 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 23:06 Temat postu: |
|
|
Tak Leia, studnia niepamięci to najlepszy wynalazek, z którego składa sie człowiek! Codziennie zapomniamy o wielu sprawach i czynach, gdybysmy nie czynili tego, nie byłoby w nas miejsca na nowe doznania i czyny. Studnia niepamięci to taki wynalazek, który pozwala nam życ mimo tego, ze dotknąło nas wiele ciosów życia. Czy można skutecznei zapomniec o cyzms co jeszcze wczoraj było bardzo ważne i cholernie poważne? Chyba nie do końca, ale...w studni niepamięci słyszymy czasami jak echo odbija się od cembrowin i krzyczy beznamietną odpowiedzia na nasze wątpliwości. W studni niepamięci echo odbija sie od cembrowin i ginie w głębokiej wodzie. Jeśli cos jest tylko echem to nie ma wpływu na ksztłt naszej obecnej drogi.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kto?
Dołączył: 17 Lut 2009 Posty: 86
|
Wysłany: Pon Kwi 27, 2009 9:12 Temat postu: |
|
|
Nie zgadzam się z Tobą. Sądzę, że właśnie echa mają największy wpływ na nasze życie. I to chyba dobrze, że jak raz oparzymy się od ognia, to więcej nie pchamy w niego paluchów. Oczywiście to jest bardziej instynktowne, ale z jakiegoś powodu np. moja koleżanka nareszcie spotyka się z chłopakiem, mimo że nie odpowiada jej ideałowi. Przejechała się dwa razy na ideale i teraz echa ze "studni niepamięci" pozwoliły jej szukać czegoś innego. Więc czy "echa" nie kształtują naszych kolejnych wyborów?
A tak poza tym to mam do siebie wielką pretensję. Z drugiej trony mój mąż wzbudził we mnie podziw. Na ostatniej imprezie po prostu zgłupiałam, zachowywałam się okropnie i prowokująco, postanowiłam sobie udowodnić, że jeszcze mam swój sexappeal. Nie wiem czemu. To było w czwartek. Mąż był wściekły. Wczoraj stwierdził: "wiesz, psycholog powiedziała, żebym rozmawiał z Tobą o rzeczach, które mnie wkurzają, kiedy się nie kłócimy, ale boję się, że jak zacznę, to się właśnie pokłócimy." Wiedziałam, o co chodzi. Po kilku minutach, z walącym sercem powiedziałam: "No dobra, to powiedz, za co jesteś zły." A on zupełnie spokojnie, bez żadnych pretensji do mnie wyłożył mi swoje żale, po czym ja swoje. Wyjaśniliśmy sobie i muszę przyznać, że odczułam ulgę, mogłam szczerze powiedzieć, co czuję i poczułam znów, że mogę mu wszystko powiedzieć. Wcześniej już dawno byśmy się pogryźli, kto wie, jak poważnie, a tu taki sukces! |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Pon Kwi 27, 2009 23:17 Temat postu: |
|
|
Kto, myślę że Echnaton miał co innego na myśli.....
Fajnie że zaczynacie rozmawiać- oby tak dalej:D _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kto?
