Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jestem u skraju wytrzymałości...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mar.



Dołączył: 18 Sie 2012
Posty: 12

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 13:17    Temat postu: Jestem u skraju wytrzymałości... Odpowiedz z cytatem

Witam wszystkich serdecznie. Właściwie nie wiem, od czego zacząć....myśli kotłują się w głowie. Jestem 4 lata w związku i (o zgrozo!!!) dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że jestem ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej. Niepokojące sygnały dostrzegałam już od początku związku. Kiedy stwierdził, że on nie wyobraża sobie, żeby jego kobieta piła kawę, paliła papierosy i robiła inne niezdrowe rzeczy. Przecież jestem jego rzeczą, a on nie lubi, gdy jego rzeczy się psują. Dlaczego nie dało mi to do myślenia? Może dlatego, że od dziecka w moim domu rodzinnym królował alkohol i przemoc? Najzabawniejsze, że nie potrafię zrozumieć siebie. dlaczego tkwię w tym chorym związku? Mam pracę, samochód, mieszkanie jest moje, dzięki Bogu nie mamy dzieci ani ślubu. Więc co mnie przy nim trzyma??? Rodzina i przyjaciele z całego serca mi kibicują, a mnie na stać na stanowcze kroki. Czuję się, jak w matni...Na porządku dziennym są wyzwiska, pretensje, żale, obwinianie mnie o wszystko, co złe. Ale najgorsze jest, że na każdym kroku wywołuje we mnie poczucie winy, kiedy już próbuję zmienić swoje życie. Czuję, że z każdym kolejnym dniem wysysa ze mnie coraz więcej energii i woli życia. Nawet teraz mam ogromne poczucie winy, że robię coś przeciwko niemu...Raz na jakiś czas "wyprowadzam go z równowagi", jak on to nazywa, bo przecież to moja wina.Bo dlaczego się nie zamknę, jak on jest zdenerwowany? Gdybym siedziała cicho, do niczego by nie doszło. A tak...? Jakieś dwa tygodnie temu znów wyprowadziłam go z równowagi. Znów musiał mnie dusić poduszką, ręką, czym się dało, żebym tylko przestała "wyć". Znów musiałam dostać w twarz. Ale pierwszy raz zostały na twarzy ślady i chyba to sprawiło, że pękłam, to kazało mi poszukać czegoś na temat przemocy. Tak trafiłam na to forum. On sam chyba zobaczył, że tym razem przesadził. Bo jak do tej pory nigdy nie przepraszał, tak tym razem gotów był paść na kolana. Wcześniej kiedy pytałam czemu mi to robi, zawsze odpowiadał, że nic nie robi, że ja nie wiem, co to wpier...porządny. Tyle razy już próbowałam to zakończyć...za każdym razem wywoływał we mnie to okropne poczucie winy, że zostawiam go z niczym, że on i jego rodzice mi zaufali. Fakt, oni dali pieniądze na mieszkanie po moim dziadku. Żeby uniknąć wysokiego podatku, mieszkanie jest tylko na mnie. Pomagali też finansowo przy remoncie. Takie pieniądze, których nie byłabym w stanie zwrócić. I to chyba powoduje, że nie stać mnie na żaden zdecydowany krok. Inna sprawa, że wmówił mi, że bez niego nie dam sobie rady. Całe życie ojciec mi wmawiał, że jestem nikim, teraz on...z niezłym skutkiem, bo czuję się, jak małe, nic niewarte, zakompleksione stworzenie, które nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Nie rozumiem, dlaczego w to wierzę...skończyłam studia, mam dobra pracę...właściwie jestem niezależna....i wciąż czuję się, jak "mniej, niż zero", jak zwykł mnie nazywać mój luby. Bo kto kupi węgiel, kto załatwi drewno na zimę, kto skończy remont w mieszkaniu...i błędne koło się zamyka. On pracuje sezonowo. Przez część roku nie ma żadnych dochodów, utrzymujemy się wtedy z mojej pensji. A ja mam jeszcze skrupuły. Dodam jeszcze, że moje życie to pasmo zakazów i nakazów. Nie wolno mi pić kawy, palić papierosów, jeść niezdrowych rzeczy...moje miejsce jest przy garach, nie mogę nigdzie wychodzić bez konsultacji z nim. chociaż staję na rzęsach, żeby było mu dobrze, cały czas coś jest nie tak. Wciąż coś nie pasuje, a największą kością niezgody są te papierosy. Nie mogę chodzić do matki, bo wracam od niej najarana, z pracy też mam się zwolnić albo przestać palić, bo on kiedyś tam wpadnie i zrobi z tym porządek. Nie wiem co robić. Po prostu straciłam chęć do życia...już nie mam siły na nic....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dzieciologia



Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 9

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 13:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uciekaj w cholerę.
Wiesz, nie on jeden nosi spodnie na tym świecie - kto kupi węgiel? No jak to kto, ty, a jak dorzucisz na flaszkę to i wrzucający się znajdzie (wiem, co piszę Very Happy ). Remont skończysz pomalutku sama i/lub z pomocą rodziny czy kogoś wynajętego, też się da. Drewno na zimę - jak wyżej. To naprawdę nie są rzeczy ponad możliwości kobiety, gwarantuję.

A skoro tak ci głupio przed jego rodzicami, to teraz odwróćmy sytuację: a im nie jest głupio przed tobą, że wychowali takiego padalca? nie jest im wstyd, że patrzą na gnojenie ciebie? No proszę cię...

Wykop tego nędznika z mieszkania i ze swojego życia czym prędzej bo samej będzie i lepiej, i dasz radę z palcem w oku Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mar.



Dołączył: 18 Sie 2012
Posty: 12

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 13:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No wlaśnie...jego rodzice żyją w błogiej nieświadomości...cwany lisek nic nigdy nie powiedział, mało tego używa tego jako argumentu, że ja jestem fałszywa, bo wynoszę nasze sprawy, opowiadam o nich swojej rodzinie. A gdyby on tak zaczął mówić swojej, jaka jestem dla niego niedobra, jak go traktuję, jak palę papierosy za jego plecami, co by na to powiedzieli?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dzieciologia



Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 9

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 14:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Laughing

Przepraszam za ten uśmieszek - ale przeciwstawienie twojej "przewiny" (papierosy) a jego dręcznia cię - kto normalny będzie go słuchał?

Ja rozumiem, że palenie papierosów może się nie podobać, mój mąż też tego nie lubi, wiem, że gdybym paliła to by się ze mną nie związał. Ale - no właśnie, po prostu normalni ludzie się rozstają, gdy coś im nie pasuje, a nie gnoją partnera.

Ja bym chyba jego rodziców sama uświadomiła - dosadnie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mar.



Dołączył: 18 Sie 2012
Posty: 12

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 16:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Powoli zbieram się w sobie, ale bez pomocy specjalisty raczej mi się nie uda zdobyć na odwagę. Na razie ogromnym wyczynem jest dla mnie fakt, że w ogóle zdecydowałam się tu napisać, dlatego bardzo dziękuję za odpowiedź...najgorsze, że teraz mam ogromne poczucie winy, że zrobiłam coś przeciwko niemu i zastanawiam się, jak w ogóle mogłam tak dać się omamić...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mar.



Dołączył: 18 Sie 2012
Posty: 12

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 18:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdyby jeszcze nadużywał alkoholu...ale właśnie nie i chyba najbardziej boli, że on to robi z pełną premedytacją. Ostatnio wyznał, że on mnie już nie kocha, żeby za chwilę stwierdzić, że jednak kocha ale na swój sposób i że kiedy podnosi na mnie rękę, nie jest sobą. Że wychodzi z niego jakieś zło, nad którym nie panuje, ale to moja wina, bo gdybym go nie prowokowała, wszystko byłoby w porządku. Jestem zerem, on mnie z bagna wyciągnął. Gdyby nie on, siedziałabym dalej z moją matką (ojciec nie żyje od 6 lat - popełnił samobójstwo) i rodzeństwem, paliła fajeczki i piła kawę (bo od tego ludzie idą na dno Smile ) i nic bym nie osiągnęła. Dlatego mam się nie widywać ze swoją rodziną, bo wiadomo, po co tam jadę. Coraz częściej do mnie dociera, że ten człowiek nie jest zdolny do odczuwania czegokolwiek.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dzieciologia



Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 9

PostWysłany: Nie Wrz 02, 2012 20:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czytałaś książkę "Tylko razem z córką"? Całkiem inne realia życia, ale postępowanie i zwalanie winy na kobietę - to samo.

