Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pokoleniowy cykl przemocy a przemoc ekonomiczna w zwiazku
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Sro Mar 28, 2007 23:37    Temat postu: Pokoleniowy cykl przemocy a przemoc ekonomiczna w zwiazku Odpowiedz z cytatem

Witajcie,
Dawno tu nie zagladalam, ale po moim powrocie z Polski trafilam na stol operacyjny i dopiero dochodze do siebie. Wybaczcie, jesli bede przynudzac, ale to temat rzeka i straszny wstyd, ze w takie bagno wdepnelam po raz drugi. Embarassed Naprawde wstydze sie o tym mowic, a moje nerwy sa w strzepkach, mam uczucie sciskania w gardle i cala sie trzese. Malzonek awanturuje sie juz 3-ci dzien. Kiedy bylam w szpitalu po naglej i rozleglej operacji byl mily i teraz nadrabia chyba. Teraz poszedl spac wiec pisze szybko, by mnie nie nakryl, bo mnie tu nic nie wolno. Zanim opisze to, co mnie dzisiaj spotyka pragne podkreslic, ze nie jestem pierwsza, ktora w takim bagnie tkwi. W identycznej sytuacji sa wszystkie kobiety z rodziny ze strony matki juz od 3 pokolen, czyli tyle ile moge pamietac, a mam 40 lat.
Jako dzieci i mlode dziewczyny wszystkie poddawane bylysmy przemocy fizycznej, psychicznej, bezustannej kontroli, nie wolno nam bylo miec przyjaciol, ze szkoly prosto do domu, potem z pracy prosto do domu, zmuszone do bezwzglednego posluszenstwa wobec naszych matek, bo w przeciwnym razie ojcowie katowali nas do nieprzytomnosci.

Ja wiec bylo do przewidzenie kazda z nas, kobiet z tej rodziny wyszla za maz za pierwszego lepszego, ktory ja zechcial i potem, znajac jaka byla sytuacja w domu rodzinnym traktowal nas tak jak nasi rodzice. Te kobiety z kolei odbijaly sobie to na wlasnych corkach. Synom wolno bylo doslownie wszystko, w sprawach majatkowych corkom odbierano wszystko i oddawano synom i synowym, my szlysmy w swiat bez jakiegokolwiek zabezpieczenia materialnego.

Tyle o moich poprzedniczkach i towarzyszkach niedoli z mojej "rodzinki".

Identycznie bylo ze mna. Nie chcialam zyc tak jak te kobiety. Gdzies w glebi siebie wiedzialam, ze jedyna szansa dla mnie jest wyrwanie sie z tego toksycznego rodzinnego ukladu, zrobienie matury, dobra praca, finansowa niezaleznosc. Takie byly moje plany, brutalnie weryfikowane przez rzeczywistosc. Kazda "niesubordynacja", czyli nie stosowanie sie do rygoru slepego posluszenstwa z mojej strony byla surowo karana fizycznie. Chodzilam posiniaczona do szkoly, ale ojciec twierdzil, ze "skoro daje mi zrec to i zabic moze, i leb mi odrabac, a i tak siedziec nie pojdzie". Do tego zwykle frazesy typu "dzieci i ryby glosu nie maja", "kto nie slucha ojca matki etc". Kiedy skonczylam 18 lat przenioslam sie z liceum dziennego do zaocznego, by moc jednoczesnie pracowac i odejsc z tej "rodziny". Bylam u psychologa , wzywal rodzicow, nie chcieli w ogole z nim rozmawiac, bo oni najlepiej wiedza. Mojemu bratu wolno bylo wszystko.
Kiedy dowiedzieli sie, ze przenioslam sie do "zaocznego" i chcialam isc do pracy zmusili mnie do powrotu do dziennego mowiac. " Musisz sie upokorzyc. Zrobilam tak, jak rozkazali, balam sie ich. Zrobilam mature i szkole policealna, bo na studia ojciec zgodzic sie nie chcial. Poszlam do pracy.

W domu nadal bylo pieklo, tym bardziej, ze ojciec pil i bil tez matke, ona z kolei odreagowywala to na mnie. Kiedy poznalam mojego pierwszego meza mialam 22 lata. Wydal mi sie ksieciem z bajki, obiecywal, ze zabierze mnie stamtad i da prawdziwy dom. Odizolowana od ludzi, nie znajaca zycia 22-latka uwierzylam w jego dobre intencje. Wyszlam za niego i przenioslam sie do niewielkiego miasteczka 350 km od rodzicow.

Tam dopiero pokazal swoje prawdziwe oblicze. Juz w dzien naszego slubu upil sie do nieprzytomnosci, potem regularnie co drugi dzien pil. Sam ze soba. Byl chorobliwie zazdrosny, nie pozwolil podjac mi pracy, nie dawal zadnych pieniedzy, nie wolno z nikim mi bylo sie spotykac ani uzywac telefonu. Czulam sie jak wiezien, jeszcze gorzej niz u rodzicow, zamknieta. Miasteczko bylo male, nie mialam jak uciec, mieszkalismy pod lasem. Ucieklam od niego do kuzynki. W tej ucieczce pomogla mi jego byla zona, ktora traktowal tak samo podle jak mnie.

Znalazlam schronienie u kuzynki, ale on pojechal do rodzicow mopich, caly zatroskany, ze ja ucieklam. Oni goscili go i poili. Dowiedzieli sie gdzie jestem i zmusili, bym do niego wrocila, bo "w tej rodzinie rozwodow nie bylo i nie bedzie". Wrocilam do niego, i tak przetrwalam jeszcze 3 lata az wzielam rozwod. Bylo coraz gorzej, mial psychoze alkoholowa, wszedzie szukal moich rzekomych kochankow i zlodziei, ktorzy chca go okrasc.

