Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gdzie jest granica? 89-letni toksyczny staruszek.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Nie Kwi 29, 2012 21:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no to podaj tu swój mail, lepiej teraz, bo od poniedziałku mogę przez tydzień być na urlopie w odwiedzinach u rodziny i mogę nie mieć dostępu do Internetu
jeśli będę mieć dostęp do Internetu, to będę w miarę możliwości tu zaglądać
weź sobie jakiś notatnik na podróż i zbieraj myśli, bo podróże kształcą najlepiej!
z Dziadkiem trzeba być asertywnym i dobrym, bo to na swój sposób dobry człowiek, staraj się Go nie ranić, ale w ważnych sprawach musisz zdobywać się na stanowczość i być w tym jednoznacznie konsekwentną, bo tylko tak można uniknąć jeszcze gorszych rzeczy...
dobranoc i powodzenia
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Pon Kwi 30, 2012 7:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dziś cały dzień jeszcze będę, a do rodzinki pojadę chyba w środę, w każdym razie do środy będę tu zaglądać
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Pon Kwi 30, 2012 21:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej!

Dziekuję Ci za Twoje zaangażowanie i dobre chęci,za obecność- świadomośc tego dużo mi daje.
Dziś czuję się lepiej.Jeśli wczoraj było na -8,to dziś jest na -3/-2.
Byłam dziś u psychologa w punkcie interwencji kryzysowej. Zapisał mnie na jeszcze jedną wizytę do siebie.Mają tam też bezpłatna pomoc prawniczą,w przyszły czwartek jak pójdę to dowiem się na kiedy jestem zapisana do prawnika.W międzyczasie będe szukać darmowej psychoterapii- choć tu może być różnie.Raz,że terminy zazwyczaj dość długie,dwa,że nie zawsze się trafia na odpowidnich ludzi w tym fachu.
Dziadkowi przedstawiłam dziś 3 opcje,które ma do wyboru:
1.) Zakładamy wspólne konto- jego emerytura wpływa na nie,ja opłacam z niej mieszkanie +rachunki,reszta jest dla niego na życie.Dla siebie nie biorę nic,bo zaczynam utrzymywac się sama z mojej renty.
2.)Zrzekam się mieszkania notarialnie.Dziadek może je podarować komu chce z rodziny w zamian za wsparcie.Ja zrywam z dziadkiem kontakt,choć nie wykluczone,że zaglądałabym od czasu do czasu do niego.
3.) Dziadek przenosi się do prywatnego,płatnego Domu Seniora w mieście gdzie studiuję,ja odwiedzam go 2/3 razy w tygodniu. Ma omoc medyczną,towarzystwo,nie martwi się o jedzenie. Mieszkanie w moim rodzinym mieście sprzedaję,a za te pieniądze kupuję sobie nowe- tu gdzie studiuję.

Dziadek zdecydował się na 1 opcję.Ostrzegłam go,że jeśli dowiem się,że cos pożyczył,lub wycofa swoją emryturę z konta-to owszem niech rządzi się tymi pieniędzmi sam-bo są jego i ma do tego prawo,jednak bez mnie.Bo ja mu tutaj nie ufam,nie mam zamiaru się bać i jeśli miałaby miejsce,któraś z tych sytuacji,to zróce mu mieszkanie bez względu na jego protesty,dalej tak jak w p.2). A poza tym to powiedziałam mojemu dziadkowi,że go kocham (bo to prawda), ale mam go dość.
Czy słusznie postąpiłam??W głębi ducha chciałabym zwrócić mu to mieszkanie teraz i zerwać kontakt,bo ta odpowiedzialność/znajomość mi bardzo ciąży.
Jeśli będę się trzymać opcji 1,która wybrał mój dziadek,to jest sporo szansa,że od września miałabym kasę na 2 godziny terapi miesięcznie u mojego terapeuty.
Tylko...czy to dziadek powinnien był dokonać wyboru???Czy słusznie postąpiłam??Nie czuję całkowitej ulgi,bo boję się,że znów coś zrobi.Chociaż może powinnam dac mu szansę zanim podejmę tak ostateczny krok jak rezygnacja z mieszkania???
mgrabas- czy gdybym znów miała obsuw ,to mogę do Ciebie zagadać?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Pon Kwi 30, 2012 21:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

