Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Terapia-czy to możliwe?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Sro Mar 14, 2012 12:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ok, wezmę się w garsć. Obiecuję- tu na tym forum, ze będę się mocno starała. Trzymajcie kciuki. Na początek sprawa mojego zaginionego w tajemniczych okolicznościach wyroku rozwodowego- do załatwienia od zaraz. Potem podział majątku. Niech się dzieje, co chce. Dziś jeszcze wizyta u pani psycholog, ciekawe, co "miłego " usłyszę. Pozdrowienia Smile
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Sro Mar 14, 2012 16:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Arla, a moze opisz sytuacje na forum.. moze wspolnymi silami cos wymyslimy aby Cie pomoc zmienic kurs.. jest " dziwnie" to fakt.. tak nie powinno byc..

patrze w przyszlosc.. to sie nie ustoi.. on mieszka za sciana.. jestescie za blisko siebie. Przyjdzie czas ze on zainteresuje sie innymi kobiatami.. , byc moze i do ciebie ktos zapuka.. wyjdzie z tego masakra. , makabra bo facet nie uznaje granic.
Sytuacje mieszkaniowa koniecznie trzeba uregulowac.
Jelsi uda sie jego wyprowadzic.. zostaniesz sama.. bedziesz ZMUSZONA znalezc soebie grupe wpsarcia, osoby ktore ci pomoga, dotrzymaja towarzystwa , zajma sie dziecmi kiedy nie bedziesz mogla.. bedziesz zmuszona .. innymi slowy zycie zmusi ciebie do" wyjscia " emocjonalnego z ukladu z J. Twoja energia, bedzie musial wyjsc na zewnatrz aby szukac nowych ludzi bo czlowiek jest stadny i potrzebuje innych ludzi, potrzebuje pomocy. Jakos powoli to sie pouklada.. zapomnisz, przestaniesz go potrzebowac.. coraz lepiej ebdziesz dawala soebie rade bez niego..
ale trzeba albo to ciastko miec albo zjesc. na jakis krok trzeba sie zdecydowac.. zasypal kwiatami.. a mial isc na terapie i nie poszedl.. ile warte te kwiaty i te jego obietnice.. on gdzies mieszkal zanim wprowadzil sie do ciebie.. niech tam wraca. Niech tam sie myje, pierze.. gotuje obiadki.. niech do niego dotrze ze znow jest sam i sam musi sie o siebie troszczyc , no chyba z e go mamusia wyreczy.. TY mu nie dajesz szans zrozumiec, ze narozrabial i ponosi konsekwencje. , ze nie TY go skrzywdzilas ale on sam siebie/ jak oni wszyscy/ skrzywdzil.. I te kwiaty i te noce i to opieranie druzyny , obiadki to jedna wielka manipulacja.. jemu bylo dobrze, robil co chcial.. on chce wrocic do tego co bylo..
zaczynam watpic czy on wie czego ty od niego oczekujesz? Terapii? on nie wierzy w terapie.. bo nie ma wgladu w siebie i miec nie cche- nie jest mu to potrzebne- wiec nie potrzebuje terapii bo terapia mu najparwdopodobniej nie pomoze..
Treaz walczy o swoje terytorium ktore mu zostalo zabrane .. juz wywalczyl polowiczny powrot na to terytorium.. liczy ze wroci calkiem do starych dobrych dla niego czasow kiedy mial wladze.. kiedy kontrolowal sytuacje i to on nadawal rytm waszemu zyciu.. mozna seobie wyobrazic jak bardzo mu tego brakuje.. lecz co to ma wpsolnego z uatentycznym ludzkim zaangazowaniem? uczuciami?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sro Mar 14, 2012 19:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciągle mylnie masz nadzieję, że się facet zmieni. Tacy ludzie się nie zmieniają, obiecają zlote góry, a kiedy znów zaufasz zgnoją jeszcze w większym stopniu. Potem nowe złote góry... Nie widzisz tej zależności? Ile jeszcze to psychicznie wytrzymasz? Za każdym razem ataki szalu są coraz częściej i coraz bardziej agresywne. Idziesz tylko w tę stronę, na własne życzenie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Sro Mar 14, 2012 22:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

