Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

przemoc i wiara
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nika14



Dołączył: 17 Paź 2011
Posty: 146
Skąd: dolnosląskie

PostWysłany: Sob Sty 28, 2012 15:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mój mąż był jeden jedyny raz u psychologa, udało mi się go przekonac, po kolejnym pobiciu syna, poszedł i wrócil " oczyszczony", tzn. powiedzial mi ,że wszystko opowiedzial pani psycholog, jaka ja jestem złą żoną, jakie niedobre ma dzieci i jak wszyscy sie go czepieja, a on tak ciężko pracuje i się stara. Stwierdził, że to ja jestem chora i więcej nie poszedł. Tyle miałam z próby naprawiania naszej patologii.
Dzis tak samo jak Twój mąż żyje swoim życiem, robi na co ma ochotę, nie interesuje się synami a ja jestem dla niego tylko lokatorem.
Rady Marty25 bardzo otworzyły mi oczy, czytaj je Gabrielo po raz drugi, piąty i dziesiąty aż zmieni Ci się postrzeganie tego człowieka.
Niedawno zrozumiałam dopiero, że żyję z całkiem innym człowiekiem niz myślałam, wszystkie moje próby naprawiania związku to była walka z wiatrakami.
To taki typ jak Twój mąż, prawie jak bracia. Teraz myślę inaczej, widzę go inaczej i zaczynam odnajdywać siebie. Przestaje czekac ,juz nie płaczę, nie obwiniam siebie.
To forum pomogło mi więcej niż to wszystko co robiłam do tej pory, ale to jeszcze nie koniec, na razie jestem na etapie uświadamiania sobie kim on jest i jak mam postępowac. Czuje się silniejsza, nabieram pewności siebie, Ty również dasz radę, kiedy przestaniesz płakac przez niego coś zacznie sie zmieniac w Tobie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
martuska13



Dołączył: 07 Sty 2012
Posty: 7

PostWysłany: Sob Sty 28, 2012 23:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam!
Zajrzałam na te forum z polecenia siostry i muszę powiedzieć że jestem przerażona, iż tak wiele kobiet ma te same problemy. Ja z mężem też przechodziłam gechennę i teraz jestem na podobnym etapie co wiekszość z Was. Daję mężowi ostatnią szansę po jego oczywiście powrocie z zagranicy. Po przeczytaniu Waszych postów uświadamiam sobie że to wszystko dotyczy również i mojej osoby. Mój mąż miał też podjąć leczenie i jak powtarza "że niby chodzi do psychologa tylko dla siebie samego", mi nawet nie powiedział gdzie tak więc wogóle nie biorę tego pod uwagę. Natomiast co do wspólej terapii to mogę zapomnieć chociaż myśle że taka mogłaby pomóc być azem lub ewenualnie się rozejść. ja należę jeszcze do naiwnych osób i w miarę upływu czasu zaczynam postrzegać to jak bardzo myle łudzę nadzieją. Mamy 2 dzieci w wieku 6 i 4 lat i nie powiem, że chciałabym stworzyć prawdziwy ciepły dom. Nasze małżeństwo było wiecznie na odległość i ja byłam sama z dziećmi. Mąż tak jak piszecie za całe zło i niepowodzenia obarcza i obwinia mnie. Ogólnie z perspektywy czasu jak analizuję to mieliśmy bardzo dziwny związek. Teraz jestem na etapie szukania sobie pomocy i znalezienia senu do zycia. Dla mego mąża liczą się tylko pieniądze dzieci (ja niby też) i dobra opinia. Nie potrafię już ufać i być bez podejrzeń. Najbliższe 3 miesiące będą wyrocznią aż boję się myśleć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gabriela