powiem szczerze, nie wiem co Ci doradzić w kwestiach finansów
może prawnicy na forum podejmą temat?
fajnie, że coś jednak uzgodniłaś z Dziadkiem i że Go odwiedziłaś! myślę, że dla Niego to ma znaczenie
Smile

dopisałem swój komentarz do Twojego drugiego wątku
zawsze możesz zagadać, szczególnie w chwilach kryzysów
na pewno ktoś, czy ja, czy ktoś inny, odpowie
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Czw Maj 03, 2012 20:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej!

mgrabas-dziekuję Ci z całego serca za pomoc,za te kilka wpisów...
znów czuję się gorzej,ale mam świadomość swojego celu przede mną i tego,że będzie lepiej,tylko musi to potrwać...dołuje mnie brak terapii,a najbardziej dołuje mnie to,że mój terapeuta,pomimo 4 rozpaczliwych maili,które do niego wysłałam, milczy. Czy uważacie,że to w porządku?Że jeździ się do kogoś 2,5 roku,a jak się jest w potrzebie i potrzebuje się wsparcia za darmo to się go nie dostaje??A ponoć to taki dobry specjalista-pisze dla jednego z magazynów psychologicznych,w kontakcie ze mną ta osoba też wydawała się być człowiekiem...Wiem,że ma prawo postawić granicę,ale czy powinna??Jesli ja nigdy tego kontaktu nie nadużywałam-nie dzwoniłam,nie żaliłam się itp.,a teraz napisałam kilka mali bo mam naprawde poważny kryzys...????Jak sądzicie???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Czw Maj 03, 2012 21:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

pieniądze bardzo zmieniają ludzi, pieniądze zarabiane na ludziach!
może zastanów się czy ten Twój terapeuta chce Ci pomóc czy tylko na Tobie zarabiać...
ale może nie jest aż tak źle, może Mu się po prostu telefon zepsuł, albo go zgubił, albo nie ma zasięgu?
a... doczytałem, że nie dzwoniłaś, tylko wysyłałaś maile, to trochę zmienia postać rzeczy, bo może po prostu nie sprawdził skrzynki pocztowej, to jest możliwe, warto upewnić się jak jest naprawdę
pozdrawiam Smile
---
jeszcze jedna myśl:
może nie uzależniaj tak swojego samopoczucia od innych ludzi, a naucz się sama sobie radzić ze swoją emocjonalnością?
pomyśl o tym
dobranoc!
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Czw Maj 03, 2012 21:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej,

Chętnie bym zadzwoniła,ale...mam blokadę i to gigantyczną.Że nie powinnam bo to jego prywatny czas i widać nie chce mieć ze mną kontaktu bo by na maile odpisał...Wiem,że mógł nie zajrzec do skrzynki,ale i tak nie daję sobie prawa,żeby zadzwonić,bo czuję się intruzem...
Szkoda,że nikt oprócz Ciebie się tu nie wpisuje-to sprawia,że czuję się niechciana na tym forum:(...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Czw Maj 03, 2012 21:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

na tym forum rzadko kto jest, tylko anonimowych gości nigdy nie brakuje
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Czw Maj 03, 2012 23:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej Keszada.

Czytam Twój wątek, nie wypowiadam się za często, bo sama jeszcze nie jestem "pozbierana", nie czuję się upoważniona doradzać innym...
Jednak odnośnie terapii chciałabym podzielić się z Tobą takim doświadczeniem, że chodziłam i na płatną i na darmową (finansowaną z NFZ) i bardzo miło wspominam tę darmową. Teraz zapisałam się na terapię DDD / DDA na razie płatną, ale gdy zwolni się miejsce - od czerwca / lipca będę chodzić do ośrodka państwowego. Dlaczego? Nie do końca potrafiłam zaufać psychologom, którym musiałam płacić, bo wiadomo - im dłużej miałam problem, tym więcej zostawiłam im kasy... Mimo wszystko jutro idę na płatną konsultację, bo czuję, że po prostu muszę uporządkować sobie pewne sprawy zanim podejmę nową pracę. Mam też nadzieję trafić na dobrych terapeutów.