... tak sobie czytam, marto25, Twój post... moja sytuacja jest więcej niz dziwna i wielce dla mnie niekomfortowa. Czas, kiedy inny mężczyzna "zapukał" do moich drzwi juz przerabiałam. A J. razem ze mną. Kontroli nie było końca- zamykał drzwi od klatki schodowej, gasił tam światło, żeby słyszeć, czy ktoś wchodzi. A kiedy facet wychodził ode mnie, J. albo pisał sms-y, ze nic nie jestem warta, albo "atakował" na korytarzu, błagając, bym do niego przyszła, bo on sobie nie radzi i zaraz sobie cos zrobi. Przeżywałam koszmar, potężne poczucie winy i wyrzuty sumienia nie dawały mi odczuć spokoju. Nie zależało mi na tym nowo poznanym mężczyźnie/ zwłaszcza, że później okazało sie, że jest żonaty i na dodatek ma kochankę/ , było miło, fajnie się nam rozmawiało i nic poza tym. Zakończyłam te znajomość dla własnego komfortu psychicznego i ... bezpieczeństwa. A potem był etap "Nawrócenia się" mojego byłego męża. Jak mówił- dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo mnie kocha, że jestem kobietą jego życia, że nie chce mnie stracić itp frazesy. Naprawdę byłam dzielna i uważałam, że poradzę sobie z nim, że nie wpuszczę go do swojego życia kolejny raz. Spędzaliśmy z sobą wiele czasu, żyliśmy jak rodzina, ale w osobnych mieszkaniach. Niestety, on po pewnym czasie / po miesiącu bodajże/ znowu pokazał swoje drugie, to gorsze oblicze... tym razem postawiłam warunek, że nie ma się do mnie zbliżać do czasu ukończenia przez niego terapii. Znacie już dziewczyny i ten temat- obiecał, że pójdzie choćby do Mahometa, byle tylko dac mu szansę. Tyle, że do tej pory nie poszedł, a rozmowa o terapii miała miejsce pod koniec stycznia. Moja pani psycholog uparcie twierdzi, ze jesli mu na mnie zależy, to pójdzie. Wątpię. A po drugie- nie wiem czy dam radę czekać na efekty terapii i nie zląduję w psychiatryku zanim on ją łaskawie ukończy. I tak bujam sie na tej huśtawce, na której mnie posadził i raz po raz spadam na łeb. Ale najwyraźniej nie przeszakdza mi, że boli, bo znowu na te huśtawkę włażę... niby wiem wiele, czytałam, znam schematy, a jednak nie potrafię ogarnąć, że on jest taki, ze tak ma, że się nie zmieni.
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Sro Mar 14, 2012 22:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zapomniałam dodać o kwestii mieszkania- pójśc to on nie ma gdzie, póki co. Matkę wyeksmitowano i teraz mieszka ona z ciotka poza naszym województwem. Gdyby mieszkała kilka kilometrów od naszej miejscowości, jak dawniej, wiem, ze już dawno by go tu nie było. Mieszkania nie wynajmie, bo kosztuje, a on do wydawania pieniędzy na takie rzeczy jak czynsz czy opłaty to pierwszy nie jest, tu przynajmniej ma tanio. Praca na miejscu- kolejny argument. Jak widać- sytuacja bez wyjścia. Powiem szczerze- jak w takiej sytuacji mam go pozbawic dachu nad głową??? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Taka naiwna ze mnie dziewucha Sad
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Sro Mar 14, 2012 22:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jedno- tego nie pojmę za nic w świecie- ciagle pojawia się tu motyw niszczenia- on pojawił się, żeby wyniszczać, on nie spocznie dopóki nie zniszczy... dlaczego?? po cholerę?? marto25, proszę o wykład Smile
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Mar 15, 2012 7:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=1446

http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=1447
http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=1312


no in specjalnie dla ciebie..
eh , ty masochistko..

