Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piszę po raz pierwszy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Smutasek



Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 3

PostWysłany: Pon Sie 29, 2011 15:00    Temat postu: Piszę po raz pierwszy Odpowiedz z cytatem

Witam. Sama nie wiem jak określić ten rodzaj przemocy, bo i ja nie pozostaje dłużna...chociaż nigdy pierwsza nie uderzam. Wczoraj schowałam się przed nim na klatce schodowej, bo nie chciałam słuchac przekleństw i tego, że jestem po...lona. Znalazł mnie, złapał za szyje i popchnął mówiąc "wypierdalaj do domu" i jeszcze dostałam kopniaka na zachętę (teraz nie mogę siedzieć). Nie wytrzymałam i przy drzwiach dałam mu w twarz. Wepchnął mnie do domu i niechcący uderzył w nos, przyniósł kostki lodu w worku a ja nie mogłam z nerwów i rzuciłam nimi w niego. Nie uderzał, nigdy nie uderza, raczej popycha ale na łóżko..czasem trzyma mocno za ręce ale kiedy boli, nie wytrzymuje i uderzam rękami w niego żeby się przestraszył i przestał krzyczeć. Rezultat: 28 stopni a ja mam długi rękaw bo siniaki na przedramieniu, prawie bez "wolnego" miejsca. Jak on się może przestraszyć 55 kilo jak sam wazy 108 ? To wszystko zdarza sie sporadycznie. 1/pół roku. Zawsze był holerykiem a w rodzinnym domu schodzili mu z drogi bo krzyczał. Mam pretensje do jego matki, że własnie schodziła mu z drogi, żeby tylko nie krzyczał, zamiast nauczyć moresu. Możecie myśleć o tym co chcecie ale jestem zła na nią za to. Wiem wiem, widziały gały co brały itp. Tylko, ze on na codzień jest "do rany przyłóż" , mówi, ze kocha, przytula, spacerki, romantyczne kolacje w domu, pracuje, dba o mnie, chodzimy razem do lekarza, jak wracam później to gotuje obiad. itd. Przeprasza, mówi, że żałuje, że kocha, że nie chce sie klócić, że chce aby było dobrze. Wiem, ze kocha .. i ja też go kocham bardzo. Pytanie z początku. Czy jesli mu oddam, to tez jestem przemocowcem? Ja bardzo nie chce go ranić. nie moge sobie darować, ze uderzyłam go w twarz, chociaż niejedna za takie słowa zrobiłaby pewnie to samo. Najgorsze te krzyki, ma donośny głos i sasiedzi dookoła wiedzą o nas wszystko Sad ja tego nie wytrzymuje i z racji tego że też mam swoje nerwy - zaczynam także krzyczeć (bo nie znoszę jego krzyku - PARANOJA). Pisze tylko tak, żeby sie wyżalić. Pozdrawiam.
_________________
Nie widzą Ciebie moje oczy..
Nie słyszą Ciebie moje uszy..
lecz Jesteś Światłem w mej pomroczy
i ....Jestes Śpiewem mojej duszy..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Pon Sie 29, 2011 19:34    Temat postu: Witaj! Odpowiedz z cytatem

Tylko nie wspomniałaś o tym, czy małżonek jest pod wpływem alkoholu, bo często ma zaczenie.
Choć tutaj niektóre dziewczyny twierdzą, że jeżeli ofiara oddaje to nie jest to przemoc, nie wierzę w to. Sama w pewnym momencie zaczęłam się bronić.
Gryzłam, uderzałam, odpychałam, bo w danej sytuacji nie widziałam innego wyjścia lub nie wytrzymałam.
Kto zawsze wszczyna awanturę? On się czegoś czepia i zaczyna się robić agresywny? Czy byś go uderzyła w twarz gdyby nie był agresywny i Ciebie nie bił? Pewnie nie.
Sprawcy przemocy uwielbiają jak czujemy się winne, jak zawsze: wszystko przez ciebie bo tak się zachowałaś a nie inaczej itp a my to łykamy i czujemy się winne, a co!
Narazię masz ataki co pół roku, powoli zaczyna się tresura Pana i Władcy. Im bardziej się bronisz tym ataki będą coraz bardziej ostre i coraz częściej.
Powiem Ci dosłownie: JESTEŚ OFIARĄ PRZEMOCY FIZYCZNEJ I PSYCHICZNEJ.
Nie daj się zwariować, jeżeli mieszkasz w większym mieście to poszukaj ośrodków pomocy dla ofiar przemocy (dzięki takiemu wsparciu wiele zrozumiałam). Po tym wszystkim byłaś posiniaczona? To w takiej sytuacji następnego dnia pędzisz do lekarza i niech zrobi oględziny. Może to zrobić też lekarz pierwszego kontaktu (nic nie płacacisz za to). Jak nie masz takiej możliwości leć do swojej najlepszej przyjaciółki i pokaż jej to wszystko, jeżeli macie cyfrówkę poróbcie zdjęcia. I już masz namacalne dowody przemocy fizycznej.
Sąsiedzi nic nie widzą i nic nie słyszą, a dyktafon w telefonie komórkowym? Odważ się, byle tylko tego nie zauważył.
To co ja ostatnio zroibłam (ale już byłam po terapii), żaliłam się każdej koleżance, która tylko chciała o tym słuchać, zamykałam drzwi przed pijanym bo bałam się agresji, więc walił do drzwi wyzywając mnie od ostatnich. Sąsiedzi nie mogli dzięki temu spać, ale nikt nie wyszedł by mi pomóc. Przy drugim zawiadomieniu o znęcanie się Policja wzięła na przesłuchanie z własnej inicjatywy moich sąsiadów (nie ma możliwości by wszyscy nic nie widzieli i nie słyszeli), moje koleżanki. Przesłuchują moje środowisko pracy i zamieszkania.
Może i liczysz, że słodki facet na codzień (faza miodowego miesiąca) więcej nie będzie agresywny, możesz obwiniać jego matkę (nie ona atakuje i nie karze mu atakować, niesprawiedliwie ją oceniasz), ale przy okazji zbieraj dowody, nic nie zaszkodzi.
Stojąc na klatce schodowej zrobiłaś zasadniczy błąd. Trzeba było od razu dzwonić na Policję! To on byl agresywny, to on atakował.
Jeszcze jedno. Często mówi się o ucieczce na korytarz (nie wolno tylko w mieszkaniu zostawiać dzieci, bo na nich się wyżyje), możesz się ratować tym, że zaczynasz krzyczeć, ale nie pomocy (sąsiedzi oleją, w końcu ktoś tylko tresuje głupią babę), ale "Pali się" efekt jest niesamowity bo boją się o swoje majątki. A jak wylezą z domów to od razu dzwoń na policję. Przy okazji masz i świadków.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Smutasek



Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 3

PostWysłany: Wto Sie 30, 2011 8:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No akurat było po imprezie ale dużo nie wypił. Ja juz sama nie wiem co myśleć. Dzisiaj w nocy nie spał tylko patrzył na mnie przez cały czas bo nie mógł sobie darować tej kłotni i głaskał mnie po włosach. Nie wiem czy jest przemocowcem. To on zawsze wychodzi pierwszy z przeprosinami nawet jesli chodzi o jakies głupstwa. Nie jest też zaborczy czy jakoś strasznie zazdrosny - jesteśmy małżeństwem i równoczesnie dobrymi kumplami. Tu nie chodzi o jakaś dominację. To jest najtrudniejsze, bo na codzień nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego i bardziej troskliwego męża. A tu taka sprawa wyskakuje i cały świat zbudowany przez 7 lat małżeństwa lega w gruzach. Nic w życiu nie jest całkiem czarne ani białe. Trudno więc podjac jakąs decyzję, skoro sama nie pozostałam dłużna. Jak więc mogę dzwonić na policję czy iśc na obdukcje? Sam ma ślad na policzku od mojego uderzenia. Mogłabym założyć sprawę ale co wtedy? Nie chcę się na nim mścić tylko rozwiązać problem. Nie chcę go poniżać przed innymi ani skreślać, nie o to chodzi. Zależy mi na małżeństwie z nim i będę walczyć o to, żeby było wszystko ok, bo wiem że mamy szansę.
_________________
Nie widzą Ciebie moje oczy..
Nie słyszą Ciebie moje uszy..
lecz Jesteś Światłem w mej pomroczy
i ....Jestes Śpiewem mojej duszy..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Wto Sie 30, 2011 9:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

cyt. Twoją wypowiedź: "Wczoraj schowałam się przed nim na klatce schodowej, bo nie chciałam słuchac przekleństw i tego, że jestem po...lona. Znalazł mnie, złapał za szyje i popchnął mówiąc "wypierdalaj do domu" i jeszcze dostałam kopniaka na zachętę (teraz nie mogę siedzieć). Nie wytrzymałam i przy drzwiach dałam mu w twarz. Wepchnął mnie do domu i niechcący uderzył w nos,"
Idealny facet, jasne, tylko jakoś nie zazdroszczę Ci. Tak samo myślałam kiedyś ja Ty. To co zacytowałam na górze, świadczy, że nie jest normalna sytuacja w Twoim domu i nie przekonuj mnie, że jest inaczej. Facet w fazie miodowej bardzo się stara, sama się zastanów, dlaczego ma to nazwę "miodowa", bo z reguły jest jak w okresie narzeczeństwa.
Dalej szukaj winy u siebie a u niego same zalety, w końcu o to mu chodzi.
Tylko jedno, może dwa ;p:
- nic nie zaszkodzi byś na bieżąco zbierała dowody agresji,
- nic nie zaszkodzi jak poszukasz ośrodków dla ofiar przemocy, tam dużo dowiesz się nt działań sprawcy, zaczniesz rozpoznawać poszczególne fazy, dodatkowa wiedza chyba nie zaszkodzi?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Wto Sie 30, 2011 10:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jego wina- uzycie przemocy fiycznej i slownej jest oczywista.
Ale to jego problem.