Pozdrawiam Cię.
_________________
Szacunek do samego siebie jest kluczem do przetrwania i szczęścia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Pią Maj 04, 2012 16:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kungfupanda napisał:
Hej Keszada.

Czytam Twój wątek, nie wypowiadam się za często, bo sama jeszcze nie jestem "pozbierana", nie czuję się upoważniona doradzać innym...


Czytałam kilka Twoich wpisów kungfupando (przy okazji- lubię Twój nick:) ,mam przed oczami zadziorną, ale symaptyczną ...pandę Very Happy) w Twoim temacie i mam wrażenie,patrząc z boku,że masz dość silny zmysł tego,jak być powinno i do tego dążysz.Czytałam o Twoim mieszkaniu, o tym jak je sprzątałaś i ten chaos wokół Ciebie fajnie pokazywał,że na czynniki zewnętrzne nie zawsze ma się całkowity wpływ (czasem można tylko posprzątać i oczywiście lepiej pilnować na przyszłośćWink ). Ale jak ma się wewnętrzny kompas,to w końcu dociera się do celu.A Ty go według mnie masz.W końcu sprzątałaś ten bałagan i potrafiłaś się cieszyć kontaktem z samą sobą (jak już zostałaś sama w mieszkaniu)- to mi się bardzo podobało.Bo ja w moim obecnym kryzysie już zapomniałam,jakie to szczęście,że od ok.1,5 roku nie mieszkam już moją toksyczną rodziną. Dzięki Twojemu wpisowi mogłam to sobie przypomnieć.Dzięki:).

kunfupanda napisał:
Jednak odnośnie terapii chciałabym podzielić się z Tobą takim doświadczeniem, że chodziłam i na płatną i na darmową (finansowaną z NFZ) i bardzo miło wspominam tę darmową.


Ja się niestety zraziłam do darmowej terapi, poza tym po tej płatnej mam bardzo wysokie standardy i myślę sobie,że te wysokie standardy,to dobrze akurat. Trzeba się cenić i szukać według mnie najlepszej pomocy dla siebie.
Byłam teraz niedawno w Punkcie Interwencji Kryzysowej,trafiłam może drugi raz na darmową pomoc,która mi nie zaszkodziła.Żadnych przepychanek słownych, wypełniania formularzy itp ( a tak niestety bywało). Czułam,że facet jest dla mnie,by mi pomóc,i choć pomógł głównie na zasadzie wysłuchania,to dla mnie w obecnej sytuacji,to dużo znaczy.Raz mnie uraził,oceniając moje pytanie jako głupie,a,że mam bardzo źle potraktowane Wewnętrzne Dziecko,to mnie to zabolało.Dzięki terapi płatnej wiem,że profesjonalista nie ocenia,a już na pewno nie używa słowa głupi,bo to pacjentowi zwyczajnie nie pomaga,tylko szkodzi.Pan w Punkcie Interwencji Kryzysowej miał jednak dużo dobrych chęci,więc o ile jest to pojedyńczy incydent,to jestem w stanie mu to wybaczyć (poważnie mówię) i jakoś przeboleć.A! Zauważyłam też różnicę pomiędzy nim,a moją terapeutką kiedy zapytałam tego pana z PIK czy uważa,że to złe,że potrzebuję znaleźć pracę.Pan nie rozumiał.Wytłumaczyłam mu więc,że u mnie w domu nie miałam prawa mieć prawie żadnych potrzeb,niczego chcieć dla siebie,więc automatycznie potrzebę pracy oceniam jako złą i wstydliwą a tym samym oceniam tak też siebie.

kungfupanda napisał:
Teraz zapisałam się na terapię DDD / DDA na razie płatną, ale gdy zwolni się miejsce - od czerwca / lipca będę chodzić do ośrodka państwowego. Dlaczego? Nie do końca potrafiłam zaufać psychologom, którym musiałam płacić, bo wiadomo - im dłużej miałam problem, tym więcej zostawiłam im kasy...


Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia z płatną terapią kunfupando,ale ja niejednokrotnie słyszałam od swojej terapeutki,że pacjenci kończą u niej pewien etap w pracy nad sobą i zaczynają gdzieś indziej,bo w pracy nad sobą ważny jest też płodozmian. Nie czułam się nigdy,że moja terapeutka chce mnie przywiązać do siebie,by wyciągnąć ode mnie kasę.To raczej ja jestem przywiązana do niej. Piszesz: "im dłużej miałam problem tym więcej zostawiałam im kasy..."
Nie wiem jaki jest Twój problem,jednak jeśli jest poważny to wyleczenie się z niego trwa, a częsta zmiana terapeuty wydłuża ten proces.Ja sama jestem w terapi od 2,5 roku,do tego dochodzą mi grupy (darmowe! ) i trening asertywności na ,którym byłam,a i tak uważam,że wykonałam dopiero 1/3 pracy.

kungfupanda napisał:
Mimo wszystko jutro idę na płatną konsultację, bo czuję, że po prostu muszę uporządkować sobie pewne sprawy zanim podejmę nową pracę. Mam też nadzieję trafić na dobrych terapeutów.

Pozdrawiam Cię.


Ja również zawsze mam taką nadzieję.Życzę Ci powodzenia i również Cię pozdrawiam.
P.S.Oczywiście zaczynam też szukać dobrej i darmowej terapii tu gdzie studiuję,bo nawet jak będę miała kasę na terapię prywatną to nie zaszkodzi mi mieć się do kogo wygadać.Ogólnie jednak swoje wyzdrowienie pokładam głównie w płatnej terapi i płatnych treningach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Pią Maj 04, 2012 20:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sad

Mój dobry nastrój z powodu pracy prysł.Czemu? Z tego samego powodu,który w większości wypadków burzy moje dobre samopoczucie. Mój dziadek.
Zrozumiałam dzisiaj,że to się nie skończy.Zrozumiałam dzisiaj,że on to robi po to,żeby zwrócić na siebie moją uwagę.W pewien sposób specjalnie stwarza te problemy.Mam dosyć tego chorego,toksycznego stresu.
Sądziłam,że wspólne konto bankowe na,które będzie wpływac emerytura mojego dziadka jest wyjściem dobrym i bezpiecznym.Ja bedę opłacać z tego wszystkie rachunki,reztę zostawiać jemu na życie.Dla siebie złotówki z tego nie wezmę.Jestem ok.Dziś dowiedziałam się,że 350zł,które miał zostawione na samo jedzenie jakoś tak mu sie rozeszło...W sensie zapłacił za telefon,choć tłumaczyłam mu by tego w tym miesiącu nie robił,bo jest bardzo trudna sytuacja.To w przyszłym zapłacimy za telefon za dwa miesiące.Po miesiącu by mu telefonu nie odcieli.Dziś przez telefon zaczął jęczeć,że musiał zapłacić,bo by mu odcięli... Jest jak mało dziecko,które nie potrafi realnie ocenić faktów. Ja jednak nie mam siły,a przede wszystkim nie mam *** zamiaru być jego kojącą go w strachu matką,podczas gdy on znów stwarza jakiś problem. Części pieniędzy nie pamięta na co wydał... Demencja- jestem w stanie to zrozumieć,ale nie mam do tego siły i nie chcę mieć.CHCĘ MIEĆ SWOJĄ SIŁĘ DLA SIEBIE.
DZIADKU!!!TY SKURWYSYNIE!!!KIEDY WRESZCIE DO KURWY PRZESTANIESZ WYSYSAĆ ZE MNIE WSZYSTKIE SIŁY!!!??? CO JA COŚ ZBUDUJE ,TO TY TO NISZCZYSZ!!!DOŚĆ!!!
Zrozumiałam,uzmysłowiłam sobie.Prawdopodobnie nie będzie lepiej. Prawdopodobnie będzie gorzej.Mój dziadek nie powinnien być sam.A ja nie chcę i/lub nie mogę być z nim na miejscu.
Nie ma już prawie pieniędzy-bo musi zapłacić dług,więc zostanie mu 50zł.Co oznacza,że znowu bedzie musiał od kogoś pożyczyć.A ja go ostrzegłam bardzo wyraźnie,że jak znowu pożyczy,to ja się od tego odcinam.Bo MAM DOOOOŚĆĆ DO CHOOLEERYYY!!!AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!GRRRRR......!!!!
Powiedziałam mu,że ma 2 wyjścia i żeby to przemyślał do wakacji.
a.)albo decyduje się na prywatny dom opieki w mieście gdzie studiuję i ja go wtedy 2 razy w tygodniu odwiedzam.
b.)albo oddaję mu mieszkanie notarialnie- te pieniądze nie są warte tej ceny i bycia non-stop manipulowaną.Dałam mu swój numer telfonu (od 2 lat go nie miał ,bo wydzwaniał wczesniej po 15 razy dziennie),boję się,ze znów zacznie go nadużywać.
To w dużym skrócie tyle,po dzisiejszych doświadczeniach z pracą widzę,że nie da się czegokolwiek zbudować jeśli swój dom chce się stawiać na ruchomych piaskach.I co z tego,że z piasku wystaje skrzynia z złotem,jeśli próbując ją wyciągnąć mogę stracić...no właśnie co?
Boję się,ale chyba będę musiała tak zrobić.Jak powiedziałam dziś dziadkowi o zwrocie tego mieszkania,to przez chwilę poczułam,że aż tak bardzo jak myślałam go to nie rusza,to,że ja byłabym zupełnie sama.Byle on miał dobrze.I pewnie jest w nim taki kawałek. A ja głupia tak się martwiłam,że dziadka samego zostawić nie mogę.Właśnie,że mogę!Mam prawo decydować o sobie i swoich wyborach,a nie być pod jakąs chorą presją moralną.I zostawię go samego.Z mieszkaniem.Jak będę musiała.Moje życie jest warte znacznie więcej niż to zawszone mieskanie.
Najtrudniejsze w tym wszystkim będzie porzucenie iluzji,że kiedykolwiek tak naprawdę mój dziadek był dla mnie-bo nie był,pomagając mi,robił to tak na prawdę dla siebie.Chore.Bo rodzice i częściowo też dziadkowie powinni byc DLA dzieci,a nie na odwrót.
Potrzebuje Waszego wsparcia,by uwierzyć,ż mogę zrobić ten krok,jeśli taka będzie konieczność.