http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=1310

niestety trzeba te artykuly ze soba powiazac..
a tak z polskiego na nasze caly temat kreci sie wokol darwinowskiej walki o byt / przetrwanie czyli wokol pierwszego prawa biologicznego. Aby przetrwac musze niszczyc zanim sasiad zaatakuje mnie i sam zostane zniszczony. Walka o byt i terytorium wraz z jego owocami .. jesli zostalem zaatakowany i musze oddac zajmowane dotychczas terytorium to spale je, zniszcze jego owoce- skoro sam nie korzystam to agresor tez nie bedzie korzystal . I juz. To co nie moje - zawsze jest dla mnie zagrazajace- bo moze stac sie dosc sile aby mnie zaatakowac.
Jesli nie jestem zdolny do do ukladania sie z sasiadem/ agresorem - a jestem zdolny jedynie do dominacji i kontroli - sytuacja kiedy ta wladza i kontrola sytuacji jaka dzieje sie wokol mnie / potrzebna mi jako obrona prz\ed ew zagrozeniem - musz e pilnowac aby wokol mnie nikt nie urosl w sile mi zagrazajaca- czyli kiedy zniszczylem co zmuszony bylem utracic/ a co - nie bedzie agresor zarl jablek z mojego sadu- spalilem sad/ - zostalo mi tylko pragnienie zemsty- czyli zniszczyc spalic terytorium sasiada.. ..
lecz jesli ono jest dobrze chronione? jesli nie moge zniszczyc.. bo on jest za silny.. popadam w kolejna faze destrukcji i niszczenia- niszcze siebie..
To przyklad ekstremalny- facet po rozwodzie zaczyna chlac na umor, traci prace , laduje na bruku..
na co dzien nasz bohater toczy nieustajaca walke o byt o powiekszenie swojego terytorium.. zaczai sie , przyczai.. podrzuci Arlecie stos podkoszulek , ona wypierze raz , drugi - dobra nasza.. wchodz ecoraz glebiej, na Twoja ziemie.. juz cie mam mala.. bedziesz robic co ja zechce.. a trzeciego dnia Arla nagle odmawia.. jestem wsciekly.. obiecalem ze jutro przyniose swojej druzynie sliczne uprane, wyprasowane .. jestem cholernie wsciekly.. probuje wplynac na Arle.. " kupic ja " pochlebstwem, dac jej to co lubi. co zwykle "ja bierze" - ona wziela albo nie- lecz podkoszulkow nadal uprac nie chce.. jestem wsciekly.. obiecalem druzynie ze przyniose czyste.. nie dotrzymam slowa.. jestem nic nie wart.. co o mnie pomysla, strace twarz , wiarygodnosc, . , nawalilem.. kto temu zawinil? Arla.. to przez nia.. Atakuje Arle..
Ale arla zatrzsneła mi drzwi przed nosem.. ma w nosie moj atak.. jestem jeszcze bardziej wsciekly.. demoluję swoje mieszkaniew, spije sie jak swinia .. jakbym ja dorwal to bym..
zasypiam .. z postanowieniem zemsty..
aby moc jej dokonac.. musze otworzyc drzwi zatrzesniate przez arle.. sle jej samesa. " kocham cie malutka, przepraszam.. moge przyjsc do ciebie..
Rozumiesz? on wraca do ciebie aby dokonac aktu zemsty..

Gdzie tkwi blad jego rozumowania: nie powinien brac bluzek do prania bo nie ma do tego warunkow. Nie powinien obarczac tym praniem osoby trzeciej- do tego sluza pralnie. Nie o pranie tu chodzi .. to on wygenerowal konflikt biorac na siebie / wszystko moge wszystko potrafie/ zobowiazanie ktoremu nie mogl sam sprostac inaczej niz przerzucajac go na inna osobe - Ciebie. Pasozyt.
Pomysl glebiej.. problem PF / psychofag- bardzo mi sie to okreslenie spodobalo/ polega na tym,ze oni generuja takie czesto pozornie blahe problemy ktore nastepnie zamieniaja sie w konflikt znacznie przekraczajacy zakres i wartosc problemu pierwotnego.
Poklociliscie sie o obiad..a tak naprawde chodzilo o jego obraz w druzynie.. zobowiazal sie i nawali / bo ty nawalilas- nie wypralas/. On ci nie zdradzi prawdziwego powodu konfliktu - bo nigdy nie przyzna sie jak bardzo obawia sie o ten swoj wizerunek budowany co dzien na falszywych przeslankach./ ja wypiore- podczas gdy nie mam nawet pralki/ nie pokaze ci jak bardzo krucha i slaba jest jego pozorna moc.

