Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

jak to jest z tym dawaniem szansy...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
malgos



Dołączył: 05 Sty 2011
Posty: 2

PostWysłany: Wto Sty 11, 2011 11:28    Temat postu: jak to jest z tym dawaniem szansy... Odpowiedz z cytatem

Po 4 latach "poddawania" się mniejszym i większym przejawom przemocy fizycznej, psychicznej, przetrzymywania tego i stwarzaniu pozorów, ze wszystko się naprawi itd. zbuntowałam się i powiedziałam "nie", ogłaszając, ze dalej tak nie będzie i że moim zdaniem jedynym wyjciem jest sie rozstac. Mam 24 lata, 4 letnie dziecko i brakowało mi juz sił na tłumaczenia jak powinien zachowywac sie maz i ojciec. Mieszkamy z teściami i oni tez nie byli w stanie nic zrobic, zreszta wg nich to po prostu "docieranie się"... Kilka obietnic juz było, gdzie przy rozmowie towarzyszyli moi lub jego rodzice, jednak sielanka długo nie trwała.. Tym razem spakowałąm rzeczy i wyjechałam do domu, duzo było emocji, łatwo to nie przebiegało. Reakcja męża była też po raz pierwszy tak intensywna. Po wyprowadzce dostwałąm wiadomosci ze nie moze jesc, wymiotuje, nie moze sie pozbierac, słowem przechorował całą tą sytuacje. Dostałam obietnice, ze teraz wiele sie zmieni, jego nastwaienie do dziecka, ogranicza sie wizyty nocne u kolegow, ktore byly jedynym zajeciem po pracy (koledzy wyjechali wiec kontakt rzeczywoscie bedzie ograniczony), bedzie bardziej poswiecał sie domowi, pomoze szukac mi pracy itd. Dla mnie wydaje sie byc wiarygodny i mysle ze ten wstrząs moze na niego podziałac, ale pewna niepewnosc zostaje. Czy takie dawanie ostatniej szansy w takim wypadku ma sens???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
malgos



Dołączył: 05 Sty 2011
Posty: 2

PostWysłany: Wto Sty 11, 2011 11:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dodam jeszcze, ze podchodze do tego na "chłodno", tak naprawde nie wiem czy jeszcze chce tkwic w tym związku, nawet gdyby cos sie miało naprawic, uczucia z mojej strony dawno wygasły.. boje sie ze to moze wpłynac na atmosfere w domu...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Wto Sty 11, 2011 12:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja z moim 30 letnim stażem w związku z przemocowcem byłabym baaaaardzo ostrożna.A może postaw mu warunki?Idzie na terapie dla sprawców przemocy -to po 1.,więcej sama wiesz najlepiej co byś chciała i NIE SPIESZ SIĘ !
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
flowerek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 364

PostWysłany: Wto Sty 11, 2011 23:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No dobra, ty dajesz mu jeszcze jedną szansę a on tobie co ? słowa? mówić można wszystko ale zrobić już nie koniecznie.Niech on też od siebie coś da , niech idzie na terapię i niech na nia chodzi.
Nie zliczę juz ile szans dawałam męzowi, ile łez wylał prosząc o następną szansę i potem znowu następną i znowu i tak w kółko.
Tylko,że dawałam szansę i wierzyłam ,że teraz będzie dobrze.I było- przez tydzień, czasami miesiąc.I tak minęło 36 lat.
Nie mówię,że masz go przekreślić , o nie.Ale pamiętać ,że tylko twoja stanowczość może zmienić coś na lepsze w twoim związku.
I nie spieszyć się , być ostrożną, rozważną.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Sro Sty 12, 2011 17:13    Temat postu: jak to jest ztym dawaniem szansy Odpowiedz z cytatem

hmmmmmmmmmm ciezki temat dawac szanse,moze dac mu do zrozumnienia w bardzo jasny sposob ze linit SZANS sie powolutku konczy,i zeby nie przechulal swojej szansy czyli jasno wyjasnic czego oczekujesz i dac to zrozumnienia ze te oczekiwania nie sa na 1 rok.Powodzenia dasz rade.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Sty 13, 2011 1:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dawać szansę - na co? Na zmianę? To tak jakby dawać szansę deszczowi aby nie padał albo wiatrowi aby nie wiał. Czy taka szansa coś oznacza? Tak, nie może być dotrzymana, bo deszcz będzie padał a wiatr wiał... Szansą jest zbudowanie wiaty chroniącej od deszczu, położenie wałów na rzecze aby ograniczyć szkody spowodowane jej wylaniem, zbudowanie namiotu chroniące przed wiatrem. I wtedy danie szansy....wtedy deszcz nie szkodziłby nam, wiatr nie przeszkadzał...