Rozmawiałam z koleżanką. Powiedziała mi,że moja rodzina to bardzo niedojrzałe emocjonalnie osoby,które traktowały mnie:skoro już jesteś w tej rodzinie,to musisz robić za zapełniacza/naszego opiekuna/zajmować się nami- taka Twoja rola,nie masz prawa do innej. A jeśli się nie zgadzałam,to bardzo ostro dawano mi do zrozumienia,że jestem zła.JAKIE TO CHORE I PATOLOGICZNE!!!Podczas gdy to ja byłam dzieckiem i miałam wszystkie moje potrzeby i to ja czekałam,aż ktoś je zaspokoi. A tym zapełniaczem dziur w pewien sposób jestem aż do dziś.Tylko,że mam DOŚĆ!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Sob Maj 05, 2012 12:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziś dalej czuję się rozwalona...nie mogę się na niczym skupić,a powinnam,bo od poniedziałku znów zajęcia na uczelni...Tak wygląda właściwie kazda moja rozmowa z dziadkiem przez telfon.Dochodze do siebie przez 5/6 dni.
Dojrzewam do decyzji o zwróceniu mu mieszkania,choć jest mi z tym cholernie ciężko.Nawet jeśli wszyscy się ode mnie odwrócą.Nawet jeśli umrze miesiąc po tym,a rodzina zgarnie samkowity kąsek.Doceira do mnie,że poza moją rodziną,jej manipulacjami i mieszkaniem,którego dzadek używa jako wabika jest ogromny świat-tak różny od tego co znam.

Z moim dziadkiem nie ma szczęśliwych zakonczeń.Jest tylko kolejka górska.Ja chcę już wysiąść. Mam w dupie nagrodę za wytrwanie do końca.

