Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara/religia-czy to pomaga wytrwać w domu z przemocą?
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina79945



Dołączył: 18 Maj 2012
Posty: 6
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon Paź 01, 2012 15:32    Temat postu: Wiara/religia-czy to pomaga wytrwać w domu z przemocą? Odpowiedz z cytatem

Witajcie.
Wiele razy zastanawiałam się, jak to jest...., a raczej, co dokładnie człowiek czuje naprawde w głębi serca, trwając w rodzinie z przemocą domową.
Przecież mówicie, że nie macie wiary, że nie wierzycie, że jest po co działać, bo mysli się, że ten kryzys będzie trwał wiecznie. Czy któraś z Was próbowała połaczyc takie myslenie z wiarą religijną? Może to by pomogło?

Interesują mnie takie wewnętrzne mechanizmy, a szczególnie, jak wygląda:

1. wiara (czy wierzę, że może być lepiej, że skoro małżeństwo to związek zawarty przed Bogiem, przysięga, to czy wierzę, że Bóg jest przy mnie w tych wszystkich cierpieniach?)
2. nadzieja (czy wyobrażam sobie, planuję dni, w których bedę naprawdę szczesliwa, a świat zmieni sie o 180 stopni?)
3. miłość (skoro tak rani, to czemu przy nim trwam, czemu z nim jestem? Czy go kocham?)
4. męstwo (czy czuję się silna, by zmagac się z tym problemem?)
5. sprawiedliwość (czy uważam, że to, co mnie spotkało jest sprawiedliwe, że ja muszę cierpieć, a inni może nie?)
6.posłuszeństwo (czy czuje sie podporządkowana wobec swojego partnera?)
7.cierpliwość (czy cierpliwośc na tyle mi pozwala, że chcę trwac w tym związku i wszystko znosić: psychicznie i fizycznie?)
8.boleść (czy miałam juz jakieś kłopoty ze zdrowiem poprzez przemoc domową? Jak czuje sie z tym psychicznie?)

Czy mogłybyście odpowiedzieć mi na te pytania? Ale przede wszystkim sobie, dla własnej świadomości... Mi chodzi o porównanie, czy naprawdę ten mechanizm poddania sie silnemu mężczyźnie działa u nas tak samo?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sro Paź 03, 2012 21:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziwne zadałaś pytanie. Tutaj można byłoby się bardziej zastanowić czy wiara bardziej nie przeszkadza w wyzwoleniu się od przemocy.
Religia chrześcijańska stawia kobietę niżej od mężczyzny, dając jej rolę niemal służalczą. Biblia nie wspomina o jakimkolwiek równouprawnieniu. Kosciól katolicki uniemożliwia rozwody na zasadzie: co Bóg złączył... . Porady księży podobno brzmią: powinnaś ten krzyż pański nieść przez życie.

Może powinno paść tutaj pytanie, czy kobieta głęboko wierząca jest w stanie uwolnić się od przemocowca?
Można i zadać drugie pytanie: dlaczego kościół toleruje przemoc w stosunku do kobiet?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 15:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzisiaj coraz więcej księży zauważa problem przemocy i mówi - możesz się rozwieść ale nie możesz już wstąpić w nowy związek. Co prawda to postawa chyba wyczekująca i raczej zgodna z nauką kościoła ale...to ogromny postęp, bo jeszcze niedawno postawa była tylko jedna - "Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela."bez względu na bicie, poniżanie, gwałcenie. Tylko śmierć mogła rozdzielić. I wciąż wielu rozdziela śmiertelny cios partnera. Ale większość już ma dość nauk sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem, dość tyranii przemocy...
Kościół ma problemy z własną tożsamością bardziej niż z równouprawnieniem, od 2 tysięcy lat kobiety zakonnice pełnia role służebną wobec księży kapłanów. Pewnie z czasem ugnie się także w tej materii, ale będzie to raczej oznaką słabości niż postępu.
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sob Paź 06, 2012 19:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Coraz więcej ludzi odchodzi od kościoła, bo dość ma pradawnych i twardych zasad. Nie ma wyjścia, musi się z czasem zreformować. Im mniej wiernych tym będą większe reformy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ewelina79945



Dołączył: 18 Maj 2012
Posty: 6
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon Paź 08, 2012 12:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Może Kościół katolicki nie toleruje, ale właśnie stara się uczyć, by znosić wszystko mimo tego bólu...? Chociaż to tak trudne, to daje wiarę, że kiedyś może nastąpić jakaś zmiana?
Przecież czytając tu na forum wypowiedzi innych kobiet zauważyłam – mają dzieci, boja się odejść, nie mają swoich pieniędzy, są jeszcze w wielu przykładach zależne od mężów, ale myslą, jakby to było, gdyby dziecko wychowywało się bez ojca. Na wsiach, to może przynieść wstyd, ale w miastach... czemu w tym trwać?