Jedno masz jak w banku- Twoja postawa nakreca jego patologie. On nie bedzie sprawca jesli ty nie bedziesz ofiara. Daj kurze grzede - ona wyzej siede. ", daj mu palec a urwie ci reke" ludowa madrosc.. wynika z niej ze PF od zawsze po swiecie chodzily. Wniosek: nie dajemy ani palca a ni grzedy. nic nie dajemy. TYlko wtedy gdy PF przekona sie / po licznych probach / ze u nas sie nie nakarmi , naszej krwi juz ssal nie ebdzie- tylko wtedy mozna sie od niego uwolnic.
Nie rozumiem dlaczego Ty Arla tak epatujesz slowem wina? ze masz poczucie winy..
Niczemu nie jestes winna- to on ciebie obwinia za swoja nieudacznictwo.. wpedza ciebie w poczucie winy czym jednoczesnie ciebie oslabia - a Ty slaba-= on silny..

Mamusia stracila mieszkanie? no to facet ma problem..
spoko.. to nie twoj problem.. to jego problem,.
Dokucz mu.. nie wdajac sie w jego gierki.. chcesz mu pomoc? to dokucz mu odsuwajac go od siebie.. bedzie zmuszony wyjsc na zewmnatrz.. a poniewaz facet ma duzo uroku.. a poniewaz po B chodzi masa sfrustrowanych kobiet szybko znajdzie kolejna ofiare.. z mieszkaniem i praniem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Sob Mar 17, 2012 16:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uff... chyba dotarło. Ja- osoba uzależniona od cierpienia i on- zaburzony przemocowiec, psychofag, czyli para doskonała Smile To dlatego ten nasz "interes" tak świetnie się kreci. Tylko zysk z niego marny Sad jesli o mnie chodzi... Teraz rozumiem słowa pani psycholog, która opowiadała o nim, że nie ma szans, żeby osoba z tak kruchym wnętrzem nie stosowała agresji. Czyli on ma kruche wnętrze... chyba zrozumiałam na czym ma polegać ta pozorna siła, którą on demonstruje- na jego słabości. Przykre to- mimo wszystko.
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Sob Mar 17, 2012 16:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nurtuje mnie jeszcze fakt, że on został zdiagnozowany jako dda. Czy dda nosi cechy psychofaga, czy to jest tożsama osobowość??? Cały czas nie daje mi spokoju myśl,że jego można by uratować, że jeśli on uświadomi sobie swoje słabości, całe zło, którym krzywdzi i siebie i najbliższych / bo podobno tylko najbliższym to robi/ być może da się wyleczyć, naprostować jego osobowość. Bo chyba w końcu do cholery, widzi, że świat wali mu się na głowę z każdej strony i to nie może być wina całego świata... No i fakt jego manipulacji, wdzieranie się do mojego świata, upokarzanie i zadawanie bólu psychicznego- czy to naprawdę takie przemyślane, czy tez dzieje się samo niejako, bez użycia jego woli?
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Mar 18, 2012 8:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Arla .. jesli jest dda to nie ma to dla Ciebie znaczenia bo czy z dda czy bez dda na jedno wychodzi - jest zaburzencem. Nie nie mozna jemu pomoc.. nikt mu nie pomoze bez jego woli .
Krok do przodu.. psycholog najprawdopodobniej ma racje. Ty zalezna - on w zasadzie tez.. ty ulegla wiec on dominujacy