Dołączył: 17 Lut 2009 Posty: 86
|
Wysłany: Pią Maj 01, 2009 9:32 Temat postu: |
|
|
Hej! Pokłóciliśmy się wczoraj z mężem i nie wiem, kto z nas ma rację: mamy szczurki i jeden ostatnio trochę dokucza drugiemu. Mąż w związku z powyższym ignoruje agresora, pokrzywdzonego ciągle tuli, agresora nie dotyka. Oprócz tego jego zachowanie (nie mówię, że coś złego robi, tylko z jakimi emocjami, a wierzę, że zwierzęta takie rzeczy wyczuwają) spowodowało, że ten dokuczający szczurek naprawdę się go boi. Wczoraj zwróciłam mu na to uwagę, więc wziął go na ręce. Zwierzak zesztywniał i zaczął piszczeć wniebogłosy. Powiedziałam, żeby go puścił, czego nie zrobił. Szczurek dalej krzyczał, zdenerwowałam się i zaczęłam podniesionym głosem wołać, żeby go zostawił. Wreszcie krzyknęłam, żeby go puścił i wtedy mąż odrzucił (jak to on twierdzi) szczurka.Dla mnie jedynym istotnym faktem było to, że małe ciałko przez chwilę leciało i wylądowało siłą bezwładu na oparciu kanapy. I on twierdzi, że zrobił to, bo szczurek go drapał, a ja twierdzę, że wystarczyło go wypuścić i moim zdaniem użył przewagi siły wobec bezbronnego stworzenia.On twierdzi, że on nie jest bezbronny, opowiadam bzdury i w ogóle to robię mu awantury o "zwierzęta", bo to tylko głupi zwierzak. A sądzę, że jego stosunek do innych istot jest jakąś analogią do relacji z ludźmi. I teraz nie wiem, czy słusznie robię, że gniewam się na niego i czuję niepokój, lęk?
Oprócz tego w tym tygodniu mąż nie poszedl na spotkanie z psychologiem, bo wszystko u nas ok, a psycholog nie wymaga od niego co tygodniowych wizyt.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pią Maj 01, 2009 16:51 Temat postu: może Wasz psycholog Wam pomoże |
|
|
(...) Pokłóciliśmy się wczoraj z mężem i nie wiem, kto z nas ma rację (...) Mąż (...) ignoruje agresora, pokrzywdzonego ciągle tuli, agresora nie dotyka. (...) zwróciłam mu na to uwagę, więc wziął go na ręce. (...) Powiedziałam, żeby go puścił, czego nie zrobił. (...) zdenerwowałam się i zaczęłam podniesionym głosem wołać, żeby go zostawił. Wreszcie krzyknęłam, żeby go puścił i wtedy mąż odrzucił (jak to on twierdzi) (...) Dla mnie jedynym istotnym faktem było to, że małe ciałko przez chwilę leciało i wylądowało siłą bezwładu na oparciu kanapy. (...) on twierdzi, że zrobił to, bo szczurek go drapał, a ja twierdzę, że wystarczyło go wypuścić i moim zdaniem użył przewagi siły wobec bezbronnego stworzenia. On twierdzi, że on nie jest bezbronny, opowiadam bzdury i w ogóle to robię mu awantury (...) nie wiem, czy słusznie robię, że gniewam się na niego (...) w tym tygodniu mąż nie poszedl na spotkanie z psychologiem, bo wszystko u nas ok, a psycholog nie wymaga od niego co tygodniowych wizyt. (...)"
celowo wybrałem część z Twojej ostatniej wypowiedzi, abyś sama przyglądnęła się sobie, swojemu osądzaniu Męża i traktowaniu Go
niestety nie mam możliwości wysłuchania sposobu widzenia Twojego Męża, Jego sposobu myślenia, ani tego, co On czuje _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Maj 03, 2009 16:16 Temat postu: |
|
|
Bardziej od incydentu ze szczurami niepokoi mnie opuszczenie wizyty u psychologa... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Leia
Dołączył: 26 Sie 2008 Posty: 117
|
Wysłany: Nie Maj 03, 2009 17:06 Temat postu: |
|
|
mgrabas, to nowu Ty??
wiesz co, może idź sobie pomieszkaj z meżem Kto, to bedziesz miał okazje wysłuchac drugiej strony. obawiam sie jednak, że jesli otworzysz usta, to on niekoniecznie bedzie Cie wysłuchiwał z takim samym pokojem, jak ludzie na tym forum. czego Ty własciwie chcesz?? bronic sprawców przxemocy?? weź naprawde załóz sobie w takim razie swoje forum, proponuję...