Najbardziej zastanawiającym mnie pytaniem było zawsze, na ile kocha się takiego partnera/agresora, a na ile czuje się do niego ,,przyzwyczajonym”, że mimo bólu fizycznego i psychicznego trwa się w takich związkach dalej?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Pon Paź 08, 2012 18:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Niekoniecznie, mentalność dawno się już zmieniłą. Jak przyglądałam się klasie mojego syna, to mało które tam dziecko ma pełną rodzinę, większość jest z samotnym rodzicem. Dawno kiedyś rzadkością był samotny rodzic.
Kobiety hamuje bardziej zależność finansowa, boją się podjąć ryzyka samuutrzymywania się i decydowania o wszystkim. Czy tutaj ma coś do tego wiara katolicka? Wątpię. Może w przypadku starszego pokolenia, które restrykcyjnie pojmuje zasady wiary.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
KG80



Dołączył: 28 Maj 2012
Posty: 11
Skąd: ul. Radzikowskiego 62/3 31-315 Krakow, Poland

PostWysłany: Pon Paź 08, 2012 23:41    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciekawy wpis.

"Najbardziej zastanawiającym mnie pytaniem było zawsze, na ile kocha się takiego partnera/agresora, a na ile czuje się do niego ,,przyzwyczajonym”

W takim zwiazku na poczatku jest milosc, a pozniej uzaleznienie. Po pewnym czasie rodzi sie relacja Kat i jego Ofiara. Obydwoje tak dobrze dopasowali sie do swoich rol ze Kat nie chce jej zmienic (po prostu nie widzi problemu) a Ofiara nie moze bo sie boi, bo jest zalezna. teraz jak sie uwalniam to widze to bardzo dobrze. Pomimo tego, ze
chcial mnie udusic, jak jest miz zle to chce sie z nim skontaktowac. Nie robie tego bo wiem, ze za kazdy usmiech, calus slono zaplace.
Jest jeszcze cos takiego jak Syndrom Sztokcholmski, krotko mowiac Ofiara uwaza, ze Kat jest dobry bo nie uderzyl jej zelaskiem tylko piescia, bo nie udusil jej tylko zlamal reke itd.

W takim zwiazku nie ma milosci, tylko relacja Kat - Ofiara, relacja ta trwa tak dlugo az Kat sie znudzi, albo ofiara ucieknie.
_________________
KG
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
mala5



Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 21

PostWysłany: Wto Paź 09, 2012 20:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jest coś takiego w Kościele jak unieważnienie małżeństwa sakramentalnego. W każdej diecezji jest Sąd Kościelny i specjaliści od stwierdzenia nieważności. Jest wiele książek na ten temat z wzorami pism procesowych. Ale najpierw trzeba przejść przez gehennę rozwodu w Sądzie świeckim. Jeżeli jesteś sama możesz przystępować do sakramentów mimo,że jesteś po rozwodzie. Osoby wierzące,jeżeli nie ze swojej winy weszły w związek przemocowy mają prawo do życia. Nieraz jest tak, że rozstanie ratuje nam życie. Inaczej chorujemy, dzieci mają zaburzenia zachowania, a z czasem stają się podobne do ,,tatusia". Można owszem próbować pojechać na spotkania małżeńskie, można chociaż porozmawiać z kimś prowadzącym w każdej diecezji ktoś, najczęściej małżeństwo są odpowiedzialni za takie spotkania. Bóg nie skazuje nas na śmierć. Bo jeżeli są poważne powody, przez które nie można wytrzymać z drugim człowiekiem to środowisko, rodzina nie może wymuszać życia na siłę. Piekło z przemocowcem jest gorsze niż bieda samemu z dziećmi.
_________________
mala5
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Sro Paź 10, 2012 9:38    Temat postu: niepopularna prawda Odpowiedz z cytatem

mala5 napisał:
Jest coś takiego w Kościele jak unieważnienie małżeństwa sakramentalnego. W każdej diecezji jest Sąd Kościelny i specjaliści od stwierdzenia (...)