Szansa? ale na co?
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Dulka



Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 31

PostWysłany: Sob Lut 19, 2011 14:01    Temat postu: prawie znowu w to wpadłam Odpowiedz z cytatem

Witam ponownie, jakiś czas temu byłam tu, zmagałam się z problemem jak uciekać z domu, szukałam nowego miejsca na biuro, przeżywałam przykre sytuacje z policją, niestety wiekszosc instytucji (policja, prokurator, sąd) mają gdzieś że kobiety potrzebują pomocy, owszem jeśli juz dostaniesz nożem i wylądujesz w szpitalu to i owszem, przestępstwo było wszystko jest czarno na białym to i moze cos sie z tym zrobi (o ile oprawca nie weżmie adwokata a najczęściej jego na to stać) ale jeśli przemoc jest przede wszystkim psychiczna to oni tego nie uznają, nie widza problemu, przeżyłam to i nigdy wiecej !!, było to dla mnie upakarzające i nic nie dało, a policjantka po skończeniu wszytskich przesłuchanń powiedziała że moze jednak bym wróciła do meżą bo on jej mówił że tak załuje, że czas by chciał cofnąć, RĘCE MI OPADŁY.
Wyprowadziłam sie, sprawa rozwodowa w toku, minęło kilka miesiecy i zaczęłam tęsknić, to straszne ja tęskniłam za nim, jakoś z pamięci wyleciały tragiczne chwile, strach, lęk, poczucie że jestem do niczego, sama nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć, starałam sie zając innymi sprawami ale on ciągle wracał. Traf chciał, że i on w tym czasie zaczął pisać do mnie, że przeprasza, ze tęskni, że chce wszystko naprawić, że sie leczy, że jak dam mu szansę to zrobi wszystko. Skusiłam sie, przyznam że było cudownie, oszołomił mnie, nalegał bym wróciła, ja bardzo tego pragnęłam ale gdzieś tam w środku co jakiś czas zapalała sie lampeczka, namówił mnieby zawiesić sprawę rozwodową , ustalilismy że zacznie jeździć na leczenie agresji, że potem skorzystamy z pomocy jakiegoś psychologa, że jesli się to uda to wtedy pomyślimy co dalej, uśpił mnie swoimi zapewnieniami że w każdej chcwili jakbym zmieniała zdanie to on je uszanuje. Po 2 miesiącach juz się mniej starał, na leczenie jakoś nigdy nie było mu po drodze, a jak zapytałam to zaczął kręcić, że to ja miałam zacząć od jakiejś terapii. Dobrze że nie zamieszkaliśmy razem (a on tak namawiał, obiady mi gotował, starał sie bardzo) dobrze że nie zacżęłam ponownie współpracy w sferze zawodowej ( też nalegał, roztaczał wizje że ho ho). Zaczał powoli ze wszystkiego sie wykręcać, a na walentynki obiecał że on o wszystko zadba, że to szczególny dzień, w konsekwencji to ja po niego pojechałam i z braku laku pojechaliśmy do restaruracji, nie dostałam nic (potem powiedział że kwiatek został w domu bo zapomniał), zapytałam wtedy czy juz coś zrobił z leczeniem wtedy on wspomniał że to ja chyba powinnam coś zrobić. BAŃKA prysła, łzy popłynęły mi z oczu, powidziałam że to koniec, ze rezygnuję, że nie dotrzymał słowa, że jak zwykle wykręca kota ogonem. A on swoją śpiewkę jak to bardzo kocha, itp.itd. etc. Słowa, słowa, słowa, rwąca rzeka słów. A czynów nic. Teraz jestem na etapie borykania sie ze swoimi myślami, z pojawiająca sie tęsknota (to chore ale taka jest prawda) bardzo chcę jakos to ułożyć, przestać tesknić, odejśc tak na 100%, widzę że bardzo brakuje mi siły,staram się ale to bardzo trudne, to chyba jakieś uzależnienie, nie wiem jak z tego wyjść a bardzo chcę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Lulka



Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 930
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon Lut 21, 2011 1:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dulka a co z Twoją terapią? I jak córka znosi taki stan spraw?
Niestety,uczucia to poważna sprawa.Nie ma w tym nic ani dziwnego ani złego, że tęsknisz i walczysz ze sobą.
Co jednak dał powrót? Miało być inaczej - czy wszystko po staremu,ale od nowa?
Przemoc psychiczna jest chyba najokrutniejsza - bo nie można zrobić obdukcji,bo nie ma "czarno na białym" tu jest zadrapanie a tam siniak a jeszcze gdzie indziej rana wielkości ...Tych ran nie widać nie można ich zmierzyć linijką ani opisać medycznie.Jak je pokazać i udowodnić, że są równie głębokie jak te fizyczne.Ale Ty je masz Dulka i ciągle są nie zagojone a co gorsze na świeżo zagojonych bliznach powstały nowe...
Dulka musisz to bardzo poważnie przemyśleć sama z sobą.
_________________
Intuicja jest nieświadomą inteligencją, która prowadzi do wiedzy bez rozumowania lub wnioskowania.

— Hans Selye
http://www.zwierzenia.cba.pl/1/6.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Dulka



Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 31

PostWysłany: Pon Lut 21, 2011 9:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dla mnie to jednak "dziwne , nawet bardzo dziwne" że tęsknię za nim, przyznam że wściekam się na siebie i ciągle bije z myślami. Dobrze, że tu napisałam, bo zaczynam widzieć "poprawny" obraz życia, zadajecie dobre pytania, bardzo pomocne. Na terapię przestałam jeździć bo wydawało mi się że już wszystko ok, teraz bym pojechała ale mi głupio że dałam sie znowu omotać. Co prawda nie wróciłam do męża do domu, ale spotykałam sie z nim, gdzieś tam zakiełkowała nowa nadzieja, tak naprawdę nie chcę jej ale nie wiem jak to przerwać, chciałabym uporządkować swoje przemyślenia, wybrać jakąs drogę i nią iść ale ciągle pojawia sie on, stara sie być pomocny, uprzejmy, przekonuje że kocha, że chce o mnie dbać itp. a ja chyba jestem "głodna " takich uczuć i się na nie nabieram i tak w kółko...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaszcze



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 363
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Pon Lut 21, 2011 13:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dulka to co się z Tobą dzieje to WSPÓŁUZALEŻNIENIE OD PRZEMOCY....
są terapie dla takich jak my...jak będziesz gotowa to skorzystaj...na prawdę POMAGA!!!
Małgoś jesteś młodziutka i dobrze , że już widzisz problemy...
buduj swoją samoświadomość - rozwijaj się...
bądź czujna i uważna aby nie dać się wciągnąć w to kółko o których piszą dziewczyny...spróbujcie zbudować jak pisze Echnaton " Szansą jest zbudowanie wiaty chroniącej od deszczu, położenie wałów na rzecze aby ograniczyć szkody spowodowane jej wylaniem, zbudowanie namiotu chroniące przed wiatrem. I wtedy danie szansy....wtedy deszcz nie szkodziłby nam, wiatr nie przeszkadzał... ".....

Tylko pomyśl co chcesz dla siebie...pozdrawiam serdecznie
_________________
Kasia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Dulka



Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 31

PostWysłany: Wto Lut 22, 2011 15:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A tak bym chciała już być daleko od tego tematu, życ innym życiem, zapomnieć eeeech .....pomarudze troche i pewnie wezmę sie w garść, własciwie to najgorsze mam za sobą, w moim życiu jest wiele rzeczy które chcę jeszcze zrobić, problem mam chyba z uporządkowaniem tego wszystkiego, znalezieniem odpowiednich priorytetów. Masz rację kaszcze, widzę, że to jest problem, Ty go nazwałaś współuzależnieniem i pewnie masz rację, ważne by poznac "przeciwnika". Sama pewnie nie dam rady także jak tylko "dojrzeję" to poszukam terapii.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group