Na zimno spróbuj się zastanowić: czy ktokolwiek może być sprawcą tego, że ON bije? Nie. Żadne postępowanie partnerki (czy partnera, bo w drugą stronę też się zdarza) nie może być usprawiedliwieniem dla przemocy. Choćbyś się, za przeproszeniem, puszczała na prawo i lewo - normalny człowiek odchodzi, a nie bije, prawda?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Łucja J



Dołączył: 10 Mar 2012
Posty: 77

PostWysłany: Pon Wrz 03, 2012 7:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mar. napisał:
jednak kocha ale na swój sposób i że kiedy podnosi na mnie rękę, nie jest sobą. Że wychodzi z niego jakieś zło, nad którym nie panuje, ale to moja wina, bo gdybym go nie prowokowała, wszystko byłoby w porządku.

Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać Embarassed
Nic nie usprawiedliwia podnoszenia ręki na drugiego człowieka!!!
"Nawet najdalsza droga zaczyna się od pierwszego kroku"- zrobiłaś go, piszac tutaj, teraz kolej na następne.
Trafiłaś na psychopatę. Uciekaj od niego!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Zeberka



Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 34

PostWysłany: Pon Wrz 03, 2012 9:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jakie te wszystkie historie są podobne:).
Mój Psychofag twierdził, że nie powiedział swoim rodzicom o tym, że mnie pobił, bo oni by nie zrozumieli tego, że ja zgłosiłam sprawę na policje i przestali by mnie lubićSmile.
Taki wspaniałomyślny;)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dzieciologia



Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 9

PostWysłany: Pon Wrz 03, 2012 10:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A postawa rodziców w takich sytuacjach swoją drogą ciekawa bywa.

Założyłam tu wątek o sytuacji zza ściany, u sąsiadki - wczoraj jeszcze z nią rozmawiam i co słyszę? Teściowa mozno zdziwiona, że dziewczyna się nie daje, dziewczyna jej mówi, że wszyscy wkoło sąsiedzi wiedzą co się dzieje - a teściowa: i co, teraz to się wszyscy pewnie od mojego syna odwrócą...? Sad