Smutasek powinna szukac winy u siebie.. bo powinna znalezc odpowiedzi na pytanie np dlaczego toleruje agresywne zachowania meza, dlaczego toleruje agresywne zachowania wlasne, czy takie zycie spelnia jej oczekwiania oraz czego sie boi, ze nie potrafi przerwac przemocy w swojej rodzinie,. On sie zmieni albo i nie. To jego problem. Jej problemem sa jej potrzeby , jej poczucie bezpieczenstwa . Czy ten facet zapewnia jej poczucie bezpieczenstwa? czy moze mu ufac jemu? czy moze sie przy nim realizowac samodzielnie? czy dzieci maja w domu prawidlowe wzorce i atmosfere?
To sa pytania tylko do niej i tylko ona winna sobie na nie odpowiedziec. To nie on ale sama Smutasek bierze odpowiedzialnosc za swoje zycie. Jezli Smutasku godzisz sie na cudownego meza ktory od czasu do czasu / tu zla wiadomosc.. z czasem jego ataki beda coraz czestsze a na palcach jednej reki liczyc bedziesz dni bez awantury w miesiacu/ bywa zly , brutalny i agesywny- to jest Twoj wybor. I masz do niego prawo. Jesli nie zgadzasz sie na werandowanie na klatce schodowej i wolanie " Pali sie" - zrob z tym cos. Ale zawsze zaczac trzeba od siebie , nie naprawisz meza bo nie ty go zepsulas. Terapia. I szukanie odpowiedzi na proste pytania : czego chce, co moge, co mnie ogranicza?
Ty - Smutasku.. bo to Twoje zycie.
Wczoraj przeczytalam nieglupia analize rozwodow. . Niestety, jest jak jest ..Nie mozemy wzorem naszych matek i babek liczyc,ze bierzemy slub i tylko smierc nas rozlaczy. Biorac slub powinnysmy miec swiadomosc ,ze mozemy zostac same. Co oznacza ze trzeba inwestowac w siebie, starac sie osiagnac wlasna samodzielnosc materialna tak aby rozwod nie stal sie dla nas koszmarem ekonomicznym.
Jezeli spojrzysz na siebie autonomicznie jako odrebna istota ludzka w zwiazku malzenskim ale odrebna- nie pozwolisz zle sie traktowac siebie.
Jesli TY na to nie pozwolisz- jest szansa ,ze on zastanowi sie, i zacznie rozumiec, ze jego sposoby rozwiazywania konfliktow nie odpowiadaja Tobie i ze jesli je zastosuje - Ty odejdziesz.
I tu nie moze byc wahania. Jesli zachowa sie nie odpowiednio- skladasz pozew o rozwod. Innej drogi nie ma. Najgorsza z drog jest liczenie ze on sie zmieni, ze da sie jemu wytlumaczyc, ze cierpliwoscia dobrocia miloscia uzyska sie zmiane jego zachowania. Ta ostatnia droga jest najgorsza z drog bo wzmacnia zle zachowania sprawcy i nie pozwala mu nauczyc sie odpowiedzialnosci za swoje czyny wobec Ciebie. .


Nie ma sprawcy bez ofiary.
Zamiast zbierania dowodwo co zamienia malzenstwo w chory paranoiczny cyrk- ona zbiera dowody przeciwko niemu, on przeciwko niej- proponuje nauke stawiania granic . Czyli terapia. Nie oczekuj od niego-- oczekuj od siebie . Nie wazne czy on jest w porzadku- wazne abys Ty byla w porzadku. Jesli on nie bedzie w porzadku - twarda granica i rozstanie. Czyli bierzesz odpowiedzialnosc ze wybor niewlasciwego dla siebie faceta.
ale.. ale aby moc tak funkcjonowac trzeba znac siebie, . Miec prawidlowo rozwiniete poczucie włąsnej wartosci. czyli miec to czego ofiarom przemocy brakuje. Dlatego terapia. I uczciwosc wobec siebie do bolu.

ps.. im dluzej przygladam sie problemowi przemocy w rodzinie tym coraz czesciej sklaniam sie do tezy ze w ogromnej wiekszosci sprawca zostaje sprawca bo ma przyzwolenie partnerki , pozniejszej ofiiary, ktora jesli dobrze sie przyjrzec jest wspołsprawczynia przemocy. Smutasku, te uwagi nie dotycza Ciebie.
W moim srodowisku na topie jest omawianie przypadku 36 letniej kobiety ktora wziela slub z facetem po 3 letniej znajomosci / wielka milosc/ - i pol roku pozniej wystapila o rozwod bedac w ciazy. Przyczyna rozwodu: pchnal ja i ublizyl. Jeden incydent.
Sa łzy, rozpacz, bol , ale nie bylo zastnawiania sie, co robic,., dywagowania : jak dam sobie rade sama i co teraz zrobie.. bez niego? a sytuacja jej jest no przecietna.
Byla klarowna mysl: skoro przeprasza i mowi,ze kocha.. niech kocha dalej, zadba o dziecko , ale nie powierze swojego zycia czlowiekowi ktory podniosl na mnie reke. "
Mnie kiedys zabraklo takiej odwagi. Czy tylko mnie?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group