lecz jak sie na was patrzy z boku.. to ty rzadzisz tym kierdlem .. on jedynie sobie moze pokrzyczec, poszalec.. ale glowne decyzje podejmujesz ty.. odpowiedzialna za byt rodziny - znow ty.
Ty naprawde potrafisz bez niego zyc. Tylko o tym nie wiesz. Boisz sie. i Ten strach zmusza ciebie do trzymania sie jego a tak naprawde kogokolwiek- byle nie sama. A wlasnie ze sama. Cel: udowodnic sobie ze potrafisz sama. Bedzie bolalo . Potem facet z wyboru a nie ze strachu..
To troche tak jakby Twoj lęk spersonifikowal sie w nim.. Jednoczesnie wyjelas duza czesc tego leku z siebie i wlozylas w niego dajac mu jego imie i twarz co przynosi ci ulge .. a z drugiej strony czujesz ze on jest Twoim lękiem - wiec boisz sie go, odrzucasz .. przyciaganie odpychanie.. ..
Kiedy jestes z nim blisko-- lek jest oswojony, ma dobra twarz. Kiedy jestes od niego daleko- lek wraca do ciebie i atakuje jako bezksztaltny potwor . Lek z jego twarza wydaje sie byc mniej grozny. lecz to jest wciaz ten sam lek. . I to jest Twoj problem- nie jego.

Aby to rozsuplac - nie ma innej drogi jak oddalenie sie od niego. Wyjmij z niego swoj lek.. powiedz sobie : boje sie ale nie jego lecz samej siebie. Okresl czego sie boisz. .. . Zapytaj siebie czy chcesz sie bac do konca swiata czy tez staniesz do walki z tym lekiem.
TY nie jemu chcesz pomioc. Ty boisz sie utracic kuferek w ktory wlozylas swoje lęki. TY nie cchesz mu pomoc , ty chcesz go zatrzymac.. .. TY nie jego chcesz zatrzymac ale te jego dobra strone.. usmierzajaca Twoj lek. Ty nie wysylasz go na terapie aby wyprostowac jego pokrecone sciezki - ale aby naprowadzic go na sciezke wybrana przez ciebie i sluzaca Tobie.
Arla kilka lat bylam biernym swiadkiem sytuacji:
on pil.. coraz mocniej. Ona byla z domu bogata.. wybudowala dom.. , w koncu zagrozila albo rozwod albo koniec picia. Poszedl na roczny odwyk,.
Przestal pic. Po roku byl bliski rozwodu.. odkryl,ze nic z kobieta zwana zona go nie laczy.. przeciwnie jest mu obca , nie z jego bajki i narzucajaca mu styl zycia ktorego on nie chce, nie kupuje. Ona natomiast nie umiala zrozumiec,ze ma juz do czynienia z trzezwym czlowiekiem i nie moze nadal uzywac wobec niego metod jakich sie wyuczyla w trakcie 20 letniego zycia z nim- alkoholikiem.
Pomysl abstrakcyjnie: jaka masz pewnosc,ze on " wyleczony" , wybierze ciebie? mialby juz inne potrzeby, inne spojrzenie na zycie .. nie musialby juz trzymac sie ciebie bo dajesz mu wikt i opierunek i dach nad glowa.. byc moze dojrzalby do uczuc.. moze inna kobieta wyzwolilaby w nim sile i zechcialby dla niej wybudowac dom itd..
Wyleczyc jego to wcale nie znaczy miec go takim jaki sie nam marzy.
Piszesz ze psycholog uzyla zwrottu " kruche wnetrze" Eufemizm. Kruche nalezy rozumiec NIEDOROSLE< niedojrzale, niewyksztalcone, niesprecyzowane.nieuksztaltowane , pozbawione hamulcow moralnych, i uczuc wyzszych Facet nie wie kim jest.. chlopcem czy dziewczynka? doroslym / tak, tak, tak !!!!!! to daltego kiedy byliscie razem btylo jak bylo.. wolal piwo od ciebie / czy dzieckiem czy jest intergralna samostanowiaca o sobie osoba czy czescia jakiejs zbiorowosci ktora za niego odpowiada i ktorej on ulega w zamian za dostarczanie mu niezbednych srodkow bytowych/ pies np.- mowilysmy o rozwoju na poziomie prymitywnym/ On nie jest psem wiec sie burzy buntuje .. lecz nie potrafi samostanowic o sobie. Robi to poprzez manipulacje ,wymuszanie zastraszanie, szantaz itd. w koncu bije.. TY uczepilas sie slowa kruche.. i zobaczylas w nim biedna istotke ktorej trzeba pomoc. Nie Arla. Pomoc trzeba tobie i twoim dzieciom. to dzieci sa biednymi istotkami uwiklanymi w konflikt doroslych. sile i determinacje jaka kierujesz w ratowanie jego.. skieruj na dzieci. Nie jestes jego matka. Nie ty go zepsulas. Ten facet jest dorosly. Ten facet ma wybor. Masz dzieci.. to na nie skieruj uwage i emocje. zwroc uwage.. kiedy rozmawiamy.. ty mowisz tylko o J. 90 % twojej percepcji jest skierowane na J. W tle pojawia sie coreczka.. domagajaca sie Twojej uwagi.. a niemal nigdy nie mowimy o Twoim synku- jesli wspominasz o nim to niemal zawsze w kontekscie - alimenty. Pomysl o tym. Cos tu nie gra.