i takie "stwierdzenia" (rozwody) załatwia się tam coraz łatwiej, na papierze, bo papier wszystko przyjmie
mimo że w kościołach są rozwody, to u Boga nigdy rozwodów nie było, nie ma i nie będzie
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
basia-aa



Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 346
Skąd: dolnośląskie

PostWysłany: Sro Paź 10, 2012 22:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mgrabas skąd ta pewność? Aż takim znawcą Biblii jesteś? Cóż zasady biblijne mają do aktualnych czasów? Gdzie społeczeństwo jest coraz bardziej świadome, gdzie coraz większe uprawnienia kobiet.
Twój głos można porównać do przywrócenia do naszego systemu prawnego np prawa dżungli tez z naszych pradawnych dziejów.
Biblia dla niektórych jest tylko zbiorem baśni i opowięści i czerpanie z niej ogólnych zasad dla wszystkich jest pozbawione sensu. Możesz sobie żyć wg niej, Twoja wola, lecz przecież inni też mają wolną wolę, szkoda że tego szczegółu nie zauważasz.
Poglądy takie są po prostu prymitywne, które stawiają na szale losy wielu ludzi w imię głupich zasad.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ewelina79945



Dołączył: 18 Maj 2012
Posty: 6
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Paź 11, 2012 10:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mgrabas, moim zdaniem dobrze napisał. Mimo tego, że czasy się zmieniają, ktoś kiedyś powiedział, że ,,Kościół nie może iśc z duchem czasów, bo on zmierza do nikąd".
To, że w świecie dzieje sie tak, że dzieci rodzą dzieci, jest wiele patologii, przez co rozpadają się związki i rodziny, nie oznacza, że Kościół bierze w ty udział. Chociażby papież nawiązuje do wartości rodzinnych - teraz będzie niedziela papieska pod hasłem: Papież Rodziny. Małżeństwo przed Bogiem to świętość, przysięga przed kims najwazniejszym.
Wydaje mi się, że Kościół raczej nakazuje nieśc swój krzyż w związku patologicznym, niż od niego uciekac. Oczywiście, ważne jest życie i godnośc danej osoby, ale przez to, że np. żona próbuje szukac pomocy u psychologa itd. (choć, jak wiadomo, często się wycofuje), to dzieki tej pracy nad samą sobą, pomoże też mężowi w pokonaniu jego alkoholizmu. Przecież alkoholik, choc jest katem i agresorem, to też w głębi cierpi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kungfupanda



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 135

PostWysłany: Czw Paź 11, 2012 13:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bita śmietana na kolanie jest ok, a rozwód już niekoniecznie? W sumie dziwię się, że ktoś jeszcze traktuje tych pajacy poważnie...
_________________
Szacunek do samego siebie jest kluczem do przetrwania i szczęścia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ocalona