Rozwod wzielam w 1994 roku. Wydzwanial, grozil, ze zabije mnie i siebie, ze jesli znajde prace to takich rzeczy na mnie nagada, ze mnie wyleja. Ja wierzylam , ze jest do tego zdolny i balam sie, bo w 1997 roku znalazlam prace, ale jakl bylo zrobione to na czym im zalezalo to mi podziekowano. Nie mialam pieniedzy na oplacanie wynajmowanej kawalerki i wrocilam do niego, bo nie mialam gdzie pojsc. Dzieci nie mielismy. Bylo trudno, dla rodziny bylam "rozwodka przynoszaca wstyd rodzinie", nie moglam znalezc nigdzie pracy ze wzgl na panujace bezrobocie. On wiec robil co chcial. Zawsze konczylo sie tak, ze wracalam do niego.

Tak bylo az do jego smierci w 2000 r. Zostalam z niczym. Rodzice "z laski" przyjeli mnie do siebie, ale traktowana bylam tak jak w mlodosci. Do tego zachorowalam na zlosliwy nowotwor, przeszlam operacje, badanie, chemioterapie. Przezylam, wyzdrowialam, coz z tego skoro pracy dla mnie nie bylo. Kazdy potencjalny pracodawca pytal, "A co Pani przez tyle lat robila?". Pracowalam dorywczo, na czarno. Moj brat w tym czasie i bratowa panoszyli sie i wywyzszali i byli ulubiencami rodzicow. Kiedy przychodzili ja mialam zamknac sie w malym pokoiku i nie odzywac. wielokrotnie ublizali mi w obecnosci innych osob

Az 5 lat temu poznalam obecnego meza. Historia zamknela znow kolo. Traktowana jestem tak samo jak w dziecinstwie i mlodosci i w pierwszym malzenstwie. Jedyna roznica jest to, ze ten nie pije i nie bije. Za kazdym jednak razem przypomina mi, ze i tak nie mam dokad pojsc (zgodne z prawda). Przez jakis czas pomagal mi finansowo, ale ja tez dla niego wykonywalam prace. Chce od niego odejsc, ale on uzywa pieniedzy jako szantazu. Dokladnie wyliczyl ile mi dal i zada zwrotu i z kazdym dniem rosnie moj "dlug". Jestem ja jego zona, czy niewolnica??? cdn
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki


Ostatnio zmieniony przez Ada4 dnia Pon Cze 25, 2007 21:07, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Czw Mar 29, 2007 1:15    Temat postu: Pokoleniowy cykl przemocy a przemoc ekonomiczna w zwiazku Odpowiedz z cytatem

Teraz pokrotce opisze jak wyglada zycie z moim obecnym katem.

Kiedy go poznalam bylo to w pracy, gdzie znal szefowa. Jest obywatelem jednego z krajow "Starej Unii" (nie podaje jakiego, by nikt mnie nie rozpoznal), byl bialym, nie jakims arabem, ale jego metody kontroli i wladzy nade mna sa gorsze od tych ktora Arabowie stosuja do swoich zon. Znalam jego ojczysty jezyk, pomoglam mu z tlumaczeniem, nie chcialam sie z nim wiazac, liczylam jedynie, ze moze da mi stala prace. Chcialam tylko pracy, niczego wiecej i tez pomagalam mu z tlumaczeniami. Byl 2002 rok. On bardzo zainteresowal sie moja osoba, byl bardzo wspolczujacy i mily i przyjazny, mowil, ze rozumie moja sytuacje. Po pewnym czasie stalismy sie przyjaciolmi, ja chorowalam na nowotwor, kiedy do Polski przyjezdzal to zapraszal na kawe i obiad, ja pomagalam mu w sprawach urzedowych. Dzwonil bardzo czesto, pisal sms-y. Te sms-y staly sie wkrotce elementem kontrolowania kazdego mojego kroku. Na razie jednak byl mily, troskliwy i nie wiem jak, niepostrzezenie nasza przyjazn przerodzila sie w glebsza zazylosc. Tu zaczela sie kontrola za pomoca telefonow i sms-ow. Ja bylam w szoku, bo nigdy z czyms takim nie spotkalam sie. Pisal, a ja mialam odpisywac natychmiast. Jesli nie odpisalam to dzwonil na komorke, a ja mialam zdawac mu relacje gdzie i z kim jestem. Tak powoli zdobywal kontrole nad moim zyciem. Okresy wscieklosci i posadzen trwaly naprzemian z okresami czulosci i "milosci". Bylam jak w kolowrocie. nawet gdy lezalam na onkologii wydzwanial, a tam lezaly ze mna na sali kobiety po ciezkich operacjach, ale on na to nie zwazal. Caly czas liczylam, ze moze da mi wreszcie stala prace lub pomoze przez swoich znajomych bym ja znalazla.
Wszystko, co dorywczo na czarno zarobilam szlo na oplacanie rachunkow za telefon komorkowy.
On chcial czegos innego - kontroli i to totalnej. Wydzwanial nawet, kiedy bylam w pracy. Przez te jego telefony prace te stracilam i od tamtej pory, tj. marzec 2003 bylam calkowicie na jego lasce. Dawal mi pieniadze raz w miesiacu, mowiac, ze mi pomaga, bo zna moja sytuacje, tak z dobrego serca.

Ja w tym czasie poszlam zaocznie na studia pedagogiczne. Liczylam, ze uczac sie duzo psychologii bede w stanie pomoc sobie, bo na psychoterapeute, by "przepracowac" swoja traume dziecinstwa, mlodosci i pierwszego malzenstwa z alkoholikiem nie bylo mnie stac placic 200 zl za godzine.