pomysl tez o tym :

TY nie jemu chcesz pomoc. Ty boisz sie utracic kuferek w ktory wlozylas swoje lęki. TY nie chcesz mu pomoc , ty chcesz go zatrzymac.. .. TY nie jego chcesz zatrzymac ale te jego dobra strone.. usmierzajaca Twoj lek. Ty nie wysylasz go na terapie aby wyprostowac jego pokrecone sciezki - ale aby naprowadzic go na sciezke wybrana przez ciebie i sluzaca Tobie.

pamietaj tez ,ze to nie on wybral ciebie. Ciebie wybralo jego " kruche wnetrze" Nie jestes jego dojrzalym wyborem ale wyborem dziecka ktore szukalo wygodnego miejsca do zycia . Wgodnego na swoja miare. Pasozyt. On sie nie zmieni. Jego dobra strona ktora TY chcesz zatrzymac , utrwalic w nim.. - to maska. To nie on. Jego nie ma. Nie dojrzal dso bycia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Nie Mar 18, 2012 16:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję, marta25. Masz rację, gdy piszesz o moim lęku przed samotnością. Teraz to widzę, rozumiem- zawsze gdy on wyjeżdżał na kilka dni było mi strasznie źle, chciało mi się płakać i zupełnie nie wiedziałam, co to za dziwna zależność; przecież uparcie twierdziłam, ze dobrze mi samej, ze go nie potrzebuję. To chyba było bzdurne myślenie- przecież był, za ścianą, ale był... w każdej chwili mogłam poprosić o pomoc czy zaprowadzić malutką. Gdy go nie ma, zostaję SAMA ze wszystkimi obowiązkami, z dziećmi, ze sobą. To chyba jest mój problem- lek, ze sobie nie poradzę, że nie podołam wszystkim obowiązkom, bo spełnię jeden, a inne czekają. Muszę nauczyć sie tej siły, muszę nauczyć się wykorzystywać ją nie do tworzenia chorej relacji z J., ale dla dzieci- tak jak piszesz. Wiesz, co mnie najbardziej zasmuciło?- to już tez słyszałam od mojej pani psycholog- że po ukończeniu terapii on wcale nie musiałby dalej chcieć być ze mną... zaraz zaczęłam zadawać sobie pytanie- dlaczego?- czyżbym była... nie warta jego miłości, mniej wartościowa, mniej interesująca dla niego, ze innej miałby chcieć budować dom, troszczyć sie o nią i z nią dzielić życie?? Czyli, przed terapią," powykrzywiany" ze mną, a po- gdy "zdrowy"- to mnie nie zauważy... To boli.
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Nie Mar 18, 2012 16:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

