Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy może być lepiej?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią Sie 11, 2006 23:45    Temat postu: Czy może być lepiej? Odpowiedz z cytatem

Witam. Właśnie przejrzałam stos artykułów o przemocy i zdałam sobie sprawę że to wszystko dotyczy też mnie. Przez ponad rok mąż ubliżał mi,... krótko mówiąc stosował przemoc psychiczną do tego stopnia że nie chciało mi się żyć. Próbowałam rozmawiać i czasem te rozmowy skutkowały. Potrafił być czasami wspaniały a czasami podły. On jest po przejsciach, jego ojciec stosował przemoc wobec matki i poprostu sie tego naoglądał. Po drugie mam od niego wyższe wykształcenie i chciał mnie w ten sposób poniżyć. Pewnie jest wiele powodów ale tak sobie to właśnie tłumaczę. Jestem osobą z natury z mocnym charakterem a on niestety moją pewność siebie zachwiał. Aż doszło do rękoczynów... był wtedy pijany i pierwszy raz mnie uderzył. Oznajmił że się wyprowadza bo nie będzie mieszkał z taką wariatką. Ja nie protestowałam. Zadzwoniłam po koleżankę z mężem,przyjechali po mnie , spakowałam się i wyszłam. On pojechał do domu swoich rodziców. Na drugi dzień zadzwonił i był przerażony i skruszony tym co zrobił. Ja postawiłam sprawę jasno mówiąc "przyjeżdzasz, godzina czasu na spakowanie i koniec" Prosił o rozmowę , do wszystkiego się przyznał przede mną, przed kolegą z pracy przed całą rodziną. Wie co zrobił, wie że jest sprawcą przemocy również psychicznej, arykuły czytał razem ze mną, jest otwarty na leczenie w Centrum Przeciwdziałania Przemocy. Czy jest jakaś szansa że się zmieni,że nie będzie oprawcą do końca? Czy warto dać szansę?Teraz jest dobrze ale czy to nie cisza przed burzą?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
akacja



Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 88

PostWysłany: Sob Sie 12, 2006 9:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nikt nie da gwarancji. jest nadzieja, gdy podejmiecie terapię.
tam szanse oceni specjalista.
Oczywiście nalezy pamietać o fazach przemocy-po ataku nastepuje tzw. miodowy miesiąc-jeżeli u Ciebie ma być coś lepiej teraz należy szukać profesjonalnej pomocy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
maras
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 3871
Skąd: Gdynia/Warszawa

PostWysłany: Sob Sie 12, 2006 9:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dokładnie tak jak pisze Akacja .
Konieczne jest aby Twój mąż uczęszczał na teriapię . Podkreślam realnie musi chodzić i tego chcieć . To nie może skończyć się tylko na jednej wizycie .

pozdrawiam
_________________
-----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Sob Sie 12, 2006 16:54    Temat postu: Re: Czy może być lepiej? Odpowiedz z cytatem

luissa napisał:
Czy warto dać szansę?Teraz jest dobrze ale czy to nie cisza przed burzą?


On obieca Ci wszystko, jezeli zagrozisz opuszczeniem, nawet, Kolumne Zygmunta. Opuszczenia i zostania sam boi sie najbardziej - dlatego Ciebie maltretowal przez wszystkie lata, zebys z nim byla, bo cos od Ciebie dostaje, co to jest to wiesz najlepiej sama (zazwyczaj pieniadze lub seks i najbardziej oczywiste - uprzykrzanie komus zycia tez wywoluje doznania narcystyczne).
Maltretujac Ciebie wytwarza pomiedzy wami wiez traumatyczna (Poczytaj o syndromie sztokholmskim) co powoduje, ze nie chesz go opuscic.