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 35

PostWysłany: Sob Sty 28, 2012 23:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzis mój mąż żyje swoim życiem, robi na co ma ochotę, nie interesuje się dziećmi a ja jestem dla niego tylko lokatorem , sprzątaczką , kucharką no i tą która jest tak głupia że na to pozwala i jeszcze się można z niej pośmiać , powiedzieć coś co ją wkurzy , pokazać jej że jest nikim dla mnie i jeszcze bądż zadowolona że w ogóle wraca do domu . Ja jestem panem całego twojego życia. No więc tak właśnie jest jak piszesz. Mam wrażenie że wszystkie wyszłyśmy za mąż za tego samego człowieka .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gabriela



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 35

PostWysłany: Sob Sty 28, 2012 23:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

martuska13 dzięki że piszesz myślę że nie jestem tą osobą która pomoże ale słucham uważnie . Nie wiem co znaczy ostatnie zdanie . U mnie terapia żadna nie jest realna, myślę też że mąz obwinia mnie nie za zło które nam zafundował ale za to że zaczęłam szukać pomocy i odważyłam się komuś powiedzieć o tym co sie dzieje,
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
martuska13



Dołączył: 07 Sty 2012
Posty: 7

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 0:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak, zgadza się całkowicie jak wielu mężczyzn jest takich samych. Ile czasu nam kobietom zajęło żeby do tego dojść i otworzyć oczy. U mnie jest podobnie, mieszkam u męża w domu budowanego razem ale w papierach wszystko na jego mamę czyli teściową. No i oczywiście mam być szczęśliwa że mogę mieszkać w pałacach nie płacąc za czynsz. Śmieszne i żenujące za razem. Sam stworzył podziały i jak twierdzi sam do wszystkiego doszedł. Lecz gdybym go nie wspierała nie chowała dzieci nie pracowała i nie dbała o siebie by miał całe nic... . Jak tak można staam się to zrozumieć jak mozna być tak bezdusznym draniem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
martuska13



Dołączył: 07 Sty 2012
Posty: 7

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 0:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiesz, Gabrielo mamy bardzo podobną sytuację, może jak wiele innych kobiet. Jednakże ja też teraz szukam pomocy samej sobie żeby jakoś się pozbierać i zacząć życ normalnie. Mąż mój również jak i Twój boi się moich kontaktów z rodziną gdyż uważa że nastawiają mnie przeciwko niemu i robią mi pranie mózgu. Faktem jest że mam od nich duże wsparcie i dzięki nim zaczęłam się trochę otwierać i głośno mówic o problemie. Całe lata milczałam.
Napisałam o decydujących miesiącach ze wzgledu na fakt powrotu męża z zagranicy do kraju do domu. Od tego będzie zależło dalsze wspólne życie. Lecz już po jednej krótkiej rozmowie z psychologiem wiem, że to ja będę stawiać warunki nie on. Muszę być pewna i konsekwentna swoich decyzji. To będzie trudne gdyż w gruncie rzeczy chcem być razem bo boję się iż sama po prostu nie dam rady. Ten człowiek nie ma żadnych wartości szacunku i autorytetów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 9:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mąz obwinia mnie nie za zło które nam zafundował ale za to że zaczęłam szukać pomocy i odważyłam się komuś powiedzieć o tym co sie dzieje"