Kto, teraz do Ciebie.
mnie niepokoja obie sprawy, ale poniewaz na pewno w sprawie wizyty bedą dalsze części, raczej pogadam z Tobą o zwierzakach. ja mam dwa koty i nie raz doswiadczałam tego samego co Ty. ktoś kto nie ma zwierząt nie zrozumie tego tak jak ktoś, kto ma swojego ukochanego zwierzaka. mój małzonek zachowywał się tak samo. tez było rzucanie, dokuczanie, sciskanie, ogólnie dręczenie, ja płakałam i próbowałam interweniować, za co potem oczywicie obrywałam ja. nie widzę niczego złego w Twoim postepowaniu, natomiast ja też uważam, że postepowanie ze zwierzętami to jakies odbicie w postepowaniu z ludźmi. Twój lek i niepokój jest uzasadniony i mysle, że na nastepnym potkaniu powinnas poruszyć ten temat. jesli mąz jest rzeczywiście chetny do zmian itd to powinien zrozumieć, że te zwierzaki sa dla Ciebie wazne. i nie daj sie zwaiować stwierdzeniami typu "to teraz zwierzęta sa dla Ciebie wazniejsze ode mnie??" niestety podejrzewam, że takie stwierdzenie padnie..
trzymaj się dzielnie i cały czas miej na uwadze swoje uczucia - nasz instynkt naprawde jest niezawodny, trzeba tylko nauczyć się go słuchac i odrózniać od całego tego zgiełku.
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Nie Maj 03, 2009 21:25 Temat postu: |
|
|
Kto? napisał: | Wczoraj zwróciłam mu na to uwagę, więc wziął go na ręce. Zwierzak zesztywniał i zaczął piszczeć wniebogłosy. Powiedziałam, żeby go puścił, czego nie zrobił. Szczurek dalej krzyczał, zdenerwowałam się i zaczęłam podniesionym głosem wołać, żeby go zostawił. |
Rozwaz mozliwosc, czy przypadkiem kiedy jestes poza domem on tego zwierzatka nie maltretuje fizycznie.
Tak silna reakcja lekowa na samo wziecie na rece by mi to sugerowala.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marysia" Współpracownik NL psycholog

Dołączył: 07 Lis 2007 Posty: 383 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 17:23 Temat postu: |
|
|
mgrabas rozumiem Twoją misję ale nie przeginaj, prosze Cię.
zniekształcanie wypowiedzi kto jest manipulacją. rozumiem, że chcesz dobrze, warto się zastanowić nad środkami.
kto, uczucia nie muszą być słuszne, one są i mają swoje źródło. to naturalne, że taka sytuacja wywołała w Tobie niepokój. dobrze, że stawiasz granice:) i że słuchasz siebie, swoich uczuć, super! tak trzymaj!
no i za Echnatonem powiem: warto przyglądać się temu unikaniu Jego wizyt u psychologa.
ciepło pozdrawiam kto:)
M. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Joanka
Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 8
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 20:27 Temat postu: Historia jakich pewnie tysiąc..... |
|
|
Może najpierw się przedstawię- Joanka, lat 26, jestem uzależniona od partnera....
Nawet nie jesteśmy po ślubie, więc sprawa wygląda dużo prościej.
W tej chwili właśnie po 4 , raczej strasznych latach przeplatanych tymi całymi miesiącami miodowymi pakuje się i się wyprowadza. Wszystko oczywiście moja wina. Z taką k..... jak ja nie da się żyć! Gdybym tylko była jak normalna kobieta- jak twierdzi, nie działo by się tak....
Ale prawdę też swoją ma!
Ja czasem w emocjach nie mogę już! trzaskam drzwiami, krzyczę, wyzywam Go, nawet nie raz uderzyłam i rzuciłam w niego czymś itp.itd.