Kiedy stracilam prace on oplacal studia i dojazdy na uczelnie na drugi koniec Polski, a potem wynajmowane tam mieszkanie, by nie meczyc sie dojazdami.

Tam dopiero rozpoczal sie horror. Wydzwanial i kontrolowal, czy jestem w domu i czy sama. Poznalam na uczelni ciekawych ludzi, ale jego telefony wprawialy mnie w zaklopotanie i wstyd i unikalam wspolnych spotkan. Kiedy juz spotykalam kolezanki, on wydzwanial i urzadzal nieraz awantury, tak ze i one czuly sie niezrecznie i zaczely unikac mojego towarzystwa. W ten sposob odizolowal mnie od nowo poznanych ludzi z uczelni.

Potrafil przyjechac kilkaset kilometrow bez zapowiedzi i urzadzac awantury tylko za to, ze nie przywitalam go dosc serdecznie. Tak bywalo zazwyczaj w czasie sesji egzaminacyjnych, kiedy to naprawde nie mialam dla niego czasu, bo musialam sie uczyc. Dzis nie wiem jakim cudem zaliczalam egzaminy z wynikiem bardzo dobrym.
Byl zazdrosny o te studia i kazal mi zrezygnowac, bo wiecej na te fanaberie placil nie bedzie. Zrezygnowalam z bolem serca. On wtedy stwierdzil, ze wcale nie kazal mi rezygnowac.

Potem zaczely sie jego kolejne "pomysly nie do odrzucenia" na zrobienie wielkich pieniedzy. Aby on byl czysty mnie kazal otwierac firme na moje nazwisko i pracowac i placic podatki i ZUS, bo on mial "genialny plan". Genialne jego plany skonczyly sie plajta i dlugami.

Dlugi splacil. Ja zazadalam zakonczenia tej niefortunnej znajomosci. Wtedy on napisal papier, ile na mnie przez te lata wydal, nakazal mi zwrocic mu 100 000 EURO!!!!!! Skad on wzial taka sume pieniedzy Question Exclamation Jak to wyliczyl Question Exclamation Chyba z powietrza ja wytrzasnal. Evil or Very Mad

Skad ja mialam wziac te pieniadze???? Wiedzial dobrze, ze nie mam, ze firma splajtowala, ze ja tyle lat bezskutecznie szukalam pracy. Stwierdzil, ze wie, ze nie mam tyle, ale mam mu placic do konca zycia 500 Euro miesiecznie za to, ze tyle lat mnie utrzymywal.

Nie wierzylam wlasnym oczom. ja tych pieniedzy nawet nie widzialam, bo wszystkie poszly na firme, z ktorej nici wyszly i na splate dlugow i wszelkie niepotrzebne wydatki na telefony. Ja w ciagu tych lat nie kupilam sobie nawet nic do ubrania. Chodze w starych lompach co maja po kilkanascie lat i ledwo sie dopinam, bo nabawilam sie nadwagi.

On doskonale zna moja sytuacje, ze nie mam rodziny, ze nigdzie nie moge zwrocic sie o pomoc i to wykorzystuje.

Potrafil zima 2005/2006 zostawic mnie sama bez pieniedzy po ciezkich awanturach w wielkie mrozy bez grosza na czynsz w wynajmowanym mieszkaniu. Groza o tym pisac.

Nigdy nie wiem, co moze go rozwscieczyc. Potrafi w nocy obudzic sie i urzadzac karczemne awantury, zupelnie bez powodu. Ja jestem winna wszystkiemu co go zle w zyciu spotyka (tak twierdzi).

Dzis minal rok odkad mieszkamy za granica w jednym z panstw "Starej UE". Od maja ub. r. jestesmy malzenstwem. Wkrotce tez skoncze 41 lat. Zgodzilam sie na ten wyjazd i malzenstwo, bo on obiecywal poprawe, ze tu tak nie bedzie, ja liczylam , ze znajde prace i uwolnie sie od niego, ale tak sie nie stalo.

Zaczal mnie przesladowac dziwny pech. Na zadne z rozeslanych CV zadnej odpowiedzi. Urzad Pracy wyslal moje papiery do tlumaczenia, przetlumaczone zle, znow do poprawki i jeszcze gorzej. Szanse na prace male. Do tego on nie zyczy sobie bym pracowala poza domem, mam wziac chalupnictwo i pierwsza wyplate oddac jemu jesli mnie przyjmna.
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki


Ostatnio zmieniony przez Ada4 dnia Pon Cze 25, 2007 21:07, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Czw Mar 29, 2007 1:54    Temat postu: Pokoleniowy cykl przemocy a przemoc ekonomiczna w zwiazku Odpowiedz z cytatem

Za kazdym razem kiedy mowie mu ze meczymy sie oboje i proponuje rozstanie i rozwod po przyjacielsku on szantazuje mnie pieniedzmi. suma "dlugu"I[b] caly czas rosnie[/b].

Czy te wszystkie lata, ktore dla niego pracowalam jako tlumacz, sekretarka, gosposia domowa w ogole sie nie licza????? Czy ktos zna odpowiedz w tej sprawie????? Question Evil or Very Mad

I grozi mi ze zaprowadzi mnie do adwokata, bym list dluzny podpisala, ze kiedy dostane prace mam na swoje nazwisko wziac kredyt na dom i samochod bo on nie moze bo ma problemy w urzedzie skarbowym. Boje sie tego czlowieka. On jest najemca mieszkania, a ja nie figuruje na kontrakcie najmu (mieszkanie komunalne) i grozi mi, ze w kazdej chwili moze mnie wyrzucic. Telefon zarejestrowany jest na moje nazwisko on wisi na nim godzinami, a mnie nigdzie zadzwonic nie wolno.