Padłam. Po prostu... jakby mi taki tekst rzekła, to bym jej opłaciła chyba wizytę u psychiatry Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Pon Wrz 03, 2012 10:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiesz chyba co to jest sławetne "bo zupa była przesolona", nawet jeżeli zupa będzie dobrze doprawiona, to będzie albo za zimna, albo za gorąca, albo nie w tym talerzy co trzeba. Zawsze znajdzie się powód do ukarania Ciebie. Psychol musi mieć pretekst do ukarania Ciebie.
Wierzysz faktycznie w to, że bez niego sobie nie poradzisz? Zastanów się dobrze nad tym.
Jeżeli blokuje Ciebie strach, że karze siebie spłacać, bo jego rodzina pomogła finansowo to cóż... Przecież tak na zdrowy rozum to musiałby w sądzie to wszystko wyegzekwować, wcześniej udowodnić swój wkład. Mimo pozoru to nie jest takie łatwe. Poza tym utrzymujesz często nieroba więc bilansując to wszystko nie jesteś mu nic winna. Niby dlaczego miałabyś? Niech to sobie udowodni w sądzie. Ty masz inne konkretne wyjścia.
1. Poszukaj pomoc dla siebie i psychologiczną i psychiatryczną. Musisz mieć konkretne wsparcie dla siebie na miejscu, tym bardziej że masz psychiczny dołek.
2. Masz wsparcie swojej rodziny i znajomych, porozmawiaj z nimi czy Ci pomogą, jeżeli będziesz chciała go wyrzucić z własnego życia. Potrzebna będzie ich obecność w tych trudnych chwilach, kiedy może dojść do większej przemocy, przy świadkach na nią się nie odważy.
3. Poszukaj w swojej miejscowości Komisji Interdyscyplinarnej ds przemocy domowej, zgłoś się tam i zażądaj założenia Niebieskiej Karty.
4. Zapisuj sobie kazdy akt przemocy, kiedy i jak wyzywał, jak naruszał Twoją nietykalność. Siegnij też pamięcią kiedy do takich aktów dochodziło.
5. Zwierzaj się z tych aktów przemocy każdemu kto chce słuchać, rodzinie, przyjaciołom.
6. Nie ukrywaj śladów pobicia przed bliskimi, wręcz przeciwnie pokaż im to.
Wstydzisz się tego? Tak jak każda z nas na początku.
Uwolnienie jest bardziej proste niż Tobie się to wydaje, jednak musisz się odważyć i konsekwentnie dążyć do celu.
Facet ma nad Tobą władzę, bo konsekwentnie "pierze Ci mózg". Pielęgnuje Twój strach, Twoje złe zdanie o sobie. Dobrze mu idzie, trzeba mu to przyznać. Gorzej jak zaczniesz to ujawniać, jak zaczniesz temu przeciwdziałać, wtedy nie będzie już taki bezkarny.
Pada na kolana i przeprasza? Miodowy miesiąc działa? Jak na każdą z nas działał przez pewien okres, budził nadzieję, że będzie inaczej. Tylko z przemocą jest tak, że jej akty są coraz bardziej drastyczne. Im bardziej się buntujesz, tym okrutniejszy jest sprawca. Tacy psychole potrafią doprowadzić do samobójstwa. Na to czekasz?
Twoim wyjściem jest teraz zbieranie dowodów przemocy, mało tego, jeżeli będzie się ona nasilać, musisz złożyć zawiadomienie o przestępstwie z art. 207 kk, dzięki temu sporo zyskasz.
Uwolnić się od niego jest naprawdę warto, bo nikt nie ma prawa Ciebie tak traktować.
Węgiel - jak było tutaj wspomniane, winiarze chętnie Ci zwalą węgiel do piwnicy, takich dużo w każdej miejscowości;
Remont - sama ostatnio zatrudniłam dwóch znajomych, zapłaciłam i jestem z niego zadowolona, mieszkanie zrobiłam tak jak ja chciałam
Awarie - wolę kogoś zatrudnić i zapłacić za usunięcie awarii niż trzymać darmozjada, który okresowo coś naprawi, wychodzi to sporo taniej.
Na wszystko znajdzie się jakiś sposób i nie jesteś od tego człowieka uzależniona.
Chcesz przy nim trwać w imię czego? Jeżeli Ty kochasz, to tak samo traktujesz osobę, którą kochasz? Wyzwiska, przyduszanie to oznaki miłości czy chorej osobowości?
Nic kompletnie nie jesteś winna, pozbądź się Gada ze swojego życia. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że warto. Jestem teraz sama z dzieckiem i nie przypominam sobie bym wcześniej była tak szczęśliwa jak teraz. Wracam do swojego domu z pracy, nikt do mnie się nie rzuca, nikt nic mi nie nakazuje. Czuję się kompletnie wolna. Niezależność - ech, wspaniała rzecz, samej o wszystkim decydować. Pokuś się o to. Trzymam za Ciebie kciuki!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dzieciologia



Dołączył: 31 Sie 2012
Posty: 9

PostWysłany: Pon Wrz 03, 2012 17:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mar, jeszcze ci napiszę - moja mama wychowała mnie sama. Gdy miałam 2,5 roku definitywnie pozbyła się bydlaka ze swojego życia, a było to na samym początku stanu wojennego - przyznasz, że czasy duuuuużo gorsze, niż teraz.

Miała na głowie: mnie, ciężko chorą babcię, swoją pracę zawodową z dyżurami i... kamienicę, a wówczas osoba prywatna mająca taki dom miała przewalone.

I wiesz co? dała radę. Bo nie miała innego wyjścia. ALternatywa: albo życie u boku dziwkarza, złodzieja i damskiego boksera (i z w/w trudnościami) albo z trudnościami, ale bez gnoja.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mar.