Więc "Kto?" rozumiem Cie doskonale! Czasem myślę że naprawdę to ja sprawiłam że w nasz związek wkradła się przemoc....
tylko że...
od początku - brutalna prawda o mnie , ale tu chyba tak trzeba
Pochodzę z patologicznej rodziny, ojciec alkoholik, bił mnie, matkę, chora z resztą bardzo ciężko. Mama wiedziała co jest nie tak ale nie mogła Go że tak powiem się Go pozbyć, chorowała na stwardnienie rozsiane i odkąd pamiętam jeździła na wózku, potem rak piersi i przerzuty....bała sie o mnie, że do domu dziecka trafię albo coś gorszego i wybrała jego "czasami: troskliwość.
i tak po jej śmierci on zmarł z przepicia 2 lata po niej...
potem trafiłam do ośrodka prowadzonego przez siostry...
gdy skończyłam liceum , i zamieszkałam sama, nic mi nie brakowało! poza MIŁOŚCIĄ!
potrafiłam dla mężczyzn z którymi się spotykałam zrobić wszystko, ale oni zazwyczaj jakby bali się i uciekali, bali tej mojej potrzeby miłości! teraz to rozumiem...to musi być przerażające:D
No i znalazł się on! Był wtedy żonaty! Jako bardzo religijna osoba od razu powiedziałam basta, w życiu, mam swoje zasady...
po roku kiedyś się odezwał, zgodziłam się spotkać przy piwku. Twierdził że tak od dawna mu sie podobam, że jestem fascynująca, że z żoną nic go nie łączy i że to z rozsądku. I choć nie chciałam dałam sie ponieść wyobraźni- i tak to się zaczęło!
Pewnie teraz tysiąc żon mnie znienawidzi, ale tak, byłam jego kochanką, zakochałam się w jego słowach, czułam tak ogromną miłość że to było silniejsze. Pierwszy raz w życiu komuś tak bardzo na mnie zależało.
począwszy od kwiatów po romantyczne piosenki.... i jakoś tak mi nie pasowało że wciąż miało być jak chciał...
najpierw obrażaniem się na gg, że juz ide spać, że ja nie czuje tego co on.. że on żonę swoją zostawia dla mnie a ja...
po roku rozstali się...
przeprowadził się do mnie i...
zaczęło się, że jestem k...szmata..że jego żona zawsze jak wracał z pracy robiła mu obiad, a ja jestem dzieciakiem, że zwykłą szm... która nikt nie chciał on sobie wziął.. potem rękoczyny jak coś odpyskowałam, jak generalnie przedstawiałam argumenty...
potem już było tylko jedno wielkie picie i z mojej strony też! nie chcę się wybielać!
pod wpływem alkoholu potrafiłam różne rzeczy mu wypomnieć, głównie że to on chciał ze mną być,że jest niedojrzały, a wtedy wpadał w szał...
szarpanie za włosy, bicie po twarzy, kopanie i ten cyniczny śmiech ....że udaję... jak mu zaczęłam po pewnym czasie oddawać to tylko było gorzej- rozcięta warga jak się kiedyś obudziłam....po ciosie
i ciągłe rozstania, że to koniec.. i wtedy zawsze był cud. Potrafił mnie tak kochać że nie pamiętałam o niczym. ale to trwało góra 2 tyg. dopóki np. coś mu nie powiedziałam (np. umyj naczynia Miś mi się tak nie chce), albo o coś nie był zły...
Potem tak 4 lata, z czasem zauważyłam że coraz mniej mu było żal i coraz mniej przepraszał, coraz bardziej bywał o byle bzdurę od razu agresywny, nawet zwykłe odbieranie telefonu...
Potem ktoś mi powiedział że jego żona zawsze na wszystko mu przytakiwała a ja jestem babisko które stanie okoniem i to jego problem. Była to osoba znająca ich małżeństwo( trwające rok). Jego żona zawsze cicha myszka, nawet jeśli uważała inaczej dla świętego spokoju , jak to mówili, była MĄDRZEJSZA!!!
no więc ja w takim razie jestem chyba głupia, bo jej ponoć nigdy nawet by nie obraził....