On siedzi calymi dniami przy komputerze, a mnie nie wolno, ja mam gary zmywac( tak mowi), jestem tu praczka, sprzataczka i pomywaczka. Telewizor okupuje on, komputer on. Mnie nic nie wolno.

Jesienia ub. roku wyslal mnie do Polski do lekarza, bym dostala recepte i zakupila 3-miesieczna kuracje Meridia 15, bo jestem tlusta jak swinia.
Dal pieniadze na Meridie, a ja zamiast tego wykorzystalam te pieniadze na 3 seanse u psychoterapeuty (takiego z renoma). Psychoterapeuta zastosowal wywiad i seanse hipnozy dynamicznej. Pomogly uspokoic sie i uporzadkowac mysli. Rade jaka otrzymalam to zdobycie finansowej niezaleznosci, bo gdybym byula finansowo niezalezna nie chcialabym nawet na niego spojrzec. Na wiecej wizyt stac mnie nie bylo. Maz zrobil o to karczemna awanture, tak jakbym popelnila jakies przestepstwo.

Gdybum tylko miala prace i mogla niezaleznie funkcjonowac od razu odeszlabym od niego, ale w tej sytuacji jestem zdana na jego laske.

Wiem, ze w tej sytuacji powinnam zglosic sie na policje lub socjal z prosba o pomoc. Ale moj pobyt w tym kraju jest umotywowany tym, ze ON posiada wystarczajace srodki finansowe, by mnie utrzymac kiedy nie pracuje. Wg Dyrektywy UE nie mam jeszcze uprawnien do pomocy socjalnej i zgloszenie moje moze zakonczyc sie koniecznoscia opuszczenia tego kraju.

W Polsce natomiast nie mam rodziny ani nikogo na kogo moglabym liczyc, nie mam mieszkania ani pieniedzy. Kiedy im powiedzialam na poczatku znajomosci wysmiali mnie i powiedzieli, ze skoro jestem taka glupia i tak sobie pozwalam to mam cierpiec.Jestem od NIEGO calkowicie zalezna finansowo.

Nie wiem jak zakonczy sie ta sprawa. Moze jest juz dla mnie za pozno, nie wiem. Nawet plakac nie jestem w stanie. Moje lzy zakrzeply juz gdzies w sercu Sad

Mam jedno wazne ostrzezenie dla wszystkich kobiet. Exclamation

1. Badzcie niezalezne finansowo, bo ksiazeta sa tylko w bajkach. Nigdy, pod zadnym pozorem nie rezygnujcie z pracy czy studiow, bo On tak chce.

2. Do wszystkich matek, by wspieraly swoje corki i wychowywaly je na silne kobiety, a nie zabieraly im wszystkiego na rzecz synow, bo "Dziewczyna, ktora nie ma wsparcia w domu rodzinnym z reguly konczy zle"

3. Jesli jestes ofiara przemocy i masz corki zadbaj o siebie , przerwij krag przemocy poki czas, by Twoje corki nie skonczyly tak jak ja.

Tyle bylam w stanie napisac.

JESLI KTORAS Z WAS SAMA BYLA LUB ZNA KOGOS KTO WYRWAL SIE Z PODOBNEGO UKLADU NAPISZCIE JEK TO ZROBILI. MOZE TO BEDZIE POMOCNE I DLA MNIE.

POzdrawiam Ada
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki


Ostatnio zmieniony przez Ada4 dnia Pon Cze 25, 2007 21:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Pon Maj 21, 2007 13:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jestem/byłam w podobnej sytuacji. Jednak mnie z pierwszego małżeństwa pomogli wydostać się rodzice. Teraz pomagają z drugiego.
W starych krajach UE bardzo poszukiwane są opiekunki do osób starszych. Może spróbuj znaleźć jakąś taką pracę
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Pon Cze 25, 2007 17:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzieki Maga, ze sie odezwalas. Wybacz, ze pisze dopiero dzisiaj, ale dzis mam taka okazje, bo on wyjechal na jakies 3 dni wiec mam swobodny dostep do komputera.

Tak, wiem, ze w krajach "Starej Unii" potrzebne sa opiekunki do osob starszych, jednak to praca wymagajaca fizycznego wysilku, a ja mam problemy z kregoslupem i nie wolno mi dzwigac powyzej 5 kg.

Od 15 kwietnia mam jednak inna prace, pracuje z domu, a od sierpnia w ramach doskonalenia zawodowego rozpoczynam studia informatyczne, ktore dadza mi uprawnienia programisty i miedzynarodowy certyfikat. Czyli tu juz maly krok do przodu. Smile

Moglabym sie cieszyc, ale niestety, wlasnie... On pilnuje mnie kiedy pracuje, krytykuje mnie, choc o mojej pracy nie ma pojecia, wolno mi uzywac komputera tylko do pracy i niczego wiecej. On natomiast robi co chce , strony *** oglada sciagnal jakies pliki i trojana porzadnego wraz z nimi, a potem awanturowal sie. usuwalam awarie 4 godziny, musialam przeinstalowac wszystko.

Pisze dzis po wielkiej awanturze, jaka mi zrobil na odjezdnym.Powod? Ano taki, ze zmeczona po wielogodzinnej pracy poszlam spac i nie dostal seksu na punkcie ktorego ma bzika. Ja natomiast nie bo on wyzywa sie na mnie i w ten sposob.

Odkad pisalam tu po raz ostatni jestem juz strzepkiem czlowieka po jego awanturach, nabawilam sie nadcisnienia, mam arytmie, znow dostalam od lekarza rodzinnego odpowiednik Relanium by przezyc dzien po dniu. Nie wiem jak dlugo wytrzymam, chyba z zawalem w szpitalu wyladuje.