po ukończeniu terapii on wcale nie musiałby dalej chcieć być ze mną... zaraz zaczęłam zadawać sobie pytanie- dlaczego?- czyżbym była... nie warta jego miłości, mniej wartościowa, mniej interesująca dla niego, ze innej miałby chcieć budować dom, troszczyć sie o nią i z nią dzielić życie?? Czyli, przed terapią," powykrzywiany" ze mną, a po- gdy "zdrowy"- to mnie nie zauważy... To boli."
............... nie, nie to boli. Boli uswiadamianie sobie krok po kroku, ze Ty tez jestes powykrzywiana. On wybral podobna do siebie . Ciebie. Jesli sie wyprostuje - zmienia sie jego kryteria.. wybierze kobiete wyprostowana. pociesze ciebie- on sie nie wyprostuje. Ale Ty musisz bo masz dla kogo.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Wto Mar 20, 2012 21:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Podobną do siebie??? Mocne słowa. Myślę, ze moje skrzywienia znacząco różnią się od jego skrzywień. Mam taką nadzieję, przynajmniej Wink I zapomniałaś dodać, że od półtora roku pracuję nad tym, by być wreszcie "wyprostowaną" kobietą. Wiem, ze to ciężka praca, ale przynajmniej próbuję. A książę niech robi, co chce Smile
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marta 25



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 690

PostWysłany: Czw Mar 22, 2012 8:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

podobną do siebie.. czyli komplementarna.. uzupelniajaca jego deficyty i na odwrot.. on uzupelnial Twoje.. koluzja, archetyp, dwie polowki jablka.. razem tworzymy calosc.. itp . Jesli on sie wyterapeutyzuje - uzupelni chocby glowne swoje deficyty- czyli zmieni ksztalt swojego puzzla - sila faktu ty jako ten drugi puzel nie bedziesz pasowala do ukladanki.. - stad terapia rodzinna.. stad pracowac nad soba musza oboje. Ale .. on tej pracy nie podejmie- wiec problemu nie ma. Nie mysl o nim- mysl o sobie. Potraktuj siebie jak w diecie odchudzajacej : mam ochote na ciacho ale musze sobie odmowic bo kalorie..
Cel : zrzucic kilka kilo. Cel - powiekszac obszar swojej samowystarczalnosci nie tylko bytowej ale tej w sobie samej : potrafie sama dac sobie to czego oczekuje od innych. / od partnera w zwiazku/ . Od codziennych problemow mam przyjaciol. potrafie sama dac sobie wsparcia sama otoczyc siebie i dzieci i opieka., potrafie sama uwolnic siebie od szukania portezy , laski , przymusu podpierania sie drugim czlowiekiem..
Jesli kiedys jeszcze kogos pokocham to nie dlatego,ze go bede potrzebowala, nie dlatego ,ze usmierzy bol samotnosci, nie datego,ze z nim bedzie mi lzej zyc, nie dlatego ze bede potrzebowala dopelnienia siebie .. Stane sie na tyle silna ze nie bede potrzebowala zwiazku dopelniajcego, poniewaz bede swiadoma siebie, swojej wartosci, swoich granic i bede umiala ich strzec. . Nie uzaleznie sie od drugiego czlowieka.ani ekonomicznie ani psychicznie., nikomu nie pozwole wedrzec sie na swoje osobiste terytorium.
Arla , to brzmi jak ble, ble.. ale taka zmiana jest mozliwa. Ona sie naparawde dzieje. Vide pytanie Ja 44 .. " czy stalam sie innym czlowiekiem?'
Tak,. prawidlowe przepracowanie kryzysu tworzy nowego czlowieka.
Dzis nie do konca w to wierzysz.. ale jesli chcesz zmienic siebie.. musisz uwierzyc. Dlatego zajmij sie soba.. szukaj przyczyny w sobie, analizuj siebie.. bo zeby cos zmienic musisz zmienic siebie- nie jego.
W mijesce On - wstaw slowo JA .. ja chce , ja daze, ja mam cel , ja mam kierunek..
chodzi o to duze JA .. pomoz psycholozce do nie go dotrzec, bo ja blokujesz mowiac wciaz o nim, myslac o nim.. kombinujac jak zmienic jego !
Dobrowolnie bez przymusu rezygnujesz z ciastka.. i co dalej? dalej uczycsz sie zyc na diecie.. stawiasz sobie cel.. i go realizujesz.. nagroda nie przyjdzie szybko.. ale przyjdzie.. no coz , nie da sie 2 miesiace zrzucic trzydziestu paru kilogramow..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
arletusia



Dołączył: 22 Lut 2011
Posty: 60

PostWysłany: Pią Mar 23, 2012 21:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję, marto25. Jesteś bardzo mądrą kobietą.
_________________
arletusia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group