Doswiadczenia zebrane przez psychoterapeutow amerykanskich wsazuja, ze te osoby zmieniaja sie bardzo, bardzo rzadko. Sa w tym temacie dwie szkoly - jedna mowi, ze bardzo rzadko, druga, ze wogole sie nie zmieniaja i ta druga ma wiecej zwolennikow . Jego przepraszanie to prawdopodobnie cisza przed burza. Jakiekolwiek miany zajmuja lata i pacjent musi byc pozbawiony "doznan narcystycznych" - czyli tego cokolwiek mu dajesz, oraz twojej obecnosci. W innym przypadu karmisz jego wewnetrznego potwora. Oni sa w stanie szukac pomocy jedynie po duzej katastrofie - np po rozwodzie, ale ich zycie musi sie rozsypac. Ich umysl jest kompletnie rozny od naszego.

My nie jestesmy przyzwyczajeni, ze ktos moze klamac 100% czasu, a jezei mowi prawde to tylko po to by zakryc wieksze klamstwo. A tak wlasnie oni dzialaja. Przyswojenie tego i zrozumienie zajmuje troche czasu, ale pozniej ich wszystkie dzialania staja sie jasne. To najbardziej przewidywalni ludzie pod sloncem.

Jest duza szansa na to, ze bedziesz chciala pozostac w zwiazku i ze dasz sie mu przekonac. Wtedy tez jest ok. to znaczy, ze nie jestes gotowa jeszcze.
Jezeli tak sie stanie to zapamietaj te slowa - wszystko wkrotce wroci do starych porzadkow, wejdziesz spowrotem w cylk przemocy, tym razem jednak on w swojej glowie wymysli, ze bedzie trzeba Ciebie mocniej zgnebic, skoro poprzednie gnebienie nie wystarczala (w koncu chcialas odejsc) Za kilka miesiecy bedziesz spowrotem w tej sytuacji, moze wtedy bedziesz miala wiecej determinacji.

Jezeli chcesz cos naprawde zrobic dla siebie, wypozycz lub kup film o ktorym mowilem "Gasnacy Plomien" z 1944 roku, zobacz i wtedy zrozumiesz.

pozdr
P.

P.S. Zrob to co nalezy zrobic obojetnie czy Ci sie to podoba czy nie.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon Sie 14, 2006 13:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam teraz dość dziwną sytuację. Czytając mu informacje na temat przemocy psychicznej i fizycznej on zdaje sobie sprawę że to dotyczy jego samego. I jestem pewna tego w stu procentach. Nie unika tematu. Potrafi rozmawiać o tym godzinami. Sam ze sobą się gryzie. Omówiliśmy szczegółowo wszystkie sytuacje i słowa które się między nami pojawiały. Mówi do mnie że teraz dopiero sobie wszystko poukładał i powiedział że miałam z nim przechlapane. Sytuacja jest na tyle dziwna że on zazwyczaj stał w takich sytuacjach po drugiej stronie tzn. był wzywany na takie interwencje, bo jest funkcjonariuszem. Nie wiem czy jestem naiwna, że jemu wierzę, ale muszę bo dałam mu szansę. Zakładam 1% szans że z tego wyjdzie. Tylko zastanawiam się jak długo trwa "miesiąc miodowy" i jak on wygląda? Jak wtedy zachowuje się sprawca?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Pon Sie 14, 2006 16:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

luissa napisał:
Nie wiem czy jestem naiwna, że jemu wierzę, ale muszę bo dałam mu szansę. Zakładam 1% szans że z tego wyjdzie. Tylko zastanawiam się jak długo trwa "miesiąc miodowy" i jak on wygląda? Jak wtedy zachowuje się sprawca?


Jego psychika byla urabiana i psuta od dziecka, prawdopodobnie przez jego ojca lub matke. Naprawienie jej zajmie dluzej niz jej popsucie.

Przygotuj sie na awaryjne opuszczenie domu gdy zajdzie taka koniecznosc, zaplanuj, co bedziesz musiala wziac w razie klopotow i gdzie pojdziesz - to tak na wszelki wypadek.
Nie dalas rady od niego odejsc tym razem, to zrob sobie male solidne postanowienie - nastepnym razem, nie daj kolejnej szansy. Swiat jest pelen wspanialych mezczyzn, po co tracic zycie z oprawcami ?