............
Dokladnie tak jest. On zrozumial,ze stracil nad toba absolutna kontrole.. / a wazna dla niego jestv tylko taka absolutna- byc panem zycia i smierci /
CHodzi tez o drugi czynnik.
Ten czlowiek/ ci ludzie / chodza na codzien w tzw masce normalnosci. Odgrywaja okreslona korzystna dla nich role / z reguly milusich przyjemniaczow co to muchy nie skrzywdza/ .
Dbanie o szczelnosc tej maski jest dla nich bardzo wazne. POniewaz oni " staja sie swoja maska/ stad nazwa narcyzm- odbicie w lustrze/ wierza ze sa tym czym udaja ze sa / to dlatego rowniez nigdy nie sa winni, zawsze ktos inny jest winny/ . Problem lezy w tym, z e oni nie wiedza co jest pod maska. Zabrac, zniszczyc im maske znaczy dla nich mniej wiecej tyle co nam odebrac rozum , panowanie nad soba, nasza tozsamosc, znaczy zabrac im ich samych.
Roznica jest taka / w ogromnym uproszczeniu/ ze m zdrowi ludzie wiedza kim sa, z kim s a zwiazani, kogo kochaja, na kim i na czym im zalezy , do kogo i do czego przynaleza., co dla nich jest wazne.
Oni tego nie wiedza. sa jak samotne wilki. Odwiazani od spolecznego zycia, niezdolni do wiezi , do uczuc, sa przerazliwie sami .
O schizoferenikach mawia sie,z e ich krolestwo jest nie z tego swiata.
Narcyz, psychopata , zaburzeniec jest jakby zawieszony pomiedzy niebem a ziemia.. pomiedzy schiza a normalnoscia. Podobnie jak schizofrenik narcyz patrzy z gory.. czuje sie ponad / jakby przypisywal sobie boska moc/ ale inaczej niz schizofrenik ktory ignoruje ziemskie zycie i patrzy w gore na jakies swoje niebo.. - narcyz psychopata jest jak najbardziej zainteresowany tym co na ziemi i patrzy na ziemie .i znow inaczej niz schizofrenik ktory aby zdobyc uznanie w swoim Niebie bez trudu wyrzeknie sie jedzenia, spania, wszystkiego co wiaze go z ziemia. nasz bohater odwrotnie.. potrzebuje uznania na ziemi. ..ba.. chce dominowac na ziemi, byc najlepszy. miec ziemie pod kontrola.
I tak jak schizofrenik nigdy nie dotrze do swojego nieba, tak nasz bohater nigdy nie dotknie ziemi .
Znacie okreslenie.. ktos mowi:" no tak.. to co mowisz jest logiczne ale.. jakby do gory nogami"
Logika schizofrenika jest podporzadkowana umownemu Niebu.. jest oderwana od ziemi.. logika psychopaty jest zwiazana z ziemia w charakterystyczny sposob. On na nia patrzy z gory.. jak sep.. jak drapieznik wypatrujacy łupu. / logika do gory nogami'/
To jak budowa domu.. psychopata buduje go od komina bo patrzac z gory najpierw widzi komin.
Inna teoria podaje przyklad szklanej kuli..
znamy wszyscy zabawke - szklana kula w srodku szopka, ludziki i tp.. czasem sie poruszaja gdy potrzasniemy. Ogladamy je z zewnatrz.

Wyobrazcie sobie odwrotna sytuacje.. to on siedzi w tej szklanej kuli i oglada nas z zewnatrz.
Kula jest jego swiatem. Co on widzi ? ano to samo co my patrzac na kule. Widzi mariionetki, zabawki, lalki.. ktore dziwnie sie zachowuja, poruszaja, mowia, maaja dziwne problemy.. jeden wielki teatr lalek.
ON tak nas widzi. Nas-ludzi.
Wejscie w relacje z psychopata oznacza wejscie do jego kuli.. i nie ma zlituj sie.. wchodzisz w roli zabawki.. najpierw tej ukochanej wymarzonej.. / tu pomoze przypomnienie sobie reakcji dziecka ktore dostaje wymarzona zabawke/ a potem nudnej a potem rzuconej do kata, a potem zawadzajacego rupiecia.
Kiedys z zimna krwia obserwowalam jak mlody 5 miesieczny psiak zlapal mysz. /Psychpatka jestem, oki, do dzis mam wyrzuty sumienia ale bylam zbyt ciekawa czym sie skonczy ta zabawa/ Chcialam uratowac te mysz ale zaintrygowalo mnie zachowania psa.... cos mi skojarzylo.. / psiak byl caly szczesliwy.. turlal nia, zaczepial, bardzo delikatnie, pomalutku, z rozmyslem.. .. obserwowal z ogromna uwaga.. pozwalał jej sie na moment oddalic i zaraz lapa zagarnial do siebie.. mysz juz byla zbyt przestraszona a po kilkunastu chwilach za slaba by uciekac. Robila sie coraz slabsza i tym samym coraz mniej rozrywkowa.. pies zaczal sie wyraznie irytowac.. czyli.. zwiekszyl intensywnosc bodzcow.. coraz brutalniej turlal przewracal itd.. w koncu mysz znieruchomiala..
Moj slodki psiaczek wkurzyl sie mocno.. i kiedy zawiodly juz wszystkie sposoby -coraz bardziej brutalne-aby uruchomic mysz.. zaczal ja tluc lapa - zabil ja. POtem dokladnie sprawdzil czy napewno sie nie rusza.. i obrazony odszedl.
Jestem pewna ze gdyby umial mowic powiedzialby : glupia mysz. przestala sie ruszac, a tak sie fajnie bawilem"