W piątek majowy mnie uderzył kolejny raz, był czas że było w miarę spokojnie, na pewno bez bicia! tylko ten ciągły poniżający ton, co kur...wa chcesz jak np. czasem zadzwoniłam, albo w każdej rozmowie " ty debilu, to nie tak i tak, to ma być tak i tak".
Umówił się z kolegą po tym jak się ze mna kochał że jedzie z nim w góry na cały weekend... trzasnęłam drzwiami od łazienki jak mnie złośliwie poprosił czy pomogę mu obciąć włosy! wiem, że nie powinnam, tak byłam zła! i z tej łazienki wyskoczył!
i tyle , pojechał w góry, teraz się pakuje, mam nadzieje że teraz na prawdę i że za chwilę jak to zwykle bywało nie zacznę z nim rozmawiać, nie powie jak Go skrzywdziłam, i jak mnie kocha i że tyle stracił przeze mnie a ja teraz jak zimna s..ka patrzę jak się pakuje. już przecież i tak żadnego żalu nie czuję, nie zacznę mówić: zostań, spróbujmy raz jeszcze... |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 20:30 Temat postu: nie zniekształciłem tylko na chwilę podstawiłem lustro |
|
|
jeśli mam jakąkolwiek misję, to misję szukania i całościowego oświetlania prawdy _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Joanka
Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 8
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 20:51 Temat postu: |
|
|
chcę zawsze przedstawiać prawdę,jak najmocniej, bo tylko to jedyna droga do wyleczenia, ale nie da się 4 lat streścić...
jednak gdzieś w głębi serca czuję że się broniłam. broniłam swoich poglądów, odczuć, tej miłości w którą wierzę nadal, mimo że nieporadnie to robiłam - tym samym odpowiadałam co on! bo wiem jedno, nigdy nie zaczęłabym pierwsza , w życiu! no chyba że podniesiony głos i konkretne argumenty bez nawet nutki przekleństwa to prowokacja  |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 21:14 Temat postu: masz czas |
|
|
witam Cię, Joanka
rozumiem Ciebie chociaż dzieli nas płeć i wiek
myślę, że każdy człowiek potrzebuje miłości, ale nie każdy dobrze zrozumiał czym miłość ma być
Ty szukasz jej, ale chyba już to wiesz, że nie tego szukasz co teraz "masz"
nie zrażaj się, idź dalej i znajdź Tego, z kim będziesz dzielić pełnię życia i mnożyć głęboką radość
 _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Fifiola Moderator - Współpracownik NL psycholog

Dołączył: 04 Lut 2008 Posty: 767 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 21:52 Temat postu: |
|
|
Joanko, witamy Cię serdecznie. Twoja historia jest mi szczególnie bliska.
Pozdrawiam  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 22:10 Temat postu: |
|
|
Joanko, to typowa przemoc. Sprawca chce Ciebie podporządkowac, naznaczyc, usidlić, a kiedy Ty oponujesz jego słowom i czynom to lecą ciosy...
Myslę, ze jego pierwsza żona zgadzając sie na wsyzstrko niczego nie osiagnęła. Przezyła podobne piekło od którego uciekła juz na początku. Ty nie widziaas tego zagrozenia i przeszłaś z nim 4 lata wierząc, wciąż wierząc, zę cos się zmieni. Samoistne zmiany to cuda. Ich mało doświadczamy w swoim zyciu, mi się nigdy nie zdarzaja, a i moi znajomi nie maja tego szczęścia.
Ze spokojem czekaj na rozwój wypadków, jesli odejdzie to będize rozwiazanie Twego piekła, ucieczka z obozu śmierci.
Jesli odejdzie to...wydaje się,z ę powinnaś skorzystac z pomocy psychologa aby znów nie wchodizc w taki zwiazek, który będzie poszukiwaniem miłośći a w zasadzie godzeniem się na przemoc. Miłośc to wzajemne uczucie, poparte wzajemnym wspieraniem w trudnych sytuacjach i sztuka wzajemnych ustepstw.
Zanim poznasz kogoś na dobre i na złe moze warto abys spróbowaa poznac siebie.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|