"Miesiac miodowy" moze trwac dni, tygodnie, miesiace, w niektorych przypadkach lata (zalezy od indywidualnego cyklu - musisz sama jego dlugosc rozpracowac), w "miesiacu miodowym" wszysto jest normalnie czyli tak jak powinno byc - wyglada na to, ze jednak sie zmienil, ze sie udalo i ze malzenstwo da sie uratowac, ze jakos sie pouklada, gdy tymczasem nagle, bez zadnej przyczyny dzieje sie cos naprawde niemilego, cos co spowoduje, ze poczujesz, ze za malo sie starasz, ze powinnas zrobic cos wiecej, reszte znasz...

Jeszcze jedno - widze zaburzenie w twojej logice (bez zadnych zlosliwosci - po prostu fakt, to jest skutek znecania psychicznego)

"...jemu wierze, ale musze bo dalam mu szanse"

luissa - najpierw komus wierzymy, a pozniej dlatego, ze wierzymy dajemy mu szanse.

Nigdy nie powinnismy wierzyc bo wczesniej dalismy szanse - pomylilas przyczyne ze skutkiem. Ani tym bardziej nie powinnismy czuc sie zmuszeni, zeby wierzyc - wiara na sile, to nie wiara tylko zwykle manipulowanie - jestes nadal pod jego wplywem.

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon Sie 14, 2006 18:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tylko to nie ja muszę odejść tylko on, bo to moje mieszkanie. W tym mieście gdzie mieszkam nie mam nawet rodziny. On zdaje sobie sprawę że w takiej sytuacji on będzie musiał się pakować , nie ja. Mieszkanie kupiłam z moich pieniędzy i ja mam z niego odchodzić? To absurd. W sytuacji kryzysowej on będzie musieł opuścić mieszkanie nie ja. A jak tego nie zrobi wie że złoże wniosek o ściganie karne. Jest funkcjonariuszem więc w pracy to się rozdmucha i najprawdopodobniej ją straci. Poza tym świadkiem tego co się stało jest jego przełożony, który mi wtedy pomógł. Jego rodzina jest po mojej stronie. Była konfrontacja. Jego matka powiedziała że "jeśli ten bydlak coś zrobi lub nawet źle się do ciebie odezwie to od razu dzwoń. Nie będzie robił tego co jego ojciec robił mi a ty nie będziesz jego workiem treningowym, nie musisz przechodzic przez to ca ja przechodziłam". Nie wiem co będzie dalej ale napewno nie będe uciekać. Postawie mu sprawę jasno. Po całej awanturze sprawa wyglądała jasno. Przyjechał do domu, poprosił o rozmowę. Ja z nim nie dyskutowałam tylko najpierw kazałam podpisać mu kilka papierów formalnych, zrobił to natychmiast. Następnie próbował mnie przeprosić ale wiedział że to nie ma sensu. Nie słuchałam go. Dałam mu wybór albo kilka konkretnych warunków które musi spełnić albo godzina czasu na wyprowadzenie się. Nie było żadanej dyskusji. Poszedł do pokoju obok, pomyślał i zgodził się na warunki, złamanie któregokolwiek z nich oznacza jego wyprowadzenie się. I będzie musiał tak zrobić, za dużo osób o tym wie. Także mam dwie możliwości na moje życie, pierwsza mało prawdopodobna że bedzie dobrze, a drugą opisałam wyżej.
Dziekuje za niezbędne informacje i mam nadzieję że nie dam się wciągnąć w jego grę. Wyszłam tylko z założenia że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę, trzeciej już nie będzie i on o tym dobrze wie. A dawanie szansy bez wiary w człowieka nie ma sensu. Jeszcze ra z dziękuje za rady, ktore otworzyły mi oczy. Co do mnie to jestem z nim, zobacze jak sytuacja się rozwinie, nie zamierzam się starać utrzymywać związku, mam dobrą pracę, dużo właśnych zainteresowań i przede wszystkim optymizm na dalsze życie.
Pozdrawiam i odezwę się jeszcze. To mi pomaga.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Pon Sie 14, 2006 20:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

luissa napisał:
A dawanie szansy bez wiary w człowieka nie ma sensu.
Pozdrawiam i odezwę się jeszcze. To mi pomaga.