Obserwujac te scene - nie moglam sie oprzec wrazeniu,ze ofiara psychopaty jest w jego rekach taka mysza. , ze dzialaja tu takie same i moze te same prymitywne instynkty .


Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Nie Sty 29, 2012 10:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 10:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kiedy zaczynamy mowic o tym co on wyrabia w domu..
rujnujemy jego maske..
on zaprzeczy temu co mowimy-- zrobi z nas wariatki.. , powie,ze klamiemy..

jednoczesnie.. on ma swiadomosc,ze mowiac - wychodzimy z jego swiata. , z jego kuli. A to oznacza ze juz NIE jestesmy ich!!!! Od tej chwili nalezymy do swiata OBCYCH ale jednoczesnie jestesmy szczegolnymi Obcymi- smiertelnie mu zagrazamy. Stajemy sie ejgo smiertelnymi wrogami bo... chcemy zniszczyc jego maske, mowimy, opowiadamy otoczeniu ze on nie jest tym kim jest.. opowiadamy o jego potwornosciach.. sek w tym,ze on je z siebie wyparl, zaprzeczyl im.. on sie z nimi nie identyfikuje.. on sie identyfikuje z maska.
I tu jest ta zasadnicza roznica. pomiedzy czlowiekiem zdrowym a psychopatycznym- Czlowiek zdrowy emocjonalnie swietnie wie,ze jest jednoczesnie aniolem ale i potworem,. zdrowy czlowiek wie , ma swiadomosc,ze popelnil zlo, ze zrobil komus
swinstwo, ze zachowal sie paskudnie i odczuwa z tego powodu zazenowanie, wstyd- podejmie probe naprawy wyrzadzonego zla., umie sie przyznac do winy i nie jest to dla niego szczegolnie wielkim problemem. Proste: zachowanie dobrych relacji i wiezi spolecznych jest dla niego wazniejsze , zdrowy czlowiek nie rosci sobie prawa do boskiej nieomylnosci. Cale zycie sie uczy a najwiecej uczy sie na swoich i otoczenia bledach., wstydzi sie swoich wad ale jednoczesnie daje sobie prawo do niedoskonalosci.
Inaczej psychopata.
Swiat psychopaty jest albo bialy albo czarny,. Sam psychopata dzieki swojej masce jest idealny. Ale.. uwaga: on sie nie czuje idealny - on jest idealny. Jego jestestwo polega na kuszeniu, uwodzeniu . jest idealny bo... sa ludzie ktorzy w to uwierza!!! Psychopata idzie pzrez zycie w poszukiwaniu osob ktore uwerza jego masce.. jest mu to potrzebne jak tlen i woda bo wtedy czuje sie prawdziwy. , zyskuje potwierdzenie prawdziowsci maski oraz jej doskonalosci. ZDOBYWA potwierdzenie dla falszywego JA . Maska staje sie nim.