Nawet przy ludziach obcych, w banku, w sklepie drzec na mnie sie potrafi a ja umieram ze wstydu.

Potem przeprasza, ale co mi z jego przeprosin.

Do tego caly maj awanturowal sie by moje pensje wplywaly na jego konto, takie zastrzezone, do ktorego ja nie mam dostepu.

Nie jestem w stanie wiecej napisac, trzesa mi sie rece po dzisiejszej awanturze. Pozdrawiam Was wszystkich na tym Forum. Ada
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Barbara N



Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 103
Skąd: Wroclaw

PostWysłany: Wto Cze 26, 2007 18:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ado! Witaj!
Ja jestem na tym forum przez przypadek.Mam siostrzenicę,która od wielu lat tyranizuje moja siostre.Pomagam jej jak umiem,wiec z czystej ciekawości wchodze na inne watki i staram sie pomagać innym kobietom,ktore zaznały w zyciu krzywdy.Niekoniecznie ze strony mężów.

Z wielkim zaciekawieniem przeczytalam Twoje posty.I az trudno mi uwierzyć,ze to jest prawda.Ale skoro piszesz.....
Bardzo,bardzo Ci współczuje.Wiem,ze trudno jest zyć z tym czlowiekiem i w miarę mijających lat , trudniej od niego odejść.
Ale z tego co piszesz,to zdarzaja sie w Twoim zyciu mile chwile.Kiedy ten zły czlowiek czasem Cie przeprasza i przychodzi po rozum do glowy.
Moze on w gruncie rzeczy nie jest az taki zly??? Moze on tez mial trudne dziecinstwo???Nikt nie kochał go i nie wpoil milości???On chyba nie potrafi uzewnętrzniać swoich uczuć.A "kochając" Cie,chce mieć na własność.I nie znosi sprzeciwu.Musi byc tak jak on chce.To jest własnie ta chora milość.

Ja nie potrafilabym zyc w takim zwiazku.Nawet wtedy gdybym nie miala srodkow do życia,odeszlabym.Przeciez on Cie zniszczył.Doszczętnie jeszcze niszczy to co z Ciebie zostało,czyli Twoje strzepy.
Adus,prosze ,jeśli masz godnosć to odejdz od tego zlego czlowieka. Przeciez masz prace.Dasz sobie radę.Nic nie mów i znikaj z jego zycia.
Jesli Ci zalezy choc troche na nim to trwaj w tym chorym zwiazku.
I nie pisz jak Ci zle.
Tym bardziej,ze jestes świadomą kobieta,mądra.
Przerwij tę zlą passe,która trwa już w Twojej rodzinie od wielu pokoleń.
Bądz pierwsza kobieta,która przerwała pasmo nieszczęść i mimo wielu niedogodności,usamodzielni sie i odetnie od męża tyrana.
Pisz jednak,mimo wszystko.Pisz.Basia
_________________
........"życie to ciągła walka"..........
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 8:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odejść wcale nie jest tak łatwo, ja boję się w sądzie walki z nim...
on kiedyś wykrzykiwał mojemu ojcu, że puszczam się z całym swoim zakładem pracy...a jak na to wpadł to ja nie wiem, bo nigdy sie nie włóczyłam, nie imprezowałam itd.
wczoraj wrociłam z wyjazdu słuzobowego i na telefonie stacjonarnym miałam zarejestrowane 18 nieodebranych połączeń od niego. Po co do mnie tyle razy dzwonił? co on jeszcze ode mnie chce? potem dzwonił do mojej mamy z awanturą i żądaniem żebym do niego dzisiaj dzwoniła....
On próbuje zmusic mnie żebym przyjechała do jego pracy, po co?, szykuje na mnie jakąś zasadzkę?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 14:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Maga,

Kiedy czytam Twoj post to tak jakbym czytala o moim pierwszym mezu i o obecnym.

Te grozby, ze zniszcza nam opinie, wydzwanianie, straszenie.

Moj pierwszy tez wydzwanial i obecny takze to robil, gdy mieszkalismy osobno, chyba maja taka taktyke, by nas zlamac, kiedy nie mieszkamy razem.
Nekanie telefonami to tez elementy ich kontroli nad naszym zyciem, to tak abysmy spokoju nie zaznaly.

Posluchaj rad Dynamiki i innych osob z tego Forum, co z tym zrobic.

Najlepiej jednak byloby, abys miala dobrego adwokata, bo sama nic nie wskorasz. To powinien byc adwokat, ktory specjalizuje sie i ma doswiadczenie w podobnych sprawach.

Nie radze Ci ulegac mu i isc do niego do pracy, a jesli juz to nie idz tam sama.
Wez z soba wiarygodnego swiadka (choc wiem jak to trudne), albo tez zorientuj sie, czy istnieje taka mozliwosc, aby wszelkie kontakty miedzy Toba i nim odbywaly sie przez adwokata, bez Twojego udzialu.

Sama sobie nie poradzisz. Na poczatek zasiegnij porady prawnika, moze istnieje takie rozwiazanie.

Pozdrawiam. Ada
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Sro Cze 27, 2007 16:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Basiu,

Wiem o Twojej siostrzenicy, czytalam posty Twoje i Margoli i tez trudno mi uwierzyc, ze kompetentne niby osoby i instytucje do tego powolane okazuja sie takie w tych przypadkach bezradne. Jednak jak sama widzisz w zyciu roznie bywa.

Ja trafilam na to forum nieprzypadkowo. Slyszalam o Niebieskiej Linii juz jakies 3 lata po rozwodzie z pierwszym mezem. Teraz zas polecila mi je kolezanka, ktora sama tkwila w toksycznym zwiazku podobnym do mojego przez 11 lat i ktora na moim obecnym malzonku od razu sie poznala, bo nie krepowal sie jej obecnoscia, kiedy urzadzil mi awanture. Ona zas odwazyla sie powiedziec mu co o nim mysli i za to on jej nienawidzi i nie zyczy sobie, bym z nia utrzymywala kontakt i bardzo zle sie o niej wyraza, a widzial ja na oczy moze ze 4 razy przez te 5 lat odkad ja znam.