Dzieki luissa, widze, ze tym razem ja sie czegos naucze.
powodzenia
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sro Sie 30, 2006 13:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

witam.
Chciałam powiedziać że tekst który został na forum "polecony" pt. "wredni ludzie" jest rewelacyjny. Do tej pory nie miałam pojęcia jak to wszystko działa. Przestudiowałam go już kilka razy i za każdym razem wszystko staje się jaśniejsze. Mąż również go czytał i myśle że też zrozumiał w czym tkwi problem. Najważniejsze jest to że zrozumienie mechanizmów poprawiło mi samopoczucie psychiczne i jemu zresztą też. Poprostu uważam że jest szansa na zmianę. Relacje w naszym związku się bardzo zmnieniły. I uważam że nie jest to etap "miodowego miesiąca". On nie stara się naprawiać błedów, nie przynosi mi nagle kwiatów, nie jest nadzwyczajnie "przemiły". Poprostu postępuje inaczej i widze że dlatego że sam tego chce. Nie jest miedzy nami przecudnie tak jak na początku związku. Jest poprostu normalnie, tak jak powinno być. Piszę to dlatego żeby niektórzy mogli sami ocenić czy w ich związku da się coś zmienić. Uważam że jeżeli postać przemocy nie była aż tak ostra to partner jest w stanie się zmnienić, musi tylko chcieć. To prawda, że sukces mierzy się jak daleko się doleci kiedy odbije się od dna. A mój mąż powiedział "spadłem na same dno". Mam nadzieję że wysoko doleci i już nigdy nie spadnie i nie będzie musiał się znów się odbijać.
Pozdrawiam serdecznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Sro Sie 30, 2006 16:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hej,

Trzymam za Ciebie kciuki, mam nadzieje, ze wszystko Ci sie ulozy.
Ani ja ani nikt inny nie moze Ci mowic co masz robic i jak masz sie czuc, sama musisz zrobic to co czujesz w glebi serca i tak wlasnie powinno byc.
Rob to co czujesz w glebi serca obojetnie czy Ci sie to podoba czy nie.


Wiem, ze bede troche pesymista, ale nie przejmuj sie mna Smile musze dodac tu kilka slow od siebie.
Martwienie sie i tak nic nie daje, po prostu miej oczy otwarte na wszystko.

Od czasu kiedy twoj maz przeczytal o przemocy nie minal nawet miesiac, z ocena sytuacji powstrzymaj sie do czasu pierwszych problemow pomiedzy wami. Pamietaj - w nomanym zwiazku jak jest problem to ludzie sie pokloca, rozwiaza go i problem znika. W zwiazu z przemoca problemem jest przemoc a to o co sie ludzie kloca jest tylko pretekstem, zeby druga osobe ponizyc.

Badz czujna, napisalas, ze przez ostatni rok on tak na Ciebie wplynal, ze nie chcialo Ci sie zyc - to mnie zaniepokoilo jak za pierwszym razem czytalem twoj post.

Napisz tu za pol roku jak sie wszystko uklada, obojetnie czy bedzie dobrze czy zle, ok ?

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sro Sie 30, 2006 19:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