TO zjawisko da sie porownac do talerza pelnego pieknych kolorowych owocow.. kusza przyciagaja wzrok.. ale.. sa sztuczne. TO sa owoce. Widzimy owoce-- ale zjesc ich nie mozemy, nie pachna , nie smakuja, nie maja soku.. ale nasze oczy widza owoce.. patrzac na nie nabieramy ochoty.. pobudzaja sie nam zmysly smaku , wydziela sie slina..
Nasze oczy widza uroczego faceta - pobudzaja sie nasze zmysly, wyobraznia .. chcemy go miec, byc przy nim



Tak to lecialo..
trzeba duzo czasu zanim zorientujemy sie,ze wzielysmy atrape czlowieka za czlowieka. .. ze pod ta maska.. pod tymi cudnymi barwami.. nie ma nic.. pustka .. owoc nie do zjedzenia.
Trudno w to uwierzyc.. ale tak jest.

I na moment odwrocmy sytuacje.. on psychopata WIE, ze jest pustką, wie ze gra, udaje , jest atrapa czlowieka. Wie,ze jest inny Jest w tym bardzo samotny., stale napiety, stale kontrolujacy siebie i otoczenie , stale na bacznosc, nikomu nie mogacy zaufac..
ale czy on ma wybor?
boi sie,.ze jesli zdejmie maske to pod nia nie bedzie nic. NIC - ze rozmyje sie, rozpusci.. przestanie byc wogole.albo byc moze zamieni sie w cos co sam nie wie czym to bedzie ..
tu na pomoc przychodza mi filmy o kosmitach.. potworek kosmita albo kosmita Inteligencja przybywa na ziemie.. moze swobodnie istniec i wykonac swoja misje tylko jesli przybierze postac człowieka.. .

wniosek : psychopata nie ma wyboru. musi dokonac mimikry, upodobnic sie do otoczenia , najsprawniej udawac czlwieka z cala gama jego emocji
Siedzac w swojej szklanej kuli patrzy na przewijajacy sie po drugiej stronie kalejdoskop ludzikow.. uczy sie ich reakcji.. czyli wie tylko to co widzi. Nie jest w stanie poczuc.
Czy psuchopta moze pozwolisc zbilzyc sie do siebie? Nie.
Nie moze. Wroce do przykladu talerza pelnego falszywych owocow.. \

slinka nam cieknie, na ich widok.. onmowi: okej,, dostaniejsz jesli.. .. on mowi.. kiedys je zjemy razem ale.. .. zawsze jest obietnica.. zawsze jekies kuszenie.. lecz zawsze bedzie jakies, ale, moze, prawdopodobnie , kiedys, mozliwe .. i nigdy nie bedzie spełnienia bo.. przeciez on wie,ze te jalbka sa.. sztuczne!!!


Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Nie Sty 29, 2012 11:04, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
martuska13