"Powinnam się zajmowac moim dziadkiem."Co to za moralność ,która byłemu alkoholikowi i dręczycielowi daje prawa,a na mnie- jego ofiarę nakłada same obowiązki?!Nie zgadzam się.Nawet gdyby wszyscy mieli się ode mnie odwrócić.
Ma 89 lat.Tyle stracił.Ja straciłam 23.Mam prawo nie chcieć tracić więcej i powiedzieć:stop.

Jest mi cholernie ciężko.Może by ktos ze mną pogadał??
Chce to zrobić...a może nie chce- oddac to mieszkanie boze,czemu to takie trudne???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Sob Maj 05, 2012 13:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Keszada, spokojnie, znam takie rozmowy.
Spoko, ostatnio ojciec do mnie zadzwonił i powiedział "cześć cipo". Rzuciłam słuchawką. Znowu telefon "cześć piździelcu", a ja do niego: niech Tata próbuje dalej (mam zakaz odzywania się do nich per "Ty").

Chodzi o to, żeby Ciebie te rozmowy nie wytrącały z równowagi.
Gdy moja matka cofa się na przykład do krzywd, które rzekomo jej wyrządziłam np. będąc w liceum i gdy zaczyna mi mówić, że np. jak ona umrze, to będzie przeze mnie - odkładam na chwilę słuchawkę na biurko, idę robić sobie herbatkę, czasem w przerwie na zalanie fusów wtrącę jakieś "aha" w jej lament i tyle.

Mieszkanie na Twoim miejscu zatrzymałabym. Znam wielu młodych wykształconych ludzi, którzy wrąbali się w trzydziestopięcioletnie kredyty i tkwią w pracach, których nienawidzą z desperacji i na przeciwdepresantach. Mało tego - pracodawcy po nich jadą niepłatnymi nadgodzinami, bo wiedzą, że mają te kredyty. Mają pozamiatane na 35 lat w takim układzie. Znam też ludzi tułających się po wynajmowanych mieszkaniach, to nie jest nic godnego pozazdroszczenia.
Mieszkanie jest bardzo ważne, to dach nad głową, bardzo potrzebna stabilność. To jest też Twoja przepustka do niezależności - mieszkanie można też sprzedać, można też, np. w ramach zabezpieczenia kredytu - dzięki niemu zdobyć środki na własną działalność, abyś później już do końca życia była sobie własną szefową, jeśli tego zapragniesz.
Nie daj się, jak to pisała Marta 25, nie chodzi o skopanie jaj, ale o ich urwanie Smile
Już tyle przeszłaś, nie dawaj tym ludziom satysfakcji walkowera, bo chyba na to liczą. Dziadkowi już niewiele pozostało życia, nie to, że życzę mu źle, ale raczej nie należy do pięknych dwudziestoletnich i zaczęły mu się schody w dół już jakiś czas temu (i przypuszczam, że jest tego świadomy, stąd być może nieudolna chęć zadośćuczynienia Tobie).

Pozdrawiam Cię serdecznie,

Aneta.

PS: Zlewaj ich ciepłym moczem, nie słuchaj, nie dochodz swoich racji z psycholami, bo i tak nie zrozumieją, po prostu traktuj ich jak niedorozwiniętych mając się na baczności, ale na koniec - weź wszystko co Twoje Smile
_________________
Szacunek do samego siebie jest kluczem do przetrwania i szczęścia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
keszada



Dołączył: 09 Gru 2009
Posty: 55

PostWysłany: Sob Maj 05, 2012 14:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej kunfupando!

