Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

nie wiem ile wytrzymam:(
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga74



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 43

PostWysłany: Pon Paź 18, 2010 22:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja tez zaczęłam od tego, że przestało mnie interesować, co on uważa, co myśli i jakie jest jego zdanie. Poczułam się o wiele lżej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Odrodzona2009



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 277

PostWysłany: Pon Paź 18, 2010 23:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wierze Smile a co najwazniejsze wtedy jest miejsce 'w umysle' na inna opinie.
Jak sie ma poglad o sobie 'jestem aaa', to trudno, zeby nasz mozg uznawal jednoczesnie, ze 'jestem bbb' (bo by ześwirował).
Jak sie zaczyna kwestionowac opinie, a tym samym wszechwiedze drugiej strony powoli dochodzi sie do prawidlowego spojrzenia na siebie - zaczyna dopuszczac inne mysli, nie tylko te negatywne.
I co nie mniej wazne zaczyna sie powoli uzyskiwac wlasciwe spojrzenie na te 2ga strone, z coraz wiekszego dystnasu, coraz spokojniej, coraz prawdziwiej. Wtedy mozna zaczac dzialac. Strach ma wielkie oczy, wyolbrzymia, oklamuje i rozum odbiera.
_________________
By zmienić złe zachowania potrzebna jest ich świadomość, poznanie nowych, a potem działanie. Nie zrażanie się niepowodzeniami - i DZIAŁANIE z uporem 'maniaka', jak dziecko, które uczy się chodzić z determinacją, wiarą i uporem, że w końcu się uda.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Malena3



Dołączył: 05 Wrz 2010
Posty: 2

PostWysłany: Sro Paź 20, 2010 18:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak nie możesz żyć.Masz pracę, to już jest dużo.Dziecko tak czy inaczej będzie co raz większe.Szkoda życia. Zajrzyj na byłeżony.pl znajdziesz tam podobne do swojej historie i zobaczysz co może być dalej. Szkoda też dziecka. Trzymaj się. I trzymam kciuki za decyzje.
_________________
Malena3
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agataz



Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Sro Paź 03, 2012 23:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i wytrzymałam 2 długie lata...i w sumie niewiele się nie zmieniło. może tylko to, że usłyszałam więcej epitetów, więcej awantur, wizytę policji w mieszkaniu (podczas jednej z awantur sąsiedzi chyba coś zgłosili). Ciekawe jak Wy się w takich momentach zachowujecie? ja wtedy powiedziałam, że to normalna kłótnia była, i strasznie zdziwiona byłam że sąsiadom przeszkadzało... Nie wiem czy tak powiedziałam ze strachu? wstydu? Moje dziecko już 4-letnie potrafi powiedzieć, że przyjedzie policja, zabierze tatę i nie będzie juz na Ciebie krzyczał i Cię bił.
Cóż jednego jestem pewna - nic między nami nie ma.. ani szacunku, ani uczucia (ewentualnie pogarda) i szukam mieszkania (trochę mi się poprawiło w pracy) pomimo ciągłego dogadywania mojego męża, że bezdomnym nikt nie da podwyżki itp... Oczywiście mój mąż zamierza teraz "pomieszkać" u mnie, powykorzystywać tak jak ja go przez tyle lat wykorzystywałam mieszkając w jego mieszkaniu. jedna myśl mnie dopinguje, że z mojego mieszkania już nikt mnie nie będzie mnie wyrzucał, kazał spać na podłodze, gasić świateł bo mu przeszkadzają, nikt mi nie będzie wyłączał ciepłej wody, korków...
I pewnego pięknego dnia to ja powiem wyjdź i nie wracaj:)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Czw Paź 04, 2012 22:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