Dołączył: 07 Sty 2012
Posty: 7

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 11:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Marto25!
Bardzo mądrze piszesz o takich ludziach i o moim mężu. Aż strach sie przyzać jakie życie było popaprane i ja można to uporządkowac o ile to realne. Mój mąż właśnie jest taką doskonałością the best co kolwiek by nie robił i mówił. Nie zauważam u niego poczucia winy ani wyciągania wniosków z niewybaczalnego zachowania. Twierdzi że sam potrafi sobie pomóc, przestać pić gdy zechce jednak w gruncie rzeczy jest słaby i ulega tym ciągłym nałogom. Zmiany są krótkotrwałe i za niepowodzenia odpowiadam ja bo nie robie tak jak by sobie życzył. Zaczynam sie otwierać pisać o tym bo nie daję sobie rady z tym a dalej... niestety wierzę że może on naprawdę się zmieni... Confused Nasze małżeństwo było na odległosc, wogóle z perspektywy czasu to tak naprawdę każde z nas żyło na własny rachunek i sam. Zawsze miał jakieś wytłumaczenie i pretest oczywiście ja go zmuszałam do podejmowania takich działań. Mam dosyć tej smyczy, uwiezi i władzy co do mojej osoby1 Gdzie byłaś, z kim o czym rozmawiaąś, koszmar...! Teraz to znaczy na wiosne mąż ma zjechać do domu i mamy zacząć próbę wspólnego życia jednak wiem gdy pójdzie coś nie tak obwini mnie za to niepowodzenie. Całyczas ma jakiś argument i odpowedź w której ja jestem winna. Ja natomiast nie jestem taka cwana i przebiegła, nadal go kocham..i chciałabym normalności? CZy to wogóle możliwe? Potrzebna by była terapia lecz nawet nie mam co o niej marzyć. Nie wiem co będzie jak sobie z tym wszystkim poradzę. On teraz udaje słabego i chorego od momentu gdy mnie złamała choroba to chyba jest poprostu odwrócenie uwagi od meritum. Ja szukam zrozumienia i mówię o tym bynajmniej próbuje ale... zawsze mam jakieś ale....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 11:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Martusiu..
Z tym facetem wiaze ciebie kasa. Powinnam napisac ze i dziecko, ale dziecko ciebie nie wiaze.. tatus jest zaoczny. Dziecko wychowujesz sama i masz je sama.
Terapia jest potrzebna. Tobie.
Podalas absolutnie wszystkie przyczyny aby moc stwierdzic ze to malzenstwo nie funkcjonuje jak malzenstwo, jak zwiazek dwojga kochajacych sie , ufajacych sobie ludzi polaczonych wspolnym celem .
Wspomnialas ze czujesz sie kontrolowana , skrepowana..
Tym samym powiedzialas,ze to nie jest dojrzaly zwiazek oparty na absolutnie priorytetowym czynniku jakim jest zaufanie. ..
Przyda ci sie terapia abys sobie samej odpowiedziala na pytanie : dlaczego w nim tkwisz.
Bo go kochasz? a watpie czy ty go kochasz. Tobie sie wydaje ze go kochasz..
no i co kochasz ? jego czy jego maske?
wyciagnij wnioski.

upss.. tez bylam niewolnica maski.. upsss. nadal robi na mnie wrazenie.. jak slysze ten glos.. jak widze to czyste niewinne spojrzenie..
musze sie dobrze wziac w garsc aby nie dac sie nabrac.. tak tak pisze o swoim bylym. BYl tu topik na ten temat.. czy aura , psychopatyczny urok naszych bylych nadal robia na nas wrazenie. Robia,.
Oni sa doskonali.
Ale my juz wiemy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
martuska13