Basiu, piszesz, ze trudno Ci uwierzyc w to, co pisze. Widzisz czesto w zyciu tak bywa, ze jesli ktos sam nie doswiadczyl podobnych rzeczy na wlasnej skorze to trudno mu w to uwierzyc, ze takie cos ma miejsce. Dlatego tak trudno bylo mi o tym pisac, tak dlugo zwlekalam, nigdzie nie szukalam pomocy, glownie ze wstydu, ze w takie bagno wdepnelam i w nim tkwie a takze ze strachu, ze nikt mi nie uwierzy. Dlatego tez tak wiele kobiet w podobnej sytuacji milczy i udaje ze wszystko w porzadku i w pracy i zyciu graja twarde i zaradne, co czesto konczy sie dla nich zle.

Pytasz mnie, ze moze on nie jest taki zly, ze moze tez mial trudne dziecinstwo. Z tego co wiem, to mial, bo kiedys mowil mi , ze wszyscy odetchneli z ulga, kiedy zmarl jego ojciec tyran.

Jednak czy trudne dziecinstwo upowaznia do krzywdzenia innych ludzi???
Na pewno nie.
Ja tez mialam trudne dziecinstwo, ale nie robilam nikomu krzywdy. Potrafie nadal okazac ludziom zrozumienie, potrafie pocieszyc i wspolczuc i w miare mozliwosci poradzic cos. W tym wszystkim jest smieszne to, ze tych rad, ktore daje innym ludziom nie potrafie dac sobie, ani zastosowac z pozytkiem dla siebie. Gdybym to potrafila nie bylabym z nim.

Do tego mam powazne watpliwosci, czy jego zachowanie jest wynikiem trudnego dziecinstwa, czy tez choroby mozgu. A moze jednego i drugiego??? Jest on bowiem na rencie chorobowej z powodu silnych nie zdiagnozowanych bolow i zawrotow glowy. Badania nic nie wykazuja, lekarze podejrzewaja, ze byc moze mial maly zator u samej podstawy mozgu. Pracowal jako kierowca autokarow turystycznych, ma odebrane od roku prawo jazdy zawodowe na autobusy, pozostawili mu jedynie amatorskie kat. B. Do tego nie chodzi do lekarzy ani na badania kontrolne.

Kiedy dopada go wscieklosc jest straszny, blednie na twarzy, caly sie poci, a zwlaszcza na twarzy wystepuja mu krople potu. Jest w nim tyle agresji, trzaska szafkami, rozbija szklanki, po prostu leca mu z rak i na mnie te wscieklosc wyladowuje. Ja naprawde go sie boje. Choc nigdy mnie nie uderzyl, to boje sie , ze to zrobi, bo identyczny byl moj ojciec.

Piszesz dalej, czy "Jesli zalezy Ci choc troche na nim to trwaj w tym chorym zwiazku".

Basienko, nie na nim mi nie zalezy, ja sie go boje. Wstydze sie jego awantur , kiedy publicznie mnie upokarza.

Myslalam, ze praca bedzie wystarczajacym powodem, by odejsc od niego, ale ja widze, ze on uzaleznil mnie emocjonalnie, ze ja potrzebuje pomocy psychoterapeutycznej, a takze prawnej, by zdobyc sie na odejscie.

Wmawia mi tez ze bezniego zdechne jak pies pod mostem. To ta sama grozba ktorej uzywal wobec mnie ojciec i pierwszy maz i bardzo, bardzo paralizuje. Nie raz grozil mi smiercia mowiac, ze moge sobie isc, a jemu w glowie cos peknie i krew mozg zaleje i corka jego znajdzie go martwego w kacie bo ja go zostawilam. Basiu, czy wiesz jak takie grozby dzialaja na psychike, emocje?
Do tego, jak pisalam we wczesniejszych postach szantazuje mnie pieniedzmi. Wymusil na mnie podpisanie kredytu na samochod, we czwartek odebralismy ten samochod, fabrycznie nowy w salonie. Kredyt jest na moje nazwisko, bo jego sciga urzad skarbowy, ale on twierdzi, ze jak go zostawie to wara mi od auta. Ja tym kredytem jestem zwiazana na 4 lata.

Odebralismy samochod we czwartek , a on juz go w poniedzialek zabral i pojechal rodzince i kumplom sie pochwalic. Tylko, gdyby nie moje pensje nie mial by tego samochodu.

Zasiegal jakichs porad u adwokatow i nie omieszkal mi sie o tym pochwalic, ze w razie rozwodu lub jego smierci zostane gola. Wczoraj przyszedl juz drugi rachunek za porade adwokacka.

Do tego moim narzedziem pracy jest komputer. Bez komputera nie mam pracy. To tak, jakby stomatolog zostal bez swoich narzedzi i mial leczyc ludziom zeby.

Z poczatkiem maja wrocil z wycieczki zagranicznej, na ktore jezdzi czesto i gesto, podczas, gdy ja siedze sama w domu i on sprawdza, czy w domu siedze. Urzadzil mi awanture, zaraz po przekroczeniu progu mieszkania , bo nie przywitalam go dosc serdecznie, a widzial, ze pracuje i musze sie skupic na pracy. kazal mi wynosic sie natychmiast tak jak stalam, ale nie wolno mi bylo myslec, ze zabiore komputer, bo komputer on kupil.