I jeszcze dodatkowo wytrzymałaś kolejne 2 lata? Po co?
Jeżeli uda Ci się zdobyć własny kąt, to Twój małzonek nie ma prawa się tam wprowadzić bez Twojej zgody. Będziesz miała go prawo usunąć z asystą Policji. Nawet jeżeli będzie to tylko wynajem, to Ty jako Najemca decydujesz z kim mieszkasz.
Nie dawaj się mamić facetowi, bo z taką argumentacją to sobie może.
1. Wspólność małżeńska - przez okres małżeństwa Wasze dochody stanowiły Waszą współwłasność i nie ma znaczenia kto tutaj więcej zarabiał. Znasz przypadki jak to mąż pracował, budował dom i po rozwodzie musiał podzielić się sprawiedliwie po 50% z niepracującą żoną? Przecież ona też pracowała, zajmowała się domem dziećmi. Dla sądu nie ma znaczenia kto ile zarabiał w trakcie małżenstwa. Fatk, mieszkanie jest jego, ale nie jesteś mu nic winna za utrzymawanie Ciebie i dziecka. Mało tego, jeżeli facet faktycznie sporo więcej zarabia od Ciebie, to przecież możesz starać się przy rozwodzie (z jego winy) o alimenty nie tylko na dziecko, a również na siebie. Nie martw się Sąd oleje jego argumentację dot. Twojego obowiązku odwdzięczenia się.
2. Nie daj się straszyć tym, że odbierze Ci dziecko, nieby na jakiej podstawie? Mniej zarabiasz - nie jest to argument, bo przecież dostaniesz alimenty i pracujesz, dasz radę. Może jeszcze wpierać nałogi, chorobę psychiczną, olej. Jak niby to udowodni?
3. Różne są zachowania przy interwencji Policji. To zależy jaka ekipa się trafi. Czasami fajna czasami beznadziejna. Czasami konkretnie pomoże czasami bardziej zaszkodzi. Nie ma na to reguly. Nie przejmuj się swoim zachowaniem, cóż tak wtedy powiedziałaś bo to tylko przyszło Ci do głowy.
Powodzenia w usamodzielnieniu się od tego psychola.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agataz



Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Pią Paź 05, 2012 20:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wspólnoty nie ma - mamy rozdzielność finansową - pewnie i dlatego też jest jak jest. on mi "zapewnił" że mam dach nad głową ja i moje dziecko, a to że ja za wszystko płace to się nie liczy........ hm zastanawaiam się czy to nie jest celowe działanie - żebym czasem nie uzbierała na swoje m..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Pią Paź 05, 2012 21:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie masz co się zastanawiać nad tym, jest to celowe działanie. Wiele kobiet nie odchodzi do sprawców bo boją się, że sobie nie dadzą rady finansowo.
A swoją drogą dlaczego się zastanawiasz nad własnym m., a nie byłabyś w stanie wynająć sobie mieszkania? Przecież należą Ci się alimenty na dziecko, masz pracę, nie dałabyś sobie rady?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agataz



Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Pią Paź 05, 2012 22:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

myslę nad własnym mieszkaniem własnie dlatego, żeby moje dziecko kiedyś nie miało takiej samej sytuacji... I żeby nie tułac się raz tu raz tam, no i poza tym wynajęcie mieszkania w warszawie to taki sam koszt jak rata kredytu... a jesteś u siebie (prawie- bo większość życia bank jest właścicielem)
Poza tym po tym praniu mózgu chyba sama sobie próbuje udowodnić że mnie stać na swoje własne miejsce na ziemi. Nie u kogoś...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agataz



Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Pią Paź 05, 2012 22:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i masz rację - boje się że sobie nie poradzę. wiem też że mój mąż nie da mi tak po prostu alimentów. najpierw będzie próbował udowodnić, że jestem niezaradna (mimo, że wszystkim ja się zajmuje, pan mąż ma 2 lewe ręce nawet do zrobienia sobie kanapki), że nie myślę perspektywistycznie (tu racja - zastanawiam się czasem czy dożyje następnego dnia, a co będzie za rok to jest dla mnie zamierzchła niewyobrażalna przyszłość) i że nie będę w stanie zadbać o przyszlośc dziecka. W tej chwili nie jestem w stanie zaplanowac sobie dnia, bo to On organizuje mi co mam robić, gdzie pojechać co załatwić (oczywiście jego sprawy - skoro ja niczego nie mam).
Głupia sprawa - remont łazienki - jadę z nim kupić (do jego mieszkania- podkreslam to bo dzień w dzień to słyszę) płytki ścienne. Nagle w sklepie on mi oznajmia ze ja płace (bez wcześniejszego uzgodnienia) i awantura że nie mam gotówki... Teraz po kilu miesiącach okazuje się że kilka płytek ma jakieś skazy, ja mam kupić nowe płytki (ale nie tylko wadliwe ale na całą powierzchnię i od nowa wymienić wszystkie). wg niego wszystko złe co go spotyka (choroba, kłopoty w pracy, brak kolegów, pretensje jego mamy ) wszystko to moja wina... Popsuty akumulator w samochodzie tez na mój koszt bo przeciez woże tyłek (wozimy dziecko do przedszkola - sam z dzieckiem nie chce jeżdzić, a jak jeździmy wszyscy to ja korzystam). Korzystam z jego mebli, korzystam z jego rodziny, wykorzystuje teściowa (cytat"może Twoja mam cos zrobi")... i tak w kółko...
dlatego najpierw chce miec "swoje mieszkanie" i święty niezakłócony spokój (nie uświadamiam go wcale ze zamierzam w nim mieszkac bez niego). uderza mnie to w pracy - koleżanki opowiadają o kosmetykach fryzjerach imprezach - ja chce tylko rano się obudzić bez awantur, i po pracy chciec wracać do domu ( a teraz jest tak, że najchętniej nie wychodziłabym z pracy)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Pią Paź 05, 2012 23:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak sobie nie poradzisz? Bez niego? Bez jego uwag? Tak jesteś od niego uzależniona? No nie żartuj. Boisz się, że wyjdziesz z tego mieszkania, znajdziesz swój własny kąt i będzie Ci jego brakować? Jego traktowania Ciebie?
Agato, jak jest problem to zawsze znajdzie się rozwiązanie. Ex jak się wyniósł moje mieszkanie było w opłakanym stanie. Parę miesięcy później miałam już tak dobry nastrój w związku z uwolnieniem się od tego psychopaty, że zgadałam się z dwoma znajomymi, aby pomalowali mi mieszkanie i usunęli ślady awantur. Nie mam o tym zielonego pojęcia, więc zostawiłam im dowolność w wybieraniu kolorów itp. Byłam zachwycona, byłam tak zachwycona, że popędziłam po pożyczkę do banku i poprosiłam ich o konkretny remont łazienki. Nawet nie wybierałam kafelek zgodnie z tym co napisałam, nie mam zielonego pojęcia o tym. Zapłaciłam za robotę i dopiero teraz czuję się jak u siebie w domu.
Brak mężczyzny w domu to czasami obawa co zrobię z awarią. No jak co zrobię? Przedzwonię do jakiegoś znajomego, który błyskawicznie mi to naprawi, zapłacę, postawię piwo i obie strony są zadowolone.
Agata w niczym nie jesteśmy zależne. Jeżeli masz pracę i jesteś w stanie utrzymać się, to mąż tak naprawdę nie jest Ci do niczego potrzebny. Bo jego rola zauważ to jest tylko dołowanie Ciebie. Uwierz w siebie i tyle.
Alimenty nie zależą od jego chęci. Alimenty przyznaje Sąd, jak będzie oporny, to będzie je ściągał Komornik Sądowy, a jak nieściągalny, to jeszcze masz fundusz alimentacyjny (jeżeli Twój dochód nie przekracza 720 zł na osobę). Dlaczego martwisz się do przodu?
Dlaczego nie myślisz pod kątem, co zyskasz rozstając się z tym człowiekiem. Zyskujesz jedno, wolność i samodzielność. Dasz sobie radę jak każda z nas. Rozejrzyj się w koło ile jest samotnych matek, które dają sobie radę. Niektóre z nich mają więcej niż jedno dziecko i im jest trudniej.
Nie możesz się bać czegoś, co nie spróbowałaś i tyle.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agataz



Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 0:05    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To takie proste:) I czuję że sobie sama poradzę.
Zauwazyłam też, ze wierząc w to że będę mieszkać bez męża jakoś jego wyzwiska, uwagi nie robią na mnie już takiego wrażenia. kiedys myślałam żeby nalykać się tabletek i w ten sposób uzyskac upragniony spokój... Ale za bardzo mnie ciekawi życie, co będzie dalej:) kim bedzie moja córka? Smile nawet lżej o tym pisać... Jakbym widziała swoją historię troche z boku, jakby już dotyczyła kogoś innego. Mam cel, jutro oglądam mieszkania... I nie obchodzi mnie zdanie męża czy stare/używane/koło śmietnika/za blisko drogi/za daleko od sklepów/ no i najwazniejsze do jego pracy Razz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 0:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Masz 4-letnią cóeczkę i nie masz najmniejszego prawa myślenia o samobójstwie. Kto się nią zajmie? Jak by Twoje samobójstwo odbiło się na jej psychice? Dla niej musisz sobie dać radę!
Zadaj sobie też inne pytanie: czy chcesz aby Twoja córka na Twoim przykładzie uświadomiła sobie jak są w życiu traktowane ofiary przemocy? Szykujesz ją do roli ofiary?
Dlaczego nie inaczej? Pokazać jej, że kobieta jest silna, że nie da sobą pomiatać? Skoro Ty dałaś sobie radę, to tak samo ona nie pozwoli sobie na tłamszenie swojej psychiki w przyszłości. Gra warta...
Agato, nie jesteś sama, masz córeczkę musisz ją chronić przed przemocą oraz pokazać jej to, że kobiety są silne. Mysl bardziej o niej, a nie o sobie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agataz



Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 12

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 0:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Napisalam że zdarzyło mi się o tym pomyśleć.. Na szczęście jedna z moich koleżanek wtajemniczona w sytuację (jedyna osoba która wie w ogóle co się dzieje u mnie w domu) szybko mi to wybiła z głowy... Tak wiem, że mam córkę, i wiem że zostałaby wtedy z psychopatą i sama wtedy stałaby się taka jak tata... albo na niej skupiłby swoje "zale". juz sobie wyobrazam jak obarcza ją odpowiedzialnoscią za wszystko.. To jest kolejna motywacja Smile Aby żyć i żyć bez niego. Ale najpierw trzeba zorganizować kąt dla naszej dwójki...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 15:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Samobójstwo to żaden doradca, nie rozwiązuje żadnego z naszych problemów, a innym? Sprawca ubierze się w ciuszki pokrzywdzonego, ofiara będzie psychiczna, a dzieci? Naznaczeni syndromem matki-samobójczyni! To żadne rozwiązanie...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 19:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Agato, przemoc ma to do siebie, że z czasem ona narasta i nigdy nie będzie lepiej. Wyrywając się z przemocy tylko myślałam o swoim synu, aby wreszcie odizolować go od tego psychopaty, aby nie był już tego wszystkiego świadkiem. Również aby w przyszłości nie wzorował się na swym ojcem. Oboje jesteśmy teraz sami i jest nam z tym bardzo dobrze. Przede wszystkim w domu spokój, nikt nie awanturuje się, nikt nie szarpie, nikt nie wyzywa itd. Owszem bycie samotnym rodzicem to są jakieś tam problemy, ale nie jest powiedziane, ze przez to gorzej się żyje. Powiem Ci, że jestem zadowolona z tego, bo mam poczucie zupełnej wolności, samodecydowania o wszystkim. Lubię to.
Nie żyjemy na bezludnej wyspie i zawsze z każdej sytuacji jako samotna matka znajdziesz rozwiązanie, pomoc. Nie masz co się martwić na przyszłość czy sobie dasz radę. Najważniejsze teraz jak uwolnić się od psychola i jak sobie od nowa zorganizować życie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group