Dołączył: 07 Sty 2012
Posty: 7

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 12:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziekuję Tobie za odpowiedź. Jesteś bardzo mądra kobietą Very Happy
Kasa mnie nie łączy tylko dzieli. Żyłam przez 6 lat na własny rachunek a mąż dorabiał się za granicą. Teraz twierdzi że to tylko jego praca i sam do wszystkiego doszedł. Normalny człowiek tak nie powie! Ja wychowywałam córkę pracowałam prowadziłąm dom i pracowałam.
Dopiero gdy zaszłam w ciążę z 2 dzieckiem i przeprowadziliśmy się do nowego domu który jest na teściową nie starczało mi pieniędzy i brałąm od niego. To bardzo go bolało czuły punkt kasa. Postanowiłąm, że to nie mój dom i nie będe na niego łożyć. Pozostałe wydatki i tak szły z mojego na bierząco, życie, nianka, jedzenie iprzedszkole. Ale co tam z opinie mojego mąża powinnam być szczęśliwa że nie płace za czyn i mogę mieszkać w pałacu.
2 nieruchomości mamy wspólnie i jak mówię, że należą do niego i do mnie po równi się wkurza bo tylko on na to zapracował. Najlepiej przepisać na dzieci.
Dziwny związek i relacje. Gdymiałam pieniądze które dostałam od mamy to potrafił się przymilić i wziąśc bo mu brakuje. Oczywiście zawsze miał wytłumaczenie, np. że jego mama dała nam dom. Sami go buoowaliśmy ale przepisowo nie mogło być na nas, mamy jeszcze kredyt, naszczęście in go płaci, niemniej jednak jestem uwiązana jako współkredytobiorca.
Ja zawsze żyłam skromnie i nie mogłam sobie na wiele pozwolić a mąż wręcz przeiwnie jego na wszystko stać.
Naprawdę chore. Jedyne co dobre to intercyza którą podpisaliś 2 lata temu. Dzięki niej gdy znowu nade mną się znęcał psychicznie kupiłyśmy z mamą dla mnie małe mieszkanko bym miała w razie czego do kąd pójść. Także ciągle mi dogadywał że mama 3nsiostry nie równo podzieliła a teraz już zamknęłyśmy mu buzię, bo każdej dała mieszkanie. To bardzo go ugodziło.
Ja zaczęłam o problemach mówić głośno i szkuam trchę pomocy wrazie by coś sie stało by mnie nikt nie obwiniał za bezczynność. Ciężko jest ale staram się iść do przodu. Ponoć wszystko zależy ode mnie czy stwierdzę że mam dosyć.
Kocham go nadal i mamy dzieci które go potrzebują. Jak teraz zjedzie zobaczymy co będzie wóz albo przewóz. Myślenie męża mało się zmienia nie widzi problemu, żadnych wniosków wina po mojej stronie. Zmiany są krótkoterminowe. Tak wogóle nie trawi on mojej rodziny tj. mamy i sióstr, które gdy on jest mają zakaz wstępu do domu i najlepiej zebym sie z nimi nie kontaktowała. Zazdrosny jest o to , że w przypadku gdy on jest za granicą a ja u siostry to dla niego nie mam czasu. Chore i to jak....powinnam siedzieć w domu z telefonem w ręku.
Tak jak piszesz mam być na wyłączność w każdej chwili o każdej porze.
Ja staram się walczyć lecz nie wiem czy dam radę..... Question
Zadaję sobie pytanie dlaczego ja tak cierpię....?
Lecz zdrowie mi sida i nerwy gdy byłam w szpitalu mialam czas na przemyślenia a mój mąż sprawdzał się w roli ojca i jak twierdził był lepszy ode mnie.
Wszystko jest bardzo chore, ta zmiana zdania w ciągu jednej rozmowy.
Kiedyś po tragedii, która mnie dotknęła od męża strony byliśmy u lekarza wszyscy powiedzieli że jest alkocholikiem i dostałajakieś leki od psychiatry on stwierdził że oni wszyscy to głupki i sam sobie da radę.
Tak jest do dziś. Niby gdzieś chodzi i miał nie pić jednak złapał za kieliszek, co do wizyt to mi nie powie boto jego sprawa. Moim zdaniem trzeba wspólnie się leczyć i próbować.
Zobaczymy czas pokarze dzieci też staraja się robić tak by tata był zadowolony szczególnie starsza córka, która oczekuje pochwał. Synek jest czystym tatusiem. Może to jest wynikiem że będąc w ciąży i gdy karmiłam po urdzeniu miałam duże stresów i nerwów.
Gdy pisze o to jest mi trochę lepiej chociaż w środku czuję pustkę i brakuje mi jednak męża.
Ja szczerze już sama nie wiem czego chcę z jednej strony chcę być razem z drugiej nie daję nawet nadzieji na przetrwanie w tym związku....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gabriela