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 74

PostWysłany: Czw Paź 11, 2012 17:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oj, Ewelina, jak to Kościół nie bierze w tym udziału? Wszak Kościół to w dużym uproszczeniu wspólnota wiernych. Każdy katolik bijący żonę czy/i dzieci bierze udział w tworzeniu patologii, każdy katolik, który udaje że nie widzi jak sąsiad chla i stosuje przemoc wobec rodziny bierze w tym udział, każdy ksiądz plotący bzdury że "katolicka żona powinna być posłuszna mężowi i dbać o jego dobre samopoczucie bez względu na to, co ten mąż robi" bierze w tym udział itd, itd.
Sformułowanie że Kosciół nakazuje niesć swój krzyż w zwiazku patologicznym budzi we mnie autentyczną złość. Ponieważ kojarzy mi się z nakazywaniem bierności osobie doznającej przemocy rodzinnej, nakazem cierpliwego znoszenia razów i dęczenia w imię bliżej nie wiadomo czego. Tępego a posłusznego realizowania czyichś upiornych koncepcji chyba.
Tak po prawdzie to od niesienia krzyża uciec się nie da. Takie czy inne cierpienie jest wpisane w życie każdego człowieka.
Piszesz że oczywiscie ważne jest życie i godnosć danej osoby, ale snujesz dalej o pomaganiu mężowi w wyjściu z alkoholizmu. No to wiedz, że tak godność "danej osoby" czyli jak rozumiem ofiary przemocy jest kwestią priorytetową plus oczywiście życie, zdrowie i bezpieczeństwo tej osoby oraz ewentualnych dzieci z takiego związku. Żadna inna kolejność nie ma sensu.
Z Twojego pierwszego wpisu w tym temacie wnosze, że Ty nie jesteś ofiarą przemocy zatem napiszę Ci tak - dla wierzącej osoby tkwiącej w patologicznym przemocowym związku podstawowe to jest jest dokonanie prawidłowego rozeznania sytuacji w aspekcie wiary właśnie. Zauważenie, że biernie pozwalając przemocowemu partnerowi na bezkarne działania, kryjąc jego przemoc, usprawiedliwiając ją i tłumacząc ( w tym sama przed sobą) popełnia kilka grzechów z pakietu "Grzechy cudze" i z własnej bierności powinna się po pierwsze wyspowiadać, a po drugie w ramach obiecanej poprawy niezwłocznie podjąć ileś tam działań skądinąd zalecanych przez wszystkich terapeutów. Jednym z takich działań jest nic innego jak fizyczne oddzielenie od sprawcy. Zapewnienie sobie i ewentualnym dzieciom spokoju i bezpieczeństwa na codzień. Udanie się na terapię dla osób współuzależnionych. Przeprowadzenie separacji na drodze sądowej. To się nazywa "trudna miłośc". A w dalszej kolejności to już różnie, ale zawsze jeśli związek był przemocowy poddanie osądowi sądu biskupiego kwestii ważności sakramentu jest możliwe i bywa zalecane. Z tego prostego powodu, że szafarzami sakramentu małżeństwa są małżonkowie i w przypadku związków przemocowych akurat wielce jest prawdopodobne, że faktycznie nie spełnili wymagań by sobie tego sakramentu w sposób ważny udzielić. Dokładnie na takiej samej zasadzie jak ksiądz wikary nie może być szafarzem sakramentu świeceń kapłańskich czy sąsiadka nie może być szafarzem sakramentu pokuty. Bo nie spełniają wymogów niezbędnych do ważności sakramentu.
To tak w skrócie, od ofiary przemocy domowej i wykorzystania seksualnego w dzieciństwie, która była dobrych parę lat w patologicznym przemocowym zwiazku, obecnie po terapii, w szczęśliwym wieloletnim już małżeństwie oraz wierzącej katoliczki. Której wiara dała pierwszy impuls do zrobienia porządku ze swoim życiem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Łucja J



Dołączył: 10 Mar 2012
Posty: 77

PostWysłany: Czw Paź 11, 2012 18:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiara w Boga to nie to samo, co wiara w Kościół. Kościół to instytucja wymyślona przez ludzi, a przepisy, których niektórzy tu tak bronią, takze powymyślali ludzie-księża, w wielu wypadkach, by bronić swoich bardzo ludzkich interesów.
Jedno z przykazań mówi: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Co znaczy kochać siebie? Moim zdaniem to dbać o swój dar - życie. Czasami mozna to zrobić tylko odchodząc od oprawcy, którym staje się mąż. I to dla niego pomoc, bo ma szansę się opamiętać i wyzdrowieć, i nie grzeszyć, znęcając się nad rodziną.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gigi31



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 893

PostWysłany: Czw Paź 11, 2012 19:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja ...(imię Pana Młodego) biorę sobie Ciebie... (imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.




"Świadoma(y) praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny Uroczyście oświadczam, że wstepuje w związek małżeński z ... i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe."



to slowa przysięgi jaka większośc z nas składała albo w kosciele albo w urzędzie jednak uważam, że małzenstwa w jakich zyłyśly nie mają z tą przysiegą nic wspolnego ...tam nie pisze będe poniżał bił wyzywał ...dlatego uwazam, że są one niewazne dla Boga... a że wiara utrudnia przełamać nam przemoc? to trudne pytanie, wiem, że przeszkadza nam w tym, by przerwać przemoc strach i brak widoku wiary w to, że uda sie uwolnić od tego wszystkiego
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group