Ja mieszkania oddawać nie chcę,na samą myśl,że reszta rodziny miałaby je dostać zalewa mnie krew...Ich pewnie też jak pomyślą,że przypadnie mi;).
Jesli dalej chodzi o mieszkanie to jest jeden problem w sumie:jeśli dziadek się zadłuży i nie da rady go opłacać to ten obowiązek spadnie na mnie,bo mieszkanie jest na mnie,więc jeśli chce je zatrzymać to muszę je płacić i tyle.Czyli musiałabym dorabiać sobie jakieś 800zł co miesiąc,żeby mieć na terapię i na mieszkanie.Wtedy mogę być spokojna:).
Jesli mój dziadek nie zapłaci sobie rachunków,to po prostu nie będzie miał prądu ani gazu.Jak nie spłaci kredytów to wejdą mu na emryturę.
Co sądzisz o takim pomyśle:
płacić za mieszkanie z swojej kasy co miesiąc
żadnych rozmów z dziadkiem przez telefon,bo 5 dni dochodzę po nich do siebie
wizyta u niego raz na 2 miesiące
Tylko tu znów mi się włącza,że jak mam mieszkanie od niego,to powinnam go cześciej odwiedzać.
O co chodzi z tym,że nie chodzi o to,żeby skopać jaja,ale żeby je urwać????Bo nie kumam.
Dziękuję Ci za wpis,widzę,że jest mniej drastyczne wyjście z sytuacji.Powoli opada mi napięcie,które mam w sobie od wczoraj.Na prawdę-żadnych więcej *** rozmów przez telefon,bo jak jestem na miejscu to bardziej moge sprawdzić czy coś faktycznie jest czy on zmyśla( bo on często ubarwia).
Szczerze mówiąc:lepiej dla mnie,żeby umarł.A jak umrze,to na pewno odetchnę z ulgą.Im szybciej tym lepiej.
Jak rozmowa z psychologiem??Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Sob Maj 05, 2012 14:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej Smile
Właśnie, spokój jest dobry w tym wszystkim. I trzeźwe myślenie. Moim zdaniem świetnie wymyśliłaś, ja bym dołożyła dziadkowi survival w postaci wyłączenia prądu (z gazem połapują się dużo później), żeby połączył sobie w mózgu synapsy odpowiedzialne za pieniądz i przetrwanie. Dziadek całe życie był chłopcem, wydaje mi się, że też i na stare lata chce sobie poszaleć kredytowo niby to pomagając Tobie. Nie jestem wcale pewna, czy w razie jego śmierci przejmujesz jego długi, muszę to sprawdzić - w najgorszym razie można wtedy ten cały pierdolnik sprzedać, pokryć jego długi i kupić mieszkanie gdzie indziej.
No ale lepiej, żeby nikt nie znał Twojego planu. Ryzykujesz wtedy działania po bandzie, masz do czynienia z psycholami, można się spodziewać zagrywek z kosmosu.
Dlatego też - wredna być może się stałam z konieczności - trzymałabym całe towarzystwo w niewiedzy. Żadnych "ostatecznych" rozmów, prób pojednania czy też konfrontacji. Tak ich kisić w starym znanym sosie i w niewiedzy - bo już chyba nie masz wątpliwości, ze ci ludzie kiedykolwiek reprezentowaliby Twoje interesy, Twoje dobro.

A z tymi jajami to taki skrót myślowy Smile że np cały myk nie polega na tym, aby na koniec zrobić awanturę i wygarnąć jak należy (kopać jaja), ale - wygrać na koniec. Nawet po cichu Smile

PS: Psycholog zgarnęła moją stówę (do tej pory żałuję butów) i jedyne, co miała mi do zakomunikowania to to, że płatne jest za miesiąc z góry i jak przegapię zajęcia, to kasa przepada. Oraz, że chciałaby się spotkać jeszcze raz (a w kontrakcie było: wizyta wstępna stówa, pózniej grupa po 25 zł za godzinę). Powiedziała tak, gdyż trochę się rozmazałam mówiąc o moim dziecinstwie i wzięła mnie za łatwy cel. Trochę jej opadła szczęka, gdy wyraziłam siebie w dość często ostatnio powtarzanym zdaniu:
- Nie wyrażam na to zgody.
- JaK TO?
- Normalnie, jesli chce się pani JESZCZE ze mną spotkać, to ewentualnie ok, ale nie zapłacę drugiej stówy.
I wtedy okazało się, że, drugie spotkanie nie jest wcale aż tak konieczne i że mile jest widziana zaliczka za grupę... Reszta jest milczeniem, haha.
_________________
Szacunek do samego siebie jest kluczem do przetrwania i szczęścia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group