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 35

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 13:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

martuska-- KIedy piszesz o rodzinie to muszę Ci powiedzieć że u mnie jest dokładnie tak samo , wprawdzie każdy może przyjechać do nas ale kiedy rodzina dowiedzieła się w końcu co się u nas dzieje i za pomocą twardych dowodów nie miał argumentów , a rodzina zaczęła trochę się temu przyglądać, natychmiast stali się wrogami. Nie mógł już mówić o wierze, kościele modlitwie , pouczać że trzeba na nieszpory , mszę potem się pomodlić , potem jechać na czuwanie nocne, a potem .......... W następstwie kiedy leżałam w szpitalu po operacji , w domu zostały dzieci które się rozchorowały rodzina codziennie dzwoniła do dzieci po kilka razy dziennie , wtedy też dowiedzieli się od dzieci że tata ich zostawia na cały dzień samych , że nie mają lekarstw, Powiedziały też że nie wiedzą co z mamą bo tata nie jeżdzi do szpitala kiedy wróciłam KAZAŁ NATYCHMIAST ODŁĄCZYĆ TELEFON STACJONARNY , wiedział ża na komorkę mało kto dzwoni i nie zapowiadają się dłuższe rozmowy bo to kosztuje. Rodzina męża była totalnie zaskoczona , Chciałam jeszcze napisać że czasem sobie myślałam kiedy było żle że wolałabym żęby mąż wypił i wykrzyczał swoje emocje ale on nie -- ,tak jak pisze Marta jest ideałem ---nie pije, nie pali nie przeklina , różaniec na palcu,w portmonetce, w samochodzie w pokoju itd - i właśnie o tym mają wiedzieć wszyscy NIC WIĘCEJ.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gabriela



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 35

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 13:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jedno . Ja też się dowiedziałam od psychologa żę jak już wiem wszystko albo większość o sobie i to żę jestem w takim związku mogę stawiać warunki . To nie jest możliwe przynajmniej w mojej sytuacji . albo ja nie jestem taka silna, albo on jest tak bezwzględny NIE DA SIĘ Jeszcze bardziej potrafi cię psychicznie zniewolić .I uwierz mi zrobił to perfekcyjnie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 13:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

marutsia.. przeczytalam bardzo uwaznie..
dziewczyno, co ty z nim jeszcze robisz?

znasz odpowiedz na wszytskie swoje pytanie.
Porblem jaki ja widze to Twoj starch przed wzieciem odpowiedzialnosci za swoje zycie. Ty sie boisz zaczynac od nowa. I jeszcze jedno: ty go nie kochasz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
martuska13



Dołączył: 07 Sty 2012
Posty: 7

PostWysłany: Nie Sty 29, 2012 13:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki, rzeczywiście przeraża mnie samotne życie z 2 dzieci. Boję się że nie dam rady nie podołam i mam nadzieję, że może będzie dobrze gdy mąż wróci. Z drugiej strony natmiast obawiam się że nam nie wyjdzie, dziwne sama sobie przecze ale boję się i nie wierzę w siebie. Myślę jednak że w głębi jeszcz go trochę kocham gdyżbył miłością mego zycia, uznaję dziwną zasadę kocham tylko raz i do końca. wiem takie wychowanie jednak łapię sie czasem że ta miłość szybko potrafi się amienić w nienawiść.
Gdy przypomnę sobię jego wyraz twarzy i to jak...... och to było przerażające był potworem.
Poprostu przerasta nas słabość i bezradność kiedy oni są pewni siebie i tacy doskonali....?
Zaczęłam pisać to duże osiągnięcie i wyzwanie dla mejosoby. Wy wszystkie macie albo miałyście tak samo a mi wydaje się że tylko ja tak cierpię!
Musimy jakoś sobie dawać radę i abierać siły w tym naszym wędrowaniu. Naszczęście jest wsparcie naszych rodzin. Dzieki im za to. Ja również powiedziałam o wszystkim rodzinie męza i jego matce, zeby nie mysleli że mam taki miód i wszystko jest pieknie ładnie a całe zło lezy po mojejstronie. Zrobilam to z egoistycznych pobudek być może lecz czuję sie lepiej, że wiedzą chociaż i tak pójdą za synem i bratem.
Dziękuję za to że jesteście że mogę tu się wygadać Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group