witam ponownie. Na pewno będę się odzywać. Być może nie napisałam wszystkiego. My już od tego czasu kłóciliśmy się wiele razy ale te kłótnie były zupełnie inne. Dlatego jestem tak optymistycznie nastawiona. Wszystkie problemy zaczęły się po jego wypadku. Przeleżał w domu rok czasu, nie wiedział czy wróci do pracy. W tym czasie zajmował się tylko grami komputerowymi (już nie wspomnę o stopniu agresji tych gier), stracił poczucie własnej wartości. Ja w tym czasie odnosiłam sukcesy. Powiedział mi,że odgrywał się na mnie bo ja miałam wszystko a on nic i że czuł się nikim. Od tego się zaczęło. Ja chodziłam wkurzona że nic nie robi w domu i nic go nie interesuje a on ciagle wytykał mi że wciąż mam do niego pretensje. Chciał zwrócić swoją uwagę, chciał bym ja interesowała się nim bardziej niż on mną. I podjął złą "taktykę". Aż doszedł do punktu w którym wogóle nie potrafił mi okazać uczucia i ze mną rozmawiać. Aż wszystko pękło tego feralnego dnia. Teraz się z tego cieszę, bo potrafi już ze mną rozmawiać i w ten sposób wyrzucać swoją frustrację. Dodam jeszce że nigdy mi niczego nie zabraniał, nigdy nie ograniczał mi finansów, mogłam wychodzić z koleżankami bez żadnych problemów z jego strony. A czym doprowadził mnie do takiego stanu? Brakiem uczucia i zainteresowania mną. A jak już wcześniej pisałam , między nami nie jest "bajkowo", jest normalnie, czyli są sprzeczki i drobne kłótnie. Tylko że teraz potrafi zarówno on jak i ja iść na ustępstwa. Nie traktuje go jak potwora bo go zrozumiałam. Tzn. zrozumiałam to co czuł, ale nadal uważam że źle postapił.
Najprawdopodobniej wyjedzie na pół roku na misje (jest żołnierzem zawodowym). Wcześniej wyrażałam swoją dezaprobatę a teraz wiem że nie mogę mu zamykać drzwi do kariery. Sam o tym nie zdecydował tylko zapytał. Mam nadzieję że wszystko bedzie dobrze i może jego wyjazd jeszcze nas umocni, a on sam doceni rodzinę i to co ma.
Tak to wygląda w skrócie. Jeszcze się odezwę.
Ale czuje się psychicznie bardzo dobrze. Więc nie mam powodów do obaw.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
laura52



Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 400

PostWysłany: Czw Sie 31, 2006 9:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Luissa posluchaj glosu dynamiki. Opisujesz jakby slowa - bajki mojego meza. Wciaz mnie zdumiewa,ze ci ludzie sa tacy podobni,ze dzialaja jakby na podstawie jakiegos chorego szablonu.. za wczesnie na radosc.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto Wrz 12, 2006 22:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam ponownie. Od ostatniego mojego listu minęły dwa tygodnie. Na razie jest bez zmian, czyli wszystko w porządku. Byc może tak jak piszecie, za wcześnie na radość. Ale najważniejsze że ja czuję się dobrze a mąż zmienił nie tylko swój stosunek do mnie ale również swoje życie. Nie słyszę w jego słowach żadnej manipulacji czy udawania. Jest normalnie. Zaczął kierować się w życiu innymi priorytetami. To może być dziwne ale wydaje mi się nawet że miedzy nami jest teraz jeszcze lepiej niż kilka tygodni temu. Czasami mam wrażenie że on uczy sie dopiero w jaki sposób należy okazywać uczucia. Kompletnie tego nie potrafił. Zadaje sobie pytanie jak on mógł żyć do tej pory nie umiejąc okazac miłości. ??? Jak inwalida emocjonalny. Poczekam co czas pokaże. Rózne miałam mysli i nie chce juz wiecej prorokować.
Pozdrawiam wszystkich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
wrzos



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 80
Skąd: opole

PostWysłany: Sro Wrz 13, 2006 12:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam Cię luisso!
Chciałabym być taką optymistka kiedyś jak ty jesteś teraz.Radziłabym ci posłuchać dynamiki.U mnie mój najdłuższy miesiąc miodowy trwał 5 miesięcy a pózniej wróciło wszystko do normy czyli było po staremu.Bądż bardzo czujna oni są naprawdę sprytni i potrafią nami świetnie manipulować.Nie piszesz nic o terapii.Czy ty i twój mąż korzystacie z terapii?Pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
luissa



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 15
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sro Wrz 13, 2006 15:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam. Na terapie nie uczęszczamy. Nie ma wtej chwili takiej mozliwosci ze względu na prace. Zreszta chce poczekać co czas pokaże. Chce przekonac sie jakim on jest człowiekiem naprawdę. Tylko zastanawim sie jak poznac że ten etap miesiaca miodowego sie kończy? Jakie są symptomy i na co zwracać uwagę? Nie chciałabym znowu dać sie w to wciagnąć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group