popracować nad sobą, nade mną, nad związkiem, krótki to trwało, stanęło w którejś dyskusji na tym, że on wie, że mnie nie rozumie itp, ale nie zamierza tego zmieniać.

Czy może mi ktoś pomóc, powiedzieć jak powinnam się zachowywać, przecież nie mogę wiecznie zaciskać zębów i udawać, że jest ok, po to żeby jego nie denerwować, jak mam postępować żeby było dobrze. Czy wie ktoś dlaczego on postępuje w tak skrajnie egoistyczny sposób??

Pozdrawiam i dziękuję za wszelką pomoc, jest mi ona naprawdę bardzo potrzebna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Czw Gru 21, 2006 17:41    Temat postu: Re: Przemoc czy nie przemoc ???Co ja mam z tym zrobic? Odpowiedz z cytatem

Anja,

Dobrze, ze trafilas na to forum, tu sa informacje dzieki ktorym mozesz sobie bardzo pomoc - przeczytaj to forum od deski do deski, jak tylko bedziesz chciala, to bedziesz w stanie zrozumiec to co sie dzieje.

Sytuacja w ktorej jestes jest bardzo podobna do sytuacji osob ktore na tym forum pisaly wczesniej. Te kobiety tez podejrzewaja, ze cos z nimi jest nie tak, ze sa wariatkami, ze prowokuja - to nie jest prawda.

Zadaj sobie pytanie, skoro kochasz swojego mezczyzne, to jakie cechy w nim podziwiasz ? Spytaj sie jego co on w Tobie podziwia ? Dlaczego konkretnie go kochasz ?

Jak tylko masz dostep do DVD to kup i zobacz film "Gasnacy Plomien" z 1944 roku i Ingrid Bergman - on Ci wyjasni dlaczego tak sie czujesz jak sie czujesz i pozwoli Ci zrozumiec mechanizmy rzadzace jego zachowaniem.

Przeczytaj literature polecana na forum, przeczytaj o Syndromie Sztokholmskim. Teraz jestes w stytuacji gdzie widzisz drzewa a nie widzisz lasu, poczytaj forum, zrozum jak on mysli i dziala, byc moze bedziesz mogla zatrzymac jego zachowanie a byc moze nie, ale najpierw zrozum wlasnie dlaczego on tak sie zachowuje, i co przez to osiaga, poczytaj polecana tu na gorze literature.

Jak masz jakiekolwiek pytania to pisz,

pozdrawiam
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Anja



Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 2

PostWysłany: Czw Gru 21, 2006 17:56    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Drogi P.
Trafiłam na to forum, bo od kąd się leczę sama szukam pomocy i nie wstydzę sią o nią prosić.
Czytam forum od dwóch dni.
Trafiłam na bardzo ciekawy artykuł o postępowaniu z narcyzem, nieświadomie przerobiłam już wszystkie przedstawione w tym artykule sposoby zachowań i wyszlo na to, że jest jeszcze gorzej....
ja wiem, co ja w nim podziwiam, kiedy jest ok, podziwiam calego jego faceta ktory kocha, ktory spelnia marzenia, a jednoczesnie faceta, ktory twardo stoi na ziemii i potrafi w pore zalatwic to, czego nie zauwaza moje idealistyczne marzycielstwo.Kocham faceta ktory pomaga, wspiera, mobilizuje, faceta, ktory kocha.Nie zapieralam sie nigdy,ze nie stac mnie na kogos lepszego, wiem, ze byc moze, a nawet napewno, ale to jego kocham i chce zeby miedzy nami bylo ok.
Mam chyba za silny charakter, bo wole walczyc z nieszczesciem niz szukac szczescia.
Ja chce tylko wiedziec czy to da sie zmienic, jesli tak to jak, zeby bylo bez wiekszego uszczerbku dla nas dwojga, jesli sie da, to z reszta poradze sobie sama.
Syndrom Sztokholmski... tak, przywiazanie ofiary do kata... to napewno nie, to nie przywiazuje sie do niego, wrecz przeciwnie, nienawidze go i nie uwazam, ze nie jest wart nawet spluniecia mu w twarz gdy mnie bije, kocham i jestem przywiazana do tego "lepszego modelu". do tej jego drugiej polowy, ktora pozwala mi odczuc, ze jestem tak bardzo kochana, jak nik inny w swiecie, do tej polowy, ktora chce nosic mnie na rekach.
Widzę las. Wiem, że jestem inteligentna, niezalezna, mloda, ladna i atrakcyjna, wiem, ze bez problemu moge znalesc kogos, kto bedzie mnie prosil o to zebym byla, a nie odwrotnie, jednak to jego kocham, to dla niego sie lecze, to z nim chce byc. Nie bede sie poddawac w tej walce, pisalam , wole umrzec.Widze ten las, ale on mnie nie interesuje.

Pozdrawiam i bardzo, bardzo dziekuje za odzew.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Pią Gru 22, 2006 3:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Anja napisał:

Ja chce tylko wiedziec czy to da sie zmienic, jesli tak to jak, zeby bylo bez wiekszego uszczerbku dla nas dwojga, jesli sie da, to z reszta poradze sobie sama.



Anja,

Mozesz sprobowac go zmienic, kup kilka ksiazek tutaj polecanych i sprobuj zastosowac techniki odpowiedzi na agresje o ktorych ksiazki mowia. Przeczytaj ksiazki bardzo dokladnie - cala problem lezy w szczegolach. Tak naprawde tylko Ty mozesz cos z tym zrobic, tylko Ty sama mozesz sobie pomoc i widze, ze masz ku temu potrzebne sily i motywacje.

pozdrawiam i trzymam kciuki, grunt to wiara w siebie, zostan na forum, kazda osoba, ktora chce sobie pomoc jest tu bardzo mile widziana.

P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
wrzos



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 80
Skąd: opole

PostWysłany: Pią Gru 22, 2006 21:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Droga Anjo,
polecam Ci ksiazke"Kobiety,ktore kochaja za bardzo i ciagle mysla ,ze on sie zmieni"
Moze dzieki niej zrozumiesz dlaczego ciagle przy nim tkwisz.Moze pomoze ci rozwiazac pewne problemy.
Zachecam i pozdrawiam! Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Sob Gru 23, 2006 20:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Droga Anju,
przeczytaj forum, artykuly... czy w Twojej miejscowosci jest osrodek pomocy rodzinie? moglabys tam pojsc i opowiedziec raz jeszcze to, co nam tu napisalas - kontakto oko w oko z pomoca jest lepszy od maili ... opowiedz, nazwij to i zadaj sobie prae pytan, nikt tego za Ciebie nie zrobi. Masz duzo sily, jestes bardzo silna, swiadoma - ale im wiecej sie dowiesz, tym wiecej odpowiedzi znajdziesz. Myslalam tak jak Ty, ale to juz przeszlosc. Zajelo mi to w sumie 5 lat. pozdrawiam
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group