Nie pozwolil mi nawet wejsc do pokoju, abym mogla zabrac torebke z dokumentami i karta bankowa. Mialam sie wynosic, jak stalam. Doprowadzil mnie do lez. Bylam w szoku, a potem udawal jakby nic sie nie stalo. Nawet moj lekarz rodzinny spostrzegl, ze moje problemy krazeniiwe sa skutkiem dlugotrwalego stressu. Zapytal wprost o sytuacje w domu, powiedzialam. Uwierzyl i przepisal ten lek, ktory w Polsce wystepuje pod nazwa Relanium. Ostrzegl jednak, ze silnie uzaleznia. Ale tu chodzi o wybor mniejszego zla. Czekam na konsultacje kardiologiczna.

Basiu, to jest chore.

We wrzesniu biore urlop i jade do psychoterapeuty do Polski, a tu bede szukac prawnika. Bo bez tej pomocy ( psychologicznej i prawnej) nie poradze sobie.

Do tego najbardziej boli mnie to, ze On zbudowal ten zwiazek na klamstwie od samego poczatku.

Powiedzial mi, ze mial jedna zone, ktora zginela w wypadku i z nia jedna corke (dzis juz 26-letnia) nigdzie nie pracujaca, zyjaca na socjalu, a on jej pieniadze sle. Dopiero 4 mies. po naszym slubie znalazlam dokument rozwodowy z 1980 roku, gdzie rozwodzil sie z pierwsza zona, z ktora ma jeszcze 3 dzieci- corke i dwoch synow. Tej pierwszej zonie musial zostawic dom i wszystko z wyroku sadu.

Nie dopuszcza mnie do swojej rodziny ani przyjaciol, a jesli juz to przedstawia jako znajoma. Nikt nie wie, ze jestem jego 3-cia z kolei zona. Dlugo by o tym pisac. Co on ukrywa i dlaczego wie tylko on sam.

To boli, bardzo boli, ze dla mnie byl takim tyranem przez ponad 5 lat, kontrolowal kazdy moj krok, dla swietego spokoju musialam zrezygnowac ze studiow i wartosciowych przyjazni i wielu zainteresowan, podczas, gdy jego rodzina nie wiedziala nawet o mojej egzystencji, ze ukrywal ten zwiazek i malzenstwo. Po co on w ogole wiazal sie ze mna i po co zenil sie???????

Ja tego w ogole nie rozumiem.

Basiu, czy to jest zycie??? To wiezienie!!! Czuje sie zywcem pogrzebana. Nie zajmuje Cie dluzej. Wybacz te pisanine.

Pozdrawiam
Ada
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Czw Cze 28, 2007 9:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja JUZ jestem PO konsultacji kardiologicznej. Mam za wysokie tętno wynikające ze stresu. biorę leki.
Ale już od wczoraj zbieram się na odwagę powiedzenia mu wprost że ma mi dać spokój bo NIGDY nie bede w stanie żyć z takim człowiekiem jak ON. Bo te jego obietnice poprawy to tylko puste słowa a jest coraz gorzej....wszystko co robił dotychczas przybiera na sile i muszę to w końcu zakończyć!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Ada4



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 33

PostWysłany: Czw Cze 28, 2007 10:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj,

To jest prawda, tacy jak oni nigdy sie nie zmienia, moga byc tylko coraz gorsi.

U mnie juz jest tak, ze okresy "spokoju" po jego obietnicach poprawy trwaja najdluzej tydzien, a ja lykam Relanium by moc przetrwac z dnia na dzien, do tego tabletki na sen, by przespac noc, no i leki od nadcisnienia.

Tego nie mozna nazwac zyciem, to wegetacja.

To trzeba zakonczyc. Raz na zawsze zakonczyc.

Zycze Ci i sobie samej sily, wytrwania i powodzenia na tej trudnej drodze do wolnosci i spokoju. Odezwe sie jeszcze i Ty tez pisz. Postaram sie odzywac jak on pojdzie spac. Dzis on wraca do domu. W jakim humorze wroci??? Tego nie wiem nigdy.

Pozdrawiam, buziaki przesylam i zycze raz jeszcze powodzenia i wszystkiego, co najlepsze. Ada

P.S. Trzymam kciuki za Ciebie, a Ty trzymaj za mnie.
_________________
"Nie wszystko zloto, co sie swieci z gory,
Ani ten smialy, co sie zwierzchnie srozy
Zewnetrzna postac nie czyni natury..." - I. Krasicki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Czw Cze 28, 2007 10:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

oczywiscie, że bedę trzymać.
wyjeżdżam w przyszłym tygodniu na konferencję, na szczęście nie zdołał ON wymusić ode mnie wiadomości gdzie. Muszę tylko moja mamę przekonać żeby wyłączyła swoją komórkę (mama jedzie ze mną bo też zabieram dzieci). On chce na swoje widzenia z dziećmi przywodzić biegłych psychologów i kuratorów żeby wykazać że on zachowuje sie dobrze, a ja mam za to płacić. Bo ON nie ma pieniędzy, a moi rodzice "mnóstwo kasy". Aha i ON uważa, że w pracy nic nie robię więc mogę gadać godzinami przez telefon. trzymaj się i dużo siły.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Barbara N



Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 103
Skąd: Wroclaw

PostWysłany: Pią Cze 29, 2007 15:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ado i Mago!
Dziewczyny! Musicie mieć dużo siły,zeby radzic sobie z takimi typkami.
Naprawde,potrzebna Wam pomoc dobrego terapeuty i adwokata. Zdaje sobie sprawę,ze to wszystko kosztuje.Ale jak z nimi wygrać?
Same nic nie zdziałacie.Biedne jestescie dziewczyny.Naprawdę Wam współczuje z całego serca.Mówia,że najedzony głodnego nie zrozumie.Ale ja naprawde mam bardzo wiele empatii w sobie i bardzo chciałabym Wam pomóc swoja radą i wsparciem. Nie mozecie sie poddać.Maga już zaczęła wojemnną ściezke.Wiec nie zawracaj z niej.Walcz o siebie i dzieci.One nie prosily sie na świat.I osoby odpowiedzialne za nie powinny stworzyc im szczęśliwy i normalny dom.Tatuś takze.
A za wizyty psychologów niech placi sam.Nie ma takiej podstawy prawnej,zeby on korzystał z porad i wizyt psychologów,a Ty musialabys płacić za to.
To,że nie ma pieniędzy,to jego sprawa.Niech sie wezmie leser do roboty.Żaden adwokat go nie wybroni,jesli nie będzie lozyl na utrzymanie dzieci.Dziecko codziennie potrzebuje jesć i ma sto innych potrzeb.On jest śmieszny.Niewazne,ze nie ma.To jego problem.
Nie kontaktuj sie z nim.Żadnych rozmów.Z dziecmi tez wymyślaj jakies fortele,zeby sie z nimi za często nie widywał.Po co ma burzyć ich dziecinstwo????Miej uszy i oczy otwarte.Oni dzialaja podtepnie i szybko.Uwazaj na siebie i dzieci.

Ado,ja Cie rozumiem,ze sie go boisz.Ale z tym kredytem na samochód to przegięłas. Dlaczego dajesz sie wpuszczać w maliny.I cztery lata znów będziesz miala przechlapane.
Wiedzac,że zwiazek Wasz zbudowal na klamstwie,Ty mu jeszcze kupujesz samochó????Przeciez silą Cie nie zaciagnął do banku???
Wiesz,mam ochotę na Ciebie nakrzyczeć. Nie bądz naiwna.Przeciez życie polega na obopólnym zrozumieniu,tolerancji,szacunku i prawdzie.
O milości nie wspomne,bo wiele związkow jest ze sobą,a milości w nich nie ma.A u Ciebie nie ma zadnej z tych cech.I co w nim chcesz jeszcze szukać???Zła jestem,ze dajesz soba manipulować,ale z drugiej strony mysle,że robisz to nie zastanawiajac sie nad tym.Bo on Ci kaze.
I na tym polega uzaleznienie.Jak z tego wyjśc? Musisz nad tym zacząć pracować.Takie zycie nie ma sensu.A jestes jeszcze mloda kobeta.I masz jeszcze kawal zycia przed sobą. Czy chcesz tak zyc juz do konca???
Bez względu na wszystko,musisz zacząć myslec,jak sie uwolnic od swojego tyrana?????Uwazj na siebie.Pozdrawiam.Basia.
_________________
........"życie to ciągła walka"..........
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob Cze 30, 2007 8:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uwierzcie w to, że się da!!!
Ja ze swoim byłym, który był takim tyranem jak Wasi mężowie zerwałam po 3latach. Ale wcale nie przez cykl przemocy, który zauważyłam. Wkopał mnie w sprawę karną, wrobił bezczelnie i to pozwoliło mi od niego odejść. Coś we mnie pękło. To był mój taki punkt zaczepienia nie do podważenia, taki argument, który był moim asem. Może Wy też taki znajdźcie? Jeśli Wam to pomoże? Choć za Wasz as uznałabym już te wszystkie złe traktowania!!!

Tak samo było w domu. W pewnym momencie dochodziło już do takiego zagrożenia mojego życia, że nie było możliwości podważenia, miałam asa kierowego i był silniejszy od wszystkich rozdanych kart i argumentów.
_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Sob Cze 30, 2007 9:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Basiu, ja na czas zakończenia się sprawy o dzieci mamustanowione sądownie ich widzenia z ojcem, więc niewiele mogę wymyśleć. Aktualnie ON chce żebym przełożyła kolejną wizytę na inny termin bo musi jechac na szkolenie. Ciekawe jakie szolenia mają w policji w sobotę?! On bierze udział w wielu zawodach sportowych (bieganie, pływanie itd) wiec mam podejrzenie że tego dotyczy to "szkolenie:". mozliwe jest też ze wyjechał na wakacje, bo po kilku dnniach dreczenia nagle zamilknął, nawet na gg nie przesiaduje. zresztą nieważne. On nawet powiedział mi, że bedzie faworyzował starsza córkę, bo do młodzszej nie czuje żadnych pozytywnych uczuć, jej nie chciał, w zasadzie starszej tez nie chciał bo chciał syna, pozatym po kazdej jego wizycie mam zalecone przez psychiatre córki podawanie jej melisy 3 razy dziennie, bo jak kiedys przyszłam tydzien bo jego wizycie to lekarka zapytała "co ona taka rozklekotana?"ON tez zapowiedział że dzieciom opowie w przyszłosci jaka to jestem zła i ile mu złego zrobiłam np. pismami kotre składałam do sądu (ja tylko pisałam fakty poparte dowodami, nic nie napisałam bez dowodu). I bezustannie powtarza. że ja i moi rodzice mamy wychowywac dzieci a ON "spije sobie później tylko śmietankę". A zarabia duzo wiecej niz ja, w sprawie o alimenty przyznał sie ze dostaje srednio co miesiac 2400, a na czas tamtego procesu zwolnił sie z dodatkowej pracy, nie musze wiec mówic że teraz znowu tam dodatkowo pracuje, ale teraz w sadzie napisał ze dostaje tylko 1800 z czego połowe musi mi dawac, ja jak o nim mysle to mnie ciarki przechodzą. Ale podjełam decyzję, na kolejnej rozprawie powiem wszystko, nie bacząc na to, że mu moge narobic problemów, bo on w stosunku do mnie nie ma takich skrupułów
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group