Dołączył: 18 Sie 2012
Posty: 12

PostWysłany: Pon Wrz 03, 2012 20:56    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam! Dziękuję za dobre słowo i wsparcie. Samo to, że z siebie to wszystko wyrzuciłam, sprawiło, że poczułam się lepiej. Zdałam sobie już sprawę z tego, że nie chcę tak żyć. Nie po to znosiłam psychopatę w domu przez całe życie, aby teraz powielać błąd mojej matki. Znalazłam ośrodek wsparcia dla ofiar przemocy w miejscowości, w której pracuję - tam się udam, jak tylko wygospodaruję wolną chwilę. Próbuję wykrzesać z siebie resztki sił, żeby zmusić się do jakiegoś działania, ale to takie trudne...najważniejsze, że przerwałam zmowę milczenia. Na razie zdobyłam się na odwagę, aby porozmawiać o tym z rodzeństwem. Najgorsze jest to, że ilekroć próbuję skończyć tą chorą znajomość, on za każdym razem znajduje sposób, żeby mnie podejść. Ostatnio już wydawało mi się, że to definitywny koniec - wyprowadziłam się do matki, zmieniłam zamki, zamknęłam dom na cztery spusty, tylko nie pomyślałam, żeby zwrócić mu rzeczy. Po niemal miesiącu zadzwonił, mówiąc, że mam go wpuścić, że potrzebuje zabrać swoje rzeczy. Pojechałam z siostrą i bratem, żeby nie być z nim sam na sam. Co zobaczyłam? przyszedł o kuli, cały zapłakany, że boli go noga, że wyniki nie są za dobre, że nie wiadomo co z nim będzie...tego wieczoru nie zostałam, wróciłam na drugi dzień. I nagle cudownie ozdrowiał...za każdym razem jest coś. Za każdym razem pogrywa sobie na moich uczuciach, ale ile można? nie chcę tak żyć. Czuję się bardzo zagubiona, ale wiem, że muszę coś zmienić, bo to mnie niszczy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Łucja J



Dołączył: 10 Mar 2012
Posty: 77

PostWysłany: Wto Wrz 04, 2012 8:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mar. napisał:
ile można? nie chcę tak żyć. Czuję się bardzo zagubiona, ale wiem, że muszę coś zmienić, bo to mnie niszczy.

Zamień "muszę" na "chcę"! Słowo "chcę" powtarzane wiele razy daje siłę Smile
Żyj tą myślą, ze chcesz zmienić swoje życie. I kto cię teraz zatrzyma?!
Nie będę cię oszukiwać, że wszystko będzie szybko, łatwo i przyjemnie. Owszem, będzie trudno, ale teraz też nie masz życia usłanego różami, a wyjście z kręgu przemocy, to coś naprawdę wartego zachodu.
Z tego, co piszesz, wynika, że masz dużo zdrowego rozsądku, potrafisz działać. Wykorzystaj to, by zmienić swoje życie.
A jak cię dopadna wątpliwości, przeczytaj sobie swój własny opis życia z psychopatą. Jesteś masochistką? Lubisz, gdy ktoś cię poniewiera? Nie wydaje mi się.
Zmiana w tobie już się zaczęła. Trzymam za ciebie kciuki i jestem tu, gdy tylko zechcesz porozmawiaćSmile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Wto Wrz 04, 2012 20:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dobra uwaga Łucji nie "muszę" tylko "chcę.
Jeszcze jedno, nie pójdziesz do ośrodka jak tylko wygospadarujesz czas, tylko udaj się jak najszybciej.
Dlaczego masz pretensje, że czegoś nie przewidziałaś? Wróżka jesteś czy co? Razz Tym razem nie pomyślałaś o tym aby odesłać jego rzeczy, następnym razem będziesz o tym pamiętała. Człowiek cały czas uczy się na błędach.
Jeżeli następnym razem o tym zapomnisz, to wyślesz rodzeństwo aby wydali mu jego rzeczy lub wyznaczysz mu konkretny dzień i godzinę, kiedy będzie mógł po to przyjść. Dlaczego martwisz się za wczasu, że teraz nie wyszło? Jakby tak prosto było uwolnić się od przemocowca to istniałoby to forum? Istniałaby Niebieska Linia?
Grunt, że pierwsze kroki, najważniejsze już zrobiłaś. Jeszcze wiele błędów zrobisz i co z tego? Najważniejsze, konsekwentnie do przodu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group